data wydania: 4 marca 2015
liczba stron: 464
wydawnictwo: Sonia Draga
Adele Parks to brytyjska pisarka, która może poszczycić się już sporą liczbą książek swojego autorstwa. Jej pierwsza powieść została opublikowana 15 lat temu. "Spotkanie w chmurach" to książka numer 13. Cała trzynastka królowała w rankingach, przetłumaczona została na 26 języków...Ale oprócz pisania, Adele angażuje się w różnego typu akcje społeczne, które mają na celu propagować czytanie książek. Jest ambasadorką programu Six Books Challange.
Biorąc do ręki najnowszą książkę Adele Parks, można stwierdzić, że to kolejna obyczajówka przy której fajnie spędzę wolny czas. Niby tak, ale jest w niej coś więcej niż tylko opisane spotkanie kobiety i mężczyzny...
Jo to zdesperowana kobieta, która przechodzi pewien trudny moment w swoim kobiecym życiu, a nawet dwa momenty. Jednym jest brak mężczyzny u boku, a na dokładkę zbliża się do świętowania swoich czterdziestych urodzin...Przecież to skandal. Uważa, że w tym wieku powinna mieć męża oraz dzieci...Pragnie zrobić wszystko, żeby pozbyć się tego pierwszego "trudnego momentu". Zresztą była już blisko. Biała suknia wisiała w szafie. No, ale wyszło jak wyszło, w sumie sama tego chciała...A może podjęła zbyt pochopną decyzję? Pewnego dnia dostaje zaproszenie na ślub od mężczyzny którego miała poślubić. Nie wiem czy ja wybrałabym się na taką uroczystość, ale kobieta, która pragnie naprawić swój błąd zdolna jest do wszystkiego. Do takich kobiet należy Jo. Kupuje bilet na lot do Chicago mając nadzieję, że jej były narzeczony gdy ujrzy ją w kościele, ucieknie z pod ołtarza i wpadnie prosto w jej ramiona...
W samolocie poznaje Deana. Z czasem dochodzi do wniosku, że nowo poznany mężczyzna boi się komukolwiek zaufać. Tak naprawdę strach przed zaufaniem potęguje pewien fakt, który zaważył w dużej mierze na jego dorosłym już życiu. To w jaki sposób odnosi się do otaczającego go świata oraz ludzi przyczyniła się pewna osoba....
W trakcie wielogodzinnego lotu Jo oraz Dean odbywają kilka rozmów, jak się potem okazuje bardzo dla nich obojga ważnych. Żadne z nich nie może pochwalić się szczęśliwym dorosłym życiem. Niestety w przypadku mężczyzny, również lata dziecięce nie należały do tych, o których warto opowiadać. Po jakimś czasie przekonują się, że niespodziewanie zostali połączeni przez tajemniczą, niewidzialną nić. Tylko czy to połączenie ma w ogóle jakiś sens. Oboje przecież posiadają niezbyt kolorową przeszłość, a może właśnie taka przeszłość jest ich główną zaletą.
Nie ma o czym rozmawiać, bo po wylądowaniu samolotu, i tak każdy pójdzie w swoją stronę...Czy oby na pewno?
"Spotkanie w samolocie" to wspaniale opisana historia kobiety szukającej miłości oraz mężczyzny, który skrywa w sobie rodzinne bolączki. Jo oraz Dean mogą poszczycić się bardzo ciekawą osobowością, i właśnie to spowodowało, że czytałam książkę z zapartym tchem. Zawiera w sobie drugie dno, z którym warto się zapoznać...
Kto z nas nie pragnie być kochanym, tak prawdziwie, nie na niby, nie tylko przez chwilkę, ale do końca życia. Czegoś takiego pragnie Jo, ale czy warto starać się o miłość na siłę. Życie pisze różne scenariusze...Może nie zawsze chcemy żeby ten scenariusz był napisany w taki sposób, ale i tak musimy się z nim zapoznać...
Postać głównej bohaterki może na początku irytować. Pomysł z przerwaniem ślubu, bo nagle zmieniła zdanie to już prawdziwe wariactwo. No dobrze, było mi jej troszkę żal, nie powiem, ale chyba jak na swój wiek powinna myśleć bardziej dojrzale. Tak naprawdę Jo troszkę się w swoim życiu pogubiła, ale na szczęście spotkała kogoś, kto pomógł jej odnaleźć prawidłową ścieżkę, po której powinna stąpać...
Tylko, że ten ktoś również potrzebuje pomocy, i tak się składa, że dzięki kobiecie poznanej w samolocie przechodzi życiową turbulencję...I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie....
Jo i Dean to nie jedyni książkowi bohaterowie, ale więcej szczegółów nie będę zdradzać...Jeśli chodzi o zakończenie całej tej historii, na końcu lektury można znaleźć bardzo ciekawą notkę, a mianowicie poproszono czytelników o nie zdradzanie w jaki sposób się kończy...I ja właśnie to czynię...<milczy>
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
W samolocie poznaje Deana. Z czasem dochodzi do wniosku, że nowo poznany mężczyzna boi się komukolwiek zaufać. Tak naprawdę strach przed zaufaniem potęguje pewien fakt, który zaważył w dużej mierze na jego dorosłym już życiu. To w jaki sposób odnosi się do otaczającego go świata oraz ludzi przyczyniła się pewna osoba....
W trakcie wielogodzinnego lotu Jo oraz Dean odbywają kilka rozmów, jak się potem okazuje bardzo dla nich obojga ważnych. Żadne z nich nie może pochwalić się szczęśliwym dorosłym życiem. Niestety w przypadku mężczyzny, również lata dziecięce nie należały do tych, o których warto opowiadać. Po jakimś czasie przekonują się, że niespodziewanie zostali połączeni przez tajemniczą, niewidzialną nić. Tylko czy to połączenie ma w ogóle jakiś sens. Oboje przecież posiadają niezbyt kolorową przeszłość, a może właśnie taka przeszłość jest ich główną zaletą.
Nie ma o czym rozmawiać, bo po wylądowaniu samolotu, i tak każdy pójdzie w swoją stronę...Czy oby na pewno?
"Spotkanie w samolocie" to wspaniale opisana historia kobiety szukającej miłości oraz mężczyzny, który skrywa w sobie rodzinne bolączki. Jo oraz Dean mogą poszczycić się bardzo ciekawą osobowością, i właśnie to spowodowało, że czytałam książkę z zapartym tchem. Zawiera w sobie drugie dno, z którym warto się zapoznać...
Kto z nas nie pragnie być kochanym, tak prawdziwie, nie na niby, nie tylko przez chwilkę, ale do końca życia. Czegoś takiego pragnie Jo, ale czy warto starać się o miłość na siłę. Życie pisze różne scenariusze...Może nie zawsze chcemy żeby ten scenariusz był napisany w taki sposób, ale i tak musimy się z nim zapoznać...
Postać głównej bohaterki może na początku irytować. Pomysł z przerwaniem ślubu, bo nagle zmieniła zdanie to już prawdziwe wariactwo. No dobrze, było mi jej troszkę żal, nie powiem, ale chyba jak na swój wiek powinna myśleć bardziej dojrzale. Tak naprawdę Jo troszkę się w swoim życiu pogubiła, ale na szczęście spotkała kogoś, kto pomógł jej odnaleźć prawidłową ścieżkę, po której powinna stąpać...
Tylko, że ten ktoś również potrzebuje pomocy, i tak się składa, że dzięki kobiecie poznanej w samolocie przechodzi życiową turbulencję...I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie....
Jo i Dean to nie jedyni książkowi bohaterowie, ale więcej szczegółów nie będę zdradzać...Jeśli chodzi o zakończenie całej tej historii, na końcu lektury można znaleźć bardzo ciekawą notkę, a mianowicie poproszono czytelników o nie zdradzanie w jaki sposób się kończy...I ja właśnie to czynię...<milczy>
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz