czwartek, 11 sierpnia 2016

NASZE KIEDYŚ ( Recenzja )

Autor: Natalia Jagiełło - Dąbrowska
data wydania: 30 maja 2016
liczba stron: 464
wydawnictwo: Zyska i S-ka













Ostatnimi czasy na rodzimym rynku literackim pojawiło się wiele nowych nazwisk, a księgarniane półki uginają się od książkowych debiutów z gatunku tych lekkich i przyjemnych. Tak się składa, że miałam do czynienia z tego typu "świeżynką", bo z pewnością można tak określić książkę "Nasze kiedyś". Jest to pierwsza powieść autorstwa Natalii Jagiełło-Dąbrowskiej.

Julia to dwudziestokilkuletnia Polka, która postanowiła wyemigrować do Londynu. Tego typu wyjazdy wiążą się przede wszystkim z poprawą sytuacji finansowej, jednak dla dziewczyny był to sposób na zapomnienie. Pragnie wymazać ze swojej pamięci wydarzenia, które rozerwały jej psychikę na strzępy. Małymi kroczkami osiąga jako taką stabilizację. Z czasem przeprowadza się do własnego mieszkania, o pracę też nie musi się martwić. I właśnie w pracy poznaje Samanthę, swoją najlepszą przyjaciółkę. 
Jak to się mówi: nie samą pracą człowiek żyje. Julia wspólnie z Samanthą szykują się na dwutygodniowy urlop na Majorce. Obie mają zamiar świetnie się bawić i zrelaksować. Niestety w trakcie pobytu na plaży dochodzi do niemiłego incydentu. Julia zostaje uderzona piłką w głowę. Winowajcą okazał się bardzo przystojny mężczyzna...

Podobno śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej. Z pisaniem książek jest  podobnie. Chociaż głos da się wytrenować na lekcjach śpiewu, z warsztatem pisarskim może być gorzej. Osoby, które bardzo dużo czytają, w pewnym momencie pragną wydać własną książkę. Jak to by było fajnie móc zobaczyć swoje nazwisko na okładce. Spójrzmy prawdzie w oczny. Nie każdy nadaje się do tego, aby zostać słynnym pisarzem wychwalanym przez krytyków. Nie zawsze zwracam uwagę na notki, które w kilku zdaniach charakteryzują postać autora, ale biorąc do ręki "Nasze kiedyś" zrobiłam wyjątek. Zaciekawiło mnie jedno zdanie. Dla Pani Natalii napisanie książki było impulsem. I teraz mam problem z oceną tego "impulsu". Z jednej strony nie powiem, ale czytało mi się dosyć dobrze. Jednak coś mi nie pasowało w całej tej historii. Tych "cosiów" mogę wymienić kilka.
Jednym z nich z pewnością jest postać głównej bohaterki. Nie wiem jak ja zachowywałabym się będąc na jej miejscu biorąc pod uwagę to, przez co musiała przejść. Tego typu wydarzenia dla każdej kobiety wiążą się z traumą. Niejednokrotnie nawet do końca życia. Nie jest łatwo o czymś takim zapomnieć. Zdaję sobie sprawę z tego, że taki był zamysł pisarki, aby początki znajomości Julii z tajemniczym mężczyzną, a potem rodzące się uczucie "zmieścić" w dwóch tygodniach. Jednak jak dla mnie działo się wszystko za szybko. Powiało lekką sztucznością...
Po skończonej lekturze doszłam do wniosku, że mogłabym polubić Julię, ale tą z przeszłości. Wrażliwą, mądrą, tęskniącą za bliskością drugiego człowieka.
Czytając książkę zwróciłam swoją uwagę na sposób w jaki została napisana. Każdy z nas w swoim życiu nieraz użył słów niecenzuralnych. Ale trzeba przyznać, że z kobiecych ust brzmią jakoś inaczej. Chyba nam kobietom po prostu nie wypada ich używać. Było ich za dużo. 
Skoro mowa o słownictwie, z pewnością kolejnym negatywem były sceny erotyczne, których w książce nie brakowało. Autorka pisząc je chyba zapomniała o romantyzmie. Słowo "rżnąć" pojawia się kilkakrotnie.
Śmiem stwierdzić, że Pani Monika jest mistrzynią opisów, i to bardzo szczegółowych. I nie jest to pochwała. Wiedziałam co Julia za chwilę na siebie założy, co będzie jadła, itp. Po co to było??

Tym razem troszkę pomarudziłam. Ale jak wspomniałam kilka zdań wcześniej, książkę czytało mi się dobrze. Jest to lekka historia w sam raz na wakacje, więc nie wymagajmy od niej zbyt wiele. Jeśli chodzi o zakończenie, szybko można zauważyć, że będzie ciąg dalszy. Czy sięgną po kontynuację? Na ten moment nie odpowiem na pytanie. Chociaż przyznam się, że jestem lekko zaciekawiona...



MOJA OCENA 6/10

Za egzemplarz książki dziękuję akcji: 



1 komentarz:

  1. Czytałam kilka recenzji głównie pozytywnych na jej temat. Nie powiem, sroka okładkowa podyktowała mi, że muszę ją przeczytać bezwzględnie na wszystko. I chyba nie mam wyjścia. ;)

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie. ;)

    OdpowiedzUsuń