piątek, 22 listopada 2024

ZŁOTY SEN (Recenzja)

Autor: Grażyna Jeromin-Gałuszka
data wydania: 19 maja 2015
liczba stron: 440
wydawnictwo: Prószyński i S-ka 











"Złoty sen" to moje pierwsze spotkanie z prozą Grażyny Jeromin-Gałuszko. Urzeczona pięknym okładkowym zdjęciem nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki. 

Willa, której właścicielką jest ekscentryczna Lili, była kiedyś popularnym pensjonatem wśród kuracjuszy. Józefa, pomoc domowa też miała co robić. Teraz w każdym z pokoi słychać tylko głuchą ciszę. Wszystko ulega zmianie w chwili gdy do drzwi willi zapukała Ada, która po kilku latach wróciła do miejsca, gdzie razem z mamą spędzała każde wakacje. 
Ponoć ma kochającego męża, wiedzie szczęśliwe życie, więc skąd ten nagły przyjazd? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. 
Dziewczyna w trakcie swojego pobytu dostrzega, że madame w dalszym ciągu nie odzywa się do Arlety, Józefa nadal używa w kuchni tylko soli i pieprzu, a Kalina nie została wielką gwiazdą. Jej wakacyjna przyjaciółka miała ku temu predyspozycje, ale złe decyzje doprowadziły ją do życiowego upadku. Dziewczyna potrzebowała natychmiastowej pomocy. 
Lili, Ada, Kalina i Józefa - cztery fantastyczne kobiety, które zostały zdane na siebie. W pewnym momencie dochodzą do wniosku, że życie jednak nie jest takie złe. 

Jaką rolę w tym wszystkim odegrał Wiktor, który wrócił po piętnastoletniej emigracji do kraju?
 
Przeczytałam do końca książkę, ale niestety nie podbiła mojego czytelniczego serca. Pomysł na fabułę autorka miała bardzo dobry, ale wykonanie trochę nie wyszło. W moim odczuciu wkradł się w nią zbyt duży chaos. Winna temu jest dość liczna grupa bohaterów, którzy byli wprowadzani bez jakichkolwiek informacji o danej postaci. Skutkowało to tym, że nie wiedziałam kto jest kim. Dopiero z czasem pojawiało się  więcej charakterystyki, a lektura była bardziej płynna. Jednak ja wolę, gdy od razu wiem o kim czytam. 
Chwilami odczuwałam dość duże znużenie. Tak naprawdę w tej historii nic się nie dzieje, co by mnie jakoś zaciekawiło. Akcja toczy się w ślimaczym tempie, brak chociażby jednego ciekawego obrotu wydarzeń. Przygnębiający i dołujący nastrój, jaki panuje w  powieści jeszcze bardziej mnie zniechęcał. 
Chyba najciekawszą postacią w całej tej historii była Klarysa, na temat której było tak mało. Wszyscy uważali ją za wariatkę. Nikt nie brał pod uwagę, że coś takiego miało miejsce naprawdę. Do momentu gdy poznaje Wiktora. Mężczyzna nawiązał ze staruszką bardzo dobry kontakt i świetnie się ze sobą dogadywali. Ten wątek spodobał mi się najbardziej i żałuję, że nie został szerzej przedstawiony. 
Nie wiem jak to wyglądało w przypadku innych czytelników, ale ja szybko spostrzegłam się dlaczego Ada tak nagle pojawiła się w wilii. Co ją do tego skłoniło. Przewidywalność w książce to nic dobrego i niestety psuje całą przyjemność z poznawania jej treści. 

Klimatyczna szata graficzna, ciekawy zarys fabuły to troszkę za mało, żeby dana powieść mnie urzekła. Dla mnie najważniejsze jest wnętrze, a w przypadku "Złotego snu" było nijakie, mdłe i bez charakteru. Zabrakło mi tutaj takiej małej iskry, dzięki której coś jednak zacznie się dziać

POLECAM 
MOJA OCENA 


MIŁOŚĆ Z ODZYSKU (Recenzja)

Autor: Malwina Ferenz
data wydania: 23 czerwca 2021
liczba stron: 456
wydawnictwo: Filia
 









"Miłość z odzysku" to moje drugie spotkanie z prozą Malwiny Ferenz. Pierwsze było jak najbardziej udane, więc z chęcią zapoznałam się z kolejną jej powieścią.

Pan Staszek, pracownik wrocławskiego kuratorium klikając "wyślij" na komputerze nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dużego narobi ambarasu. Przez pomyłkę urzędowe pismo trafia na biurko dyrektora nie tej podstawówki co trzeba. Anatola trochę zdziwiła jego treść, ale jak zawsze do wszystkiego podchodzi w sposób profesjonalny. Tak było i tym razem. 
Kto by przypuszczał, że zwykły papierek może w jakimś stopniu odmienić czyjeś życie. On i urocza blondynka, którą miał okazję poznać raczej nie brali czegoś takiego pod uwagę.
Okazuje się, że los jednak potrafi nas miło zaskoczyć, gdy już tracimy na to jakiekolwiek nadzieje. 

Ależ to było fajne. Wydaje mi się, że to określenie pasuje idealnie do tej historii. "Miłość z odzysku" to lekka, prosta i co najważniejsze, optymistyczna powieść. Mimo tego, że zawiera w sobie trudne i ważne tematy. 
Ze względu na ogromną dawkę humoru, lektura tej książki zapewniła mi świetną rozrywkę. Bawiłam się przy niej wybornie poznając losy bohaterów, którzy zostali wykreowani przez autorkę w bardzo ciekawy sposób. Szczególną uwagę warto zwrócić na grono pedagogiczne. Jak ja bym chciała chodzić do szkoły, w której uczą tacy nauczyciele. Razem stworzyli szalenie barwną grupę, z siostrą Anastazją na czele, która podbiła moje czytelnicze serce. 
Anatol, pełniący rolę dowódcy całej tej belferskiej ferajny to bardzo intrygująca osobowość. Daleko mu do ostrego i budzącego strach wśród uczniów pana dyrektora. Zawodowo świetnie sobie radzi. Jeśli chodzi o kwestie osobistą, jest samotnym ojcem dwunastoletniej Otylii. Oboje przeżyli trudne chwile w swoim życiu. On stracił żonę, ona mamę. Nastolatce trudno jest się z tym pogodzić. Swoje myśli przelewa na karty pamiętnika, którego strzeże jak oka w głowie. 
Barbara , to wspomniana wcześniej urocza blondynka, którą Anatol miał okazję poznać w trakcie rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Po pierwszej rozmowie wydała mu się mądrą, inteligentną kobietą,  która mocno go zaciekawiła. Jednak z drugiej strony ma wątpliwości, czy nadszedł już ten moment, żeby móc zacząć zapisywać nową czystą kartę. 
Barbara jest po rozwodzie i podobnie jak Anatol wychowuje dwunastoletniego nastolatka. Ze względu na sytuację rodzinną, w ich życiu zaszło sporo zmian. Coś takiego musiało wpłynąć na nich oboje, a szczególnie na Kamila. Nowe miejsce, nowa szkoła.
Brak akceptacji wśród rówieśników to jeden z tych poważniejszych wątków jaki został poruszony w książce.
Internetowy hejt to kolejny problem, z którym niestety trudno jest nam walczyć. Będąc anonimowym w sieci myślimy, że wszystko nam wolno. Przy okazji nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w ten sposób kogoś ranimy, poniżamy, gnębimy. Potem słyszymy o tragediach, próbach samobójczych itp.  Nie każdy jest twardy psychicznie i to zwyczajnie zignoruje. Super, że autorka pisze o tym w swojej książce.
Jesteście ciekawi o co chodzi z tym pismem z kuratorium? Otóż, ma to związek z 100-tną Rocznicą Odzyskania Niepodległości przez Polskę i organizowanym z tej okazji biegiem. Pod koniec lektury atmosfera zrobiła się bardzo podniosła. Pomysł z tego typu wydarzeniem był świetny, tym bardziej, że wzięli w nim udział przedstawiciele różnych organizacji. 
Całość czyta się naprawdę dobrze. Duża czcionka, prosty język, rewelacyjne poczucie humoru autorki, ciekawi bohaterowie,  interesujące wątki, no i piękny jesienny Wrocław. Czy trzeba czegoś więcej? Według mnie wszystko jest tutaj spójne i zachęca do zapoznania się z tą historią. Jedynie mogę przyczepić się do szaty graficznej, która nie pasuje do treści, a ja lubię gdy te dwa elementy współgrają ze sobą. 

Jeśli szukacie lekkiej, odprężającej książki, która odgania ponure myśli i pokazuje, że warto w pewnych sytuacjach zaryzykować to "Miłość z odzysku" będzie idealną propozycją. 

POLECAM 




piątek, 25 października 2024

CÓRKA ZIEMI (Recenzja)

Autor: Dorota Gąsiorowska
data wydania: 26 lipca 2023
liczba stron: 519
wydawnictwo: Znak Literanova










"Córka Ziemi" to pierwszy tom cyklu "Córki Żywiołów" autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Po książki tej autorki mogę sięgać w ciemno mając stuprocentową pewność, że będzie to smakowita literacka uczta. Czy tym razem też tak było?

Weronika jest cenioną rzeźbiarką. Ze zwykłego kamienia potrafi stworzyć coś wyjątkowego. Umiejętność wsłuchiwania się w odgłosy natury znacznie jej to ułatwia. 
Maks, właściciel pałacu położonego w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wychodzi do niej z propozycją rekonstrukcji posągu Frei, nordyckiej bogini miłości i magii. 
Weronika przyjmuje zlecenie, mimo, że od pewnego czasu towarzyszy jej dziwny niepokój. Ukończone dzieło ma stanąć w przyhotelowym ogrodzie, ale niewiadomo kiedy nastąpi jego oficjalne otwarcie ze względu na ludzkie szczątki znalezione w pobliskiej studni. 

Uwielbiam twórczość Doroty Gąsiorowskiej, i dlatego z wielką przyjemnością rozpoczęłam lekturę jej kolejnej książki. Już sama delikatna okładka idealnie współgrająca z wnętrzem, przyciąga do siebie czytelnika. Nie mówiąc już o intrygującym opisie fabuły. 
Akcja w powieści rozgrywa się w dwóch ramach czasowych. Współczesność dotyczy trzydziestodwuletniej Wiktorii. Dziewczyna posiada niebywały talent, który doceniany jest na całym świecie. Na co dzień mieszka w domku po babci blisko Ojcowskiego Parku Krajobrazowego. Kocha naturę i zwierzęta. Sama niedawno została właścicielką dwóch kotów, przyjaźni się też z pustułką. Dla niektórych może się to wydawać dziwne. Jak przystało na dobrą i wrażliwą osobę nikomu nie odmawia pomocy. Przekonała się o tym nastoletnia Zuzia. 
Od pewnego już czasu nie tworzy na zamówienie, ale dla oferty Maksa zrobiła wyjątek. Duży wpływ na jej decyzję miały rozmowy z Felicją, babcią mężczyzny, i to, w jaki sposób czuła się będąc w pobliżu pałacu. Bez wątpienia, coś musiało przed laty wydarzyć się w tym miejscu. 
Za sprawą dwunastoletniej Frei przenosimy się w czasie. Dziewczynka razem ze swoją mamą mieszka w chacie w otoczeniu leśnych drzew. Gdy nie pomaga przy produkcji ziołowych naparów i lekarstw spaceruje swoimi utartymi szlakami w towarzystwie zwierzęcych przyjaciół. 
Niestety choroba zabiera najważniejszą osobę w jej życiu. Została sama i od teraz pałac staje się jej domem. Na skutek pewnych wydarzeń z eleganckiej komnaty zostaje przeniesiona do małego pokoiku w wieży. 
Która z bohaterek bardziej przypadła mi do gustu? Trudno mi jest jednoznacznie stwierdzić, bo obie wniosły coś od siebie do tej opowieści. Gdybym jednak musiała dokonać wyboru, chyba bardziej zaciekawiły mnie losy Frei. Historię dziewczynki owiewa baśniowy klimat. Unosi się nad nią niezwykła aura, która niejednokrotnie  powodowała gęsią skórkę na moim ciele. Chwilami robi się mrocznie i ze strachem śledzimy poczynania dwunastolatki.
U Weroniki jest znacznie spokojniej. Chociaż i tutaj z czasem robi się interesująco. Tajemnica goni tajemnicę, a ona nieoczekiwanie została w to wszystko wciągnięta. Jej do tej pory zwyczajne życie singielki i rzeźbiarki z dnia na dzień bardzo się zmieniło. 

Dorota Gąsiorowska bez wątpienia potrafi w efekty paranormalne. Zjawy, duchy, dziwne odgłosy, czarne kruki. Nie mówiąc już o mistrzowskich opisach przyrody dzięki którym przenosimy się do baśniowej krainy. Las w różnych odsłonach, mokradła, gęsta mgła, pałacowe zakamarki. Moja wyobraźnia wręcz wariowała. 
Autorka pokazuje nam, jak duży wpływ na nasze samopoczucie ma obcowanie z naturą.  Miłość do zwierząt to też ważna kwestia jaka została poruszona. Nasi bracia mniejsi niejednokrotnie stają się najlepszymi przyjaciółmi, powiernikami trosk i sekretów. Nie zdradzą, nie kłamią, są nam wierni do ostatnich chwil życia. Dlaczego z ludźmi nie zawsze tak jest? Warto się nad tym dłużej zastanowić.  
Akcja toczy się dość wolno, ale bieg wydarzeń nie pozwala na przerwanie lektury. A dzieje się, i to dużo. Trzymający w napięciu wątek kryminalny jest bardzo mocnym punktem powieści. Nie brakuje w niej również romantyzmu, a dotyczy to teraźniejszości jak i czasów przeszłych. 
"Córka Ziemi" działa na czytelnika jak magnez. Przyciąga i kusi swoją treścią. Metafizyczność, którą czuć aż do samego końca, nietuzinkowi i wyraziści bohaterowie. Oczarowujący nastrój, który sprawia, że szybko można zatracić się w tej opowieści. W moim odczuciu jest to jedna z lepszych książek autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. 
Jesień sprzyja lekturze właśnie takich historii, więc jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, to mam nadzieję, że ta opinia pomoże wam podjąć odpowiednią decyzję. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10






 

niedziela, 20 października 2024

PIĘKNA MIŁOŚĆ (Recenzja)

Autor: Wioletta Sawicka 
data wydania: 5 marca 2019
liczba stron: 584
wydawnictwo: Prószyński i S-ka














Baśka i Michał tworzą zgrane i bardzo kochające się małżeństwo. Ona jest architektem, on zawodowym żołnierzem. Razem kroczą przez życie marząc o własnym domu i gromadce dzieci. W każdej sytuacji mogą liczyć na pomoc ze strony swoich przyjaciół. 
Z dnia na dzień stają się właścicielami zniszczonego siedliska w bardzo urokliwym miejscu. Stan budynków wymagał szybkiego remontu, co wiązało się z dość dużymi kosztami. Są kredyty, ale i to może nie wystarczyć.
Michał podejmuje trudną decyzję nie mówiąc wcześniej o tym swojej żonie. Wiedział, że będzie przeciwna jego wyjazdowi na misję do Afganistanu. Tak też było. Zdecydował się na taki krok nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim po to, żeby sprawdzić samego siebie. 
Po miesiącu od wyjazdu Michała, do Baśki dociera tragiczna wiadomość...

O mamuniu! Cóż to była za książka. Liczy sobie ponad 500 stron, a ja ją przeczytałam w ciągu trzech wieczorów. Taki wynik nie zdarza mi się zbyt często, więc coś o tym świadczy. 
Historia Baśki i Michała nie zaczyna się w jakiś wyjątkowy sposób. Poznajemy dwoje zakochanych w sobie ludzi, którzy są szczęśliwi i z radością witają wspólnie każdy kolejny dzień. Mają swoje plany, marzenia. Pracują, spotykają się z przyjaciółmi. 
Wioletta Sawicka na kartach swojej książki pokazuje nam jak szybko to nasze życie potrafi się zmienić.  Idylla w jednej sekundzie przeobraża się w niewyobrażalną rozpacz, ból i tęsknotę. 
Los bywa czasami wobec nas bardzo okrutny. Zadajemy sobie wtedy pytanie: dlaczego akurat JA?
To co spotkało główną bohaterkę mocno chwyciło mnie za serce. Baśki nie da się nie lubić. Zawsze tryskała energią, z jej twarzy nie schodził uśmiech. Spełniała się również zawodowo. Miała swoje kompleksy, ale Michałowi w niczym to nie przeszkadzało. Kochał ją taką, jaką jest. Była to "piękna miłość", która niestety nie zdarza się zbyt często. 
Czy po czymś takim można jeszcze normalnie żyć? Jak zaakceptować to, co się stało? Autorka uświadamia nas, że jednak coś takiego jest możliwe. Oczywiście przy pomocy najbliższych oraz terapeutów, bo samemu jest znacznie trudniej. Tym bardziej, że nie było to jedyne traumatyczne wydarzenie w życiu naszej głównej bohaterki. O co dokładnie chodzi tego wam nie zdradzę. 
Tak po ludzku było mi żal tej biednej dziewczyny. Nikomu nie zrobiła krzywdy, żeby los tak mocno ją doświadczył. 

Czytając tę książkę nie sposób się nie wzruszyć. Emocji jest tutaj ogrom, które zostają w człowieku na długo. Miłość gra w tej historii pierwsze skrzypce, ale mamy w niej również obraz pięknej przyjaźni, o którą w dzisiejszych czasach jest bardzo trudno. 
Problemy jakie zostały w niej poruszone mogą dotknąć każdego z nas, co czyni książkę jeszcze bardziej interesującą, a przede wszystkim życiową. Kilka ciekawych zwrotów akcji sprawiło, że z trudem odrywałam się od lektury. Zostałam zaintrygowana w jakim kierunku to wszystko się potoczy. Czy Baśka da radę i wstanie na nogi? Czy ponownie otworzy swoje serce na nową miłość? 
Mimo trudnej tematyki całość czyta się lekko i szybko. Warto mieć przy sobie coś do notowania, bo nie brakuje w niej cytatów i sentencji wartych zapamiętania. 
Polecam wszystkim tę jakże piękną. Mnie urzekła już od pierwszej strony. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10