czwartek, 25 czerwca 2020

PRZYSŁUGA ( Recenzja )

Autor: Beata Dmowska 
data wydania: 19 lutego 2020
liczba stron: 352
wydawnictwo: HarperCollins











Ponad rok temu miałam przyjemność poznać twórczość Beaty Dmowskiej dzięki jej debiutanckiej powieści "Spadek". Dobrze pamiętam swój zachwyt nad historią Natalii, która odziedziczyła dworek po śmierci swojego dziadka. Zakończenie wskazywało, że będzie ciąg dalszy. "Przysługa" właśnie jest tą jakże wyczekiwaną przez mnie kontynuacją. Byłam niezmiernie ciekawa dalszych losów kobiety, która zdecydowała się na tak wielkie zmiany w swoim życiu. 

Natalii udało się już wyremontować część Romanówki i lada dzień będzie mogła zaprosić do niej pierwszych urlopowiczów. Stworzenie pensjonatu okazało się bardzo dobrym pomysłem. Zresztą sama przeprowadzka na wieś również. Kobieta stara się już nie wracać do wydarzeń, które miały miejsce w dworku. Teraz liczy się tu i teraz. Dobrze czuje się wśród przyrody i zwierząt. Relacje z córką także uległy znacznej poprawie.
Do Dąbrówki na kilka dni urlopu przyjeżdża z Norwegii Karolina, bliska przyjaciółka Natalii. W planach miały błogie lenistwo. Jednak historia ze skarbem babci Zofii stała się znacznie ciekawsza. Jest ukryty gdzieś w ziemi, a wykopać go będzie można dopiero 30 czerwca. Gdy nadchodzi właśnie ten dzień cała kobieca trójka wyrusza na jego poszukiwanie. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara słonecznego odnajdują miejsce i zaczynają kopać. Po chwili doznały ogromnego szoku. Otóż skarb nie przypominał drogocennych klejnotów. Był ludzkim szkieletem. Pada wiele pytań na które trudno znaleźć odpowiedzi. Do akcji wkracza policja
Gdyby tego wszystkiego było mało na drugi dzień znika bez śladu Marta, córka Natalii. Natychmiast zaczynają się poszukiwania. Tym bardziej, że zaginięcie może mieć coś wspólnego z wykopanym szkieletem. Niewykluczone, że mogło dojść do morderstwa, a osoba która tego dokonała przebywa na wolności. 

Z ogromną dozą zainteresowania czekałam na to, co tym razem wymyśliła autorka. Czym zaskoczy swoich czytelników? A może pojawi się jakiś nowy bohater? 
Z miłą chęcią wróciłam jeszcze raz do Dąbrówki. Uwielbiam klimat tego typu miasteczek. Zresztą sama wybrałabym się na urlop do takiego pensjonatu jak Romanówka. Cisza, spokój, świeże powietrze. Nic tylko odpoczywać. Mówimy, że na wsi nic się nie dzieje. Wieje nudą. A jednak nie ma co posługiwać się stereotypami. W Dąbrówce dzieje się dużo, aż za dużo. 
Nieczęsto we własnym ogrodzie można wykopać ludzki szkielet. Natalii to się niestety udało. Kobieta i tak już przeszła w swoim życiu wiele. Myślała, że w końcu będzie mogła powiedzieć, że jest szczęśliwa i problemy zaczęły ją omijać. A tu proszę. Zachciało jej się zabawy w poszukiwaczy skarbów to teraz ma. Na domiar złego nie wie co się stało z jej własnym dzieckiem. Rano dziewczyna wybrała się jak zwykle na konną przejażdżkę. Koń wrócił, ale bez Marty. Natalia zaczyna analizować słowa córki, które wypowiedziała przed wyjściem z domu. Wspomniała coś o jakiejś przysłudze. Jaka przysługa i komu miałaby ją wyświadczyć? O co w tym wszystkim chodzi? Policja robi co tylko może żeby jak najszybciej odnaleźć zaginioną. Natalia nie ma zamiaru bezczynnie siedzieć i na własną rękę zaczyna śledztwo. Angażując przy tym swoją przyjaciółkę.
Kobiety nie boją się niczego. Momentami w trakcie lektury pojawiał się uśmiech na mojej twarzy. Matka zrobi dla własnego dziecka wszystko. Nawet zaryzykuje własnym życiem. Bardzo mocno trzymałam kciuki za pozytywny finał poszukiwań. Bardzo dobrze, że Beata Dmowska poruszyła w swojej książce własnie taki problem. Ja na szczęście nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji jak Natalia, ale wiem, że zaginięcie bliskiej osoby to wstrząs dla całej rodziny. Jest wiele instytucji, które proponują wszelaką pomoc. Pisarka pokazała także jak wygląda cała procedura zaraz po zgłoszeniu zaginięcia. Czasami w takich sytuacjach tracimy cierpliwość bo sądzimy, że wypełnianie papierków nie jest w takim momencie najważniejsze. Emocje zwyczajnie biorą górę.
Miłośnicy historii z pewnością będą zadowoleni gdy sięgną po "Przysługę". Otóż w książce pojawił się bardzo ciekawy wątek dotyczący zaginionych dzieł sztuki. Beata Dmowska podeszła do tego tematu bardzo profesjonalnie. Czytając można dowiedzieć się wielu interesujących faktów. 
Kolejną godną uwagi kwestią jest zatrudnianie obcokrajowców. Jak wiemy w dzisiejszych czasach staje się to normą. Moim zdaniem każdy człowiek zasługuje na godne warunki pracy oraz wynagrodzenie bez względu na to z jakiego kraju pochodzi i jaki ma kolor skóry.
"Przysługa" to nie tylko trudne tematy, ale także przedstawiony w fantastyczny sposób obraz prawdziwej przyjaźni. Natalia może liczyć na Karolinę w każdej sytuacji. Nawet w tej bez wyjścia. Były momenty, że Karolina troszkę zaczynała mnie denerwować, ale szybko zostało jej to wybaczone. Ma pecha Natalia, nie ma co się oszukiwać.

Podsumowując "Przysługa" to trzysta pięćdziesiąt dwie strony dobrej literatury obyczajowej. Chociaż tak naprawdę jest to książka z elementem kryminalnym. I to bardzo dobrze napisanym. Do samego końca nie wiadomo co się tak naprawdę stało i kto dokonał tak straszliwej zbrodni. Nie mówiąc już o zaginięciu.
Coś mi się wydaje, że to jeszcze nie koniec opowieści o Natalii Karolczuk. W związku z tym nie pozostaje nic innego jak oczekiwać trzeciego tomu bo pisarka w dalszym ciągu trzyma wysoki poziom.

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 



wtorek, 23 czerwca 2020

DOM PO DRUGIEJ STRONIE JEZIORA ( Recenzja )

Autor: Anna Bichalska
data wydania: 5 lutego 2020
liczba stron: 464
wydawnictwo: HarperCollins











"Dom po drugiej stronie jeziora" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Bichalskiej. Do lektury książki zachęciło mnie kilka elementów. Już sam tytuł wydał mi się intrygujący, walizka ze starymi zdjęciami na okładce również. Jednak najbardziej zaciekawił mnie opis. Miejscowość o ciekawej nazwie, stara willa i rodzinne tajemnice. To musi być coś naprawdę dobrego. 

Małgorzata jest dojrzałą kobietą, która przeżywa ciężkie chwile w swoim życiu. Opuszcza Białystok i wyrusza w podróż wraz z maleńkim dzieckiem. Błękitne Brzegi to ich miejsce docelowe. Jest to wieś położona na Podlasiu. To właśnie tam mieszka Matylda, kobieta, która zajmuje się naprawą starych lalek.
Kobiety już od pierwszej chwili bardzo się polubiły. Wydawać by się mogło, że znają się już bardzo długo. Nawiązały ze sobą bardzo dobry kontakt i czuły się swobodnie w swoim towarzystwie. Z czasem okazuje się jak wiele je łączy. I nie są to tylko więzy rodzinne. Są to również tajemnice i sekrety skrywane głęboko w sercu. 
Czyżby wizyta Małgorzaty w rodzinnym domu Matyldy była początkiem zmian w życiu obu kobiet? A może przyszedł w końcu odpowiedni moment aby otworzyć drzwi do opuszczonych pokoi? W końcu w starych willach tego typu pomieszczeń nie brakuje. 

Nie wiem czy to prawda, ale ktoś w jednej z recenzji "Domu po drugiej stronie jeziora" napisał, że jest to dalszy ciąg książki "Wzgórze Niezapominajek". Ja jej niestety nie czytałam. Może kiedyś uda mi się to nadrobić bo mój debiut jeśli chodzi o twórczość Anny Bichalskiej uznaję za bardzo obiecujący. Historia wciągnęła mnie już od pierwszych stron. W dużej mierze przyczynił się do tego sposób narracji, który jeszcze bardziej zachęca do lektury. Pisarka postanowiła połączyć teraźniejszość z przeszłością i bardzo zgrabnie jej to wyszło. Jeśli mogłabym użyć takiego słowa. Losy Małgorzaty są nie mniej ciekawe od wydarzeń, które miały miejsce w 1928 roku. Chociaż to co działo się kilkadziesiąt lat temu wysuwa się na pierwszy plan.
Pewnego dnia Małgorzata wraz z Matyldą odnajdują na strychu stary pamiętnik oraz listy. Dawno temu w Błękitnych Brzegach miały miejsce tragiczne wydarzenia. Rzeczy, które zostały ukryte, a ujrzały światło dzienne stają się nowymi dowodami w sprawie z przed lat. Wszystko jest owiane jedną wielką tajemnicą, którą obie kobiety mają zamiar rozwikłać. 

W trakcie lektury czytelnik będzie mógł poznać wiele ciekawie skonstruowanych postaci. Nie powiem, ale w pewnych momentach zaczynałam się gubić. Chyba było mi troszkę ich za dużo. Historia rodziny Konarskich została przedstawiona przez autorkę w bardzo interesujący sposób. Poznajemy trzy siostry Matyldy: Lusię, Adelę i Anielę. Dwie z nich utonęły w jeziorze. Do posiadłości przyjeżdża Maria, nowa guwernantka. Kobieta też coś ukrywała. Miała swój powód aby zatrudnić się właśnie w tej rodzinie. 
Na duży plus zasługuje wątek dotyczący czasów przeszłych. Dzięki temu książka staje się jeszcze bardziej warta uwagi. Ja nie jestem fanką powieści historycznych. Zresztą nie pałam jakimś wielkim uczuciem do historii. W szkole  zapamiętywanie dat było dla mnie koszmarem. Ale w tym przypadku pisarka w przykuwający sposób oddała klimat tamtych lat. Polubiłam siostry Matyldy. Z pewnością na dłużej pozostanie w mojej pamięci szalona Adela. i nocne wywoływanie duchów. Muszę się przyznać, że sama poczułam w pewnym momencie gęsią skórkę na ciele. 

Wróćmy na moment do jednej z głównych bohaterek. Tak jak wspomniałam Małgorzata na chwilę obecną zmaga się z problemami, które nie pozwalają jej normalnie funkcjonować. jakiś czas temu pochowała męża, relacje z córką też nie należą do najlepszych. Dołożyć do tego trzeba lata gdy była małą dziewczynką. Coś się wtedy wydarzyło. Wie, że będzie się z tym zmagać do końca życia. Zrobiła coś okropnego i nie potrafi sobie z tym poradzić. To nic, że była wtedy dzieckiem. 
W tym miejscu muszę wspomnieć o Matyldzie. Pełnej ciepła starszej pani. Nie sposób jej nie lubić. Mimo swojego wieku tryska energią. W jej towarzystwie człowiek uspokaja się i inaczej patrzy na otaczający nas świat. Wszystkie troski w jednej chwili przestają istnieć. 

"Dom po drugiej stronie jeziora" to "obyczajówka" przy której można miło spędzić czas. W książce zostało poruszonych wiele ważnych i trudnych tematów. Oczywiście autorka nie zapomniała wpleść w to wszystko wątku miłosnego. Z czystym sumieniem mogę polecić wam historię spod pióra Anny Bichalskiej. Warto spakować książkę do torby lub plecaka. W plenerze czytanie będzie jeszcze bardziej przyjemniejsze. Jest to także idealna pozycja dla wszystkich fanów tajemnic i rodzinnych sekretów. Osoby lubiące kryminały i thrillery też znajdą coś dla siebie. Dla każdego coś dobrego. Całość czytało mi się naprawdę dobrze. Z pewnością główną tego zasługą jest język, którym posłużyła się pisarka. No i zakończenie, które sprawiło, że doznałam nie małego szoku. 
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić was do lektury tejże książki. 


POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 


niedziela, 14 czerwca 2020

CHOINKA CAŁA W ŚNIEGU ( Recenzja )



Autor: Joanna Szarańska 
data wydania: 30 października 2019
liczba stron: 368
wydawnictwo: Czwarta Strona 










Ostatnio mam szczęście do książek, które zaliczają się do danego cyklu. Jednocześnie przyczepił się do mnie pech. Otóż zaczynam lekturę bez znajomości wcześniejszych części. "Choinka cała w śniegu" jest kolejnym tego przykładem. 

Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa powoli zaczynają przygotowywać się do Świąt Bożego Narodzenia. Trzeba zrobić zakupy, kupić prezenty, ubrać choinkę. Na to wszystko potrzebny jest czas. Co zrobić gdy tego czasu jest mało, a w międzyczasie pojawiają się różnorakie problemy? 
Marzena najchętniej opiekowałaby się swoim małym dzieckiem 24 godziny na dobę nie biorąc pod uwagę tego, że ojciec też chce brać w tym wszystkim udział. Zuzanna stała się w jednej chwili królową instagrama. Tak jej się bynajmniej wydawało. Co chwila sprawdzała ilość serduszek pod zdjęciami. Zwyczajnie straciła kontakt z rzeczywistością. Nie mówiąc już o jej dziwnym zachowaniu. Anna czuje strach przed świętami, które ma zamiar spędzić w towarzystwie ukochanego, który pochodzi z bogatej rodziny. Istny kołowrotek. Na szczęście pieczę nad tym wszystkim trzyma dozorczyni -  Pani Michalska. Nie wie czy jej się to uda, ale zrobi wszystko aby te święta spędzili wszyscy razem. Bo to już taka "blokowa" tradycja. 

Osoby czytające książki znają ten ból. Dużo książek, tylko mało wolnych chwil na ich czytanie. Ja też niestety zaliczam się do grona takich osób. Dlatego recenzja Choinki całej w śniegu pojawia się dopiero teraz. Zimą z pewnością byłoby mi łatwiej wczuć się w całą tę historię. Jak wcześniej wspomniałam brak znajomości poprzednich części też zrobił swoje. To były dwa główne powody, które sprawiły, że czytanie szło mi dość opornie. Historia  napisana przez Joannę Szarańską jest świąteczną opowiastką, ale ma też w sobie coś co wyróżnia ją od innych tego typu książek. Otóż autorka nie skupiła się tylko na przedstawieniu przedświątecznego szaleństwa. Postanowiła pokazać, że w tym jakże wyjątkowym czasie ludzkie problemy nie znikają. Są i mają się nadzwyczaj dobrze.
Jak dla mnie najciekawiej został opisany wątek Marzeny, młodej mamy, która nie zauważa, że coś niedobrego zaczyna się dziać w jej rodzinie. Starsza córka zaczyna czuć się odtrącana przez własną matkę. Nie mówiąc już o mężu, który też chce zajmować się młodszym dzieckiem. Czekałam tylko na moment gdy w końcu będzie mógł zmienić pampersa. Spisał się tatuś na ocenę celującą. No i te pieczenie pierniczków. Coś cudownego i wzruszającego.
W dzisiejszych czasach media społecznościowe robią furorę. Jak się okazuje nie tylko wśród młodzieży. My dorośli też wpadamy w szpony facebooka lub instagrama. Sama z nich korzystam, ale bez szaleństw. Niestety Zuzanna wpadła w taki szał. Nikt z jej znajomych nie wiedział, że bierze udział w fotograficznym wyzwaniu. Stąd jej zmiany w zachowaniu. Ja też fotografuję, ale robię to dla przyjemności.  A gdy przy okazji otrzymam serduszko jest mi z tego powodu miło. Komuś spodobała się moja praca i działa to na mnie motywująco.
Mniej zamożni ludzie czasami czują strach przed tym jak zostaną ocenieni przez osoby bardziej majętne. Coś takiego spotkało Anne. Czy to ważne ile kto ma zer na koncie? Najważniejsze jest wnętrze i jakim się jest człowiekiem.
Nie mogę nie wspomnieć o naszej kochanej pani dozorczyni. Może czasami działała mi na nerwy i była zbyt ciekawska, ale z drugiej strony chciała dobrze.
Książkowych bohaterów jest znacznie więcej i każdy z nich wniósł do całej tej historii coś innego. Jedni wzruszają, z kolei drudzy rozbawią. Z pewności emocji nie brakuje.

Joanna Szarańska napisała książkę, w której poruszonych zostało wiele ciekawych tematów o których można długo dyskutować. Wszystko to działo się przed Świętami Bożego Narodzenia, a jak wiemy w tym czasie dzieje się magia. Czy w tym przypadku też dała o sobie znać? Jeśli jesteście tego ciekawi zachęcam was do lektury.

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: