data wydania: 16 marca 2016
liczba stron: 372
wydawnictwo: Czwarta Strona
Bez znajomości pierwszej części warto zapoznać się z kontynuacją? Różne są opinie na ten temat. Ja postanowiłam zaryzykować i sięgnęłam po "Nieszczęścia chodzą stadami", drugą część książki "Nie zmienił się tylko blond" autorstwa Agaty Przybyłek.
Co czuje matka, gdy jej własne dziecko wyprowadza się z domu i zakłada własną rodzinę? Na pewno strach, który przeplata się z dumą. Pojawia się również rozpacz. I właśnie z tym drugim zmaga się Halina, matka Iwonki, która zyskała przydomek "wyrodnej córki". Mąż kobiety oraz pomoc domowa z ledwością wytrzymują kolejne wybuchy rozpaczy, która z dnia na dzień staje się nie do wytrzymania. Z drugiej też strony, nie ma co się dziwić. Nagle w domu zrobiło się pusto i cicho. Tylko jak tę ciszę teraz zneutralizować?
Do Sosenek z emigracji ma powrócić Marta, chrześnica Halinki. Gdy ta informacja dociera do Halinki, poczuła się tak, jakby wstąpiło w nią nowe życie. Kto się nią lepiej zajmie, jak nie matka chrzestna. Jedyna bliska jej osoba. Dziewczyna po pięcioletnim pobycie w Londynie decyduje się na powrót w rodzinne strony. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy dla niej powrót. Co ludzie powiedzą jak ją zobaczą z dwójką dzieci, bez mężczyzny u jej boku? Panna z dziećmi toż to skandal nad skandale!! Cała wieś będzie huczeć od plotek. Tylko tak się składa, że wieś nie będzie miała ku temu okazji. W dużej mierze przyczyni się do tego sama Halinka. Gdy zobaczyła, że jedno z dzieci Marty ma śniadą karnację kategorycznie zabroniła jej wychodzić z domu. Stosując wszelkie możliwe sposoby postanowiła zniechęcić ją do pobytu. Szybki wyjazd będzie najlepszym rozwiązaniem...
Pragnę wszystkich uspokoić, spokojnie możecie sięgnąć po "Nieszczęścia chodzą stadami" nie czytając "Nie zmienił się tylko blond". Chociaż z drugiej strony troszkę szkoda, że nie było mi dane poznać pierwszej części, bo nie mogę teraz dokonać porównania i analizy, która jest lepsza.
Patrząc no okładkę książki widzimy kobietę, która gustuje w różowych dodatkach. Różowa torebka, różowe buty. I teraz warto zadać pytanie: czy jej życie również ma taką barwę? Marta nie miała łatwego życia. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Wydarzenia, które miały miejsce pewnej nocy ciągle tkwią w jej głowie. Wyjazd z Polski miał być dla dziewczyny początkiem czegoś nowego. Lepszego życia u boku ukochanego mężczyzny. Jednak z czasem okazało się, że związek nie ma żadnej przyszłości i powrót do kraju będzie jedynym sensownym wyjściem z sytuacji w jakiej się znalazła. Tak naprawdę była to ucieczka w bezpieczne miejsce. Przecież musi chronić siebie oraz swoje dzieci.
Pani Halinka, o tej kobiecie można pisać długo. W pewnych momentach zwyczajnie działała mi na nerwy, ale uśmiech na twarzy również się pojawiał. Te jej pomysły, aby Marta jak najszybciej spakowała walizki wołały o pomstę do nieba. "Co ludzie powiedzą" było dla kobiety najważniejsze. Wątek z Panią Halinką zawiera w sobie wiele emocji i właśnie za nie autorce książki bardzo dziękuję. Osobiście nie mam żadnego problemu, jeśli chodzi o kolor skóry drugiego człowieka, ale są tacy, którzy mają problemy z akceptacją odmienności. Za poruszenie w książce tego tematu należy się duży plus.
Tych plusów można wychwycić znacznie więcej. Już sama nazwa miejscowości, w której rozgrywa się cała ta historia zasługuje na uwagę. Sosenki, jak to ładnie brzmi.
"Nieszczęścia chodzą stadami" to książka, w której mamy do czynienia z tematami ważnymi nad którymi warto zatrzymać się na dłużej. Ale żeby nie było, nie brakuje w niej fragmentów, gdzie uśmiech zagości na waszych buziach. Mogę zdradzić, że jest ich sporo. Przede wszystkim przyczynił się do tego język, jakim posłużyła się pisarka. Da się odczuć także lekkość stylu, który sprawia, że lektura książki staje się czystą przyjemnością.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Co czuje matka, gdy jej własne dziecko wyprowadza się z domu i zakłada własną rodzinę? Na pewno strach, który przeplata się z dumą. Pojawia się również rozpacz. I właśnie z tym drugim zmaga się Halina, matka Iwonki, która zyskała przydomek "wyrodnej córki". Mąż kobiety oraz pomoc domowa z ledwością wytrzymują kolejne wybuchy rozpaczy, która z dnia na dzień staje się nie do wytrzymania. Z drugiej też strony, nie ma co się dziwić. Nagle w domu zrobiło się pusto i cicho. Tylko jak tę ciszę teraz zneutralizować?
Do Sosenek z emigracji ma powrócić Marta, chrześnica Halinki. Gdy ta informacja dociera do Halinki, poczuła się tak, jakby wstąpiło w nią nowe życie. Kto się nią lepiej zajmie, jak nie matka chrzestna. Jedyna bliska jej osoba. Dziewczyna po pięcioletnim pobycie w Londynie decyduje się na powrót w rodzinne strony. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy dla niej powrót. Co ludzie powiedzą jak ją zobaczą z dwójką dzieci, bez mężczyzny u jej boku? Panna z dziećmi toż to skandal nad skandale!! Cała wieś będzie huczeć od plotek. Tylko tak się składa, że wieś nie będzie miała ku temu okazji. W dużej mierze przyczyni się do tego sama Halinka. Gdy zobaczyła, że jedno z dzieci Marty ma śniadą karnację kategorycznie zabroniła jej wychodzić z domu. Stosując wszelkie możliwe sposoby postanowiła zniechęcić ją do pobytu. Szybki wyjazd będzie najlepszym rozwiązaniem...
Pragnę wszystkich uspokoić, spokojnie możecie sięgnąć po "Nieszczęścia chodzą stadami" nie czytając "Nie zmienił się tylko blond". Chociaż z drugiej strony troszkę szkoda, że nie było mi dane poznać pierwszej części, bo nie mogę teraz dokonać porównania i analizy, która jest lepsza.
Patrząc no okładkę książki widzimy kobietę, która gustuje w różowych dodatkach. Różowa torebka, różowe buty. I teraz warto zadać pytanie: czy jej życie również ma taką barwę? Marta nie miała łatwego życia. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Wydarzenia, które miały miejsce pewnej nocy ciągle tkwią w jej głowie. Wyjazd z Polski miał być dla dziewczyny początkiem czegoś nowego. Lepszego życia u boku ukochanego mężczyzny. Jednak z czasem okazało się, że związek nie ma żadnej przyszłości i powrót do kraju będzie jedynym sensownym wyjściem z sytuacji w jakiej się znalazła. Tak naprawdę była to ucieczka w bezpieczne miejsce. Przecież musi chronić siebie oraz swoje dzieci.
Pani Halinka, o tej kobiecie można pisać długo. W pewnych momentach zwyczajnie działała mi na nerwy, ale uśmiech na twarzy również się pojawiał. Te jej pomysły, aby Marta jak najszybciej spakowała walizki wołały o pomstę do nieba. "Co ludzie powiedzą" było dla kobiety najważniejsze. Wątek z Panią Halinką zawiera w sobie wiele emocji i właśnie za nie autorce książki bardzo dziękuję. Osobiście nie mam żadnego problemu, jeśli chodzi o kolor skóry drugiego człowieka, ale są tacy, którzy mają problemy z akceptacją odmienności. Za poruszenie w książce tego tematu należy się duży plus.
Tych plusów można wychwycić znacznie więcej. Już sama nazwa miejscowości, w której rozgrywa się cała ta historia zasługuje na uwagę. Sosenki, jak to ładnie brzmi.
"Nieszczęścia chodzą stadami" to książka, w której mamy do czynienia z tematami ważnymi nad którymi warto zatrzymać się na dłużej. Ale żeby nie było, nie brakuje w niej fragmentów, gdzie uśmiech zagości na waszych buziach. Mogę zdradzić, że jest ich sporo. Przede wszystkim przyczynił się do tego język, jakim posłużyła się pisarka. Da się odczuć także lekkość stylu, który sprawia, że lektura książki staje się czystą przyjemnością.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Jestem zainteresowana obiema częściami i mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się je przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/