Autor: Agnieszka Lis
data wydania: 30 października 2019
liczba stron: 336
wydawnictwo: Czwarta Stron
Czytanie książek w klimacie świąteczno-zimowym w moim przypadku nadal trwa. Tym razem mój wybór padł na "Zapach goździków" autorstwa Agnieszki Lis. Święta Bożego Narodzenia pachną. Trudno się z tym nie zgodzić. Bez niektórych aromatów wręcz nie wyobrażamy sobie tych kilku wyjątkowych dni.
Arkadiusz jak zwykle po kolejnym dniu w pracy ( prowadzi sklep z gramofonami i starymi płytami ) relaksuje się w swoim ulubionym pokoju przy dźwiękach muzyki oraz kieliszku wina. Nieoczekiwanie błogi spokój przerywa dźwięk telefonu. Głos jaki mu było dane usłyszeć po drugiej stronie słuchawki należał do Michała z którym nie kontaktował się od kilku dobrych lat. Panowie chodzili razem do tej samej klasy. Klemens również. To właśnie w jego restauracji ma odbyć się spotkanie po latach. Wraz z żoną udało mu się stworzyć bardzo ekskluzywne miejsce. Mężczyzna jest także znawcą win oraz właścicielem winnicy.
Szkolna znajomość Arkadiusza i Klemensa stała się początkiem ich wielkiej przyjaźni. Dlatego też od jakiegoś już czasu spędzają święta Bożego Narodzenia wspólnie. Tak jest i tym razem. Nie ważne, że różni obu mężczyzn aspekt rodzinny.
Gdy przeglądam strony internetowe z książkami zwracam swoją uwagę nie tylko na opis ale także na okładkę. Ta która najbardziej mnie urzeknie staje się impulsem aby kliknąć w zdjęcie. Takim cudeńkiem z pewnością jest okładka książki Agnieszki Lis "Zapach goździków". Prosta a zarazem przyciągająca wzrok. No i ten magiczny klimat Bożego Narodzenia. Oprawa graficzna jest jak najbardziej na plus.
Niestety nie mogę napisać tego samego na temat historii opisanej w książce. Wydanie opinii sprawiło mi nie lada problem. Osobiście nie lubię krytykować bo zdaję sobie sprawę z tego ile czasu każda osoba pisząca poświęca na napisanie choćby kilku stron. Nie jest to takie proste jak nam się wydaje. Z drugiej też strony nie wszystko musi nam się podobać.
Przykro mi to pisać, ale książka mnie nie wciągnęła. W trakcie czytania zaczynałam odczuwać znużenie i trwało to dłużej niż mogłam się tego spodziewać. W końcu historie świąteczne z zimą w tle są wyjątkowe, a tu taki zawód. W przypadku Zapachu goździków tej wyjątkowości było bardzo mało. Za to miłośnicy licznych opisów mogą być usatysfakcjonowani. Jak dla mnie było ich zdecydowanie za dużo. Uważam, że autorka za bardzo skupiła się na temacie win, a Boże Narodzenie zeszło na drugi plan. Wielka szkoda.
Żeby nie było tak gorzko troszkę osłodzimy. Z pewnością na pozytywną ocenę zasługuje lista bohaterów, która pojawiła się na początku książki. Posłużyła mi kilka razy jako ściąga bo można się pogubić kto jest kim. Ilość osób jest dość spora. Na szczególną uwagę zasługuje jedna z nich. Mowa tutaj o Arkadiuszu. Starszy pan który kocha miłością bezgraniczną dobrą muzykę i jeszcze lepsze wina. Mężczyźnie nie brakuje oryginalności. Nosi ubrania z dawnej epoki, zachowuje się też inaczej. No i te jego dziwne zasady. Jest po rozwodzie i mieszka sam w pięknej zabytkowej willi. Zaciekawiła mnie bardzo jego relacja z byłą żoną. Chyba w dalszym ciągu ją kocha tylko boi się do tego przyznać. Dla kobiety również nie jest obojętny mimo tego, że jest w nowym związku.
Kolejną dość ciekawą postacią był Klemens, najlepszy przyjaciel Arkadiusza. Panowie bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Okazuje się, że Klemensa coś trapi i ma to związek z jego winnicą.
Jak widzicie Zapach goździków ma w sobie nie tylko minusy. Znaleźć można w książce również pozytywne elementy. Dlatego też czasami nie warto opierać się tylko na opinii innych. Lepiej sprawdzić co i jak na własnej skórze. Do tego was właśnie zachęcam. Może historia Arkadiusza i innych bohaterów przypadnie wam do gustu. Pozwolę sobie jeszcze napisać, że będzie dalszy ciąg.
MOJA OCENA 5/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
data wydania: 30 października 2019
liczba stron: 336
wydawnictwo: Czwarta Stron
Czytanie książek w klimacie świąteczno-zimowym w moim przypadku nadal trwa. Tym razem mój wybór padł na "Zapach goździków" autorstwa Agnieszki Lis. Święta Bożego Narodzenia pachną. Trudno się z tym nie zgodzić. Bez niektórych aromatów wręcz nie wyobrażamy sobie tych kilku wyjątkowych dni.
Arkadiusz jak zwykle po kolejnym dniu w pracy ( prowadzi sklep z gramofonami i starymi płytami ) relaksuje się w swoim ulubionym pokoju przy dźwiękach muzyki oraz kieliszku wina. Nieoczekiwanie błogi spokój przerywa dźwięk telefonu. Głos jaki mu było dane usłyszeć po drugiej stronie słuchawki należał do Michała z którym nie kontaktował się od kilku dobrych lat. Panowie chodzili razem do tej samej klasy. Klemens również. To właśnie w jego restauracji ma odbyć się spotkanie po latach. Wraz z żoną udało mu się stworzyć bardzo ekskluzywne miejsce. Mężczyzna jest także znawcą win oraz właścicielem winnicy.
Szkolna znajomość Arkadiusza i Klemensa stała się początkiem ich wielkiej przyjaźni. Dlatego też od jakiegoś już czasu spędzają święta Bożego Narodzenia wspólnie. Tak jest i tym razem. Nie ważne, że różni obu mężczyzn aspekt rodzinny.
Gdy przeglądam strony internetowe z książkami zwracam swoją uwagę nie tylko na opis ale także na okładkę. Ta która najbardziej mnie urzeknie staje się impulsem aby kliknąć w zdjęcie. Takim cudeńkiem z pewnością jest okładka książki Agnieszki Lis "Zapach goździków". Prosta a zarazem przyciągająca wzrok. No i ten magiczny klimat Bożego Narodzenia. Oprawa graficzna jest jak najbardziej na plus.
Niestety nie mogę napisać tego samego na temat historii opisanej w książce. Wydanie opinii sprawiło mi nie lada problem. Osobiście nie lubię krytykować bo zdaję sobie sprawę z tego ile czasu każda osoba pisząca poświęca na napisanie choćby kilku stron. Nie jest to takie proste jak nam się wydaje. Z drugiej też strony nie wszystko musi nam się podobać.
Przykro mi to pisać, ale książka mnie nie wciągnęła. W trakcie czytania zaczynałam odczuwać znużenie i trwało to dłużej niż mogłam się tego spodziewać. W końcu historie świąteczne z zimą w tle są wyjątkowe, a tu taki zawód. W przypadku Zapachu goździków tej wyjątkowości było bardzo mało. Za to miłośnicy licznych opisów mogą być usatysfakcjonowani. Jak dla mnie było ich zdecydowanie za dużo. Uważam, że autorka za bardzo skupiła się na temacie win, a Boże Narodzenie zeszło na drugi plan. Wielka szkoda.
Żeby nie było tak gorzko troszkę osłodzimy. Z pewnością na pozytywną ocenę zasługuje lista bohaterów, która pojawiła się na początku książki. Posłużyła mi kilka razy jako ściąga bo można się pogubić kto jest kim. Ilość osób jest dość spora. Na szczególną uwagę zasługuje jedna z nich. Mowa tutaj o Arkadiuszu. Starszy pan który kocha miłością bezgraniczną dobrą muzykę i jeszcze lepsze wina. Mężczyźnie nie brakuje oryginalności. Nosi ubrania z dawnej epoki, zachowuje się też inaczej. No i te jego dziwne zasady. Jest po rozwodzie i mieszka sam w pięknej zabytkowej willi. Zaciekawiła mnie bardzo jego relacja z byłą żoną. Chyba w dalszym ciągu ją kocha tylko boi się do tego przyznać. Dla kobiety również nie jest obojętny mimo tego, że jest w nowym związku.
Kolejną dość ciekawą postacią był Klemens, najlepszy przyjaciel Arkadiusza. Panowie bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Okazuje się, że Klemensa coś trapi i ma to związek z jego winnicą.
Jak widzicie Zapach goździków ma w sobie nie tylko minusy. Znaleźć można w książce również pozytywne elementy. Dlatego też czasami nie warto opierać się tylko na opinii innych. Lepiej sprawdzić co i jak na własnej skórze. Do tego was właśnie zachęcam. Może historia Arkadiusza i innych bohaterów przypadnie wam do gustu. Pozwolę sobie jeszcze napisać, że będzie dalszy ciąg.
MOJA OCENA 5/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: