poniedziałek, 22 kwietnia 2024

DOPÓKI BĘDZIEMY KOCHAĆ (Recenzja)

Autor: Katarzyna Janus
data wydania: 26 stycznia 2022
liczba stron: 432
wydawnictwo: Filia











Moje pierwsze spotkanie z prozą Katarzyny Janus otrzymało ode mnie pozytywną ocenę, więc idąc za ciosem sięgnęłam po kolejną książkę autorki. Tym razem wybór padł na "Dopóki będziemy kochać". 

Anna nie tego chciała, ale z zołzowatą szefową nikt nie ma prawa dyskutować. Z zawodu jest dziennikarką i do każdej sprawy podchodzi w sposób profesjonalny, tylko nikt nie potrafi tego docenić. Lubi Włochy, więc ta nagła podróż służbowa może być całkiem przyjemna. Tym bardziej, że miejscem docelowym jest zabytkowy zamek Miramare wywiad z tajemniczym hrabią. 
Wsiadając do samolotu nie miała pojęcia jak bardzo ten wyjazd wpłynie na jej dotychczasowe życie. 
Anna jest czterdziestoletnią singielką. Była w kilku związkach, ale nic poważnego z tego nie wyszło. Nie ma szczęścia w miłości? Być może, ale jest jeszcze druga przyczyna takiego stanu. Dla kariery poświęciła całą siebie odkładając na później marzenia o własnej rodzinie, dzieciach. Miała na to jeszcze czas, aż do momentu w którym uświadamia sobie, że zegar biologiczny nie stoi w miejscu, tylko cały czas tyka. 
Niespodziewanie na jej drodze pojawia się Antoni. Zaraz po nim Feliks i Mikołaj. Takiego powodzenia u płci męskiej nigdy nie miała, i jest to dla niej coś zupełnie nowego...

Na rynku jest ogrom książek z działu literatury obyczajowej, więc o jakiekolwiek zaskoczenie jest bardzo trudno. "Dopóki będziemy kochać" Katarzyny Janus to świetny przykład, że coś takiego jest jednak możliwe. Zapowiadało się na lekką historię idealną na wiosenne popołudnie. Nic nie wskazywało na to, że będę miała do czynienia z czymś tak szalenie emocjonalnym.
W tej opowieści nie brakuje tematów ważnych i zarazem delikatnych. A co najważniejsze bardzo życiowych. Nie jedna z nas może szybko utożsamić się z główną bohaterką. Wydawać by się mogło, że Anna wiedzie szczęśliwe życie. Ma dobrą pracę, od czasu do czasu wyskoczy na miasto z przyjaciółką. Jak jest naprawdę najlepiej wie ona sama. Los czasami potrafi mocno nas doświadczyć, i dlatego w trudnych momentach bardzo ważna jest obecność kogoś bliskiego. Tylko co wtedy gdy takiej osoby obok nas nie ma? W sumie Anna sama zdecydowała, że będzie przeżywać swój osobisty dramat w samotności. Z czasem przekonała się, że nie była to najlepsza decyzja. 
To co spotkało naszą zdolną panią dziennikarz, cała ta sytuacja w jakiej się znalazła niesie ze sobą wiele przemyśleń i zmusza do refleksji. 
Osobiście lubię gdy dana książka posiada w sobie coś znacznie głębszego, niż tylko kolejną historyjkę o wszystkim i o niczym. Coś co warto wziąć sobie głęboko do serca. 
Polubiłam Annę mimo tego, że chwilami nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania. Mocno trzymałam za nią kciuki, żeby w  końcu poczuła się stuprocentową szczęśliwą kobietą. By w końcu zaznała smaku prawdziwej miłości u boku tego jedynego mężczyzny. 

"Dopóki będziemy kochać" to książka, która zasługuje na uwagę, i to dużą. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Została napisana prostym, przejrzystym językiem, i dlatego czyta się ją błyskawicznie. Nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, żeby nie psuć wam przyjemności z poznawania tej historii. Powiem tylko, że akcja chwilami potrafi nieźle zaskoczyć, do tego trzeba dorzucić świetnie wykreowanych bohaterów, interesujący pomysł na fabułę i mamy coś naprawdę fajnego. Trochę nie odpowiadały mi naciągane i mało realne zbiegi okoliczności. Chyba miało to na celu pokazać, że świat jest naprawdę mały, ale nie najlepiej to wyszło. To taki mały minusik, który jestem w stanie wybaczyć.
Bez dwóch zdań polecam wam serdecznie tę powieść. Szczególnie tym kobietom, które walczą z presją otoczenia i mają dość pytań dlaczego jeszcze nie wyszły za mąż. Późna zmiana stanu cywilnego jest podobno bardzo modna, więc nie warto się przejmować docinkami na temat staropanieństwa. Miłość przecież nie zwraca uwagi na metrykę, i tego się trzymajmy. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10

środa, 3 kwietnia 2024

LASY W PŁOMIENIACH (Recenzja)

Autor: Nora Roberts 
data wydania: 24 października 2012
liczba stron: 400
wydawnictwo: Świat Książki 









Książki Nory Roberts to fenomen na skalę światową. Trudno się z tym nie zgodzić, prawda? Zostały sprzedane w milionowych nakładach, a kilka z nich doczekało się ekranizacji. Ja też lubię po nie sięgać. "Lasy w płomieniach" to kolejna powieść tej pisarki, z którą miałam okazję się zapoznać. 

Rowan i straż pożarna to jedność. Od kilku już lat jest członkinią elitarnej jednostki specjalizującej się w gaszeniu leśnych pożarów skacząc ze spadochronu prosto w paszczę ognia. W trakcie jednej z takich akcji ginie jej partner. Coś takiego musiało w jakimś stopniu na nią wpłynąć, ale z czynnej służby nie miała zamiaru zrezygnować. 
Z czasem okazuje się, że ten wypadek niesie za sobą lawinę dramatycznych wydarzeń. Zwęglone ciało kobiety to dopiero początek...
Rowan uważa się za szczęśliwą kobietę. Z pracy czerpie ogrom satysfakcji, więc niczego więcej nie potrzebuje. Coś jednak zaczyna się zmieniać gdy na jej drodze pojawia się Gull, nowy rekrut. 

Na strażaków można liczyć w każdej sytuacji. Na tych zawodowych, jak i ochotników. Zawsze są pierwsi na miejscu zdarzenia służąc fachową pomocą. Dlatego ta formacja cieszy się nieustannie tak dużym uznaniem w oczach całego społeczeństwa. Dla mnie są bohaterami, i właśnie o takich ludziach jest ta książka.
Powieść wypełniona jest po brzegi opisami akcji gaśniczych. Przedstawione zostały przez autorkę w sposób szalenie profesjonalny i realistyczny. Mamy tutaj ogrom dramatyzmu, niebezpieczeństwa, strachu o drugiego człowieka. Praca w tak ekstremalnie ciężkich warunkach nie jest dla każdego. Testy sprawnościowe nie należą do lekkich i przyjemnych, dlatego kondycja fizyczna, która wiąże się z odpowiednim przygotowaniem musi być na jak najwyższym poziomie. Nie mniej ważna jest odporność psychiczna. Wszystko na ten temat zostało w tej powieści świetnie zobrazowane. 
Praca pracą, ale strażacy mają także swoje prywatne życie. Niejednokrotnie jest ono bardzo skomplikowane. Brak wsparcia i zrozumienia ze strony najbliższych, tęsknota za rodziną. Do tego dochodzą decyzje, które nie jest łatwo podjąć. Długo godzinne akcje gaśnicze też trzeba w jakiś sposób odreagować. 
To co mnie najbardziej urzekło, to klimat jaki panuje w jednostce opisanej na stronach powieści. Jest wyjątkowy. Wszyscy tworzą jedną wielką strażacką wspólnotę wspierając się nawzajem bez względu na pochodzenie, czy stan społeczny. Są w stanie poświęcić własne życie żeby móc uratować przyjaciela i partnera w chwili zagrożenia. 

"Lasy w płomieniach" to nie tylko obraz walki człowieka z żywiołem. Jak przystało na twórczość Nory Roberts, nie mogło zabraknąć w książce wątku kryminalnego. Ktoś zabija. Nikt nie wie kim jest morderca, i dlaczego pozbawia ludzi życia, czyniąc to w tak okrutny sposób. Rusza śledztwo, które nie przynosi oczekiwanego rezultatu, chociaż wytypowano podejrzanych. Sytuacja w jednostce robiła się coraz bardziej niebezpieczna ze względu na kilka nagłych defektów sprzętowych i gróźb kierowanych w stronę Rowan. 
Atmosfera strachu udzieliła się również i mnie. Nora Roberts świetnie poprowadziła ten wątek powoli odkrywając karty. Emocje rosną z każdą kolejną przeczytaną stroną. Pojawia się lęk, niepokój. Aktorka po mistrzowsku buduje napięcie, które czytelnik podskórnie odczuwa aż do rozwiązania zagadki. Ciekawa finału z trudem odkładałam książkę na półkę. Czyniłam to tylko wtedy, gdy musiałam. W trakcie lektury w pewnym momencie sama zaczęłam zadawać sobie pytania co będzie dalej. Czym mnie autorka jeszcze zaskoczy. Zdradzę wam, że ja nie wpadłam na to, kto może być potencjalnym mordercą. 
Kreacja bohaterów, szczególnie tych głównych zasługuje na uwagę. Rowan jest kobietą, w której buzuje męski testosteron. Najbardziej uwidacznia się to w trakcie akcji gaśniczych, którym dowodzi. Zawód jaki wykonuje nie jest przypadkowy. W sumie nie mogło być inaczej gdy jest się córką samego Lucasa Tripa (słynnego Iron Mena). Bardzo kocha swojego ojca, ale momentami dało się odczuć w tym uczuciu sporą dawkę egoizmu. Ona oczywiście tego nie widzi. Charakterna z niej osoba, i dlatego jak na razie nikt nie zdołał jej okiełznać. Tego jakże trudnego zadania podjął się Gull, przystojny rekrut o buntowniczym usposobieniu. Ich słowne utarczki przypominały iskry zapalne. Początek ich znajomości był zwyczajny, ale z czasem przerodziło się to w coś znacznie poważniejszego. Rowan broniła się jak mogła przed tym uczuciem, w końcu ma swoje zasady. W książce pojawiło się kilka gorących fragmentów, ale był to erotyzm daleki od nachalnego i wulgarnego. Uważam to za duży plus. 

Jeśli chodzi o całość jestem zdecydowanie na tak. Lubię gdy dana historia zaciekawi mnie już od pierwszej strony. Tak też się stało. Nie wiem jak to wygląda w przypadku nowego wydania "Lasów w płomieniach", bo ja akurat czytałam starsze i trochę przeszkadzał mi zbyt mały rozmiar czcionki. Jest to jedyny mankament, bo reszta jak najbardziej zasługuje na pozytywną ocenę. Lektura była dla mnie przyjemnością i szczerze polecam wam tę książkę. "Lasy w płomieniach" to Nora Roberts w najlepszym wydaniu. 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10