Autor: Agata Przybyłek
data wydania: 28 października 2020
liczba stron: 392
wydawnictwo: Czwarta Strona
Mój maraton czytelniczy jeśli chodzi o książki w klimacie świąteczno-zimowym trwa w najlepsze.
"Gdybym cię nie spotkała" to kolejna opowieść autorstwa Agaty Przybyłek, która zalicza się do tzw. "domkowego cyklu". Niestety nie znam go zbyt dobrze i bardzo nad tym ubolewam.
Sara na co dzień prowadzi zajęcia teatralne w gminnym ośrodku kultury. Któregoś dnia po zakończeniu prób dowiaduje się, że jedna z jej podopiecznych ciężko zachorowała. Rodzice muszą zebrać pokaźną kwotę na leczenie dziecka. Nie tracąc zbędnego czasu wpada na pomysł zorganizowania zbiórki charytatywnej, którą połączy z premierą mikołajkowego przedstawienia.
W trakcie przygotowań poznaje Daniela Zabłockiego, popularnego sportowca. Ku wielkiej radości organizatorki tak znana osoba też chce dorzucić swoją cegiełkę.
Nowy znajomy wydał się Sarze bardzo sympatycznym mężczyzną. Zresztą ona również wywarła na Danielu bardzo miłe wrażenie. Oboje nie znali się wcześniej, a świetnie czują się w swoim towarzystwie.
Budynek w którym obecnie znajduje się ośrodek kultury w czasie II wojny światowej był synagogą. Mieściła się w nim także ochronka dla dzieci.
"Gdybym cię nie spotkała" to nic innego jak dwie pięknie napisane historie, które spaja ze sobą jeden element. Otóż, ich głównymi bohaterkami są kobiety.
Życie Sary nie było usłane różami. Z czasem udało jej się wyjść na prostą chociaż nie było to dla niej łatwe. W powrocie do normalności pomogła jej praca. Dziewczyna ma bardzo dobry kontakt z dziećmi, więc nie dziwi fakt, że mali aktorzy uwielbiają przychodzić na jej zajęcia. Kocha to co robi i czerpie z tego ogromną radość. Informacja o chorobie jednej z dziewczynek bardzo nią wstrząsnęła. Na ruch Sary w tej sprawie nie trzeba było długo czekać.
Pochłonięta przygotowaniami do zbiórki nie dostrzega, że jej dotychczasowe życie przechodzi wyraźną metamorfozę. W końcu czuje się szczęśliwa. Pomaga innym i niespodziewanie również sobie.
Polubiłam Sarę i trzymałam za nią mocno kciuki. Jest cudowną, wrażliwą kobietą i zwyczajnie zasługuje na wszystko co najlepsze. Szczególnie po tym co przeszła w tak młodym wieku.
Nagle na jej drodze pojawia się pewien mężczyzna, który całkowicie ją odmienia.
Daniel Zabłocki cieszy się dużym powodzeniem u płci przeciwnej. Jest przystojny, wysportowany no i sławny. Mówi się, że sport to zdrowie jednak czasami los bywa przewrotny. Można nabawić się kontuzji. Właśnie coś takiego przytrafiło się Danielowi. Nie jest już młody i każdy kolejny dzień bez treningu oznacza spadek formy. Przyjeżdża w rodzinne strony żeby odpocząć i przemyśleć kilka spraw. Uraz jest dość poważny, więc leczenie może trwać długo. Potrzebny jest czas, ale on już nie ma siły i ochoty walczyć. W jednej sekundzie wszystko straciło dla niego jakikolwiek sens.
Jestem tego pewna, że nad Sarą i Danielem ktoś tam na górze czuwał. Pokierował ich drogami w taki sposób żeby mogli się ze sobą spotkać. Coś takiego nazwać można przeznaczeniem. Oni byli wręcz stworzeni dla siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych może wydawać się to wszystko zbyt idealnie. Facet bez wad? Przecież to niemożliwe. Daniel właśnie taki jest. Czuły, kochający, a do tego romantyk. Mogłam tylko Sarze pozazdrościć takiego mężczyzny u boku. Tworzyli zgraną i udaną parę. Autorce należą się brawa, że w tak piękny sposób przedstawiła ich wątek.
W książce teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Dzieje się to za sprawą Chany, młodej kobiety, która w czasie trwania II wojny światowej pełniła z dumą funkcję dyrektorki w ochronce dla dzieci. Rozdziały opisujące losy tej bohaterki czytałam z zapartym tchem. To co działo się kilkanaście lat temu było czymś strasznym i niepojętym. Ginęli niewinni ludzie, dokonywano grabieży. Niejednokrotnie naocznymi świadkami tych dramatycznych wydarzeń były dzieci. Chana pragnie ze wszystkich sił im pomóc. Począwszy od schronienia, pożywienia i opieki lekarskiej. Kończąc na niezliczonej ilości zacerowanych skarpetek. Zdaje sobie też sprawę z tego, że w każdej chwili może spodziewać się wizyty Niemieckich żołnierzy. Kobieta miała okazję wyjechać z ukochanym i zacząć normalnie żyć, ale z niej nie skorzystała. Nie może zostawić swoich podopiecznych samych. Została inaczej wychowana przez swoich rodziców. Poświęciła całą siebie żeby móc pomagać innym i ma zamiar tego się trzymać.
Chana to postać fikcyjna stworzona przez pisarkę, ale gdy zajrzymy do książek historycznych dowiemy się, że osoby pomagające dzieciom w czasie II wojny światowej istniały naprawdę. Płacili za to najwyższą cenę. Nikt nie patrzył wtedy na kolor skóry, ani na kraj z którego pochodziły.
Mam na swoim koncie już kilkanaście przeczytanych książek w klimacie świąteczno-zimowym. Kilka z nich mnie zachwyciło, inne podobały mi się troszkę mniej. "Gdybym cię nie spotkała" jest historią troszkę inną z jakimi miałam do tej pory do czynienia. Z pewnością elementem wyróżniającym jest to, że autorka skupiła swoją uwagę nie tylko na samych świętach, a przede wszystkim na tym co się dzieje w tych dniach wokół nas. Wydaje mi się, że Boże Narodzenie nas odmienia. Stajemy się w tym czasie tak jakby lepsi. Zwracamy większą uwagę na osoby potrzebujące. Udzielanie pomocy innym jest w książce tematem dominującym. W trakcie lektury z pewnością pojawi się wzruszenie.
Jest jeszcze jedna rzecz o której warto wspomnieć i za to należą się pisarce brawa. Cieszę się bardzo, że obchodzenie Bożego Narodzenia przedstawiła w sposób tradycyjny. Nie usłyszymy tym razem wielkiego hitu grupy Wham. Za to poczujemy prawdziwą rodzinną atmosferę. No i te zapachy wigilijnych potraw. Już na samą myśl zrobiłam się głodna i naszła mnie ochota na talerz aromatycznej zupy grzybowej. Nastroju nie popsuje nawet brak śniegu.
Agata Przybyłek uświadamia nam wszystkim co tak naprawdę jest ważne. Bądźmy razem i otwórzmy oczy oraz swoje serca. Bezinteresowna pomoc nic nie kosztuje, a sprawimy komuś radość. Uśmiech drugiej osoby może okazać się najpiękniejszym prezentem.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz