niedziela, 16 marca 2025

COUNTRY (Recenzja)

Autor: Danielle Steel
data wydania: 10 sierpnia 2015
liczba stron: 352
wydawnictwo: Między Słowami 
 










Danielle Steel jest pisarką z ogromnym dorobkiem twórczym. To imię i nazwisko zna każda miłośniczka literatury obyczajowej i romansów. Tak się składa, że ja też mam na swoim koncie kilka przeczytanych książek jej autorstwa. "Country" to kolejna z nich. 

Stephanie trudno jest się pozbierać po nagłej śmierci męża. Mimo, że ją zdradzał, ona nadal przy nim była. Dzieci dorosły i wyprowadziły się z domu, od teraz nie będzie w nim również Billa. W jednej chwili została sama. 
Na szczęście może liczyć na wsparcie ze strony wiernej grupy przyjaciół. Wracając z jednego ze spotkań myli drogę, ale nie ma zamiaru zawracać. Po raz pierwszy w życiu postanawia zaryzykować i wyrusza do Las Vegas.
Niespodziewanie na jej drodze pojawia się Chase Teylor, gwiazda muzyki country. Nowo poznany mężczyzna robi na Samancie bardzo dobre wrażenie. Dzięki niemu zaczyna na nowo się uśmiechać. Propozycja wspólnej podróży to czyste szaleństwo, ale z drugiej strony nikt w domu na nią nie czeka, więc w takiej sytuacji decyzja mogła być tylko jedna. 

Książkę udało mi się znaleźć w bibliotece. Dwa razy odkładałam ją na półkę zanim zdecydowałam się na wypożyczenie. Nie oglądam westernów, nie słucham muzyki country. Po prostu nie są to moje klimaty, i chyba dlatego miałam problem, żeby wczuć się w nią w odpowiedni sposób. 
Kilka początkowych stron przeczytałam z zainteresowaniem, ale im dalej odczuwałam coraz większe znużenie. Praktycznie przez większość tej opowieści nic ciekawego się nie działo. Liczyłam na jakiś zaskakujący i trzymający w napięciu zwrot akcji, albo wprowadzenie czarnego charakteru. Nic takiego nie nastąpiło. 
Odnośnie kreacji bohaterów, to tutaj też mam swoje "ale". Chase, przecież jest to chodzący perfekcjonizm. Przystojny, wrażliwy, szarmancki, czuły. Do tego nie obnosi się swoją ogromną popularnością. Wyszło to trochę zbyt cukierkowo i mało realistycznie jak dla mnie. Chyba, że męskie ideały istnieją naprawdę. 
Stephanie jest dojrzałą kobietą, która przez lata była podporządkowana swojej rodzinie. Kocha swoje dzieci, i właśnie dla nich została u boku swojego męża. Zdrada boli, i nie jest łatwo coś takiego wybaczyć. Czy warto brać w takiej sytuacji pod uwagę tylko dobro bliskich, jednocześnie zapominając o sobie? Gdzie w tym wszystkim podział się honor i poszanowanie samej siebie? Zachowanie jej dorosłych już dzieci, sposób w jaki odnosiły się do własnej matki zostawiła bym najchętniej bez komentarza, bo czegoś takiego nie da się spokojnie opisać. To było okropne, karygodne i poniżej krytyki. Każdy po śmierci bliskiej osoby ma prawo ułożyć sobie życie na nowo i nikt nie może ustalać terminu kiedy coś takiego może nastąpić. A tym bardziej zabraniać. Przynajmniej ten wątek wniósł do tej historii trochę emocji. 

Całość nie jest zła, ale w moim odczuciu zabrakło mi w tej powieści tego "czegoś", takiej małej iskry, która nie pozwala oderwać się od lektury. "Country" zdecydowanie zaliczyć należy do lekkich, niezobowiązujących kobiecych historyjek, nie wymagających od czytelnika większego skupienia, więc jeśli szukasz książki lekkiej i przyjemnej to ta historia jest dla ciebie. 

MOJA OCENA 6/10








PIĘĆ MINUT RAISY (Recenzja)

Autor: Agata Kołakowska 
data wydania: 24 sierpnia 2017
liczba stron: 520
wydawnictwo: Prószyński i S-ka 











Uwielbiam książki w których pojawia się motyw sekretów, rodzinnych tajemnic lub niedomówień. Gdy przeczytałam zarys fabuły powieści "Pięć minut Reisy" autorstwa Agaty Kołakowskiej czułam, że będzie to coś dla mnie. 

Nic nie wskazywało na to, że kolejny poranek w życiu Raisy będzie inny jak dotychczas. Niespodziewana wizyta Magdy Sajewicz, znanej dziennikarki stacji NTV niesie ze sobą pewne informacje. 
Okazuje się, że Raisa Hedwig, kobieta, mieszkająca w małym miasteczku, mająca już swoje lata została okrzyknięta przez dwie organizacje najbardziej pechową osobą na świecie. Cały ten nagły medialny szum jest dla seniorki zaskakujący, ale tak naprawdę w jej dotychczasowym życiu nie brakowało pechowych sytuacji, więc z tym tytułem można się zgodzić. 
Magdzie udaje się jako jedynej przeprowadzić wywiad, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Po jego opublikowaniu Raisa ma nadzieję, że w końcu odpocznie i zajmie się ukochanymi różami. 
Szybko przekonuje się w jak dużym była błędzie. Magda ponownie odwiedza Raisę, po tym co o niej usłyszała. Pragnie dowiedzieć się całej prawdy na temat osoby, która w oczach innych jest nieskazitelna. Tym bardziej, że ma ku temu swoje powody. 

Pochłonęła mnie ta książka, i to od pierwszej strony. Z  trudnością ją odkładałam, żeby zająć się innymi sprawami. Niech was nie przerazi liczba stron, bo zanim się obejrzycie będziecie już w połowie. Autorka zaszalała z pomysłem na fabułę, który bez wątpienia jest oryginalny i czytelnik szybko skupia na nim swoją uwagę.
Są różne rankingi, mniej lub bardziej poważne, ale o najbardziej pechowej osobie na świecie to ja chyba jeszcze nie słyszałam. Wyszło to trochę mało prawdopodobnie, ale jest za to intrygująco i z dużym zainteresowaniem śledziłam losy głównej bohaterki. Tym bardziej, że została wykreowana w bardzo realistyczny sposób. Ktoś taki może mieszkać gdzieś po cichu obok nas.
Bardzo dobrym posunięciem było przedstawienie historii Raisy w dwóch perspektywach czasowych. Przeszłość, która przeplata się z teraźniejszością pozwala nam bliżej poznać najbardziej pechową kobietę na świecie. Jeśli chodzi o te wszystkie wydarzenia, to powiem wam, że jest naprawdę ciekawie. O co tak dokładnie chodzi, tego nie napiszę, bo za dużo bym wam zdradziła z treści książki. 
Nasza główna bohaterka została medialną gwiazdą i miała swoje tytułowe pięć minut. Interesowali się nią wszyscy, włącznie z głową państwa. Przez krótki czas, coś takiego może być fajne, ale na dłuższą metę staje się męczące i może przysporzyć więcej problemów niż radości. Pojawia się zazdrość oraz ludzka zawiść. Na pewno będzie miała z tego finansowe korzyści, reklamy, gościnne występy w programach telewizyjnych. Najgorzej gdy ten brak życzliwości dociera do nas od bliskich nam osób, dorzućmy do tego trudne rodzinne relacje i wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. 
Raisa gra w tej powieści pierwsze skrzypce, ale warto również zwrócić uwagę na drugi plan. 
Magda odniosła zawodowy sukces jako dziennikarka. Prywatnie jest żoną Roberta, mężczyzny z rzeźbiarską pasją. Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Praca dla Magdy jest bardzo ważna, tylko czy warto stawiać karierę na pierwszym miejscu? 
Jacek Nowaczyk pełni urząd prezydenta. Jest to trudna i bardzo odpowiedzialna praca, i nie każdy jest w stanie podołać tak poważnemu wyzwaniu. On jednak chce wszystkim pokazać, że da radę. Może w końcu usłyszy od najbliższych słowa pochwały, za którymi od lat tęskni. 
Problematyka jaka została przez autorkę poruszona jest bardzo ciekawa, a przede wszystkim ważna. Pod maską na pozór szczęśliwego człowieka nie rzadko ukrywa się życie, w którym nie brakuje trosk i problemów. Jak się okazuje nawet najważniejsza osoba w państwie może je mieć. 

"Pięć minut Reisy" to książka, która zasługuje na uwagę. Jest to na prawdę bardzo dobrze napisana powieść obyczajowa z oryginalnie poprowadzoną fabułą. Czyta się ją z lekkością i dużą dozą przyjemności. Akcja toczy się w niej w swoim rytmie, dialogi też są fajnie poprowadzone. Jest intrygująco, chwilami zabawnie. Nie brakuje w niej momentów nad którymi warto dłużej się zatrzymać. Ja jestem zdecydowanie na tak. Gdy tylko będę miała okazję, z chęcią zapoznam się z innymi opowieściami Agaty Kołakowskiej. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10






niedziela, 23 lutego 2025

PIĘĆ KILOMETRÓW DO ŚWITU

Autor: Aldona Bognar 
data wydania: 30 kwietnia 2016
liczba stron: 352
wydawnictwo: W.A.B











"Pięć kilometrów do świtu" to moje drugie spotkanie z twórczością Aldony Bognar. Pierwsze za sprawą "Stroicielki dusz" było całkiem sympatyczny, więc z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną powieść autorki. Zresztą obok tak intrygującego tytułu nie sposób przejść obojętnie. 

Natalia ma 35 lat, jest żoną starszego od siebie radcy prawnego. Na co dzień pracuje w małym wydawnictwie jako korektorka, chociaż tak na prawdę jakby chciała, mogłaby siedzieć sobie spokojnie w domu i odpoczywać na kanapie. Mąż zarabia na tyle dużo, że nie musi martwić się o finanse. Ale ona chce to robić, dostała na to zgodę, więc dlaczego ma z niej nie skorzystać. Tym bardziej, że inne pozwolenia już nie są tak łatwe do zdobycia. Natalia jest całkowicie podporządkowana Joachimowi. To mąż ma ostatnie zdanie w wielu sprawach, które dotyczą jej osoby. Jak ma się zachowywać w towarzystwie, jak się ubierać, wysławiać, jakiej muzyki słuchać, itd.
Niespodziewanie nadszedł ten moment, żeby w końcu powiedzieć dość. Jedno spotkanie staje się dla Natalii impulsem do walki o samą siebie. 

Powiem wam, że jestem mile zaskoczona. Na pierwszy rzut oka nie sadziłam, że będzie to aż tak dobre. Raczej celowałam w lekką, odprężającą opowiastkę, a otrzymałam interesującą i wciągającą od pierwszej strony historię. Została napisany w sposób mądry, z dużą dozą emocji. Nie brakuje w niej trudnych i zarazem smutnych momentów, które przeplatają się z inteligentnym humorem. 
Natalia wychowała się w domu, w którym rządziła dyscyplina i zasady, których pod żadnym pozorem nie można było złamać. Uśmiech dziecka jest najpiękniejszy na świecie, ale na buzi małej Natalki nie gościł zbyt często. Pokazywanie dziąseł jest przecież niestosowne. W ukryciu słuchała ulubionej muzyki, spotykała się ze znajomymi, potajemnie zdobywała językową wiedzę. Najlepiej czuła się w towarzystwie swoich dziadków. Babunia stała się dla niej najważniejszą osobą w życiu, to właśnie z nią odbyła wiele długich i ważnych rozmów. Rozdział poświęcony właśnie tej wyjątkowej osobie wzrusza i chwyta mocno za serce. 
Obraz jej już dorosłego życia jest niestety łudząco podobny do tego dziecięcego, z tą różnicą, że apodyktycznego ojca zastąpił Joachim. Natalia zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo dużo mu zawdzięcza. Razem z mężem chadza po ekskluzywnych restauracjach, nosi drogie ubrania, mieszka w okazałej willi, w której już od samego progu wieje chłodem. Czy jest w tym wszystkim miejsce na miłość ? W małżeństwie Natalii i Joachima niestety jej nie ma, i tak naprawdę nigdy nie było. Są za to kolejne chore i trudne do zrozumienia zasady. 

Aldona Bognar na stronach swojej powieści pokazuje nam jak bardzo człowiek może zniszczyć drugiego człowieka zabierając mu poczucie własnej wartości. Ludzka psychika potrafi znieść bardzo dużo, ale wszystko do czasu. Przychodzi taki moment i ta twarda wewnętrzna skała rozpada się na wiele małych kawałków. Czegoś takiego doświadczyła nasza główna bohaterka. Dlaczego, więc tak długo w tym wszystkim tkwiła? Zwyczajnie ze strachu przed życiem. Na szczęście w porę zrozumiała, że tak dalej nie może egzystować. Każda z nas zasługuje na szczęście i warto o nie zawalczyć nie patrząc na metrykę. To, ile mamy lat nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia. Najważniejsze powinno być dla nas tu i teraz. 
Polecam wam tę jakże świetnie napisaną powieść. Jej lektura bez wątpienia daje dużo do myślenia i zmusza do refleksji. Jeśli jesteście ciekawi o co chodzi z tymi kilometrami do świtu, i jakie decyzje podjęła Natalia zabierajcie się do czytania bo naprawdę warto. Bardzo żałuję, że na temat tej książki jest tak cicho, ale  można to szybko zmienić. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10












 

piątek, 21 lutego 2025

SŁODKIE ŻYCIE (Recenzja)

Autor: Krystyny Mirek 
data wydania: 30 sierpnia 2017
liczba stron: 360
wydawnictwo: Filia











Jak naprawdę smakuje życie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale może powieść Krystyny Mirek "Słodkie życie" trochę mi w tym pomoże. 

Kornelia z zawodu jest nauczycielką fizyki. Ze względu na sposób bycia i wymagający styl nauczania nie jest lubiana przez swoich uczniów. 
Ma trzydzieści lat i nadal mieszka z rodzicami. Jeśli chodzi o aspekt osobisty to nie ma tutaj o czym gadać. Jest sama. Zresztą kto by chciał taką grubaskę jak ona. 
Niespodziewanie, jedno wydarzenie staje się motorem napędowym do wprowadzenia zmian w życiu. Z pewnością nie będzie to proste, ale da radę, bo jak nie teraz, to kiedy?

Nie każda z nas nosi ubrania w rozmiarze "S", nie chodzi po modowych wybiegach i nie chwali się zgrabną figurą w mediach społecznościowych. Skoro ja nie należę do takich kobiet, to oznacza, że jestem gorsza i wybrakowana? Kornelia właśnie tak myśli. Nadwaga jest jej największym kompleksem z którym zmaga się już od dzieciństwa. Najgorszy w tym wszystkim był brak wsparcia ze strony najbliższych. Nie mogłam zdzierżyć tego, jak matka mogła w tak ohydny sposób odnosić się do własnej córki. Według niej wszystko było mówione i robione dla jej dobra, bo przecież tacy jak ona nie poradzą sobie w życiu. 
Bardzo dobrze, że autorka zdecydowała się na poruszenie w swojej książce właśnie takiego tematu. Nie wygląd powinien być dla nas najważniejszy, a to, co mamy do zaoferowania. Otyłość może być skutkiem choroby, o której my nie mamy pojęcia. W przypadku naszej głównej bohaterki problem dotyka sfery psychicznej. 
Było mi tak po ludzku żal Kornelii, chociaż momentami potrafiła swoim zachowaniem dość mocno podnieść ciśnienie. Mam tutaj na myśli decyzje, jakie przyszło jej podjąć. Nie przypuszczałam, że może być tak egoistyczna w stosunku do drugiej osoby. 

Teraz trochę ponarzekam. Nie chcę za dużo zdradzać, ale raczej mało prawdopodobne jest to, żeby nauczycielka pracowała jako pomoc domowa w domu swojego ucznia. Druga sprawa dotyczy spraw szkolnych, a mianowicie chodzi tu o zdradzanie szczegółów z życia osobistego przez Kornelię na forum klasy. Chociaż w tej sytuacji wyszło z tego coś bardzo fajnego. 
Zachwytów nad książką niestety z mojej strony nie będzie. Byłam bardzo ciekawa tej historii ze względu na zawartą w niej problematykę, ale coś jednak nie zagrało tak jak powinno. Wiało trochę nudą. Duży wpływ na to miała wolno płynąca akcja i brak emocji, których powinno być tutaj mnóstwo. Kreacja głównej bohaterki też mnie nie urzekła. Kornelia wykonała kilka kroków do przodu, żeby potem zrobić kilka do tyłu i ponownie zbudować wokół siebie mur. Brak odwagi i dojrzałości też ma tutaj duże znaczenie.  Co do zakończenia, raczej innego nie można było się spodziewać.
"Słodkie życie" to książka którą czyta się w miarę szybko, ale jeszcze szybciej się o niej zapomina. Pomysł na fabułę autorka miała świetny i mogło wyjść z tego coś naprawdę interesującego. W moim odczuciu jest to opowieść, w której zabrakło ikry, jakiegoś ciekawego zwrotu akcji. Jak dla mnie jest mdła i bez polotu. Wielka szkoda. 





 

SPACER NAD RZEKĄ (Recenzja)

Autor: Monika A. Oleksa
data wydania: 14 czerwca 2017
liczba stron: 500
wydawnictwo: Filia











"Spacer nad rzeką" to moje drugie spotkanie z prozą Moniki A. Oleksy. Zachwycona nastrojowym zdjęciem na okładce książki zapragnęłam zapoznać się z jej wnętrzem. 

Zosia i Paweł tworzą udane i kochające się małżeństwo. Niebawem na świat przyjdzie ich pierwsze dziecko. Paweł jest z zawodu lekarzem, z tego też względu często nie ma go w domu. Troszczy się o swoją żonę i dlatego zanim urodzi wychodzi do niej z propozycją przeprowadzki do swojego rodzinnego domu w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Zosia początkowo nie była zbyt przychylna, ale z czasem doszła do wniosku, że podjęła słuszną decyzję odnośnie wyjazdu. Szybko zaaklimatyzowała się w nowym miejscu z dala od warszawskiego zgiełku. 
Wszystko układało się pomyślnie, ale coś, a raczej ktoś nie dawał Zosi spokoju. Mowa tutaj o Julii, o nieżyjącej już byłej żonie Pawła, na temat której tak mało jej mówił. Czyżby coś przed nią ukrywał? Trudna relacja Mikołaja i Pawła, dwóch rodzonych braci też ją zaczyna trapić. Co takiego się wydarzyło, że patrzą na siebie wrogo, chociaż kiedyś łączyła ich ze sobą mocna więź?

Jestem fanką historii w których pojawia się motyw rodzinnych tajemnic. Ich odkrywanie sprawia mi ogromną przyjemność. Strona po stronie, w napięciu oczekuję na kolejny zwrot akcji niosący ze sobą wskazówkę, która pomoże mi rozwiązać zagadkę. 
Biorąc pod uwagę opis fabuły wiedziałam, że będę miała właśnie z czymś takim do czynienia i dlatego z dużym zaciekawieniem rozpoczęłam czytanie tej książki. 
Niestety tym razem mogłam o czymś takim tylko sobie pomarzyć. Historia Zosi i Pawła jest szalenie przewidywalna. Ja już po kilku stronach wiedziałam dlaczego bracia odnoszą się do siebie w taki a nie inny sposób. Wstawki w których przeszłość dała o sobie znać też zrobiły swoje. Gdyby nie one, może to całe odkrywanie miałoby jakiś sens. Zawiodłam się, i to bardzo. 
Kolejną kwestią jaką poruszę jest kreacja bohaterów. Rybiccy tworzą wpływową i cenioną rodzinę i nikt nie bierze pod uwagę tego, że mogą mieć jakieś problemy, a tym bardziej głęboko skrywane sekrety. Wszyscy na pierwszy rzut oka są cudowni i idealni. Czarnym charakterem okazał jest Mikołaj. Jako jedyny wniósł coś ciekawego, bez niego chyba nie doczytała bym książki do końca.
Postać Zosi też mnie nie urzekła. Jest kobietą bez skazy.  Potrafi rzucać dobrymi radami jak płatkami róż i rozwiązuje wszystkie problemy jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Nikt do tej pory tego nie potrafił, dopiero jej pojawienie zmieniło wszystko. Czyżby dobre wróżki na prawdę istniały? Autorkę chyba trochę poniosło.
Za to nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że Pani Oleksa potrafi pisać. Jej zasób słów jest ogromny, a język robił się chwilami bardzo poetycki. Nie każdy posiada w sobie taką umiejętność, więc warto to docenić. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim może coś takiego odpowiadać. 
Czy coś w tej książce zasługuje na pozytywną ocenę? Na szczęście tak. Są to opisy Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Jest to małe, urocze miasteczko cieszące się dużym zainteresowaniem wśród turystów o każdej porze roku. Ja nie miałam okazji tam być osobiście, ale dzięki lekturze odbyłam interesującą podróż siedząc sobie wygodnie w fotelu z aromatyczną herbatą w ręku. Niestety nie od Dziwisza. Może kiedyś uda mi się pospacerować śladami Zosi, i tak jak ona zakocham się w tym miejscu. 

Miałam duże nadzieje wobec tej książki, ze względu na mój ulubiony motyw tajemnic, ale jak już wiecie wyszło inaczej. Przykro mi to pisać, ale takie są moje odczucia po jej przeczytaniu. Może twoje będą inne i dlatego śmiało sięgnijcie po tę powieść. Ja wam w żadnym wypadku tego nie zabraniam. 

MOJA OCENA 6/10






 

 

niedziela, 2 lutego 2025

IGRASZKI LOSU (Recenzja)

Autor: Agata Kołakowska
data wydania: 6 września 2016
liczba stron: 448
wydawnictwo: Prószyński i S-ka 











Patrząc na tak smakowite babeczki, które widnieją na okładce książki "Igraszki z losem" autorstwa Agaty Kołakowskiej nie mogłam postąpić inaczej jak po nią sięgnąć. Czy lektura miała słodki smak?

Leszek jest czterdziestoletnim kawalerem. Uczuciowa stagnacja, która trwa już dość długo, stała się dla niego nielada problemem. Chciałby coś w tej kwestii zmienić, ale jest pewien, że żadna kobieta nie zechce takiego zwykłego faceta jak on. 
Na co dzień pracuje w małym sklepiku z pieczywem i wyrobami cukierniczymi, który cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Wieczory spędza samotnie w małym mieszkaniu, nie posiada sportowego auta w garażu. Zwyczajnie nie ma czym  zaimponować. 
Ciepło oraz wrażliwość jaką emanuje Leszek dostrzegają trzy znajome kobiety, dla których stał się najlepszym  powiernikiem osobistych trosk. Doskonale wiedzą, że zostaną wysłuchane o każdej porze.
Pewnego dnia spotyka na swojej drodze... cygankę. Tego co usłyszał z jej ust nie brał na poważnie, ale z czasem zaczął odczuwać dziwny niepokój...

"Igraszki losu" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Kołakowskiej. Szata graficzna przyciąga, ale dla mnie najważniejszy jest opis fabuły, który mocno mnie zaintrygował. 
Mimo tego, że książka nie jest wydawniczą nowością zawiera w sobie ostatnio modny w literaturze obyczajowej element zaczerpnięty z fantastyki. W tym przypadku mowa o tajemnej mocy dzięki, której życie innych osób poprawia się na lepsze jeśli o nich dobrze pomyślimy. Sposób w jaki autorka przedstawiła ten wątek dodał całej tej historii takiego fajnego smaczku. Nie jest nachalny, ani przesadzony. Miałam obawy, że może być przytłaczający, ale nic takiego się nie dzieje. 
Jeśli chodzi o bohaterów to mamy tutaj same ciekawe osobowości z głównym bohaterem na czele. Mam nadzieję, że w przyszłości będę częściej trafiać na powieści, w których mężczyzna będzie grał przysłowiowe pierwsze skrzypce. Leszek to normalny facet, i właśnie tą normalność traktuje jak swoją największą wadę. Sam uważa siebie za życiowego niedorajdę i nieudacznika. Ta niska samoocena niszczy go wewnętrznie. Ma problem z docenieniem samego siebie, kim tak naprawdę jest, bo właśnie to powinno być najważniejsze dla drugiej osoby. Nie jakieś tam dobra materialne. Chwilami drażniło mnie to jego użalanie, bo z drugiej strony ileż można. Z niecierpliwością czekałam na moment, aż w końcu zdobędzie się na odwagę i zawalczy o siebie, a nie o innych. 
Ada ma 30 lat i jest sama. Po cichu marzy o pięknej miłości niczym z komedii romantycznych.  Najbliżsi wywierają na nią presję, a ona żeby ich uszczęśliwić decyduje się na desperacki krok. Zamiast wsparcia od rodziny musiała wysłuchiwać drażliwych uwag na swój temat. Tak po ludzku było mi żal tej dziewczyny. 
Mirella jest jej przeciwieństwem. Ma wszystko: dobrą pracę, piękny dom, urocze dzieci i ukochanego męża u boku. Po prostu bajka, ale jak jest naprawdę wie tylko ona. 
Irena jest najstarszą z kobiet. Razem z Ryszardem tworzy małżeństwo z długoletnim stażem, w którym miłości niestety już dawno nie ma.  Gdy niespodziewanie uśmiechnął się do niej los ma nadzieję, że w końcu zazna prawdziwego szczęścia. Niestety ta radość nie trwała zbyt długo...
Trzy bohaterki, trzy zupełnie inne historie. Wszystkie szalenie interesujące, i bardzo prawdziwe.
My kobiety możemy się z nimi szybko utożsamić ze względu na problemy, z którymi przyszło im się zmierzyć.

Książkę można podzielić na dwie części. Osobiście ta druga, która toczy się pół roku później bardziej przypadła mi do gustu. Zdecydowanie więcej się w niej dzieje i akcja nabrała tempa za sprawą biegu wydarzeń. 
Całość czyta się lekko i przyjemnie. W dużej mierze przyczynił się do tego prosty język i styl. Jest to historia, która zmusza do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Autorka pokazuje nam co tak naprawdę powinno być dla nas ważne. Okazuje się, że miły gest, dobre słowo, zwykły kawałek ciasta może zdziałać cuda. Przy okazji pomagając innym nie zapominajmy o sobie, bo całego świata niestety nie damy rady zbawić. 
Polecam wam serdecznie tę książkę, bo swoją treścią zasługuje na uwagę. "Igraszki z losem" to mądra i w inteligentny sposób napisana powieść, która pokrzepi i da nadzieję na lepsze jutro. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10












 

czwartek, 2 stycznia 2025

IMBIROWA MIŁOŚĆ (Recenzją)

Autor: Inka Jabłońska 
data wydania: 4 listopada 2019
liczba stron: 312
wydawnictwo: Mando











"Imbirowa miłość" to moje pierwsze spotkanie z prozą Inki Jabłońskiej. Delikatna okładka, intrygujący tytuł i ciekawy zaraz fabuły może oznaczać tylko jedo - lektura z pewnością będzie udana. Czy tak rzeczywiście było?

Lucy i Roksi są bliźniaczkami. Więzy rodzinne to jedyny element wspólny, bo obie kobiety więcej dzieli niż łączy. 
Po śmierci ciotuchny Matyldy otrzymały w spadku pałacyk w dość opłakanym stanie. Lucy, pochłonięta remontem leczy złamane serce po zdradzie. Zbyt dużo nie może w nim działać z powodu współwłaścicielstwa Roksi, która też przeżywa ciężki okres w swoim życiu. Po utraconej roli w popularnej telenoweli ma zamiar odpocząć, gdzieś z dala od plotek i blasku fleszy. Odwiedziny u siostry według niej to bardzo dobry pomysł. 
Za oknami panuje iście zimowa aura, ale w pałacu robi się coraz bardziej gorąco, ze względu na obecność dwóch atrakcyjnych mężczyzn. 

"Imbirowa miłość" to całkiem sympatyczny debiut literacki. Czy książka jest komedią romantyczną jak głosi nagłówek? Chyba nie. Ja bym ją sklasyfikowała raczej do literatury obyczajowej. 
Całość została napisana lekko i przyjemnie. Nie ma w niej szalenie pędzącej akcji, i coś takiego nie wszystkim może się spodobać. Mi osobiście wolniejsze tempo w niczym nie przeszkadzało. W towarzystwie Lucy, Roksi i pozostałych bohaterów nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. Cała grupa została przedstawiona przez autorkę w sposób, który zachęca jeszcze bardziej do zapoznania się z tą historią. 
Lucy i Roksi jak już wspomniałam wcześniej są bliźniaczkami. Ich relacja z różnych względów nie jest najlepsza. Duży wpływ na to mają różnice jakie są między nimi. Począwszy od charakterów, sposobu bycia, kończąc na podejściu do życia. Nawet na temat pałacu mają odmienne zdania i trudno jest im dojść do porozumienia. Chyba, że wydarzy się bożonarodzeniowy cud. 
Muszę wspomnieć o bohaterach drugoplanowych, którzy są tutaj tak samo ważni, jak ci główni. Na szczególną uwagę zasługuje postać pani Zenki. Seniorka mimo swojego wieku posiada w sobie nieskończone pokłady energii. Zawsze służy pomocą i pokrzepiających słowem. Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie ma w tej dziedzinie spore doświadczenie, którym chętnie dzieli się z innymi. Razem ze swoimi koleżankami tworzy niezłą mieszankę wybuchową. Na własnej skórze przekonała się o tym znajoma Roksi, która wpadła z niezapowiedzianymi odwiedzinami. 
Jeśli chodzi o panów, to tutaj też jest ciekawie. Franek, to nieśmiały, wrażliwy mężczyzna, który kocha pracować w drewnie. Aleksander posiada sieć własnych restauracji. Dzięki poświęceniu i ciężkiej pracy odniósł sukces. Są przystojni, atrakcyjni, więc mogą cieszyć się dużym powodzeniem u kobiet. Ich znajomość z Lucy i Roksi to prawdziwy emocjonalny rollercoaster.
"Imbirowa miłość" to nie tylko zabawne wątki. Autorka porusza w swojej książce również te bardziej poważne tematy. Trudne relacje rodzinne, śmierć bliskich osób, walka o przetrwanie - to kilka z nich. Chwilami robi się wzruszająco i nostalgicznie. 
Akcja rozgrywa się przed Bożym Narodzeniem, więc nie mogło tutaj zabraknąć całej tej świątecznej otoczki. Za pomocą opisów łatwiej jest nam sobie wyobrazić jak pięknie musiał wyglądać pałac przykryty śnieżnym puchem. Nie mówiąc już o cudownie przystrojonej choince. Z przeczytanych przez nas stron unosi się zapach pieczonych pierników i gotowanych potraw. W tle słychać dźwięki kolęd. Inka Jabłońska stworzyła wyjątkowy i magiczny klimat. Z ciekawością śledziłam przygotowania do wspaniałego koncertu, który zjednoczył ze sobą tylu ludzi. 

Jeśli jesteście ciekawi jak potoczyły się losy Lucy, Roksi oraz pozostałych bohaterów zachęcam was do lektury "Imbirowej miłości". Dlaczego akurat Imbirowej? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie czytając tę książkę. Uważam, że warta jest swojej uwagi i każdy znajdzie w niej coś dla siebie. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10