środa, 12 października 2022

WY(SZ)CZEKANA MIŁOŚĆ ( Recenzja )

Autor: Joanna Szarańska
data wydania: 20 maja 2020
liczba stron: 328
wydawnictwo: Czwarta Strona












Czasami miewamy takie dni, że nic nam się nie chce i na nic nie mamy ochoty. Nawet ulubiony deser i filiżanka aromatycznej kawy nie jest w stanie poprawić nam humoru. Kupno nowych butów lub sukienki też nie polepszy naszego samopoczucia. Dopada nas chandra najwyższego stopnia i czujemy się po prostu fatalnie i nie do życia. Jednak ja mam coś takiego, co sprawi, że wszyscy od razu poczujemy się lepiej. Jest to książka, ale nie taka byle jaka. Mowa tutaj o "Wy(sz)czekanej miłości autorstwa Joanny Szarańskiej.  

Paweł vel Pedro to taki krakowski Casanova. Skacze z jednego kwiatka na drugi. Biedaczysko nie potrafi oprzeć się kobiecemu pięknu. Zwolniono go z agencji reklamowej, stracił też mieszkanie. Jednak teraz za sprawą klientki ze sklepu z oknami w którym przyszło mu pracować jego sytuacja wygląda naprawdę dramatycznie. 
Któregoś dnia kochana ciocia, u której na pewien czas musiał zamieszkać ogłasza, że wyjeżdża do sanatorium i powierza mu pod opiekę swoją najukochańszą Terpentynę, rudą suczkę. Opieka nad psem raczej do skomplikowanych nie należy. Trzeba dać jeść, pić i wyprowadzać na spacer. Oczywiście pieszczoty i głaskanie też są wliczane. Wszystko szło gładko, ale niestety do czasu...
Pies znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a Piotr rozpoczyna poszukiwania, które nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Terpentyna zaginęła. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciocia postanowiła skrócić swój pobyt w sanatorium.

Czy Pawłowi udało się odnaleźć psa? Co z tym wszystkim wspólnego miała Alicja, piękna właścicielka fiacika? 
Odpowiedzi na te i inne pytania zostały skrzętnie ukryte w książce i ja będę na ich temat milczeć. 

Nie bez powodu mówi się, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Sama jestem właścicielką Lola, psa adoptowanego ze schroniska. Zwierzęta, które przebywały w takim miejscu potrzebują większej troski, zainteresowania, ale za to potem są bardzo wdzięczne i dziękują za pomoc merdając ogonem. Nie rozumiem ludzi, którzy patrzą na naszych braci mniejszych z pogardą. Nie ważne czy to pies, czy kot. Gatunek nie ma tutaj żadnego znaczenia. Gdy słyszę w mediach o kolejnym przypadku znęcania się nad zwierzętami cisną się na usta najgorsze wulgaryzmy. Co trzeba mieć w sobie, żeby dopuścić się tak bulwersującego czynu. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby potem to jeszcze filmować i wrzucać do internetu. Nie zapominajmy o tym, że taki wiejski burek przywiązany na łańcuchu do budy też czuje.
Zwierzęta szybko potrafią poznać się na człowieku. Wiedzą komu mogą zaufać, a komu wręcz przeciwnie. Co niektórym może wydawać się to dziwne, ale taka jest ich natura. 

Czy książki mogą powodować jakieś skutki uboczne? W trakcie lektury co niektórych może pojawić się ból brzucha, z oczu lecą łzy, a koło ust mogą pojawić się lekkie zmarszczki. Winny temu jest śmiech, który trudno opanować. Na te wszystkie "dolegliwości" czytelnik musi być przygotowany biorąc do ręki "Wy(sz)czekaną miłość" autorstwa Joanny Szarańskiej. Pisarka jest niekwestionowaną mistrzynią jeśli chodzi o komedie romantyczne. Robi to w tak genialny sposób, że jej powieści powinny być przepisywane przez terapeutów. Na chandrę, jesienną depresję czy dołek psychiczny historia Piotra, Alicji i przede wszystkim Terpentyny vel Lady będzie najlepszym lekarstwem. Ruda suczka podobna do lisa odegrała tutaj pierwszoplanową rolę godną Oscara. Od razu dało się odczuć, że autorka kocha zwierzęta. Przedstawiła psiaka z taką czułością i ogromną dozą miłości. Ze szczegółami opisała jej każdy gest i zachowanie. Do granic możliwości rozczuliły mnie fragmenty gdy Terpentyna z tęsknotą oczekiwała na Piotra. Miała nadzieję, że stanie w drzwiach i zabierze ją do swojej pani. Chociaż w nowym domu też miała dobrze. Babcia Trudzia z troską się nią opiekowała, ale tęsknota wzięła górę. 
Piotr robił wszystko co mógł żeby Terpentyna wróciła do domu. Przy okazji zdał sobie sprawę z tego jaki był głupi i naiwny. Popełnił błąd i ponosi teraz jego konsekwencje. Tylko dlaczego musiał na tym ucierpieć niewinny pies. Mężczyzna posiada wyjątkowy dar do komplikowania sobie życia, które jest już dość pogmatwane. Niestety do jako takiej stabilizacji jeszcze daleko droga. Początki jego znajomości z Alicją raczej do udanych nie należały. Zgryźliwych komentarzy ze strony Piotra dziewczyna po prostu nie mogła zaakceptować. Jednak po bliższym poznaniu wydał się jej sympatycznym i dowcipnym facetem w towarzystwie którego miło spędzała czas. Wpadł w oko też jej babci. 
Niespodziewanie między Alicją i Piotrem zaczęło iskrzyć. Pojawiły się czułe gesty i pocałunki. Z tego obrotu spraw z pewnością mogła być dumna przyjaciółka Alicji, która aranżowała jej randki w ciemno.
Piotr gdy zobaczył Alicję po raz pierwszy wydała mu się atrakcyjną kobietą, ale nie miał zamiaru się w niej zakochiwać. Chciał po prostu odzyskać psa swojej cioci, a tak się złożyło, że suczka znajdowała się obecnie pod opieką jej babci, więc postanowił lekko zbliżyć się do dziewczyny. Nie wiedział, że tym posunięciem jeszcze bardziej skomplikuje sobie sytuację, w której przez własną głupotę się znalazł. 

Początkowo miałam sporo wątpliwości co do Piotra. Musiało minąć trochę czasu abym mogła obdarzyć go sympatią. Jest dorosły, a momentami zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak. Jego popisy przed kolegami też raczej do tych inteligentnych nie należały. Nie ma co się oszukiwać, ale działał mi na nerwy. Za to Alicję polubiłam od razu. Może dlatego, że mamy podobne charaktery. Też lubię spędzać czas w domowym zaciszu i kocham wszystkie stare przedmioty posiadające duszę i ślady przeszłości. Jej zachowanie względem Terpentyny oceniam jak najbardziej na plus. Tak jak i mnie, nie jest jej obojętny los porzuconych i bezdomnych zwierząt. 
Alicja i Piotr to dwie postaci, które wniosły do całej tej historii dużo dobrego. Jestem pewna, że ich słowne utarczki rozbawią niejednego ponuraka. Ale chyba nikt nie przebije dwóch uroczych staruszek, prababci Trudzi i wspomnianej wcześniej cioci. Takiej energii może im pozazdrościć nie jedna młoda osoba. Cudowne kobiety w sile wieku przy których nie ma mowy o nudzie. 
Joanna Szarańska w piękny i wzruszający sposób ukazała relacje między prababcią a prawnuczką. Trudzia Troszczy się o Alicję i zawsze stanie po jej stronie. Jak przystało na starszą osobę z pewnością wie więcej o życiu i dlatego to, co ma do przekazania warto wziąć sobie głęboko do serca.

Przeważnie wszystkie filmowe komedie romantyczne mają szczęśliwe zakończenia. Jak się okazuje z  książkowymi jest podobnie. W przypadku "Wy(sz)czekanej miłości właśnie z takim mamy do czynienia. Inne nie wchodziło w grę. 

"Wy(sz)czekana miłość" to książka, która powinna znaleźć się w waszych prywatnych biblioteczkach lub na liście "do przeczytania". Z pewnością sięgną po nią fani lekkich i przyjemnych historii przy których można fajnie się zrelaksować i zapomnieć o problemach. Ja polecam ją wszystkim bez wyjątku. Nawet fan kryminałów lub thrillerów znajdzie w tej historii coś dla siebie. 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz