czwartek, 6 lipca 2023

WE WSPÓLNYM RYTMIE (Recenzja)

Autor: Jojo Moyes
data wydania: 24 lipca 2017
liczba stron: 528
wydawnictwo: Między Słowami 










Nie mam stuprocentowej pewności, ale kobieca intuicja podpowiada mi, że każda miłośniczka literatury obyczajowej przeczytała chociaż jedną książkę autorstwa Jojo Moyes, albo w najbliższym czasie ma zamiar to uczynić. Ja mam za sobą dwie książki tej pisarki, i obie otrzymały ode mnie pozytywne opinie. Dlatego też, idąc za ciosem zdecydowałam się na lekturę "We wspólnym rytmie".

Małżeństwo Natashy i Maca wkrótce przestanie istnieć. Tak naprawdę do rozwodu przyczyniła się ona. Postępując tak, a nie inaczej nie była świadoma tego, że może kogoś ranić. W tym przypadku swojego męża. 
Któregoś dnia Natasha poznaje Sarę, której decyduje się pomóc. Kobieta w tym czasie  nie zdawała sobie  sprawy z tego, jak bardzo ta wyjątkowa znajomość wpłynie na jej dotychczasowe życie. 
Ogromną rolę odegrały w tym wszystkim...konie, a szczególnie jeden o imieniu Boo. Sara kocha te zwierzęta miłością bezgraniczną, chyba nawet większą niż ludzi. 

Czytam dużo książek z działu literatury obyczajowej. Pojawiają się w nich różnego rodzaju wątki, także te dotyczące zwierząt. Mam na swoim koncie historie w których bohaterami były psy, koty. Dzięki książce "We wspólnym rytmie" po raz pierwszy spotykam się z końmi. Nigdy nie miałam bliskiej styczności z tymi zwierzętami, więc z ogromnym zainteresowaniem postanowiłam jak najszybciej wgłębić się w treść tej jakże intrygującej opowieści. 
Jakiś tajemniczy głos szeptał mi do ucha, że będzie się w niej dużo działo. 
Książka zaczyna się prologiem, w którym poznajemy Henriego Lachapelle. Mężczyzna należy do Le Cadre Noir, francuskiej elitarnej formacji jeździeckiej. Gdy zakochuje się w pięknej Angielce, postanawia zrezygnować z dalszej kariery.
Jeśli zdecydujecie się na lekturę "We wspólnym rytmie" szybko zauważycie jak bardzo ten kilkustronicowy wstęp jest powiązany z główną treścią. 
"We wspólnym rytmie" to nic innego jak świetnie skonstruowana powieść opisująca losy Natashy i Sary. Pierwsza z bohaterek jest dorosłą kobietą. Zawodowo jako adwokat i radca prawny zajmuje się sprawami osób nieletnich. Jak wiemy w każdej pracy mogą pojawić się problemy. Natashy właśnie coś takiego się przytrafiło. Jeśli chodzi o jej życie osobiste, to tutaj sprawa wygląda na bardziej skomplikowaną. Do rozwodu z Maciem jeszcze nie doszło, a ona już jest w związku z innym mężczyzną. Nie trzeba być mistrzem w spostrzegawczości, żeby dostrzec, że Natasha raczej nie wyglądała na szczęśliwą kobietę. Jej uczucie do Maca tak naprawdę jeszcze nie wygasło. Tworzyli razem udaną i kochająca się parę. Mieli swoje plany i marzenia, które chcieli jak najszybciej urzeczywistnić. Niestety osobista tragedia zmieniła wszystko. Brak rozmowy oddalił ich od siebie. Częste służbowe wyjazdy Maca też zrobiły swoje. 
Drugą nie mniej ciekawą bohaterką jest nastoletnia Sara. Mimo młodego wieku przeszła w swoim życiu bardzo dużo. Niegdy nie zaznała matczynej i ojcowskiej miłość. Pieczę nad nią sprawowali dziadkowie. Po śmierci babci jedynym prawnym opiekunem stał się jej dziadek. To właśnie on zaszczepił w swojej wnuczce miłość do koni. Pod jego czujnym okiem trenowała coraz to trudniejsze sztuczki. Gdy mężczyzna podupadł na zdrowiu, Sara została zupełnie sama. 
Niespodziewanie drogi naszych bohaterek spotkały się ze sobą. Doszło do tego w niezbyt sprzyjających okolicznościach, i niewiadomo jakby to wszystko się dalej potoczyło, gdyby nie pomoc ze strony Natashy. W tamtej chwili nie zdawały sobie sprawy z tego, że to spotkanie stało się dla nich obu przełomowym momentem w ich życiu. 
Natasha nie mogła dziewczyny zostawić bez pomocy. Zawodowo był to jej obowiązek, z kolei czuła, że Sara jej zwyczajnie potrzebowała. 
Nastolatka z jednej rodziny zastępczej trafiała do kolejnej, aż w końcu znalazła schronienie u Natashy. Ponowna przeprowadzka Maca do ich jeszcze wspólnego domu z pewnością nie była komfortowa. Oczywiście zrobił to, tylko dla dobra sprawy. Tego, że jej prawie były mąż, aż tak bardzo zaangażuje się w całą tą sprawę Natasha raczej się nie spodziewała.
Sara jest skrytą i małomówną dziewczyną. Każda próba rozmowy na jakikolwiek temat kończyła się fiaskiem. 
Gdy nagle znika razem ze swoim ukochanym Boo nikt nie wie jaki kierunek podróży wybrała. Jedynie coś na ten temat mógł wiedzieć  dziadek Sary, którego stan zdrowia znacznie się pogorszył. 

Zauważyłam, że powieść "We wspólnym rytmie" zbiera od recenzentów różne opinie. Ja zostałam zahipnotyzowana tą historią od pierwszej strony i oceniam ją jak najbardziej na plus. Jestem zwierzolubem, więc wszystkie książki lub filmy w których bohaterami są zwierzęta traktuję w sposób szczególny. Co do filmów, nie oglądam ich zbyt dużo z jednego bardzo ważnego powodu. Otóż należę do osób mocno wrażliwych i moje oczy szybko robią się mokre od łez. Czytając "We wspólnym rytmie" też pojawiło się kilka takich momentów. Musiałam odłożyć na chwilę książkę bo nie dawałam rady dalej jej czytać. Wzruszenie brało górę, gdy miałam do czynienia z fragmentami, w których pojawiała się Sara w towarzystwie swojego ukochanego konia. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o jej relacji z dziadkiem. Została przedstawiona przez autorkę w cudowny sposób. Mężczyźnie udało się stworzyć dla swojej wnuczki dom, w którym nie brakowało miłości, troski o drugiego człowieka. Nie byli bogaci, ale za to mieli siebie, a to jest znacznie cenniejsze. 
"We wspólnym rytmie" to powieść o sile walki, o marzeniach, o miłości do ludzi i zwierząt. Warto mieć też nadzieję na lepsze jutro. Książka zawiera w sobie bardzo ważne przesłanie mówiące o tym żeby nigdy się nie poddawać i dążyć zawsze do wyznaczonego przez siebie celu.  Niech za przykład posłuży postawa Sary, która jest godna do naśladowania. Bezinteresowna pomoc to też ważny temat, który został przez autorkę poruszony. "We wspólnym rytmie" to obraz przedstawiający ludzi, którzy nie potrafią  ze sobą rozmawiać lub czują przed nią strach. Wewnętrznie cierpią i duszą w sobie wszystkie żale i pretensje. Lepiej się rozstać i dalej oszukiwać samego siebie oraz innych. 
Z pewnością jesteście ciekawi zakończenia tej  historii, która jest wypełniona po brzegi emocjami. Przyznam się wam, że pod koniec domyślałam się jaki może być jej finał. 
Warto było posłuchać tajemniczego głosu, bo "We wspólnym rytmie" to książka w której naprawdę dużo się dzieje i mogę ją wam szczerze polecić. 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz