Jak ten czas szybko leci i nie ma zamiaru zwalniać. Pierwszy miesiąc 2016 roku już za nami. W związku z tym przyszedł czas na styczniowe podsumowanie pod względem przeczytanych przeze mnie książek. Jeśli chodzi o ilość wygląda to całkiem nieźle. Udało mi się przeczytać w sumie 5 książek, w tym 3, które czekają na swoją oficjalną premierę. Może byłoby ich więcej, ale po drodze dopadło mnie przeziębienie. Po zliczeniu wszystkich stron wynik wskazuje: 1974. Nie powiem, ale jestem zadowolona z rezultatu.
Wracając do książek, cała szóstka zasługuje na uwagę. Ale szczególnie do gustu przypadły mi dwie powieści. "Szept wody" autorstwa Jacka Łopuszyńskiego oraz "Primabalerina" Doroty Gąsiorowskiej. Jeśli chodzi o książkę Pani Doroty byłam przekonana, że będzie to kolejna piękna historia, ale za to opowieść o Weronice i Michaelu była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. I już teraz mogę powiedzieć, że jestem bardzo ciekawa następnych.
Śledząc statystyki blogowe dostrzegłam, że szczególnym zainteresowaniem cieszyła się recenzja pewnej książki o której ostatnio zrobiło się dosyć głośno. Mam tutaj na myśli "Pozytywkę" Agnieszki Lis. W sieci pojawiają się różne opinie na jej temat. Jeśli chodzi o moją ocenę była ona pozytywna.
Krótko mówiąc początek czytelniczego nowego roku uważam za udany. Aura za oknem nas nie rozpieszcza, wirusy w powietrzu krążą, więc jest to odpowiedni czas, aby zaszyć się w domku i wskoczyć pod kocyk z ciekawą książkową historią w dłoni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz