data wydania: 19 października 2011
liczba stron: 256
wydawnictwo: Świat Książki
Francja to jedno z państw europejskich, posiada swój specyficzny klimat. Zachwyci każdego turystę, nawet tego najbardziej wybrzydzającego. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Chyba najbardziej znanym punktem turystycznym jest wieża Eiffla, a Paryż tytułowany jest jako jedna z europejskich stolic mody. Ojczyzna win oraz przepysznych serów w nocy tętni życiem. Natomiast osoby, które chcą zachwycić swoje oczy pięknymi krajobrazami wyruszają w kierunku francuskiej prowincji. Można tam odnaleźć ciszę i spokój. To oczywiście nie wszystkie zalety tego kraju. Oprócz rozrywek dla ciała można znaleźć również coś dla ducha. Mam tutaj na myśli fantastyczną kuchnię francuską. Uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie. Bogata w potrawy których woń poruszy każdy otwór nosowy, a nasze kubki smakowe poczują się wprost niebiańsko. Ludność francuska traktuje ją wręcz jak swoją dumę narodową. I wcale im się nie dziwię.
Dla odmiany Julia Stagg na kartach swej książki stara się ukazać czytelnikowi, że kuchnia pochodząca rodem z Anglii również należy do tych godnych uwagi. Następuje, można powiedzieć taka kulinarna rywalizacja.
Akcja książki toczy się wokół Lorny i Paula. Młode małżeństwo pod wpływem chwili, postanawia zostawić za sobą dotychczasowe życie i wyruszyć w podróż. Jako swój cel obierają Francję, a dokładnie urokliwe miasteczko Fogas. To właśnie, tam znajduje się opuszczona i zaniedbana oberża, którą postanawiają kupić. Niestety zachwyt nad budynkiem nie trwa długo, remont przysporzył im wiele problemów. Oliwy do ognia dolały niestety gminne władze. Mer Fogas za wszelką cenę chce się ich pozbyć. Co lub kto jest tego powodem, nie będę zdradzała...:-).
Na szczęście mieszkańcy miasteczka oraz sąsiedzi nie są w kierunku nowych przybyszów już tak niechętni.
"Francuska oberża" urzekła mnie swą otoczką. Przy wydaniu książki warto zastanowić się nad doborem okładki bo to ona na samym początku przyciąga czytelnika. Jak dla mnie, miłym zaskoczeniem są ukazane w niej postacie. Autorka nie skupiła się tylko na brytyjskim małżeństwie, ale również nakreśliła w ciekawy sposób pozostałych bohaterów. Historia młodej matki, która pragnie dla swej córki wszystkiego co najlepsze. Sama również marzy o szczęściu i miłości. Boryka się niestety z problemami finansowymi, ale jak to się mówi wiara czyni cuda. Na uwagę zasługuje również młody mężczyzna, który znalazł się w sidłach zawistnego mera. Głównym wątkiem jest oczywiście oberża, to w niej rozgrywają się najważniejsza wydarzenia. Bohaterowie fajnie wtapiają się w mury tego budynku. Jak w każdym małym miasteczku każdy ze sobą się zna. Trudno jest ukryć przed innymi jakąkolwiek tajemnicę czy sekret. Może nie należy to do zalet takich miasteczek, ale takie "podglądanie", które moim zdaniem w tej książce odbywa się dyskretnie można uznać za formę pomocy. Cała miejscowa społeczność starała się pokrzyżować plany mera odnośnie zamknięcia oberży...Czy im się to udało...sprawdźcie sami :-)
Na okładce była wskazówka odnoście humoru zawartego w książce. Powiem tak, było go jak dla mnie w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Odpowiednia dawka żeby czytając poczuć się zrelaksowanym. Może nie jest to dzieło wysokich lotów, ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Czytanie Francuskiej oberży miało spowodować u nas czystą przyjemność i odpoczynek po ciężkim dniu w pracy.
Niestety wydawca popełnił jeden błąd, ale za to bardzo ważny. Z tyłu książki jest krótka notatka zachęcająca czytelnika. Nie wiem czy nikt tego nie zauważył, trudno znaleźć konkretną odpowiedź. Dokładnie chodzi tutaj o imię głównego bohatera. Z notki wynika że był to Alex , a z treści książki , że miał na imię Paul. Ktoś tutaj chyba źle doczytał...Kolejnym niedociągnięciem, ale takim malutkim był brak opisów potraw, a szkoda...
Na tym kończą się moim zdaniem minusy. Książkę czyta się lekko. Urzekający jest klimat Fogas. Z chęcią wybrałabym się tam na krótki urlopik.
Zakończenie tej historii może nie jest zaskakujące, ale czy do końca....
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
"Francuska oberża" urzekła mnie swą otoczką. Przy wydaniu książki warto zastanowić się nad doborem okładki bo to ona na samym początku przyciąga czytelnika. Jak dla mnie, miłym zaskoczeniem są ukazane w niej postacie. Autorka nie skupiła się tylko na brytyjskim małżeństwie, ale również nakreśliła w ciekawy sposób pozostałych bohaterów. Historia młodej matki, która pragnie dla swej córki wszystkiego co najlepsze. Sama również marzy o szczęściu i miłości. Boryka się niestety z problemami finansowymi, ale jak to się mówi wiara czyni cuda. Na uwagę zasługuje również młody mężczyzna, który znalazł się w sidłach zawistnego mera. Głównym wątkiem jest oczywiście oberża, to w niej rozgrywają się najważniejsza wydarzenia. Bohaterowie fajnie wtapiają się w mury tego budynku. Jak w każdym małym miasteczku każdy ze sobą się zna. Trudno jest ukryć przed innymi jakąkolwiek tajemnicę czy sekret. Może nie należy to do zalet takich miasteczek, ale takie "podglądanie", które moim zdaniem w tej książce odbywa się dyskretnie można uznać za formę pomocy. Cała miejscowa społeczność starała się pokrzyżować plany mera odnośnie zamknięcia oberży...Czy im się to udało...sprawdźcie sami :-)
Na okładce była wskazówka odnoście humoru zawartego w książce. Powiem tak, było go jak dla mnie w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Odpowiednia dawka żeby czytając poczuć się zrelaksowanym. Może nie jest to dzieło wysokich lotów, ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Czytanie Francuskiej oberży miało spowodować u nas czystą przyjemność i odpoczynek po ciężkim dniu w pracy.
Niestety wydawca popełnił jeden błąd, ale za to bardzo ważny. Z tyłu książki jest krótka notatka zachęcająca czytelnika. Nie wiem czy nikt tego nie zauważył, trudno znaleźć konkretną odpowiedź. Dokładnie chodzi tutaj o imię głównego bohatera. Z notki wynika że był to Alex , a z treści książki , że miał na imię Paul. Ktoś tutaj chyba źle doczytał...Kolejnym niedociągnięciem, ale takim malutkim był brak opisów potraw, a szkoda...
Na tym kończą się moim zdaniem minusy. Książkę czyta się lekko. Urzekający jest klimat Fogas. Z chęcią wybrałabym się tam na krótki urlopik.
Zakończenie tej historii może nie jest zaskakujące, ale czy do końca....
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz