Autor: Natalia Sońska
data wydania: 20 maja 2020
liczba stron: 328
wydawnictwo: Czwarta Strona
Lubię twórczość Natalii Sońskiej i dlatego z dużym zainteresowaniem sięgam po jej książki. Tak też było w przypadku powieści "Wszystkie nasz dni". Jest to pierwszy tom "Serii w ramce".
Nina spełnia się zawodowo zarządzając własną firmą zajmującą się organizowaniem ślubów i wesel. Kocha swoją pracę i czerpie z niej ogromną satysfakcję. Kolejna zadowolona panna młoda jeszcze bardziej motywuje ją do działania.
Czy jest pracoholiczką? Najwięcej na ten temat do powiedzenia miałby Mateusz, narzeczony Niny. Są ze sobą dość długo, zaręczyli się, więc uważa, że nadszedł już odpowiedni moment aby wykonać kolejny krok. Chciałby w końcu zobaczyć ukochaną w białej sukni i patrząc jej prosto w oczy wypowiedzieć słowa przysięgi małżeńskiej.
Inne zdanie na ten temat ma Nina. Zorganizowanie tego typu uroczystości nie jest takie proste jakby się wydawało. Zresztą ona sama najlepiej wie jak to wygląda od tej drugiej strony. Osobiście lubi wszystkiego sama dopilnować i jak to się mówi dopiąć na ostatni guzik. Targają nią duże obawy czy ktoś inny podołał by temu wyjątkowemu wydarzeniu.
Coś jednak nieoczekiwanie zaczyna się zmieniać w tej kwestii ze strony Niny. Kobiecy zapach perfum nie należących do niej, które wyczuła na koszuli Mateusza podziałały na nią jak płachta na byka.
Dobrze, że może o tym porozmawiać ze swoją przyjaciółką i Sylwią, nową klientką, którą bardzo polubiła i nie ma zamiaru jej zawieść pomimo problemów, jakie niespodziewanie wkradły się w jej życiu prywatne.
"Wszystkie nasze dni" to kolejna opowieść z tych lekkich i przyjemnych. Książkę czyta się błyskawicznie.
Nie wiem jak to jest ze statystykami, ale chyba każda z nas marzy o Tym dniu, w którym będzie mogła założyć białą suknię, a do włosów przypiąć welon. Ninie, naszej głównej bohaterce raczej nie śpieszno do zamążpójścia. Razem z Mateuszem tworzy bardzo udany związek i uważa, że żaden papierek na ten moment do szczęścia nie jest im potrzebny. Jednak z drugiej strony powinna wziąć pod uwagę co na ten temat sądzi Mateusz. Jakby nie było zachowała się wobec niego samolubnie i nie dziwię się, że powoli tracił do Niny cierpliwość. Widać było, że zależy mu na niej, że ją kocha i pragnie spędzić z nią resztę swojego życia. Niejedna z nas mogłaby pozazdrościć takiego faceta. Jej praca też była winna temu, że powoli zaczęli oddalać się od siebie. Nina z powodu natłoku obowiązków zaczęła zaniedbywać swojego ukochanego i tym oto sposobem wkradła się w ich związek rutyna i nuda. Ale za to na spotkania z byłym chłopakiem, który nagle postanowił wrócić na stare śmieci. Oczywiście pojawiły się wyrzuty sumienia. Naprawdę żal mi się zrobiło Mateusza, a Nina zaczęła działać mi na nerwy. Momentami zachowywała się jak mała rozkapryszona dziewczynka, która sama nie wie co chce.
Lubicie chodzić na śluby, a potem bawić się na weselach? Ja szczerze mówiąc nie przepadam. Organizowane są w różnych stylach i klimatach. Co niektóre pary młode uciekają od wstydliwych weselnych zabaw i starają się aby wszystko odbyło się z klasą. No i ten alkohol. Jak dla mnie jest go za dużo. Podchmieleni wujkowie mogą czasami przysporzyć problemów. Uważam, że zatrudnienie osoby, która zajmuje się profesjonalnie organizacją tego typu uroczystości to bardzo dobry pomysł.
Czy książka "Wszystkie nasze dni" jest rzeczywiście tak mocno przewidywalna jak to stwierdzili inni recenzenci w swoich opiniach? Niestety trochę muszę się z tym zgodzić. Nie wszystkie moje domysły pokryły się z wizją autorki, ale po części w trakcie lektury pojawiły się przeczucia, które później okazały się trafne. Reasumując historia Niny i Mateusza nie jest skomplikowana i wszystkie jej elementy czytelnik szybko ułoży w jedną całość. Nie ma tutaj emocjonujących zwrotów akcji i bohaterów o czarnych charakterach. Jest za to miłość, przyjaźń, tęsknota za tą drugą osobą. Pojawia się też temat dotyczący zaufania, a raczej jego braku. Jak się okazuje nie zawsze to co czarne musi mieć taką barwę.
Całość oceniam jak najbardziej na plus. "Wszystkie nasze dni" to książka, która idealnie sprawdzi się gdy chcemy odpocząć i zrelaksować się po ciężkim dniu w pracy. Dzieci na weekend zabierze babcia, a mąż przebywa na delegacji. Za to my możemy w spokoju skupić się na lekturze i powspominać własny ślub. Mam nadzieję, że będą to tylko miłe wspomnienia.
POLECAM
MOJA OCENA 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz