niedziela, 14 września 2014

PENSJONAT NA WRZOSOWISKU ( Recenzja )

Autor: Anna Łajkowska
data wydania: 4 marca 2011
liczba stron: 272
wydawnictwo: Trzecia Noga













Jest to debiutancka powieść Anny Łajkowskiej. Natrafiając na nią w bibliotece i czytając jej opis pomyślałam że może to być całkiem fajna historia, i nie myliłam się...Do tego jeszcze piękna okładka.

Basia i Marek to kochające się małżeństwo. Mają troje dzieci: Kornelię, Karolinę oraz Marcinka. Oboje spełniają się zawodowo: on jest z zawodu informatykiem, ona natomiast prowadzi własną firmę zajmującą się organizacją ślubów.
Po urodzeniu Marcinka Basia rezygnuje z pracy i poświęca się tylko sprawom domowym. Pewnego dnia mąż Basi przynosi do domu nowinę o wyjeździe za granicę w celu polepszenia sytuacji finansowej. Z całą rodziną wyjeżdżają do Anglii.

zdj mojego autorstwa
Niestety kobietę nie cieszy nowe życie, z dala od rodziny i bliskich...jej nostalgię pogłębia brak pracy zawodowej. Wydaje się jej, że wszystko toczy się wokół niej zdecydowanie za szybko. Ma już dość tego wszystkiego, postanawia wyjechać....
Wraz z najmłodszym dzieckiem wyrusza na urlop do Szkocji, natomiast Marek z dziewczynkami wyrusza w kierunku Francji. 


Zatrzymuje się w uroczym pensjonacie prowadzonym przez Caroll...
Od dawna marzyła o wyprawie do Szkocji, w spokoju pragnie zwiedzić okolicę, ale niestety tak to jest jak coś sobie zaplanujemy to potem nic z tego nie wychodzi...
W wyniku pewnego wydarzenia, zastanawia się czy taki rozdzielony wyjazd był dobrym pomysłem...
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...poznaje miłych, przesympatycznych ludzi. Szczególną sympatią obdarzyła właścicielkę pensjonatu oraz jej sąsiada Jamesa...Wysłuchując ich historii zaczyna patrzeć inaczej na swoje życie.

Wyruszając w podróż Basia zabrała ze sobą pudełko z tajemniczą zawartością, które było własnością jej nieżyjącej już ciotki...

Powieść napisana jest w sposób bardzo wciągający i lekki zarazem.

zdj mojego autorstwa
  Można powiedzieć, że jest to pamiętnik kobiety przeplatany wstawkami z pobytu jej męża we Francji. Dużym sentymentem darzę powieści w których akcja toczy się w różnego rodzaju pensjonatach. Klimat takich miejsc wprowadza mnie w miły nastrój. Od pierwszych stron polubiłam Basię, chociaż momentami jej zachowanie sprawiało u mnie małe zdenerwowanie. Obdarzona jest sporą odwagą, skoro wyrusza w samotną podróż wraz z małym dzieckiem.

Dzięki Caroll kobieta przechodzi wewnętrzną metamorfozę. Spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Obdarza ją olbrzymim zaufaniem, zostawia pod jej opieką Marcinka gdy jej zdrowie ulega pogorszeniu. To ona sprawia, że Basia na nowo zaczyna wierzyć w miłość i rodzinne szczęście.

Bardzo dobrym posunięciem był tajemniczy wątek związany z pudełkiem...chociaż główna bohaterka, moim zdaniem troszkę obojętnie obeszła się z jego zawartością...może powodem tego było to, że nie znała się z kuzynką dość dobrze...

Pomysł na książkę, moim zdaniem jest bardzo dobry. Dla jednych może być oklepany bo poruszony jest temat braku szczęścia, zrozumienia, ale  pojawia się  również bardzo ciekawy temat, a mianowicie z wiązany z emigracją.

W dzisiejszych czasach wiele rodzin emigruje za pracą do innych krajów, zdarzają się również takie historie gdy wyjeżdża tylko jeden z małżonków, najczęściej jest to mąż, a kobieta z dziećmi zostaje sama w ojczyźnie...Nie jest to łatwe dla całej rodziny...

POLECAM
MOJA OCENA 8/10



1 komentarz: