niedziela, 30 sierpnia 2015

STRAŻNICZKA OPOWIEŚCI ( Recenzja )

Autor: Lisa Wingate
data wydania: 4 lipca 2015
liczba stron: 436
wydawnictwo: Święty Wojciech













Kto ciekawy nos do kawy, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jak jest tak naprawdę z tą ciekawością. Jesteśmy ciekawi, czy może wręcz wścibscy? W dużej mierze zależy to od sytuacji w jakiej się znajdziemy. Są też takie momenty w życiu, gdy ciekawość jest wręcz wskazana. Trzeba przyznać, że jest to jedna z cech ludzkich. W moim przypadku ta cecha objawia się troszkę inaczej. Zawdzięczam to zamiłowaniu do literatury. Ciekawa jestem czym tym razem zaskoczy mnie kolejna książka, jakie będzie jej zakończenie. Taki rodzaj ciekawości posiada w sobie również główna bohaterka najnowszej powieści autorstwa Lisy Wingate.

Droga do szczęścia czasami bywa długa i kręta. Po takiej drodze przyszło stąpać Jen Gibbs. Wciągu 10 lat pracowała w sześciu wydawnictwach. Ale marzenia się spełniają. Takie słowa może z pewnością wypowiedzieć Jen. Otrzymuje stanowisko redaktora w cenionym wydawnictwie Vida House Publishing.
Któregoś dnia wchodząc do swojego biura, zwraca uwagę na sposób ułożenia dokumentów na biurku. Nie leżą, tak jak powinny. Nagle jej wzrok kieruje się ku...kopercie. Z brązowego grubego papieru, na którym było widać ślady upływających lat oraz promieni słonecznych.
W jednej chwili to co otacza kobietę znika, liczy się tylko to, co leży przed nią na blacie biurka. Skąd się wzięła ta koperta, kto ją dostarczył. I dlaczego akurat ten ktoś wybrał ją. Brak adresu zwrotnego sprawia, że cała ta sytuacja staje się jeszcze bardziej zagadkowa. Zagadkowość potęguje jej zawartość. W dłoniach Jen znalazł się tajemniczy skrypt składający się z pięćdziesięciu kartek zatytułowany "Strażniczka opowieści". Kobieta poddaje go wstępnej analizie. Okazuje się, że na kartach skryptu została opisana historia Sarry i Randa. Zafascynowana niezwykłością opowieści prosi swojego szefa o pozwolenie na wyjazd do Karoliny Północnej w celu rozwiązania tej jak bardzo ciekawej zagadki, ale głównym powodem jest odnalezienie autora. Najciekawsze jest w tym to, że otrzymuje od tajemniczego doręczyciela kolejne fragmenty. Niestety podróż ma swoje drugie dno, wiąże się z powrotem do rodzinnych stron. Nie będzie to dla Jen łatwy powrót z wielu względów.

Co robi książka z człowiekiem? Odpowiedź na to pytanie znają zapewne osoby, które je czytają. Zapominamy w tedy o "bożym świecie". Jesteśmy tylko my i książka. Wpadamy w czytelniczą hipnozę. Doświadcza tego również Jen wczytując się w losy Sarry i Randa. Cofa się do XIX wieku, bo właśnie w tym okresie przyszło żyć bohaterom ze skryptu. A dokładniej przenosi się za pomocą wyobraźni z nowojorskiego mieszkania w rejony Appalachów. Jest to górzysty teren mający w sobie wiele tajemnic...

Sarra i Rand. Ona o specyficznej urodzie, którą zawdzięcza swojemu pochodzeniu. Wywodzi się z plemienia Melungów. Szczep Melungów został odkryty w 1654 roku przez angielskich odkrywców, którzy przemierzali zakątek Wyżyny Cumberland. Ich wygląd, a dokładnie kolor skóry, który zawierał w sobie domieszki kilku ras sprawiał, że odstraszali od siebie pozostałą część społeczeństwa. Posądzani byli o praktykowanie czarnej magii.
Rand, to chłopak jak bardzo różniący się od dziewczyny. Nie tylko wyglądem, ale także pochodzeniem. Charleston, to właśnie tam mieszka jego rodzina. Bardzo szanowana i uważana za inteligencję.
Pewne wydarzenie sprawiło, że drogi Sarry i Randa złączyły się. Były to niezbyt sprzyjające okoliczności jeśli chodzi o zawieranie nowych znajomości. Ale nie mógł pozwolić, żeby dziewczynie działa się krzywda...

Od pierwszej chwili gdy ujrzał Sarrę wiedział, że nie może pozostawić jej samej sobie. Musi o nią zadbać, nawet kosztem swojego życia...

"Strażniczka opowieści" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lisy Wingate i z Wydawnictwem Święty Wojciech. Jest to wydawnictwo wyróżniające się swoim literackim asortymentem. W dużej mierze ich oferta książkowa oparta jest na książkach o tematyce religijnej. Ale proponuje również powieści obyczajowe, w których nie brakuje tematyki związanej z wiarą w Boga.
Tak jak i wyznań tak i wiele jest głosów na temat wiary i religijności. Czasami w trakcie dyskusji dochodzi do ostrej wymiany zdań. Tak naprawdę ta kwestia powinna być naszą osobistą sprawą. Sprawy związane z religią miały duży wpływ na życie Jen oraz decyzje przez nią podejmowane...
Religia to nie jedyna problematyka, którą poruszyła pisarka pisząc książkę. Rodzinne relacje, które z czasem ulegają całkowitemu zatarciu. Strach przed ojcem, który nie ma w sobie żadnych uczuć tylko zionie nienawiścią do swojej żony i dzieci. Na każdym kroku są przez niego kontrolowani. Do tego dochodzi trudna sytuacja materialna.
Jen odważyła się wykonać krok, o którym ona sama zdecydowała. Zostawiając swoją rodzinę, wyruszyła w podróż szukając szczęścia i miłość, której nie było jej dane poczuć.

Możecie być pewni jednego biorąc do ręki "Strażniczkę opowieści". Gdy zaczniecie ją czytać zostaniecie wciągnięci w dwie historie: Jen oraz Sarry i Randa od pierwszej strony. W dużej mierze właśnie ta trójka jest olbrzymim plusem tej powieści. Zostali wykreowani przez pisarkę w sposób wysmakowany  i  intrygujący. Lisa Wingate doskonale połączyła ze sobą dwa światy: czas przeszły z teraźniejszością. Wszystko ze sobą idealnie harmonizuje. Olbrzymim wkładem, który jeszcze bardziej  udoskonala powieść są opisy przyrody. Zamykasz oczy i czujesz jakbyś wędrował/a po szczytach Appalachów wdychając świeże górskie powietrze. Autorka zahacza również o życie i architekturę Nowego Jorku. A jak wiemy funkcjonowanie w dużym mieście do łatwych nie należy, tym bardziej gdy pochodzi się z małego miasteczka...

"Strażniczka opowieści" to przepiękna powieść, która zachwyca. Mnie zachwyciła, a jak będzie z Tobą?

POLECAM
MOJA OCENA 9/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 




czwartek, 27 sierpnia 2015

PACHNĄCE NOWOŚCIĄ # 2


Wakacje niestety mają się już ku końcowi. Dla niektórych oznacza to zakończenie najdłuższego weekendu w roku w trakcie którego można było do woli odpoczywać w towarzystwie książek. Ale co dobre szybko się kończy i trzeba wrócić do rzeczywistości...Zaraz...zaraz, a kto powiedział, że z końcem wakacji trzeba przestać czytać. Tym bardziej gdy wydawnictwa kuszą wrześniowymi nowościami :-):

1. "Śnieżynki" - Liliana Fabisińska ( Wydawnictwo Filia )


Premiera: 2 września 2015

Monika od dzieciństwa miała tylko jedno marzenie: dużą, szczęśliwą rodzinę.
Daga gra w najlepszej orkiestrze w Polsce. Już w przedszkolu wymarzyła sobie tę pracę i owacje na stojąco, w największych salach koncertowych świata.

Dla Moniki miłość to odpowiedzialność, a jej największym autorytetem jest pewien biskup, który – to wcale nie przypadek – nosi to samo nazwisko, co ona.
Dla Dagmary życie to fascynująca, zwariowana przygoda. Nie chce się przywiązywać do nikogo oprócz Igora, a jej dom jest tam, gdzie położy teczkę z nutami i okulary.

Przypadkowe spotkanie sprawia, że Dagmarę i Monikę zaczyna łączyć głęboka przyjaźń. Znają swoje najskrytsze sekrety, wspierają się w chwilach rozpaczy, o której nie mają pojęcia nawet ich najbliżsi. Pewnego dnia składają sobie obietnicę, która może spleść ich losy silniej niż przyjaźń. Obietnicę, przed którą nie można uciec. I która może sprawić, że obie stracą wszystko, co jest dla nich cenne, a przyjaźń zamieni się w wojnę na śmierć i życie.
To książka o przyjaźni, zaufaniu i rodzinnych sekretach. Ale przede wszystkim o tym, że sami nie wiemy, jak byśmy się zachowali w danej sytuacji, a wszystkie „ja na twoim miejscu”, można tak naprawdę włożyć między bajki. ( opis: wydawnictwo Filia )

2. "Życie z drugiej ręki" - Anna Grzyb ( Wydawnictwo Szara Godzina )



Premiera: 7 września 2015

Do tej pory Anita nie zastanawiała się, czy jest naprawdę szczęśliwa. Żyje z dnia na dzień, wychowując dwie córki i borykając się z coraz bardziej odległym jej mężem. Ma jednak dosyć rutyny i monotonii. Marzy o znalezieniu pracy i uwolnieniu się od toksycznej przeszłości. I właśnie wtedy poznaje Joannę, która wpada na pomysł wspólnego biznesu.
Czy życie Anity jest aż tak beznadziejne, jak jej się wydaje? Jak długą drogę musi przejść i jak wiele rodzinnych tajemnic poznać, by wreszcie zrozumieć, co tak naprawdę ma w jej życiu największe znaczenie? 
Życie z drugiej ręki to poruszający debiut przedstawiający rodzinną historię rozgrywającą się w scenerii prowincjonalnego miasteczka, opowieść o kobiecie zagubionej, która usilnie szuka swego miejsca w życiu.
 ( opis: Szara Godzina)

3. "Kalendarze" - Małgorzata Gutowska-Adamczyk ( Wydawnictwo Literackie )



Premiera: 24 września 2015

Najnowsza książka bestsellerowej pisarki. Piękna i pełna osobistych wątków powieść o dzieciństwie.

„Masz siostrę!” – radosny okrzyk babci wybudził ją w październikowy poranek. To pierwsze, mocno utrwalone wspomnienie dziewczynki. Odtąd była starszą siostrą, mądrzejszą, odpowiedzialną. Jako sześciolatka zaczęła swoją drogę do dorosłości.
Wakacje co roku spędzała u dziadków na wsi. Całe dnie biegała boso po trawie, bawiła się ze zwierzętami, pomagała babci, prowadząc z nią długie rozmowy. 

Powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk zabiera nas w podróż do małego podwarszawskiego miasta i mazowieckiej wsi, ukrytych w nich wspomnień, obrazów, wrażeń i ludzi. Dorosła kobieta – której synowie opuszczają właśnie rodzinne gniazdo – opowiada historię dziewczynki i odkrywa piękno zwyczajnych rzeczy. Rozmowa przy stole, rodzinna wyprawa pociągiem do sąsiedniej miejscowości, uścisk dłoni najbliższych. Potrafiły przynieść wielką radość i były – może wciąż są – na wyciągnięcie ręki.

Kalendarze to mądra opowieść, która pokazuje, że spokojne i z pozoru nudne życie potrafi być wielkim darem. ( opis: Wydawnictwo Literackie )

4. "Czwartkowe wdowy" - Claudia Pineiro ( Wydawnictwo Sonia Draga )



Premiera: 23 września 2015

Luksusowe osiedle pod Buenos Aires. Czterej przyjaciele, jak w każdy czwartek, spotykają się na męskim wieczorze. Żony, jak zwykle, mają wychodne: żartobliwie nazywają się „czwartkowymi wdowami”. Tyle że tym razem wszystko będzie inaczej – trzy z nich wdowami zostaną naprawdę…
Piñeiro oferuje znacznie więcej niż tylko mroczną zagadkę. Wprowadza czytelnika w odizolowany i doskonały świat argentyńskiej klasy wyższej, świat idealnych trawników i zadbanych domów, spokoju i elegancji, kortów tenisowych i pól golfowych, w którym o codzienne potrzeby troszczy się gosposia, kucharka i ogrodnik, a od niespokojnej reszty świata mieszkańców oddziela wysoki mur. I strażnicy. I kamery. To opowieść o ludziach, którzy żyją idealnie i gotowi są bronić tego życia za wszelką cenę. (opis: Sonia Draga)


5.  "Madonna w futrze" - Sabahattin Ali ( Wydawnictwo Rebis )



Premiera: 8 września 2015

Fascynująca historia miłosna, ale i tragiczna historia człowieka nieprzystosowanego do życia w społeczeństwie

Lata dwudzieste XX wieku. Młody Turek przyjeżdża na naukę zawodu do Berlina. Na wystawie malarstwa wielkie wrażenie wywiera na nim autoportret młodej niemieckiej artystki, zadziwiająco podobny do Madonny z obrazu renesansowego mistrza. Pewnego dnia poznaje jego autorkę. Tak zaczyna się jedna z najpiękniejszych, najbardziej autentycznych historii miłosnych w nowoczesnej literaturze tureckiej.

Wywodzący się z innej kultury, bezstronny obserwator w mistrzowski sposób odmalowuje burzliwą atmosferę Niemiec, które liżą powojenne rany. Udaje mu się uchwycić nastroje i rozmowy berlińskiej ulicy, a także stworzyć wyrazistych bohaterów.

To proza, która oddaje nastrój tamtej epoki równie znakomicie jak utwory Ericha Marii Remarque'a.
 ( opis: Rebis )

6. "Wielkie kłamstewka" - Liane Moriarty ( Wydawnictwo Prószyński i S-ka )


Premiera: 22 września 2015

Kolejna bestsellerowa powieść autorki.

Zbrodnia? Nieszczęśliwy wypadek? A może zwyczajny wybryk?
Wiadomo tylko, że ktoś nie żyje.

Trzy kobiety – nieśmiała, skryta i przebojowa spotykają się któregoś dnia, kiedy ich dzieci idą do przedszkola. Nie wiedzą, że pozornie drobna zmiana przewróci ich życie do góry nogami, a sielska rzeczywistość na przedmieściach Sydney to jedynie pozory. „Wielkie kłamstewka” to opowieść o byłych mężach i drugich żonach, matkach i córkach oraz burzach w szklance wody, a także niebezpiecznych kłamstwach, w których trwamy, by doczekać jutra. Żyjemy, żeby kłamać, czy kłamiemy, żeby żyć? Oto jest pytanie. ( opis: Prószyński )

7. "Szlachetne pobudki" - Kasia Bulicz-Kasprzak ( Wydawnictwo Prószyński i S-ka )


Premiera: 15 września 2015

Powracają bohaterki książki „Dom na skraju”, o której czytelniczki pisały, że „podbiła ich serca, jest przepiękna i taka prawdziwa – życiowa i lekko melancholijna”.

Maria spełniła swoje marzenie i wydała tomik wierszy. Teraz, gdy wody Młynówki opadają, kobiety z Różanej zaczynają rozumieć, jak prawdziwe jest przekleństwo „oby spełniły się twoje marzenia”. Agata uratowała Karolinę i jej dzieci przed powodzią, a teraz musi chronić swoje małżeństwo, gdyż ukochany mąż zbyt wiele uwagi poświęca byłej żonie. Janina przez wiele lat myślała przede wszystkim o rodzinie, a obecnie będzie musiała zadbać o siebie. W czasie porządkowania domu po powodzi Wanda odkrywa, że bliscy ją okłamywali. Leokadia dostrzega, że są sytuacje, z którymi nie zdoła sobie poradzić, mimo całej swej mądrości. Teresa poznaje gorzki smak życia. Niestety, zbyt późno zdaje sobie sprawę, że to właśnie przeciwności losu czynią nas silniejszymi. ( opis: Prószyński )

8. "Jeden krok" - Heather Gudenkauf ( Wydawnictwo Filia )


Premiera: 23 września 2015

Emocjonująca powieść, w której napięcie wzrasta z każdą umykającą minutą, a na światło dzienne wychodzą ukryte lęki i konflikty małej społeczności Broken Branch.

Mieszkańcy próbują ustalić tożsamość napastnika z bronią, przetrzymującego w szkole ich dzieci jako zakładników.
Na policjantce Meg Barrett spoczywa odpowiedzialność za dzieci z Broken Branch.
Will Thwaite, opiekujący się dwójką wnucząt, powierzonych mu niechętnie przez córkę, przypatruje się wszystkiemu bezradnie, zastanawiając, czy znów zawiódł swoje dziecko.
Uwięziona w klasie nauczycielka Evelyn Oliver wyczekuje okazji, by uratować swoich uczniów. Zaś trzynastoletnia Augie Baker zmagająca się z konsekwencjami straszliwego wypadku, zaryzykuje swoim życiem, aby ocalić młodszego brata.
Krucha normalność miasteczka zostaje zachwiana. Liczy się każda minuta, prawda musi zostać odkryta. 
( opis: Filia )

środa, 26 sierpnia 2015

CZYTELNICZY KĄCIK


Każdy miłośnik literatury pragnie ciszy i spokoju aby móc skupić się na lekturze. Porą wiosenno-latnią z chęcią wybieramy opcję plenerową. Słońce, delikatny podmuch wiatru, świergot ptaków gdzieś pośród drzew. Z nastaniem długich jesienno-zimowych wieczorów lubimy wskoczyć pod ciepły koc z filiżanką soku malinowego w dłoni. Siadamy wtedy w wygodnym fotelu, lub wylegujemy się w łóżku. Przychodzi nam  wtedy do głowy pewna myśl, jak to fajnie by było mieć taki swój czytelniczy kącik. Z regałami wypełnionymi od góry do dołu książkami. Nie byłabym sobą, jeśli nie marzyłabym o takim miejscu. Niestety mieszkam w bloku, gdzie z urządzeniem czytelniczego zakątka byłby spory problem. Ja zwariowałam na punkcie tego typu kącików. Takie wariactwo jest wprost wskazane. O co chodzi? Już wyjaśniam: CZYTELNICZY KĄCIK POD OKNEM. Na chwilę obecną pozostało mi oglądanie zdjęć w internecie, ale podobno marzenia się spełniają, więc kto wie...





* Wszystkie zdjęcia zostały zaczerpnięte z czeluści świata wirtualnego

wtorek, 25 sierpnia 2015

SPIS KSIĄŻKOWY


Jakiś czas temu na fanpejdżu Półki z książką umieściłam zdjęcie swojego prywatnego księgozbioru. Nie jest może jakiś pokaźnych rozmiarów, ale jestem z niego szalenie dumna.
Część książek została przeze mnie zakupiona, część udało mi się wygrać w różnorakich konkursach. Kolejne egzemplarze przywędrowały do mnie w ramach współpracy z wydawnictwami i portalami literackimi. W sumie uzbierała mi się ponad setka woluminów. 
Od pewnego czasu moją książkową kolekcją zainteresowała się pewna osoba, jest nią moja ciocia, która tak jak ja kocha czytać. Jak wiemy z pożyczaniem książek bywa różnie. Nie zawsze wracają w nienaruszonym stanie, lub co gorsze nie wracają w cale. Ale rodzinie się nie odmawia, prawda :-). Moja ciotunia stała się częstym gościem w moim domu, tak się składa, że wczoraj po raz kolejny gościłam ją w swoim domu. Ja to muszę chyba pomyśleć nad otworzeniem fillii Biblioteki Publicznej. Ale do rzeczy. Odwiedziny mojej cioteczki zainspirowały mnie, aby stworzyć spis swoich książek. Wydaje mi się, że jest to niezły pomysł. Warto wiedzieć co stoi na półce, w razie jakiejkolwiek pożyczki może nam się potem przydać. Odhaczając szybko i w łatwy sposób sprawdzimy jakich książek nam brakuje. Oczywiście co jakiś czas trzeba go aktualizować...

Tak prezentuje się mój spis: 

1. Mark Helprin - "Zimowa opowieść"
2. Stephen King - "Przebudzenie"
3. Stanisława Kuszelewska-Rayska - "Kobiety"
4. Ake Edwardson - "Park Marconiego"
5. Dominik Kozar - "Likwidator'44"
6. Anna Klejzerowicz - "Sekret czarownicy"
7. Edyta Świętek - "Banki mydlane"
8. Eric-Emmanuel Schmitt - "Kiedy byłem dziełem sztuki"
9. Magdalena Witkiewicz - "Moralność pani Piątek"
10. Jo Nesbo - "Syn"
11. Mateusz M. Lemberg - "Patron"
12. Robert Crais - "Uprowadzeni"
13. Barbara Sęk - "Miłość na szkle"
14. Katarzyna Puzyńska - "Więcej czerwieni"
15. Katarzyna Puzyńska - "Trzydziesta Pierwsza"
16. Matt Richtel - "Zabawka diabła"
17. Katarzyna Bonda i inni - "Cicha 5"
18. Virginia C. Andrews - "Kwiaty na poddaszu"
19. Louse Penny - "Zabójczy spokój"
20.Charlotte Link - "Obserwator"
21. A.S.A Harrison - "W cieniu"
22. Magdalena Witkiewicz - "Pierwsza na liście"
23. Patrick Lapeyre - "Życie jest krótkie, a pożądanie nie ma końca"
24. Anna Klara Majewska - "Rok na Majorce"
25. Isabell Allende - "Dziennik Mai"
26. Nina George - "Księżyc nad Bretanią"
27. Fannie Flagg - "Wciąż o tobie śnię"
28. Mauren Lee - "Flora i Grace"
29. Emma Straub - "Lato na Majorce"
30. Isabelle Lafleche - "Kocham Nowy Jork"
31. Małgorzata Warda - "Miasto z lodu"
32. Richard C. Morais - "Podróż na sto stóp"
33. Marcin Prokop - "Jego wysokość Longin"
34. Izabella Frączyk - "Koniec świata"
35. Karol Kłos - "Latarnik"
36. Karol Kłos - "Latarniczka"
37. Sue Mon Kidd - "Sekretne życie pszczół"
38. Dorota Gąsiorowska - "Obietnica Łucji"
39. Aleksandra Domańska - "Ulica Pogodna"
40. Hanna Kowalewska - "Tam gdzie nie sięga już cień"
41. Susan Mallery - "Za milion dolarów"
42. Carlos Ruiz Zafon - Więzień nieba"
43. Christian Jacq - "Sen Kleopatry"
44. Philip Kazan - "Apetyt"
45. Anna Klejzerowicz - "List z Powstania"
46. Adele Parks - "Spotkanie w chmurach"
47. Barbara O'Nell - "Niech ci się spełnią marzenia"
48. Kathleen Grissom - "Dom służących"
49. Gabriela Gargaś - "Pośród żółtych płatków róż"
50. Anna Klejzerowicz - "Cień Gejszy"
51. Maggie O'Farell - "Kiedy odszedłeś"
52. Jodi Picoult - "Kruche jak lód"
53. Nina Majewska-Brown - "Wakacje"
54. Jordi Sierr i Fabra - "Pięć dni w październiku"
55. Mingmei Yip - "Uwodzicielki"
56. Joanna Spencer - "Księżna Monako"
57. Rosanna Ley - "Dom na Sycylii"
58. David Nicholls - "My"
59. Lisa Scottoline - "Wracajmy do domu"
60. Lisa Niemi Swayze - "Walczyłam o Patricka"
61. Aleksandra Grzymkowska - "Przecież wiesz"
62. Lisa Wingate - "Strażniczka opowieści"
63. Joanna Kruszewska - "Awaria uczuć"
64. Wendy Markham - "Lato w Nowym Jorku"
65. Magda Bielicka - "No i bajka"
66. Maria Ernestam - "Córki marionetek"
67. Iwona J. Walczak - "Dom złudzeń"
68. Vera Falski - "Za żadne skarby"
69. Cecelia Ahern - Love, Rosie"
70. Krystyna Mirek - "Podarunek"
71. Douglas Kennedy - "Ta chwila"
72. Nina George -"Lawendowy pokój"
73. Gilles Legadinier - "Do usług szanownej Pani"
74. Diego Galdino - "Zadbam o to, żeby cię nie stracić"
75. Agnieszka Lingas-Łoniewska - "Szukaj mnie wśród lawendy"
76. Katarzyna Michalak - "Ogród Kamili"
77. Katarzyna Michalak - "Zacisze Gosi"
78. Katarzyna Michalak - "Przystań Julii"
79. Katarzyna Michalak -"Dla ciebie wszystko"
80. Anna Kleiber - "Głupia baba"
81. Cynthia Ellingsen - "Trzy panny młode"
82. Nike Ferida - "Panna Młoda"
83. Gina Holmes - "Szklane skrzydła"
84. Aleksandra Seghi - Fanklub bułeczek z rozmarynem"
85. Jill Mansell - "Kocham cię nad życie"
86. Leila Meacham - "Róże"
87. Izabela Sowa - "Powrót"
88. Melanie Gideon - "Żona_22"
89. Anna Gavalda - "Billie"
90. Irena Matuszkiewicz - "Przerwana podróż"
91. Anna Kleiber - "Kobieta z pazurem"
92. Abbie Taylor - "Dziecko Emmy"
93. Julie Lawson Timmer - "Ostatnie pięć dni"
94. Jojo Moyes - "Razem będzie lepiej"
95. Cecelia Ahern - "P.S. Kocham cię"
96. Jonas Jonasson - "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"
97. Katarzyna Grochola - "Huston, mamy problem"
98. Michele Phoenix - "Popękane miejsca"
99. Renata Kosin - "Kołysanka dla Rosalie"
100. Robert Galbraith - "Wołanie kukułki"
101. Ewa Bartkowska - "Ja, judaszka" 
102. Sarah Lark - "Złoto Maorysów"
103. Karolina Wilczyńska - "Jeszcze raz, Nataszo"
104. Natasza Socha - "Rosół z kury domowej"
105. Izabela Pietrzyk - "Rodzinny Park Atrakcji"
106. Robert Rotenberg - "Apartament 12A"
107. Diane Chamberlain - "W słusznej sprawie"
108. Izabella Frączyk  - "Siostra mojej siostry"
109. Anna Karpińska - "Za jakie grzechy"
110. A.J. Cross - "W pułapce"

C.D.N...:-)                                       

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

DO USŁUG SZANOWNEJ PANI ( Recenzja )

Autor: Gilles Legardinier
data wydania: 3 czerwca 2015
liczba stron: 324
wydawnictwo: Sonia Draga













| " (...)
 - Czyli to prawda?
 - Co jest prawdą, Yanisie?
 - Że ludzie robią coś dla innych, nie spodziewając się niczego w zamian?
 - Istotnie, to się zdarza." ( cyt. s. 238 )

Andrew Blake to 63-letni właściciel dobrze prosperującej firmy produkującej metalowe pudełka. Stał się jej posiadaczem, dziedzicząc ją po śmierci ojca. Interesem zajmuje się wspólnie z Richardem, swoim długoletnim przyjacielem. Jeśli chodzi o życie rodzinne, ma dorosłą już córkę, a od 7 lat jest wdowcem po śmierci Diane. Mężczyzna pogrążony jest w rozpaczy po stracie ukochanej kobiety. Stan w jakim obecnie się znajduje sprawia, że jego relacje na linii ojciec-córka zostają nadszarpnięte.
W najmniej oczekiwanym momencie dopada człowieka zmęczenie. Fizyczne jak i psychiczne. Te dolegliwości dopadły również Andrew. Swoje samopoczucie może w pewnej części zrzucić na swój wiek, pozostała część ma związek z przeszłością.
Pewnego dnia decyduje się powierzyć firmę pod opiekę sekretarki i Richarda. A on wyrusza w samotną podróż do Francji. Obrany kierunek nie jest przypadkowy.

| "- Zabawne - stwierdził kierowca taksówki. - Od dziesięciu lat jeżdżę po okolicy, ale w tym miejscu jestem po raz pierwszy. Nie wiedziałem nawet, że ta droga dokądś prowadzi. Mimo, że miasto jest położone niedaleko, czuję się zagubiony w lesie." ( cyt. s. 26 )

Posiadłość Domaine de Beauviller, to tajemnicze miejsce z jeszcze bardziej tajemniczą i intrygującą właścicielką. Właśnie tu postanowił zakotwiczyć Andrew na czas swojego pobytu na francuskiej ziemi. Ale nie jako turysta. Będzie pełnił rolę...majordoma.

"- Czego wymaga się ode mnie?
   - Zajmie się pan obowiązkami sekretarza pani, czyli jej korespondencją i tego typu sprawami. Będzie pan ponadto usługiwał zaproszonym gościom i prasował pani gazetę." ( cyt. s 34 )

Czym tak naprawdę zajmuje się osoba pełniąca rolę majordoma? Zacznę może od wyjaśnienia samego pojęcia "majordom". W tym celu wgłębię się w czeluść internetu. Majordom ( łac. maiordomus, staropol, domorad, czyli starszy domu ). W średniowiecznej Europie urzędnik zarządzający dworem możnowładcy, marszałek dworu. Do jego obowiązków należało ściąganie podatków, dowodzenie wojskiem królewskim i przewodnictwo sądowi pałacowemu*. W dzisiejszych czasach funkcja ta postrzegana jest troszkę inaczej. Pierwsze skojarzenie: otwieranie drzwi nowo przybyłym gościom i trzymanie pieczy nad resztą służby.

Wróćmy do książki...Ile razy w swoim życiu wypowiadamy te słowa: mam już dość; najchętniej to rzucił/a bym to wszystko. Gdyby to tylko było takie proste w wykonaniu. Dla Andrew było. Rzucił wszystko i wyruszył w podróż. Co niektórzy mogą pomyśleć, że była to zwykła ucieczka od problemów, albo początki depresji. Nic bardziej mylnego. Wyjazd do Francji okazał się czymś wyjątkowym. Tą wyjątkowość w dużej mierze zawdzięcza miejscu w którym się znalazł. Budynek zrobił na mężczyźnie ogromne wrażenie. Przypominał zamek otulony z każdej strony lasem i murem. Stojąc przy drzwiach, nagle na ciele pojawia się "gęsia skórka", zachwyca monumentalnością. Posiadłość może poszczycić się specyficznym klimatem, który da się odczuć, już od momentu przekroczenia jej progu. I nie przyczynił się do tego tylko aspekt architektoniczny. Ma w tym swój udział także czynnik ludzki, a dokładniej osoby, które ją zamieszkują.
Cała gromadka stworzyła coś pięknego. Coś co spowodowało, że nie mogłam oderwać się od książki. Właścicielka ogromnej posiadłości, a zarazem skryta, starsza Pani pełna wdzięku i specyficznego uroku, która zmagała się w zaciszu swojego pokoju z dość poważnymi problemami. Odile, kucharka dla której kuchnia była miejscem gdzie czuła się jak królowa. Manon, młoda pokojówka, przeżywająca swoją pierwszą nastoletnią miłość, Phillippe Magnier, zarządca o ciekawym usposobieniu. Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym książkowym bohaterze. Pięknym i bardzo inteligentnym kocie Mefisto.
Nie wiem dlaczego, ale książki w których pojawia się koci lub psi bohater traktuję jakoś inaczej. Może dlatego, że jestem miłośniczką zwierząt, a szczególnie psów.
Nagłe pojawienie się nowego lokatora powoduje lekkie zamieszanie wśród pozostałych mieszkańców. No właśnie co można powiedzieć, o głównym bohaterze. Na pewno to, że ma w sobie olbrzymie pokłady serdeczności, a swoją wrodzoną ciekawość wykorzystuje do spełniania dobrych uczynków. Swoimi radami potrafi pocieszyć najbardziej strapionego tylko jakoś sam sobie nie potrafi pomóc. Czy nowe otoczenie, nowi ludzie pomogą mu odnaleźć sens życia? Czy zdobędzie się na odwagę stanąć twarzą w twarz z przeszłością.

Gilles Legardinier to pisarz o wielu twarzach. Jego twórczość nie ogranicza się tylko do jednego gatunku literackiego. Ma na swoim koncie książki z wątkiem komediowo-obyczajowym, z dreszczykiem, a także książeczki skierowane do młodego czytelnika. "Do usług szanownej Pani" można sklasyfikować do pierwszej grupy. Książka została napisana w sposób, który skłania do refleksji, jednocześnie w trakcie jej czytania na naszej twarzy pojawia się uśmiech. Poważna tematyka przeplata się z wątkiem humorystycznym, który dawkowany jest w odpowiednich ilościach.

"Do usług szanownej Pani" to lektura ku pokrzepieniu serc. Jeśli zastanawiasz się czy bezinteresowne pomaganie ma w ogóle sens, po przeczytaniu książki twoje wątpliwości zostaną w jednej sekundzie rozwiane. Dobre słowo, czy zwykły gest może zdziałać cuda. Jest taka piękna myśl, którą warto sobie wziąć głęboko do serca:

"Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas." Flora Edwards 

POLECAM
MOJA OCENA 10/10

* źródło: Wikipedia

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ ( Recenzja )

Autor: Natasza Socha
data wydania: 29 lipca 2015
liczba stron: 304
wydawnictwo: Pascal














W szkole podstawowej wsłuchując się w nauki pani nauczycielki od historii mogliśmy usłyszeć o życiu ludzi pierwotnych. Jaskiniowcy, to o nich mowa. Dlaczego o tym wspominam. Otóż, jak dobrze pamiętam jaskiniowiec zajmował się zdobywaniem jedzenia, a jego "małżonka" opiekowała się w tym czasie potomstwem i trzymała pieczę nad jaskinią. Są to czasy przed naszą erą. A jak wygląda to w naszej erze. Troszkę się zmieniło, polowania zastąpiła praca zarobkowa, a jaskinie zastąpił blok, lub dom jednorodzinny...Powoli ten obrazek przechodzi modyfikację, ale Natasza Socha postanowiła zobrazować go przed jakimikolwiek zmianami...

Wiktoria to 37-latka z krwi i kości. Z zawodu pani architekt z talentem plastycznym, który lubi wykorzystywać rysując bajkowe postaci. Żona Tymona. Przyszłego multimilionera...i zagorzałego przeciwnika kobiet spełniających się zawodowo. Jego zdaniem, kobiety powinny się spełniać, ale prowadząc dom.
Z biegiem lat z Wiktorią zaczęło dziać się coś dziwnego, a raczej z jej wyglądem. Tylko, że ona niestety nie dostrzegała tych zmian. Obrosła w piórka, w kurze piórka. Została wykwalifikowaną, tzw. kurą domową. Tymon przynosił do domu dość pokaźną wypłatę, a ona wydawała ją na środki czyszcząco-piorące, sprzęt AGD oraz na gadżety przydatne w kuchni. Miała przecież dryg do gotowania i innych czynności przydatnych w prowadzeniu domu. Takie zdolności nie powinny się marnować. Rysowanie to już inna para kaloszy.
Udało jej się przeżyć w takim marazmie całe 12 lat. Tyle trwało małżeństwo z Tymonem. Aż do pewnego dnia, gdy ukochany małżonek informuje kobietę, że...odchodzi. Jak reaguje na taką informację Wiktoria? Z jednej strony powinna się cieszyć, ale przecież została zdradzona przez męża bez względu jakim był człowiekiem. W ciągu jednej, krótkiej chwili w jej życiu nastąpiła diametralna zmiana. Co teraz...
Wypłakanie się do poduszki może przynieść ulgę, pudełko lodów także, ale to tylko takie chwilowe ukojenie. W takiej chwili najlepszym lekarstwem będzie zacząć wszystko od nowa...
Pakuje swój dobytek, który szanowny małżonek jej pozostawił w cztery tekturowe pudełka i wyrusza w drogę w kierunku Niemiec, a dokładniej obiera kurs na wieś, gdzie mieszka Klara, ciotka Wiktorii. To tam odzyskuje równowagę psychiczną. W dużej mierze przyczyniła się do tego sama ciotka, ale także nowo poznane trzy kobiety "po fachu". Judith, Lea i Mara, one również zmagają się z podobnym problemem z którym zmagała się Wiktoria. Zostały zwyczajnie " ukurzone"...

| ukurzenie - " To rodzaj pewnego procesu, który następuje stopniowo, dlatego trudno się tak od razu zorientować. Najpierw są to normalne wymagania, których oczekuje się od kobiety., czyli pranie, sprzątanie, gotowanie i pieczenie. W późniejszym etapie dorzucane są kolejne czynności: szycie, dzierganie, robienie na drutach, cerowanie, prace ogrodowe, w tym nawet samodzielne zakładanie oczka wodnego. Kobieta wszystkiego się uczy, bo wychodzi z założenia, że jest to absolutnie niezbędne do normalnego funkcjonowania domu. Proces ukurzenia dodatkowo wzmagają zakazy dbania o urodę, czyli malowania się, farbowania włosów, a nawet golenia nóg ". ( cyt. s. 126 )

Inne otoczenie, inne towarzystwo sprawiło, że Wiktoria powoli zapominała o swoim "polskim życiu". Odważyła się nawet na pewną metamorfozę. Porzuciła czarny kolor na rzecz błękitu. Wsłuchując się w historie opowiadane, przez nowe znajome doszła do wniosku, że zostały zawładnięte przez swoich mężczyzn. Wykształcone, pełne ambicji dały się tak zwyczajnie stłamsić. Już słyszę ten męski głos: ja przecież  haruję całymi dniami, przynoszę ciężko zarobione pieniądze, więc chyba mogę liczyć na to, że po pracy będzie czekał na mnie ugotowany obiad, a w domu będzie panował porządek i święty spokój. Ty pewnie przez cały ten czas plotkowałaś z koleżaneczkami i oglądałaś kolejny odcinek swojego głupkowatego serialiku. Co na to głos kobiecy: nic!! Żadnego sprzeciwu. Przecież obiad sam się ugotował, dom się posprzątał, nawet trawnik sam się skosił, a ja siedziałam sobie wygodnie przed telewizorem i nic nie robiłam...
Wiktoria, Judith, Lea, Mara. Cztery fantastyczne kobiety, które nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiały w jednej chwili stały się dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Pojawiła się między nimi wyjątkowa nić porozumienia, którą postanowiły wykorzystać w dość oryginalny sposób. Żeby spełnić swoje marzenie o byciu celebrytą, wystarczy wystąpić w programie talent show, lub opublikować filmik w internecie. Na pomysł nakręcenia takiego filmiku wpadła jedna z bohaterek, tylko w tym przypadku nie chodziło o zdobycie popularności. Posiadał w sobie zupełnie inny przekaz...

Powiem krótko. Pani Nataszo, składam ukłony do samej ziemi. "Rosół z kury domowej" to wyjątkowa książka. Ma to związek z problematyką w niej poruszoną. Do tego trudną problematyką. Nie ma żadnego nakazu, ustawy, że kobieta powinna siedzieć w czterech ścianach jak niewolnica, bez możliwości pójścia do pracy. To ona powinna sama zdecydować. Dom czy praca. Przecież tak naprawdę, my kobiety dajemy sobie świetnie radę na obu tych płaszczyznach. Potrafimy sprostać zadaniom, które są dopasowane do naszych możliwości. Każda z nas ma wyznaczone przez siebie cele do których che dążyć, swoje ambicje i marzenia. Więc jakim prawem ktoś nam tego zabrania.
"Rosół z kury domowej" to istna bomba emocjonalna. Nie wiem, czy tylko ja chciałam udusić gołymi rękoma Tymonka i resztę bohaterów płci męskiej. Po prostu nie dałam rady w spokoju czytać fragmentów z ich udziałem. Emocje wzięły górę. Ale spokojnie, książka za oknem nie wylądowała.
Na całość składają się cztery historie. Historie wyjęte prosto z życia. Nie ma w nich ani krzty sztuczności, żadnych elementów, które mają na siłę zbliżyć je ku autentyczności. Niby jest to fikcja literacka, ale jak bardzo prawdziwa.
Jeśli lubicie delektować się lekturą w trakcie czytania, to ta książka nie pozwoli wam na to. Czyta się ją błyskawicznie. Losy kobiecej czwórki wciągną was bez reszty. Sprzątanie, pranie odejdą na bok. Na obiad zamówicie pizze. Mogę sobie tylko wyobrazić miny waszych mężczyzn.

Drogie Pani sięgnijcie po tę książkę. Ale przede wszystkim jest to pozycja, z którą powinni zapoznać się nasi Panowie. Dlaczego? Bo nam kobietom należy się szacunek, bez względu na to czy spędzamy czas w pracy, czy w domu. Tak się składa, że siedzenie w domu to taka sama praca jak każda inna, tylko z jedną różnicą, pracujemy za darmo. Nikt nam za nią nie płaci. A szkoda, bo uzbierałaby się konkretna sumka, czego dowodem niech będzie poniższy cytat:

| "- Sprzątanie: od czterdziestu do osiemdziesięciu euro. Gotowanie, często trzech różnych posiłków, czyli praca szefa kuchni: trzysta euro. Zawodowa praczka: dwadzieścia pięć euro. Zarządzanie domem: około trzydziestu euro za godzinę razy sześć godzin dziennie daje w sumie tysiąc dwieście sześćdziesiąt euro tygodniowo. Do tego dochodzą dodatkowe prace ogrodowe, w tym koszenie trawnika oraz porządkowanie ogrodu na zimę, zawożenie i odbieranie dziecka do szkoły oraz na wszelakie zajęcia rozwijające, mycie okien, a także remont piwnicy, którą wymalowałam sama, nawet bez cienia propozycji z twojej strony. 
...Sugerując się tymi cenami, oszacowałam, że za wszystkie prace powinnam otrzymywać ponad sześć tysięcy euro miesięcznie. Plus premie." ( cyt. s. 240 ). 

POLECAM
MOJA OCENA 10/10

Za egzemplarz książki dziękuję autorce :-)


czwartek, 13 sierpnia 2015

NO I BAJKA ( Recenzja )

Autor: Magda Bielicka
data wydania: 7 sierpnia 2015
liczba stron: 192
wydawnictwo: Novae Res














Życie to nie bajka. Ale są takie osoby, które mają akurat w tej kwestii szczęście i żyją jak w bajce. Piękny dom, sportowy samochód w garażu, sześciocyfrowa sumka na koncie. Urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą. Tylko czy tak naprawdę są szczęśliwi. A co z tymi osobami, które przyszły na świat pod tą troszkę mniej szczęśliwą? Mogą poszczycić się innymi skarbami, których Ci pierwsi nie kupią za żadne pieniądze...

Do grupy tych "mniej szczęśliwych" należy Hanna. Mając dopiero 28 lat, przeszła w swoim życiu już bardzo wiele. Wychowywana była tylko przez matkę. Za nim przeprowadziły się do przytulnego mieszkanka na jednej z gdańskich ulic, ich adresem była malutka wieś gdzie pomieszkiwały na skromnej stancji. Śmierć matki, która zmagała się z chorobą nowotworową była dla Hanny ogromnym ciosem i stratą kogoś, kogo kocha się najbardziej na świecie.
Mimo tego, że została zaatakowana przez macki samotności starała się wrócić jak najszybciej do normalności. Poświęciła się bez reszty dla swojej pracy zawodowej. Może nie zarabia na tyle, żeby mieszkać w luksusowej willi, nie jeździ super nowoczesnym samochodem, ale na kolejne raty kredytu i jako takie bytowanie ją stać.
Taką finansową deską ratunku stał się dla niej pewien sklepik, tzw ciucholand o bardzo przyciągającej nazwie "Tani Armani", którego właścicielką jest  przemiła i sympatyczna pani Danuta.
Nie samą pracą człowiek żyje. Chociaż patrząc na Hannę można mieć inne zdanie na ten temat. Na szczęście między jedną podróżą służbową, a drugą odnajduje chwilę wolnego czasu i przemienia się w początkującą autorkę bajek dla dzieci.
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla płci przeciwnej? Oj jest i to całkiem sporo. Kobieta marzy o prawdziwej miłości. Niestety ma małego pecha. Jeden związek zakończył się zanim dobrze się nie rozpoczął. Czy przyjaźń między kobietą i mężczyzną ma w ogóle sens. Takie pytanie powinna zadać sobie Hanna. Postanawia zaryzykować decydując się na przyjaźń z Mateuszem...
W dzisiejszych czasach sporą popularnością cieszą się różnorakie portale randkowe. Na jednym z tego typu portali swoje konto posiada Hanna. Wirtualne rozmowy z tajemniczym Karolem pochłaniają ją bez reszty. Aż w końcu zamierza spotkać się z nieznajomym "w realu"...

Można? Można...Nie zawsze ciekawa i fajnie napisana książka musi być tomiszczem. Dowodem tego jest najnowsza książka autorstwa Magdy Bielickiej. Przyznam się, ale nie miałam wcześniej styczności z twórczością tej Pani. Z tej też przyczyny trudno jest mi porównać tę książkę z innymi.
"No i bajka", to krótka historia, w której pisarka zdołała poruszyć wiele ciekawych tematów.
Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Mogła się o tym przekonać nasza główna bohaterka. Ona nie posiada wielkiego majątku, On wręcz przeciwnie. Sytuacja materialna, dla mężczyzny nie jest żadną przeszkodą. Tylko co w tedy, gdy rodzice nie akceptują przyszłej synowej.
Czy miłość zwycięży w pojedynku uczucie kontra sprawy materialne??
Pracoholizm to kolejny z interesujących wątków. Praca dla każdego człowieka jest bardzo ważna, ale trzeba też powiedzieć sobie STOP. Skutki pracoholizmu mogą być tragiczne. Długo godzinne przebywanie w miejscu pracy wiąże się ze stresem i przemęczeniem organizmu. Doświadcza tego Hanna.

Całość czyta się bardzo szybko, i to nie tylko ze względu na gabaryty książki. Po prostu została napisana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać. Niby jest to lekkie i przyjemne czytadełko, ale pisarka nie przechodzi obok problemów życia codziennego. Jednocześnie zapewnia, że marzenia się spełniają i warto marzyć.

PS. Jeśli zdecydujecie się na lekturę "No i bajki" czeka na was bardzo miła niespodzianka. Szczególnie dla fanów bajek :-).

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 



środa, 12 sierpnia 2015

W KRAINIE BIAŁYCH OBŁOKÓW ( Recenzja )

Autor: Sarah Lark
data wydania: 19 września 2012
liczba stron: 616
wydawnictwo: Sonia Draga














Co niektórzy mogą nie pamiętać, ale przy okazji recenzowania innej książki autorstwa Sarah Lark "Złoto Maorysów" napisałam, że dopiero niedawno odkryłam twórczość Pani Lark. Postanowiłam szybciutko nadrobić zaległości, czego dowodem jest ta oto recenzja.

Z czym kojarzy nam się słowo "kraina". Z czymś tajemniczym i jeszcze nie odkrytym. Taką tajemniczość skrywa w sobie Kraina Białych Obłoków oraz jej mieszkańcy. Ale tak naprawdę ten zakątek nosi zupełnie inną nazwę:

" Gerald pokręcił głową.
- Nie, to raczej niezwykłe, że pasażerom ukazał się taki widok. I z pewnością to dobry znak...- Uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony, że znowu widzi swój kraj. - Ponoć taki sam widok ukazał się podróżnikom w kanu, którym pierwsi ludzie przypłynęli z Polinezji na Nową Zelandię. Stąd też pochodzi maoryska nazwa Nowej Zelandii - Aotearoa, Kraina Białych Obłoków." ( cyt. s. 104)

Nowa Zelandia, to właśnie w tym kierunku zmierza "Dublin". Wśród innych pasażerów znajdujących się na statku, na szczególną uwagę zasłużyły dwie kobiety, które płyną w celu spełnienia swojej osobistej misji, którą jest zamążpójście. Obie piękne, ale łączy je jeszcze coś. Obie nic nie wiedzą o swoich przyszłych mężach. Więc, dlaczego zdecydowały się na taki krok. Helen pragnie szczęścia oraz miłości u boku kochającego mężczyzny, a przede wszystkim spokoju. Rodzina to dla niej priorytet. Jeśli chodzi o Gwyneirę, jest przeciwieństwem Helen. Po ślubie liczy na szalone i zwariowane życie, które ma nadzieję zapewni jej przyszły mąż.
Dłużąca się podróż sprawia, że kobiety zaprzyjaźniają się. Po dopłynięciu do celu postanawiają w dalszym ciągu utrzymywać ze sobą kontakt. Tylko jakie było ich zdziwienie, gdy w końcu mogły zobaczyć w jakich warunkach i z kim przyszło im żyć, a przecież wiązały z wyprawą olbrzymie nadzieje. Szczególnie Helen.
Listy, które otrzymywała od przyszłego męża zrobiły na niej olbrzymie wrażenie. Sposób w jaki zostały napisane sprawił, że jej serce biło mocniej gdy je czytała. Niestety Howard okazał się właścicielem podupadającej farmy, bez jakichkolwiek manier dżentelmena. I w tym momencie warto zadać sobie pytanie: kto był w takim razie prawdziwym autorem listów!! Natomiast ślubny Lady Gwyneiry mógł poszczycić się ogromnym majątkiem, ale o przygodach u jego boku  mogła zapomnieć.
Kobiety poczuły olbrzymi zawód, ale nie było już odwrotu z zaistniałej sytuacji. Mimo trudnych chwil wspierały się nawzajem. Z biegiem czasu na świat przyszły ich dzieci. Trzeba wspomnieć, że Helen z zawodu jest guwernantką i w trakcie podróży miała pod opieką szóstkę dziewczynek z sierocińca, więc ma już doświadczenie jeśli chodzi o wychowywanie najmłodszych.
Wgłębiając się w treść książki czytelnik ma możliwość zapoznać się z dalszym życiem dorosłych już kobiet jak i podopiecznych Helen, które musiały osiągnąć poziom dorosłości w znacznie szybszym tempie.

Coś mi się wydaje, że Sarah Lark stanie się jedną z moich ulubionych pisarek. A co tam, już ją jest. Aby się o tym przekonać wystarczyły przeczytane przez mnie jej dwie książki. Kolejna czeka w kolejce.
"W krainie białych obłoków" poleciła mi koleżanka mojej siostry. Jak to ona stwierdziła: nie można się od książki oderwać i strasznie wciąga. Nie sposób się z tym nie zgodzić, tym bardziej gdy mogłam odczuć to na własnej skórze.
Niech nikogo nie zrazi jej grubość, bo właśnie liczba stron jest jedną z zalet tej powieści. Dlaczego? Można dłużej rozkoszować się przyjemnością czytania.
Sarah Lark stworzyła coś pięknego, wypełnionego po brzegi emocjami. Wszystkie elementy składowe tworzą jedną wspólną całość, obok której żaden miłośnik dobrej literatury nie powinien przejść obojętnie.
Jednym z takich elementów są jej bohaterowie, a raczej bohaterki. Pisarka w dużej mierze skupiła swoją uwagę na przedstawieniu kobiet. Ale zrobiła to w takiej formie, aby czytelnik mógł zajrzeć w ich dusze. Co czują w danej chwili, jakie mają podejście do życia, w którym przyszło im funkcjonować. Helen i Gwyneira. Ich losy wzajemnie się uzupełniają. Każda z nich znajdzie swoich zwolenników jak i przeciwników. Dla jednych Helen może wydawać się troszkę naiwną. Gwyneira zaś rozkapryszoną młodą damą, której niczego nie brakowało. Podróż do Nowej Zelandii okazała się dla nich lekcją życia. Obie postanowiły zawalczyć o godność dla siebie i swoich dzieci.
Jeśli chodzi o męską część, to i w tej grupie bohaterów odnajdziemy ciekawe osobowości. Może nie zawsze o pozytywnym wydźwięku jak w przypadku naszych bohaterek, ale powoduje to, że książka staje się bardziej "charakterna" w swoim wydźwięku.
Akcja z rozdziału na rozdział nabiera tempa. Nawet na moment nie zwalnia. Główną tego zasługą jest język jaki został użyty do jej nakreślenia. Autorka pisze lekko, każde słowo zostało przemyślane. Bardziej spostrzegawczy czytelnik wychwyci kilka literówek, ale nie wińmy za to Pani Link. Przecież każda książka przed wydaniem przechodzi korektę.

"W Krainie Białych Obłoków" to obowiązkowa pozycja dla fanów sag rodzinnych, ale nie tylko...Ja zostałam oczarowana i jestem pewna, że każdy kto zdecyduje się na lekturę książki odpłynie w nicość, a raczej odbędzie cudowną podróż po zakątkach Nowej Zelandii w towarzystwie Helen i Lady Gwyneiry.

POLECAM
MOJA OCENA 10/10 





czwartek, 6 sierpnia 2015

KSIĄŻKA KONTRA FILM

I ten odwieczny spór co powinno być pierwsze. Książki tak jak i filmy na ich podstawie mają swoich odbiorców. W tym miejscu trzeba wspomnieć o...reklamie i promocji. Jak wiadomo reklama jest dźwignią handlu. Kina zapraszają do siebie miłośników filmu za pomocą plakatów i nazwisk słynnych gwiazd. Wydawnictwa w tym przypadku nie są gorsze. Również reklamują się na swój sposób. Tylko jak to jest z tą kolejnością. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłby rzut monetą, albo dziecięca wyliczanka, żeby nikt nie poczuł się obrażony, a tym bardziej pominięty. Ale co w tedy gdy takie sposoby nie pomogą i dalej mamy problem z wyborem. 
Tak naprawdę, to chyba każdy z nas powinien sam podjąć decyzję w tej kwestii. W moim przypadku podjęcie takiej decyzji nie trwało długo. U mnie pierwsze miejsce otrzymuje książka. Dlaczego?
Bo bez książek przestałabym oddychać. Są dla mnie jak tlen. Są podmuchem wiosennego słońca, a latem chłodną bryzą. Jesienią i zimą spędzam w ich towarzystwie długie wieczory. Nie będzie przesadą, gdy napiszę, że traktuję je jak swoich przyjaciół. Wyjątkowych przyjaciół.
Wiem, że niektórzy mogą stwierdzić, że przesadzam. Książka jest cudownym lekiem na duchowe bolączki. I jest to potwierdzone naukowo. Pocieszy, rozbawi, da również kopa, za pomocą którego możemy wydostać się z psychicznego dołka do którego wpadliśmy przez przypadek. To nie jedyne zalety przyjaźni z literaturą. Możesz być pewna/y, że wszystko zostanie między tobą, a książką. W każdej chwili zwątpienia otworzysz ją na nowo i będziesz rozkoszować się jej wnętrzem.
No właśnie, w każdej chwili i w każdym...miejscu. No może są wyjątki, ale o nich nie będę pisać. Zabranie telewizora do parku na ławkę będzie proste, ale przecież gdzieś go potem trzeba podłączyć, antenę również. Laptop też może się rozładować. Z książką nie ma takich problemów, chyba, że czytnik też nagle przestanie działać. I dlatego ja preferuję papier. Uwielbiam ten kartkowy szelest i zapach. Trochę się wstydzę o tym pisać, ale co tam. Ja je wącham, szczególne te nowe :-). Pachną cudownie.
Kto czyta książki zapewne o tym wie, że rozwijają wyobraźnię. W trakcie czytania odbywa się fantastyczne podróże, które nie wpływają jakoś znacząco na nasz budżet. Chyba, że jest się nałogowym podróżnikiem. Ja powoli się takim staję i jestem dumna z tego powodu. Taka mała cząstka mnie wpływa na licznik czytających osób w Polsce. Nasze słownictwo ulega diametralnej metamorfozie, a co za tym idzie nasze rozmowy stają się inteligentniejsze.
Oglądając film patrzymy na ekran i co widzimy. Aktorów, którzy wcielili się w książkowych bohaterów, to co dzieje się wokół. Słyszymy ich rozmowy. Niestety nie możemy zobaczyć ich myśli, co czują w danej chwili. 
Film to taka skrócona wersja książki. Przyczynił się do tego czas. Pisarz nie jest obarczony żadnym limitem. Ani czasowym, ani jeśli chodzi o liczbę znaków. W przeciwieństwie do reżysera. To on musi zmieścić się w czasie minimum 2 godz. I jak tu teraz przelać historię książki na ekran aby uchwycić z niej wszystko co najlepsze. 
Czytanie jak i oglądanie powinno być przyjemnością. Tylko co w tedy gdy oglądając chciałaby się wrócić do danego fragmentu lub zachwycającego krajobrazu. Z książką nie ma takiego problemu.

Ale żeby nie było, że jestem kategoryczną antyfanką filmów, które powstały na podstawie książek. Mam na swoim kącie kilka obejrzanych tego typu ekranizacji. Osobiście traktuje je jako formę porównawczą...A jak jest w waszym przypadku?? 


środa, 5 sierpnia 2015

FOTELE DLA MOLA KSIĄŻKOWEGO ( Przegląd )

W pozycji siedzącej czytamy chyba najczęściej. Czekając na pociąg lub autobus. Lecąc samolotem, w parku na ławce. Ale chyba każdy miłośnik literatury marzy o...fotelu. Jego główną zaletą powinna być wygoda oraz mięciutkie oparcie. Ciekawy dizajn jest również mile widziany. I oczywiście fajnie by było, gdyby tworzył harmonijną całość z innymi meblami i wystrojem naszego miejsca, w którym mamy zamiar spędzać wolny czas w towarzystwie książki.
Za pomocą fotelowego przeglądu chciałabym przedstawić kilka propozycji, które mogą was zainteresować.

  

   

 
 


* Wszystkie zdjęcia zostały podlinkowane. 


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

RÓŻE ( Recenzja )

Autor: Leila Meacham
data wydania: 16 lipca 2015
liczba stron: 616
wydawnictwo: Sonia Draga














Jest taki gatunek kwiatów, który my kobiety chyba lubimy najbardziej. Tak naprawdę każdy kwiat sprawi nam przyjemność, ale ten został obdarzony przez nas wyjątkowym uwielbieniem. Róże, szczególnie te czerwone. To one symbolizują miłość. Nie ma nic bardziej romantycznego jak zostać obdarowaną bez okazji bukietem z tych pięknych kwiatów. Ale róże mają również inne odcienie i odzwierciedlają zupełnie coś innego. 
Tak się składa, że czerwień róż także. Z tematem różanych symboli mamy do czynienia w książce Leila Meachem "Róże" oraz z legendą, która dotyczy tych kwiatów, a przede wszystkim członków pewnej rodziny...

Co robi osoba, która zdaje sobie sprawę z tego, że niedługo opuści ziemski padół. Pragnie uporządkować wszystkie swoje sprawy, a szczególnie te związane z ostatnią wolą. Taką osobą jest Mary, którą poznajemy w trakcie wizyty u swojego adwokata. Jednocześnie długoletniego przyjaciela. Stosunki ich łączące nie ułatwiają im tego. Tym bardziej, gdy mężczyzna ma odmienne zdanie na temat oficjalnej treści testamentu. Kobieta postanawia wprowadzić pewne zmiany, które mogą spowodować spore zawirowania w życiu pewnej osoby. Pragnie poinformować tę osobę osobiście. Tylko czy zdąży uczynić to przed śmiercią.
Po powrocie do domu starsza pani odbywa podróż do przeszłości. Do przeszłości pełnej różnego rodzaju wydarzeń. Do chwil pięknych, o których będzie pamiętać do końca swojego życia, jak i do tych które powodowały żal i smutek.
I w tym momencie należy wspomnieć o różanej legendzie. Stając się jedyną spadkobierczynią po zmarłym ojcu Mary utraciła miłość własnej matki i starszego brata. Do dokumentu załączona była czerwona róża. Ale w tym przypadka nie symbolizowała miłości...

"Jeśli kiedykolwiek Cie obrażę, wyślę czerwoną różę, prosząc o przebaczenie. Kiedy zaś ja otrzymam czerwoną, w odpowiedzi prześlę białą by powiedzieć, że przebaczam. "( cyt. s. 30)

Niestety o przebaczeniu nie było mowy. Treść testamentu dla matki Mary była ogromnym ciosem. Nigdy nie dopuszczała do siebie myśli, że jej ukochany mąż postąpi w taki sposób. Przekazując cały swój majątek córce i że będzie zależna od własnego dziecka. Ze strony brata nie uzyskuje żadnego pocieszenia, wręcz przeciwnie. Zostaje wysłana do szkoły z internatem.

Wiadomość o chorobie matki, sprawia, że nie zważając na nic postanawia  wrócić do domu.
Swoje młodzieńcze lata Mary poświęciła w całości dla rodzinnej plantacji. Stała się dla niej obsesją. Wstawała o świcie, a kładła się spać wykończona. Zamiast brylować na salonach, spędzała każdą wolną chwilę przy kwiatach bawełny. W tych trudnych dla niej chwilach mogła liczyć na wsparcie przyjaciół. Ollie DuMont i Perci Warwick. Obaj przystojni, pochodzący z szanowanych rodzin, i obaj szaleńczo i skrycie zakochani w Mery. Tak się składa, że ona  w sekrecie podkochuje się w jednym z nich.
Choroba matki, problemy z plantacją, do tego dochodzi jeszcze informacja, że jej jedyny brat wraz z przyjaciółmi został powołany do wojska. Lada moment wyruszają na front.
Modlitwy Mary zostały wysłuchane i wojna dobiega końca, a co za tym idzie żołnierze, którzy przeżyli mogą wrócić do swoich domów. Serce kobiety się raduje, gdy otrzymuje informację, że brat oraz jego kompani należą do tej grupy. Radość jest tym większa, bo wreszcie będzie mogła wtulić się w ramiona ukochanego mężczyzny. Tylko, którego z mężczyzn dosięgnie ten zaszczyt. I czy pokocha ją tak mocno, jak ona pokochała Somerset...

Chyba najlepiej będzie, jeśli na tym etapie zakończę streszczanie fabuły. Pisząc dalej, mogłabym przez przypadek zdradzić za dużo, a nie chciałabym zabierać wam przyjemności z dalszego poznawania losów Mary.

Tak na prawdę nie zaczytuje się w tego typu książkach opowiadających o rodzinnych sagach. Ale "Róże" Leili Meacham uwiodły mnie od pierwszego rozdziału. Im dalej, moje uczucie do lektury pogłębiało się.

Nie wiem czy mi się uda, ale spróbuję tak w skrócie scharakteryzować postać głównej bohaterki. Mary, mając -naście lat staje się spadkobierczynią wielkiego rodzinnego majątku. Całe swoje życie poświęciła dla Somerset. Nie chcę jej w żaden sposób potępiać za decyzje, które podjęła. Czy dokonała słusznego wyboru. Miłość do plantacji kontra miłość do mężczyzny. Czym się różnią od siebie? Chyba jedynie tym, do kogo jest skierowana. Bo jedna i druga była wielka.
Na miłości opiera się cała historia opisana na kartach powieści. Tylko na drodze do szczęścia można natrafić na wiele przeszkód. I nie zawsze można je łatwo pokonać. Tym bardziej gdy rodzące się uczucie owiane jest klątwą...

W wielkiej beczce miodu musi pojawić się mała łyżka dziegciu. Tą łyżeczką, a raczej łyżeczkami są błędy, a raczej literówki. Czytając wpadło mi w oko kilka, ale to tylko taki mały minusik.

POLECAM
MOJA OCENA 10/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



sobota, 1 sierpnia 2015

PODSUMOWANIE LIPCA

internet











Lato w pełni, wakacje również. Jedni są już po wakacyjnym urlopie, drudzy dopiero pakują walizki i szykują się do wyjazdu. Skoro poruszyłam temat urlopowy, to jest pewien fajny gadżet, który umili nam czas zanim dojedziemy do celu naszej wyprawy. Takim gadżetem jest oczywiście książka. Najlepiej kilka, żeby nam się nie nudziło w czasie leżakowania na plaży. 
W moim przypadku, jeśli chodzi o ilość książek przeczytanych w miesiącu lipcu słupek pokazuje liczbę 6 sztuk. Nie powiem, ale myślałam, że uda mi się dobić chociaż do ósemeczki, albo i dalej. No cóż, może w kolejnym miesiącu się uda. Wracając do lipcowego stosika w sumie miałam przyjemność przeczytać 2416 stron. I tu już mój humor troszkę się poprawił. Wynik zawdzięczam w dużej mierze jednej książce, a mianowicie cudownej powieści autorstwa Sarah Lark "Złoto Maorysów" ( 664 strony). Zaraz po niej uplasowała się również fantastyczna pozycja "Kiedy odszedłeś" Maggie O'Farrell ( 408 stron ).
Nie wiem czy pisać o książce, na której troszkę się zawiodłam. Mamy wakacje, więc może pominę tę kwestię. Z drugiej strony powinnam być obiektywna jeśli chodzi o ocenę książek. "Lato na Majorce" Emmy Straub. Książka o iście wakacyjnym tytule, ale tak się złożyło, że ma mało wspólnego z sielskimi wakacjami. W tym przypadku wakacje mają posłużyć naprawie rodzinnych relacji. Niby historia ciekawa, niby pomysł dobry, ale mi osobiście czegoś w powieści zabrakło...Zdaję sobie jednak sprawę, że w czasie letnim, gdy słońce praży nie wymagamy zbyt wiele od wybranej przez nas lektury, więc i przy tej książce spędzisz miło czas.

...Bo czytanie książek powinno być przyjemnością :-). I na tym zakończę swoje kolejne miesięczne podsumowanie.