data wydania: 25 mają 2017
liczba stron: 352
wydawnictwo: Amber
Do wiosny jeszcze trochę, do lata jeszcze dalej. Patrząc za okno nie wiadomo czy mamy jesień, czy zimę. Dlatego ja postanowiłam poprawić sobie nastrój wybierając książkę o jakże gorącym tytule "Moje Greckie Lato" autorstwa Isabelle Broom.
Molly będąc małą dziewczynką przeżyła osobisty dramat. Niestety mimo upływu lat wydarzenia z przeszłości w dalszym ciągu nie dają jej spokoju. To co się stało znacznie wpłynęło na jej dorosłe już życie. Skonstruowała wokół siebie wysoki mur, którego nawet ona sama nie potrafi sforsować. Stroni od innych ludzi, ale chyba najbardziej niepokojące jest to, w jaki sposób traktuje Ruperta, mężczyznę którego ponoć kocha.
Pewnego dnia Molly otrzymuje tajemniczy list. Za jego sprawą wszystko, co do tej pory z takim trudem zbudowała wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że ciotka, której nigdy nie poznała przepisała jej w spadku dom na greckiej wyspie.
Zaintrygowana tym faktem bierze kilka dni urlopu w pracy, pakuje walizki, żegna się z Rupertem i wyrusza w podróż do Grecji.
Będąc już na miejscu poznaje wielu sympatycznych i bardzo życzliwych mieszkańców wyspy. Wśród nich był Aidan, przystojny Irlandzczyk, który zaoferował Molly swoją pomoc. Z czasem nowo poznany mężczyzna staje się dla niej kimś znacznie bliższym niż tylko osobistym przewodnikiem po wyspie.
Gdy przez przypadek w trakcie przeglądania rzeczy po zmarłej ciotce znajduje starą mapę narysowaną przez dwie dziewczynki, to właśnie on pomaga jej w znalezieniu odpowiedzi na wiele pytań dotyczących przeszłości i rodzinnych tajemnic.
Molly w pewnym momencie dostrzega jak bardzo się zmieniła w trakcie pobytu w Grecji.
Jaką decyzję podejmie Molly? Czy zostanie na greckiej wyspie po tym, co udało jej się odkryć, czy jednak wróci do swojego dotychczasowego życia u boku Ruperta? A może to Aidan jest tym mężczyzną z którym będzie naprawdę szczęśliwa?
Właśnie takiej książki teraz potrzebowałam. Lekkiej i przyjemnej w odbiorze. Przy której mogłam odpocząć i nie myśleć o problemach. Czytając "Moje Greckie Lato" bardzo miło spędziłam czas. Owszem, jest to tzw. czytadełko, ale z ciekawie opisaną historią.
Główną bohaterką jest Holly Wright, młoda kobieta, która jako dziecko przeżyła ogromną tragedię. Wychowana została bez ojca, a jej matka zmagała się z chorobą alkoholową. Nie dziwi, więc fakt, że tak trudna przeszłość, musiała odbić się na jej psychice. Patrząc z boku jej życie jest normalne i ustabilizowane. Ma pracę, chłopaka, ale jak jest na prawdę tylko ona wie. Molly od długiego już czasu walczy sama ze sobą. Jak do tej pory nikomu nie zwierzała się ze swoich przeżyć.
Dlatego list od ciotki, o której istnieniu nie miała pojęcia można potraktować jak wybawienie. Decyzja o spontanicznym wyjeździe była najlepszą jaką mogła podjąć. Molly w nowym miejscu, wśród nowo poznanych ludzi odżyła. Zresztą sama zauważyła, jak bardzo się zmieniła.
Molly pojawiła się na Zakynthos przede wszystkim po to, żeby zobaczyć dom, którego niespodziewanie stała się właścicielką. Nieruchomość skrywała w sobie wiele tajemnic, które nasza główna bohaterka miała zamiar odkryć. Molly nie miała pojęcia, że jej mama miała siostrę bliźniaczkę, którą była zmarła ciotka. Miała za to jakieś dziwne przeczucie, że już kiedyś tu była, tylko nie potrafiła sobie tego przypomnieć.
Ogromnie zainteresował mnie wątek dotyczący starej mapy, którą Molly znalazła w trakcie porządków. Od razu można było zauważyć, że została narysowana ręką dziecka. Jak się później okazało autorkami była jej mama i ciotka. Obie stworzyły nierozłączny duet. Dlatego zastanawiające jest to, co takiego musiało się wydarzyć, że dwie osoby, które były tak ze sobą zżyte nagle zrezygnowały z jakichkolwiek kontaktów. Z pewnością jest tego jakaś przyczyna i Molly postawiła sobie za zadanie ją znaleźć. Miała nadzieję, że odnaleziona mapa chociaż w małym stopniu jej w tym pomoże. Razem z Aidanem wyruszyła w podróż do przeszłości.
Zakynthos to jedna z piękniejszych greckich wysp. Nigdy tam nie byłam, ale dzięki książce odbyłam swoją podróż siedząc wygodnie w fotelu. Wspólnie z Molly mogłam podziwiać piękno krajobrazów. Autorka przedstawiła je w cudowny sposób, który jeszcze bardziej zachęca do odwiedzenia wyspy. Warto również wspomnieć o mieszkańcach. Mili, sympatyczni i bardzo pomocni ludzie, którzy nigdzie się nie śpieszą i żyją chwilą. Lubią sobie pogawędzić z turystami i częstować ich tradycyjnymi potrawami. Aspekt kulinarny również pojawił się w książce.
Początek znajomości Molly i Aidana, mężczyzny, który jak się okazało mieszkał po sąsiedzku nie należał do zbytnio udanych. Jednak z czasem jakoś udało im się dojść do porozumienia. Molly czuła się bardzo dobrze w jego towarzystwie i miło spędzali ze sobą czas. Nic nie wskazywało na to, że między nimi może coś zaiskrzyć. W końcu Molly ma chłopaka. Tylko czy ten związek ją uszczęśliwia? Miałabym ku temu kilka wątpliwości.
Wątek miłosny autorka poprowadziła w fajny i co najważniejsze w inteligentny sposób. Nie ma tutaj gorących scen i opisów. Jest za to powoli rodzące się uczucie między dwojgiem ludzi z przeszłością. Razem stworzyli udaną parę i mocno trzymałam za nich kciuki.
"Moje Greckie Lato" to jedna z tych książek, którą co niektórzy mogą potraktować po macoszemu. Taka tam banalna historyjka o kobiecie, która się pogubiła i teraz szuka swojej drogi. Ja jednak dostrzegłam w niej coś więcej. Zostały w niej poruszone ważne i zarazem trudne tematy. Choroba alkoholowa jest jednym z nich. Molly będąc małą dziewczynką widziała co dzieje się z jej matką. Tęskniła za wspólnymi zabawami, wycieczkami, wygłupami. To ona któregoś dnia znalazła ją upojoną alkoholem i śpiącą na fotelu. Tylko tym razem już z tego snu się nie wybudziła.
"Moje Greckie Lato" to ciekawie napisana książka, która umili wam ten zimowy czas. Oczywiście świetnie sprawdzi się także w czasie letnich urlopów. Kto wie, może dzięki niej wybierzecie się na Zakynthos śladami Molly i Aidena. Serdecznie wam ją polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz