poniedziałek, 19 lutego 2024

TYLKO JEDEN WIECZÓR (Recenzja)

Autor: Krystyna Mirek 
data wydania: 14 listopada 2018
liczba stron: 312
wydawnictwo: Edipresse
 








Dekoracje bożonarodzeniowe już dawno wyniesione na strych, ostatnie choinkowe igły wymiecione. Wszyscy czekamy już z niecierpliwością na wiosnę. 
Książką "Tylko jeden wieczór" postanowiłam zakończyć sezon na czytanie świątecznych opowieści. 

Sylwia wygrała los na loterii. Idąc na casting nie przypuszczała, że te kilka minut, aż tak bardzo wpłyną na jej dotychczasowe życie. Zdobyła główną rolę w serialu i stała się sławną i majętną Amelią Diamond. Kobieta ma wszystko o czym do tej pory marzyła. U boku wpierający na każdym kroku mąż, cudowne dzieci, luksusowa willa. 
Portale plotkarskie i kolorowe magazyny wypełnione są wywiadami i zdjęciami kochającej się rodziny. Nikt nie wie, że to tylko pozory. Gdy gasną światła reflektorów wygląda to zupełnie inaczej. 
Tuż przed Bożym Narodzeniem niespodziewanie umiera siostra Sylwii. Kobieta osierociła nastoletnią córkę, którą nie ma się kto zaopiekować. Ojciec nieznany, więc to ona musi ugościć ją u siebie.  
Cała ta sytuacja nie jest komfortowa dla nikogo. Obawy, że  prawda o "rodzinnej sielance" wyjdzie na jaw nie dają Sylwii spokoju. Z drugiej strony Wigilia to tylko jeden wieczór, więc dadzą sobie radę. Po świętach pozbędą się dziewczyny i wszystko wróci do normy. 

Zofia, starsza kobieta pracująca w wieżowcu, w którym mieści się biuro Amelii Diamont też z całą swoją rodziną przygotowuje się do świąt. Niestety troski i problemy również i tutaj dają o sobie znać. 

Książka "Tylko jeden wieczór" dość długo czekała na swoją kolej w mojej biblioteczce.  
Lubię gdy dana historia wciągnie mnie już od pierwszej strony. Przykro mi to pisać, ale w przypadku tej historii nie poczułam czegoś takiego. Towarzyszyło mi za to znużenie, aż w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy dalsza lektura ma sens. Chyba żadnej świątecznej książki nie czytałam tak długo.
Krystyna Mirek pomysł na fabułę miała dobry, ale efekt końcowy nie podbił mojego czytelniczego serca. 
Do granic możliwości wkurzała mnie i irytowała postać głównej bohaterki. Z każdą kolejną stroną moja niechęć do Sylwii vel Amelii rosła w zastraszającym tempie. Nie mogłam znieść tych jej ciągłych przemyśleń, dywagacji i tego, w jaki sposób zachowywała się wobec męża, dzieci. Bez dwóch zdań uderzyła jej do głowy "woda sodowa". Odniosła sukces, który sprawił, że po miłej, sympatycznej, czułej Sylwii nie ma już śladu. Jest za to zimna, wyniosła, zaślepiona Amelia Diamond. Po pracy wraca do  pustej willi, mimo tego, że w którymś z pokoi przebywają z opiekunką jej dzieci. Gdzieś z pewnością jest też mężczyzna, któremu ślubowała miłość. Przecież jeszcze nie tak dawno tworzyli naprawdę kochającą się i szczęśliwą rodzinę. 
Pieniądze szczęścia nie dają? To krótkie powiedzenie idealnie pasuje do treści tej książki. 
Krystyna Mirek pokazuje nam kulisy sławy i popularności. Nie zawsze jest tak pięknie jak widzimy to w kolorowych pisemkach, mediach społecznościowych. Często jest to ułuda i kłamstwo, a my w to wszystko wierzymy, i co najgorsze zazdrościmy. Doceniajmy to co mamy, bo miłości, szczęścia, bliskości drugiej osoby nie kupimy za żadne pieniądze. 
Przeciwieństwem Sylwii jest wspomniana już wcześniej Pani Zosia. Zawsze doradzi, wysłucha, pomoże. Ma swoje lata, więc zna się na życiu. Razem ze swoim mężem żyją sobie spokojnie w malutkim domku w którym nie brakuje miłości i rodzinnego ciepła. Mimo problemów zawsze mogą na siebie liczyć. Tak też było w przypadku jej syna, który wpadł w poważne finansowe kłopoty. 
Co do wątku świątecznego też mamy dwa zupełnie inne obrazy. U Sylwii wszystko przygotowała zewnętrzna firma cateringową, u Zosi pachnie w całym domu. Do tego wspólne ubieranie choinki, dzielenie się opłatkiem, pasterka. 
Sporym minusem jest dla mnie to, że tych świąt jest w tej książce tak mało. 
Jeśli chodzi o elementy techniczne, książka została poprawnie napisana. Nie ma w niej błędów językowych, stylistycznych. Język jest prosty i zrozumiały. Sposób poprowadzenia rozmów między bohaterami wydał mi się mało naturalny. Wyszło to trochę sztucznie. Z okładką też coś nie zagrało, bo według mnie w ogóle nie pasuje do wnętrza książki. Ktoś wspomniał w jednej z recenzji, że przypomina okładkę katalogu kosmetycznego i miał rację. 

Jeśli jesteście ciekawi czy Sylwia vel Amelia Diamond przejrzała na oczy i zrozumiała co tak naprawdę powinno być w naszym życiu ważne zapoznajcie się z tą książką. A może zaciekawiły was losy pani Zosi i jej rodziny?
Chyba dał o sobie znać przesyt książek świątecznych i możliwe, że z tego właśnie powodu  "Tylko jeden wieczór" mnie nie zachwycił. Książkę czytałam w styczniu, już po świętach, więc to też mogło wpłynąć na moje odczucia. 

MOJA OCENA 6/10





niedziela, 4 lutego 2024

MAGICZNY WIECZÓR (Recenzja)

Autor: Agnieszka Krawczyk 
data wydania: 10 listopada 2017
liczba stron: 370
wydawnictwo: Filia











Magia, to jedno ze słów, które najczęściej jest przez nas wypowiadane w trakcie świąt Bożego Narodzenia. W tym czasie dzieją się cuda i niezwykłe rzeczy trudne to racjonalnego wytłumaczenia.
Agnieszka Krawczyk w książce "Magiczny wieczór" pragnie nam to pokazać. 

W przykrytym przez śnieg Zmysłowie czuć już przedświąteczną atmosferę. Wielkimi krokami zbliża się również dzień ślubu Danieli, jednej z sióstr Niemirskich. Niestety na samym starcie przygotowań pojawiają się problemy.
Nieoczekiwanie w związku Agaty i Piotra coś zaczyna się psuć. Przyszła panna młoda wie, w jaki sposób można ten kryzys zażegnać. 
Tomasz Halicki, przybrany brat Tosi stał się prawowitym właścicielem Słonecznej Przystani. Mężczyzna ma w planach kolejną inwestycję. W biznesie odnosi sukcesy, ale za to życie prywatne dalekie jest od idealnego. 
W miasteczku pojawia się Blanka, nowa nauczycielka. Z powodu braku służbowego lokum zatrzymuje się w pensjonacie Tomasza. 
Oj dzieje się w tym Zmysłowie...

"Magiczny wieczór" to czwarta i zarazem ostatnia część cyklu Czary Codzienności. Miałam szczęście, że było mi dane przeczytać wszystkie tomy, i to po kolei. Cała trójka przypadła mi do gustu, więc z ogromną dozą zainteresowania wybrałam się ponownie w czytelniczą podróż do Zmysłowa. W książce nie mogło zabraknąć pięknych krajobrazowych opisów. Autorka zadbała o to, żeby w jak najpiękniejszy sposób ukazać swoim czytelnikom wyjątkowość tego uroczego małego miasteczka. Moje serce podbił także  świąteczny wystrój "Trzech sióstr i trzech kotów". Szczególnie spodobał mi się pomysł na lodowe lampiony. 
Tytuł oraz szata graficzna sugeruje nam, że będziemy mieli do czynienia z powieścią świąteczną. Nie wiem czy tylko ja miałam takie odczucie, ale według mnie, całej tej tematyki około świątecznej było za mało. Trochę szkoda. 
Agnieszka Krawczyk większość swojej uwagi poświęciła na przedstawieniu dalszych losów sióstr, po tym jak ich życie wywróciło się do góry nogami. Autorka nie zapomniała o bohaterach drugoplanowych, pojawiła się również nowa postać. 
Na plus oceniam krótkie streszczenia z których z pewnością będą zadowolone osoby, które nie czytały wcześniejszych części cyklu. 

O czym tak naprawdę jest ta książka? Święta są tylko tłem dla tej historii. Jak dla mnie jest to opowieść o rodzinie, relacjach z najbliższymi. Jak wiemy, czasami bywają one trudne i bardzo skomplikowane. Coś na ten temat z pewnością mógł powiedzieć Tomasz Halicki. Zaintrygowała mnie jego postać, a szczególnie to, jak bardzo się zmienił. Co ciekawe nie tylko on. Tą metamorfozą byli zaskoczeni wszyscy i nikt na początku nie brał jej na poważnie. Co niektórzy potrzebują więcej czasu, żeby zrozumieć co tak naprawdę powinno być w naszym życiu najważniejsze i stać na pierwszym miejscu. 
Blanka, nowa bohaterka też wydała mi się bardzo ciekawą osobą. Cicha, nieśmiała dziewczyna, która za wszystko przeprasza. Jej sposób bycia, to w jaki sposób się zachowuje ma wiele wspólnego z bolesną przeszłością. Ten wątek był ciekawie przez autorkę poprowadzony i niósł ze sobą sporą dawkę emocji. 

"Magiczny wieczór" to lekka opowiastka, która ma na celu nas zrelaksować i oderwać od szarości dnia. Chociaż nie brakuje w niej problemów i trosk. Rozwiązywane są jednak w znacznie szybszy sposób niż w prawdziwym życiu. Ta nierealność znacznie wpłynęły na moją ocenę. Zdaję sobie sprawę, że tego typu historie żądzą się swoimi prawami, ale chwilami było dla mnie zbyt słodko, wręcz mdło. 
Myślałam, że coś zacznie się dziać gdy do głosu doszła matka Tomasza Halickiego, pomiesza trochę, ale niestety nic z tego. 
Książka została napisana lekkim, przystępnym językiem, który sprawia, że czyta się ją dosyć szybko mimo kilku niedociągnięć.
Żeby nie było, nie jest to zła powieść, ale mnie aż tak bardzo nie urzekła jak wcześniejsze części cyklu. Co do zakończenia, inne  być nie mogło. Fani historii kończących się happy endem będą z pewnością zadowoleni. 
Czy polecam wam tę książkę? Oczywiście, że tak. Każdy zapewne znajdzie w niej coś dla siebie o odbierze ją zupełnie inaczej.

POLECAM
MOJA OCENA 7/10