sobota, 18 lutego 2023

DZIEWCZYNA Z WARKOCZEM ( Recenzja )

Autor: Agnieszka Jordan-Gondorek
data wydania: 14 stycznia 2019
liczba stron: 416
wydawnictwo: Replika












"Dziewczyna z warkoczem" to debiutancka powieść autorstwa Agnieszki Jordan-Gondorek. Jest to również moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki. Patrząc na okładkę można spodziewać się ciepłej i otulającej opowieści. Za to opis podpowiada nam, że nie zabraknie w niej trudnych i ważnych tematów. 

Krystyna stała się nieoczekiwanie tzw. kobietą z odzysku. Mężczyzna, który ślubował jej miłość do grobowej deski wykonał skok w bok. Hubert, bo tak ma na imię ów łamacz przysięgi niebawem zostanie ojcem. Razem ze swoją kochanką stworzą nową szczęśliwą i kochającą się rodzinę. I właśnie to, Krystynę boli najbardziej. To ona pragnęła dać ukochanemu wymarzonego potomka. Niestety z powodów zdrowotnych nie dała rady tego zrobić. Dlatego czuje się tą gorszą i wini siebie za rozpad swojego małżeństwa. 
Żeby móc ruszyć w życie z czystą kartą postanowiła coś z tym zrobić. W zamyśleniu prawie wpadła pod samochód, ale na szczęście została uratowana przez nieznajomego mężczyznę. 
Krystyna od zawsze miała piękne i długie włosy, które zaplatała w warkocz. Może jak się go pozbędzie poczuje się lepiej? W tym celu postanowiła udać się do ulubionego zakładu fryzjerskiego. Będąc już na miejscu doznała nie małego szoku. Zamiast kobiety, która od dawna zajmowała się jej włosami spotkała swojego wybawcę z ulicy. Ma na imię Igor i to on teraz będzie musiał dokonać tego jakże wyjątkowego cięcia. 

"Dziewczyna z warkoczem" to książka od której trudno mi było się oderwać. Przeczytałam ją błyskawicznie, chociaż liczy sobie ponad 400 stron. Co niektórym może wydawać się za słodka i banalna, ale warto dać jej szansę. Przede wszystkim dla samych bohaterów wykreowanych przez autorkę.
Weźmy na pierwszy ogień postać Krystyny, głównej bohaterki. Rozwód nikomu nie kojarzy się z czymś miłym. Chyba, że ktoś cieszy się z odzyskanej wolności. Krystynie raczej daleko było do śmiechu. Sądzi, że to, co się wydarzyło między nią a Hubertem jest z jej winy. Chociaż patrząc na ich związek,  prędzej czy później i tak spotkali by się na sali sądowej. To małżeństwo nie miało żadnych szans na przetrwanie. Hubert traktował żonę jakby była jego własnością. Krystyna nie mogła malować, chociaż była to jej pasja. Ograniczył jej kontakty ze znajomymi i przyszywaną japońską rodziną. Gdybym tylko mogła rozszarpała bym go gołymi rękoma. Bardzo dobrze, że autorka poruszyła w książce temat psychicznego znęcania się nad drugim człowiekiem. Ja inaczej nie mogę tego nazwać.
Czy można coś więcej napisać na temat Huberta? Wiadomo już, że jest draniem i osobą, która nie zasługuje na jakikolwiek szacunek. Mówi się, że karma wraca i akurat w tym przypadku to powiedzenie świetnie się sprawdziło. 
Igor, nasz tajemniczy fryzjer. Niespodziewanie stał się wybawcą Krystyny bo gdyby nie on, mogłoby dojść do tragedii. Życie pisze różne scenariusze i funduje nam nieoczekiwane sploty wydarzeń. Tak było w przypadku tych dwojga. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce na przejściu dla pieszych. Drugie w salonie fryzjerskim. Potem było trzecie, czwarte i kolejne...Oboje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Szybko można było zauważyć, że nowa znajoma wpadła Igorowi w oko. Nie ma co się temu dziwić, Krystyna jest piękną i atrakcyjną kobietą. Igor też podoba się płci przeciwnej. Jest przystojny, zadbany, więc jego salon cieszy się ogromną popularnością. Spodziewałam się, że między nimi zacznie iskrzyć. Ucieszyłam się z takiego obrotu spraw, bo chciałam bardzo, żeby Krystyna w końcu poznała smak prawdziwego szczęścia u boku mężczyzny, który pokocha ją taką jaką jest. Igor tez przyszedł w swoim życiu bardzo wiele i nie chce za bardzo o tym mówić. Podobno ideałów nie ma, ale Igor właśnie jest takim mężczyzną. Dba i troszczy sie o najbliższych jak tylko potrafi. 
Bardzo spodobał mi się wątek dotyczący japońskiej rodziny. Dzięki niemu mogłam dowiedzieć się wielu ciekawych informacji dotyczących kraju kwitnącej wiśni. Pojawiło się w książce dużo ciekawostek dotyczących jedzenia i tradycji. Wszystko to było okraszone językowymi wstawkami. 
Jan, a raczej Yan pełnił w książce zaszczytną funkcję przyszywanego brata Krystyny. To na nim mogła polegać w najtrudniejszych momentach. Może czasami za bardzo się wtrącał, ale robił to w dobrej wierze i szybko było mu to wybaczone. 
Jego mama to chodząca oaza ciepła i dobroczynności. Troszczyła się o Krystynę jak o własną córkę. 

"Dziewczyna z warkoczem" to książka w której zostało poruszonych wiele ciekawych wątków. Oczywiście głównym jest rozwód i życie zaraz po nim. Krystyna miała wiele obaw czy podoła. Na szczęście los postanowił jej trochę w tym pomóc. Kolejnym jest bezinteresowna pomoc i wsparcie najbliższych. Główna bohaterka nawet przez moment nie czuła się w tym wszystkim sama. Zawsze ktoś obok niej był i mogła liczyć na dobre słowo oraz na konstruktywną krytykę. Bo taka też jest potrzebna w pewnych sytuacjach. 

Całość oceniam jak najbardziej na plus. Mimo trudnych tematów "Dziewczyna z warkoczem" posiada w sobie optymistyczny wydźwięk. Historia Krystyny jest dowodem na to, że po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Jest to fikcja literacka, ale coś takiego może wydarzyć się naprawdę. Przecież nikt z nas nie wie co zgotuje nam los. 
Książka została napisana prostym i lekkim językiem. Nie ma tutaj nudy. Z każdą kolejną stroną robi się coraz bardziej interesująco. W pewnej chwili pomyślałam sobie, co jeszcze w tej książce może się wydarzyć. Autorka jak się okazuje, potrafi zaskoczyć swojego czytelnika. Jest tajemniczo i intrygująco. W pewnej chwili zrobiło się wręcz dramatycznie. 
"Dziewczyna z warkoczem" to kawał dobrej literatury obyczajowej i jestem pewna, że książka przypadnie do gustu nie jednej z was. 

POLECAM
MOJA OCENA 7/10

czwartek, 16 lutego 2023

LATO W NOWYM JORKU ( Recenzja )

Autor: Wendy Markham
data wydania: 8 maja 2015
liczba stron: 352
wydawnictwo: HarperCollins











Mój "pobyt" na Zakynthos stał się miłym wspomnieniem. Rozgrzana promieniami greckiego słońca postanowiłam wyruszyć w kolejną czytelniczą podróż. Tym razem znacznie dalej, bo aż za ocean. "Lato w Nowym Jorku " autorstwa Wendy Markham to książka, z którą spędziłam kilka ostatnich wieczorów.

Tracey to dwudziestoczteroletnia dziewczyna, która po wyprowadzce ze swojego rodzinnego miasteczka zamieszkała w Nowym Jorku. Na co dzień pracuje w agencji reklamowej, ale nie zarabia tam zbyt dobrze. Sytuacja finansowa pozwoliła jej na wynajęcie jedynie obskurnej kawalerki. Od kilku już lat jest w związku z Willem, mężczyzną z którym pragnie spędzić resztę swojego życia. Niestety nie wszystko układa się między nimi, tak jakby tego chciała. Will jest aktorem amatorem, który na całe lato wyjeżdża poza Nowy Jork, żeby móc się podszkolić i pokazać innym swój talent. Ku wielkiemu zdziwieniu Tracey nie może jechać razem z nim. Wygląda na to, że spędzi lato w Nowym Jorku sama. 
Dziewczyna nie ma zamiaru z tego powodu się załamywać i wypłakiwać morza łez. Wykorzysta ten czas na zmiany i zawalczy o nową siebie. Pomoże jej w tym dieta, sport, wsparcie przyjaciół oraz...nowo poznany mężczyzna. 

Jak wiemy czasami  miłość potrafi namieszać w naszym życiu. Tym bardziej, gdy jedna z osób mocno się angażuje, a druga wręcz przeciwnie. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w książce. 
Tracey, nasza główna bohaterka jest szaleńczo zakochana w Willu i nie dopuszcza do siebie myśli, że kiedyś ich związek mógłby z jakiegoś powodu przestać istnieć. Snuje za to swoje plany na przyszłość. Pragnie zamieszkać z ukochanym i założyć z nim rodzinę. Tylko czy Will też tego chce?
Mężczyzna cieszy się sporym zainteresowaniem u płci przeciwnej. Nie ma co się temu dziwić, jest przystojny, zadbany. Ten fakt lekko zaczyna Tracey niepokoić. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie posiada figury modelki jak inne kobiety, i co niektórzy mogą się dziwić, że taki facet jak Will jest właśnie z nią. Szarą myszką z nadwagą.
W trakcie lektury zadawałam sobie samej dużo pytań bo trudno mi było zrozumieć postępowanie Tracey, jak i Willa. Kilkakrotnie chciałam rzucić książką w kąt bo tak mnie oboje wkurzali. Gdyby tylko nadarzyła się okazja z chęcią wylała bym na Tracey kubeł zimnej wody. Może by to ją chociaż na chwilę otrzeźwiło. Ja nie wiem, jak można narzucać się tak facetowi. Jej starania żeby móc pojechać z Willem były tak żenujące, że już chyba bardziej nie mogły. Do tego te jego kretyńskie tłumaczenia i chowanie się za przezabawnym regulaminem. Normalnie boki zrywać. W końcu sama już nie wiedziałam gdzie on niby jedzie. Do jakiegoś zakonu czy co. Tego nie wolno, tamtego nie wolno. Ktoś bardziej inteligentny od razu wyczuje kłamstwo i krętactwo. Niestety nie nasza Tracey. Przyjaciele i znajomi ją ostrzegali, ale ona wiedziała swoje i w dalszym ciągu ufała Willowi. W sumie to ja do tej pory nie wiem dlaczego był  z nią w związku skoro jej nie kochał. Dla pieniędzy z pewnością nie, bo ich nie miała.
Zarabiała krocie i wynajmowała obskurną kawalerkę. Niby mówi się, że większe miasto to większe perspektywy na lepsze życie. Niestety u naszej głównej bohaterki to się nie sprawdziło. Owszem, dobrze wykonywała swoje obowiązki, ale jednocześnie była wykorzystywana przez swojego pracodawcę. Czekałam cierpliwie, aż mu wszystko w końcu wygarnie, a na koniec rzuci wypowiedzenie na biurko. 

No dobrze, Will już pojechał, bez Tracy oczywiście. Pojawiły się łzy i rozpacz, ze spędzi lato w Nowym Jorku sama. Na szczęście nie trwało to długo. Tracey postanowiła wziąć się w garść. Zrzucenie paru kilogramów dobrze jej zrobi. Poczuje się lepiej, a reszta jakoś się ułoży. Wróci Will i będą sobie żyli długo i szczęśliwie. Niestety Tracey nie była w nim zakochany, ona miała na jego punkcie obsesję. Wszyscy widzieli, tylko nie ona, że ukochany ją perfidnie okłamuje.
Ucieszyłam się ogromnie, że na jej drodze pojawił się inny mężczyzna. Może to właśnie on uratuje naszą biedną Tracy z uczuciowej pułapki w jakiej się znalazła. 

Jak oceniam tę książkę? Mam z nią nie lada problem. Przeczytałam ją szybko, ale z drugiej strony nie obdarzyłam jej sympatią. Za dużo straciłam  nerwów. Należę do osób z niskim ciśnieniem, a czytanie akurat tej książki parę razy mi je podniosło. Głównym tego powodem byli wykreowani przez autorkę główni bohaterowie. Ci drugoplanowi sprawili, że na mojej twarzy kilkakrotnie pojawił się uśmiech. 
Ogólnie "Lato w Nowym Jorku" nie jest złą książką, ale przed lekturą miałam co do niej większe nadzieje. 
Czy ją wam polecam? Tak pół na pół. Jeśli jesteście jej ciekawi proszę bardzo. Jeśli nie, możecie sobie ją darować. 

MOJA OCENA
5/10


 

środa, 8 lutego 2023

BIEDRONKA SZUKA PRZYJACELA ( Recenzja )

Autor: Wiktoria Juszczel
liczba stron: 32
data wydania: 15 lutego 2022
wydawnictwo: Bis












Od chwili gdy zostałam ciocią staram się być na bieżąco jeśli chodzi o literaturę dziecięcą. Przeglądając takie książki zwracam uwagę przede wszystkim na treść i przesłanie jakie w sobie zawiera. Ważna jest dla mnie również oprawa graficzna. Gdy zobaczyłam przypadkiem książkę Wiktorii Juszczel "Biedronka szuka przyjaciela" i po zapoznaniu się z jej krótkim opisem, wiedziałam, że musi znaleźć się w biblioteczce mojej siostrzenicy. 

Tytułowa Biedronka mieszka na łące z mnóstwem pięknych i kolorowych kwiatów. Skacząc po źdźbłach traw może podziwiać błękit nieba i ogrzewać swój czerwony kubraczek promieniami słońca. Ma na nim siedem czarnych kropeczek, a jak wiemy siódemka jest szczęśliwą liczbą. Tak też powinna czuć się Biedronka, ale jest niestety zupełnie inaczej. Jest smutna bo nie ma towarzystwa do zabawy. W związku z tym postanowiła wyruszyć na poszukiwanie przyjaciela, z którym będzie mogła spędzać czas. Ku jej wielkiemu zdziwieniu okazało się, że nie było to takie proste. 
Owady, które spotkała na swojej drodze miały wobec Biedronki jakieś dziwne wymagania i żaden z nich nie nadawał się według niej na przyjaciela. 

"Biedronka szuka przyjaciela" autorstwa Wiktorii Juszczel to książeczka dla małego czytelnika, która spodoba się także tym troszkę starszym. Ja jestem nią zachwycona. Pierwsze co rzuca się w oczy, to piękne i barwne ilustracje Katarzyny Bukiert. Jednak to treść jest tutaj najważniejsza i zasługuje na szczególną uwagę.
Historia małej Biedronki została napisana przez pisarkę prostym językiem. Dzieci z pewnością nie będę miały problemu z jej zrozumieniem. Pomimo tego jaki temat został w niej poruszony. Chwała za to, że Wiktoria Juszczel zdecydowała się o nim wspomnieć. Jak się okazuje zawieranie przyjaźni może czasami przysporzyć sporych problemów. W książce zostało to przedstawione na przykładzie małej Biedronki. Czuła się samotna, więc postanowiła sama znaleźć sobie towarzystwo do zabawy. Niby nic trudnego, a jednak. 
Napotkane przez nią owady miały wobec niej różne wymagania. Gdy je spełni mogą zostać przyjaciółmi. Będziesz zachowywała się tak jak ja chcę, będziesz jadła to co ja, zmienisz miejsce zamieszkania. Nikogo nie można zmusić do jakichkolwiek zmian. Jeśli ktoś chce się z nami zaprzyjaźnić, ale tak na prawdę to zaakceptuje nas takimi jakimi jesteśmy. Przede wszystkim liczy się to, jacy jesteśmy. I właśnie o tym jest ta książka. O akceptacji. 
Prawdziwy przyjaciel wysłucha, doradzi, pomoże, wesprze dobrym słowem. Nigdy nie oszuka i nie okłamie. Nie patrzy na nasz wygląd, jaki mamy kolor skóry, gdzie mieszkamy. Na kogoś takiego można liczyć o każdej porze dnia i nocy. 
Czasami bywa tak, że poszukiwany przez nas przyjaciel jest gdzieś blisko tylko jeszcze się ukrywa. Pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie warto też brać pod uwagę opinii o danej osobie od innych. Może osoba, która jest wyśmiewana lub krytykowana tak naprawdę jest zupełnie inna i to ona po bliższym poznaniu zostanie twoim przyjacielem. 

Polecam wam tą jakże piękną książkę. Z pewnością przypadnie wam do gustu i będziecie do niej często wracać. Warto rozmawiać z dziećmi na trudne tematy i uczyć je akceptacji i tolerancji wobec drugiego człowieka. Mała Biedronka i jej historia świetnie wam w tym pomoże. 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

niedziela, 5 lutego 2023

MOJE GRECKIE LATO ( Recenzja )

Autor: Isabelle Broom
data wydania: 25 mają 2017
liczba stron: 352
wydawnictwo: Amber

    





Do wiosny jeszcze trochę, do lata jeszcze dalej. Patrząc za okno nie wiadomo czy mamy jesień, czy zimę. Dlatego ja postanowiłam poprawić sobie nastrój wybierając książkę o jakże gorącym tytule "Moje Greckie Lato" autorstwa Isabelle Broom.

Molly będąc małą dziewczynką przeżyła osobisty dramat. Niestety mimo upływu lat wydarzenia z przeszłości w dalszym ciągu nie dają jej spokoju. To co się stało znacznie wpłynęło na jej dorosłe już życie. Skonstruowała wokół siebie wysoki mur, którego nawet ona sama nie potrafi sforsować. Stroni od innych ludzi, ale chyba najbardziej niepokojące jest to, w jaki sposób traktuje Ruperta, mężczyznę którego ponoć kocha.
Pewnego dnia Molly otrzymuje tajemniczy list. Za jego sprawą wszystko, co do tej pory z takim trudem zbudowała wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że ciotka, której nigdy nie poznała przepisała jej w spadku dom na greckiej wyspie. 
Zaintrygowana tym faktem bierze kilka dni urlopu w pracy, pakuje walizki, żegna się z Rupertem i wyrusza w podróż do Grecji.
Będąc już na miejscu poznaje wielu sympatycznych i bardzo życzliwych mieszkańców wyspy. Wśród nich był Aidan, przystojny Irlandzczyk, który zaoferował Molly swoją pomoc. Z czasem nowo poznany mężczyzna staje się dla niej kimś znacznie bliższym niż tylko osobistym przewodnikiem po wyspie. 
Gdy przez przypadek w trakcie przeglądania rzeczy po zmarłej ciotce znajduje starą mapę narysowaną przez dwie dziewczynki, to właśnie on pomaga jej w znalezieniu odpowiedzi na wiele pytań dotyczących przeszłości i rodzinnych tajemnic. 
Molly w pewnym momencie dostrzega jak bardzo się zmieniła w trakcie pobytu w Grecji.

Jaką decyzję podejmie Molly? Czy zostanie na greckiej wyspie po tym, co udało jej się odkryć, czy jednak wróci do swojego dotychczasowego życia u boku Ruperta? A może to Aidan jest tym mężczyzną z którym będzie naprawdę szczęśliwa?

Właśnie takiej książki teraz potrzebowałam. Lekkiej i przyjemnej w odbiorze. Przy której mogłam odpocząć i nie myśleć o problemach. Czytając "Moje Greckie Lato" bardzo miło spędziłam czas. Owszem, jest to tzw. czytadełko, ale z ciekawie opisaną historią. 
Główną bohaterką jest Holly Wright, młoda kobieta, która jako dziecko przeżyła ogromną tragedię. Wychowana została bez ojca, a jej matka zmagała się z chorobą alkoholową. Nie dziwi, więc fakt, że tak trudna przeszłość, musiała odbić się na jej psychice. Patrząc z boku jej życie jest normalne i ustabilizowane. Ma pracę, chłopaka, ale jak jest na prawdę tylko ona wie. Molly od długiego już czasu walczy sama ze sobą. Jak do tej pory nikomu nie zwierzała się ze swoich przeżyć.
Dlatego list od ciotki, o której istnieniu nie miała pojęcia można potraktować jak wybawienie. Decyzja o spontanicznym wyjeździe była najlepszą jaką mogła podjąć. Molly w nowym miejscu, wśród nowo poznanych ludzi odżyła. Zresztą sama zauważyła, jak bardzo się zmieniła. 
Molly pojawiła się na Zakynthos przede wszystkim po to, żeby zobaczyć dom, którego niespodziewanie stała się właścicielką. Nieruchomość skrywała w sobie wiele tajemnic, które nasza główna bohaterka miała zamiar odkryć. Molly nie miała pojęcia, że jej mama miała siostrę bliźniaczkę, którą była zmarła ciotka. Miała za to jakieś dziwne przeczucie, że już kiedyś tu była, tylko nie potrafiła sobie tego przypomnieć. 
Ogromnie zainteresował mnie wątek dotyczący starej mapy, którą Molly znalazła w trakcie porządków. Od razu można było zauważyć, że została narysowana ręką dziecka. Jak się później okazało autorkami była jej mama i ciotka. Obie stworzyły nierozłączny duet. Dlatego zastanawiające jest to, co takiego musiało się wydarzyć, że dwie osoby, które były tak ze sobą zżyte nagle zrezygnowały z jakichkolwiek kontaktów. Z pewnością jest tego jakaś przyczyna i Molly postawiła sobie za zadanie ją znaleźć. Miała nadzieję, że odnaleziona mapa chociaż w małym stopniu jej w tym pomoże. Razem z Aidanem wyruszyła w podróż do przeszłości.

 
Zakynthos to jedna z piękniejszych greckich wysp. Nigdy tam nie byłam, ale dzięki książce odbyłam swoją podróż siedząc wygodnie w fotelu. Wspólnie z Molly mogłam podziwiać piękno krajobrazów. Autorka przedstawiła je w cudowny sposób, który jeszcze bardziej zachęca do odwiedzenia wyspy. Warto również wspomnieć o mieszkańcach. Mili, sympatyczni i bardzo pomocni ludzie, którzy nigdzie się nie śpieszą i żyją chwilą. Lubią sobie pogawędzić z turystami i częstować ich tradycyjnymi potrawami. Aspekt kulinarny również pojawił się w książce.
Początek znajomości Molly i Aidana, mężczyzny, który jak się okazało mieszkał po sąsiedzku nie należał do zbytnio udanych. Jednak z czasem jakoś udało im się dojść do porozumienia. Molly  czuła się bardzo dobrze w jego towarzystwie i miło spędzali ze sobą czas. Nic nie wskazywało na to, że między nimi może coś zaiskrzyć. W końcu Molly ma chłopaka. Tylko czy ten związek ją uszczęśliwia? Miałabym ku temu kilka wątpliwości. 
Wątek miłosny autorka poprowadziła w fajny i co najważniejsze w inteligentny sposób. Nie ma tutaj gorących scen i opisów. Jest za to powoli rodzące się uczucie między dwojgiem ludzi z przeszłością. Razem stworzyli udaną parę i mocno trzymałam za nich kciuki. 

"Moje Greckie Lato" to jedna z tych książek, którą co niektórzy mogą potraktować po macoszemu. Taka tam banalna historyjka o kobiecie, która się pogubiła i teraz szuka swojej drogi. Ja jednak dostrzegłam w niej coś więcej. Zostały w niej poruszone ważne i zarazem trudne tematy. Choroba alkoholowa jest jednym z nich. Molly będąc małą dziewczynką widziała co dzieje się z jej matką. Tęskniła za wspólnymi zabawami, wycieczkami, wygłupami. To ona któregoś dnia znalazła ją upojoną alkoholem i śpiącą na fotelu. Tylko tym razem już z tego snu się nie wybudziła. 

"Moje Greckie Lato" to ciekawie napisana książka, która umili wam ten zimowy czas. Oczywiście świetnie sprawdzi się także w czasie letnich urlopów. Kto wie, może dzięki niej wybierzecie się na Zakynthos śladami Molly i Aidena. Serdecznie wam ją polecam. 







środa, 1 lutego 2023

ŚWIAT NA NOWO ( Recenzja )

Autor: Barbara Wysoczańska 
data wydania: 26 października 2022
liczba stron: 608
wydawnictwo: Filia












Barbara Wysoczańska podbiła polski rynek literacki swoją debiutancką książką "Narzeczona nazisty". Historia w niej opisana chwyciła za serce tysiące czytelników. Nie inaczej dzieje się z kolejnymi jej powieściami. Jakiś czas temu swoją premierę miała trzecia już książka pisarki "Świat na nowo". Jest to coś zupełnie nowego, bo tym razem akcja została osadzona w czasach powojennych.

Lidia wraz ze swoim ojcem, siostrą i jej rodziną zostali zmuszeni opuścić swój rodzinny dom w Drohobyczu. Po ciężkiej podróży tzw. bydlęcym pociągiem dotarli do Nowej Soli. 
Tuż po przyjeździe Lidia poznaje porucznika Szczepana Andryszka który w czasie wojny służył w Wojsku Polskim i wykonywał rozkazy sowieckich przełożonych, a teraz z ich polecenia został oddelegowany do Nowej Soli gdzie będzie pełnił obowiązki funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa. Mężczyzna szybko dostrzegł w Lidii coś wyjątkowego i postanowił się nią oraz jej rodziną zaopiekować. 
Dzięki niemu zostaje zatrudniona w poniemieckim szpitalu. Któregoś dnia trafia do niego ciężko ranny mężczyzna. Janek, bo tak ma na imię zmaga się nie tylko z ranami na ciele, ale także z tymi na duszy. Tęskni za bestialsko zamordowaną dziewczyną, którą miał lada dzień poślubić. 

Cóż to była za czytelnicza uczta. Książka "Świat na nowo" liczy sobie ponad 600 stron, ale zanim się obejrzycie będziecie już w połowie. Czyta się ją błyskawicznie i nie sposób się od niej oderwać. Wciąga już od pierwszej strony, a im dalej robi się coraz bardziej interesująco i co najważniejsze emocjonująco. 
Kto by przypuszczał, że w XXI wieku usłyszymy w mediach informację o wybuchu wojny tak blisko granic naszego kraju. Każdy z nas czuje strach i obawy, że agresor może pojawić się i u nas. Konflikty zbrojne niosą ze sobą ogrom zniszczeń materialnych, śmierć ponoszą niewinni ludzie. Ci, co cudem przeżyli uciekają w bezpieczniejsze rejony, i nie zawsze jest to kraj w którym przez lata bezpiecznie się żyło. 
Lidia ze swoją rodziną właśnie tak musiała postąpić. Nowa Sól stała się dla niej nowym domem. Pragnęła aby jej najbliżsi mogli w końcu poczuć się bezpiecznie. W tej kwestii dziewczyna dużo zawdzięcza Szczepanowi Andryszkowi, mężczyźnie, którego poznała zaraz po przybyciu do Nowej Soli. Na początku nie wiedziała tak naprawdę dlaczego postanowił pomóc właśnie jej. To on znalazł dla nich lokum o odpowiednim standardzie, dzięki niemu zaczęła pracę w szpitalu. Po jego zachowaniu i wzmożonej trosce można było wywnioskować, że Lidia nie jest mu obojętna. Zresztą zwrócił na nią swoją uwagę gdy była jeszcze pasażerką pociągu, dlatego podjął taką a nie inną decyzję. Miłość w czasach wojny do łatwych nie należy. Tym bardziej gdy uczucie łączy dwie zakochane w sobie osoby, ale jedna z nich stoi po stronie wroga. 
W książce "Świat na nowo" ten wątek został przedstawiony jeszcze bardziej interesująco. Przyczyniła się do tego postać Janka. Jak już wspomniałam wcześniej, trafił do szpitala w którym została zatrudniona Lidia. Jego stan był bardzo ciężki, a wręcz krytyczny. Medycy nie dawali mu dużych szans na przeżycie. Jednak czułość i troska ze strony naszej głównej bohaterki sprawiła, że mężczyzna po długim czasie poczuł się odrobinę lepiej. Rany na ciele cudem udało się wyleczyć, ale tych na duszy chyba nikt nie zdoła. Janek przeżył w swoim jeszcze tak młodym życiu niewyobrażalny dramat. Jeden strzał z karabinu zabił jego ukochaną, on niby żyje, ale w takiej sytuacji wolałby umrzeć. To właśnie w Lidii widział miłość swojego życia. Powoli i ona zaczynała czuć do niego coś więcej. Jednak nie była w stanie mu tego wyznać widząc jak bardzo tęskni i jak gorącym uczuciem obdarzył nie żyjącą już dziewczynę. Z drugiej strony zdecydowała się na związek ze Szczepanem. 

Jak widzicie w książce emocji nie brakuje. Chusteczki w trakcie lektury również się przydadzą. Barbara Wysoczyńska może być z siebie dumna, bo wykonała kawał dobrej roboty abyśmy my, czytelnicy mogli zachwycać się kolejną rewelacyjnie napisaną książką. Autorka ponownie zadbała o piękną polszczyznę i styl. Ja śmiało mogę potraktować to, jak znak rozpoznawczy. Bierzesz do ręki powieść Barbary Wysoczańskiej, i możesz być pewny, że lektura będzie dla ciebie olbrzymią przyjemnością. Nie ma tutaj błędów języków, czy stylistycznych. Jest za to wciągająca historia od której nie sposób się oderwać. Czyta się ją rewelacyjnie mimo poruszonych w niej trudnych tematów. Wojna, tęsknota za rodzinnym domem i najbliższymi. Strach czy wszyscy żyją. Miłość, która niesie ze sobą wiele wątpliwości.
"Świat na nowo" to z pewnością jedna z najlepiej napisanych książek jakie pojawiły się w minionym 2022 roku. Polecam wszystkim. 

POLECAM
MOJA OCENA 9/10

Dziękuję za egzemplarz książki wydawnictwu: