niedziela, 16 listopada 2014

EMMA I JA ( Recenzja )

Autor: Elizabeth Flock
data wydania: 24 marca 2006
liczba stron: 384
wydawnictwo: Arlekin-Wydaw. Harlequin Enterprises











Na książkę trafiłam przypadkowo w trakcie jednej z wizyt w bibliotece. Po samym jej opisie  już wiedziałam, że  nie będzie to łatwa lektura. Do tego przyciągające spojrzenie dziecka na okładce, wręcz przeszywające na wskroś przeszłego czytelnika. 

"Emma i Ja" autorstwa Elizabeth Flock to książka, w której poruszony jest trudny temat przemocy w rodzinie. Można powiedzieć, że przemocy najgorszej z możliwych, bo dotyka nie tylko dorosłego człowieka, ale także dzieci. 

Rolę narratora w powieści pełni ośmioletnia Caroline. To właśnie ona przedstawia całą historię, na swój własny dziecięcy sposób. 
Carrie i jej młodsza siostra Emma to urocze, małe dziewczynki. Łączy je wyjątkowa siostrzana miłość. W tak młodym wieku przeszły już bardzo wiele. Ogromnym wstrząsem była dla nich śmierć ojca w ich własnym domu. Wraz z matką mieszkają w malutkim miasteczku położonym w Karolinie Północnej. Ich sytuacja staje się bardzo trudna, brak pieniędzy sprawia, że kobieta postanawia wyjść za mąż za Richarda. Była to decyzja popełniona w otoczce olbrzymiego aktu desperacji. Niestety jej małżeńskie pożycie nie należy do usłanych różami. Mężczyzna nadużywa alkoholu, co powoduje w nim wzrost męskiego ego. Będąc w stanie upojenia znęca się nad swoją żoną, oraz nad dziewczynkami. Jest to znęcanie nie tylko psychiczne, ale również fizyczne. Za pomocą swych pięści wprowadza nowe zasady w domu.
Starsza z sióstr ze wszystkich sił pragnie uratować Emmę spod rąk rodzinnego oprawcy. Najgorsze jest w tym to, że nie może liczyć na wsparcie i pomoc od swojej matki. Dla kobiety Richard jest ostatnią deską ratunku, pełni przecież funkcję jedynego żywiciela rodziny. W związku z tym najbliższą dla niej osobą staje się właśnie Emma. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, nie zawsze w sposób lekko mówiąc poprawny. Często wpadają w tarapaty, co również powoduje złość u Richarda. Ale przecież to są jeszcze dzieci...

Pewnego dnia dowiadują się, że ich "nowy" tata dostał pracę, i właśnie z tego powodu zmienić dotychczasowe miejsce zamieszkania. Niestety przeprowadzka, nie powoduje zmian w zachowaniu ich ojczyma, a co najgorsze u ich matki. W dalszym ciągu dziewczynki tęsknią za matczynym uczuciem, brakuje im zwykłego uścisku matczynych dłoni, miłego słowa. Na szczęście wykorzystują swój dziecięcy spryt, wiedzą kiedy i jak unikać Richarda, żeby go dodatkowo sobą nie denerwować. Ale czy na dłuższą metę tak się da....
Ze wszystkich sił próbują żyć i funkcjonować normalnie. Chodzą do szkoły. Bawią się z nowo poznanymi przyjaciółmi i to nie tylko w swoim wieku. Mam na myśli w tym momencie postać Pana Wilsona. To właśnie on uczył je strzelać...Czy ta nauka poszła w las, a może wręcz przeciwnie....Tego nie mogę zdradzić.

"Emma i ja" to książka wyjątkowa pod każdym względem. Momentami czytając zastanawiałam się czy czasami pisarka nie przechodziła takiego samego koszmaru jak siostry. Opisy tego co czynił Richard zostały napisane w bardzo realistyczny sposób. Od pierwszych stron książki wgłębiamy się w postać ośmiolatki. Jej dziecięce życie składa się z dwóch światów. Jeden wypełniony jest kolorami czerwieni i fioletu. Takie barwy pojawiają się na ciele bitego człowieka. Drugi zawiera wielobarwność, ale brak w nim wymienionych wcześniej kolorów. Dziewczynka uwielbia marzyć i fantazjować. Razem z Emmą mają swoje kryjówki i schrony. Nadają im bardzo wymyślne nazwy. Każda z nas będąc małą dziewczynką wyobrażała siebie, że jest księżniczką. Posiada wspaniałe stroje, ma zamek oraz przystojnego księcia u boku. Tak jest również z Carrie i jej siostrą.
Mimo tak trudnego dzieciństwa, wierzą że i dla nich kiedyś zaświecie słońce całą swą słoneczną mocą.

Powiem tak, nie jest to książka dla każdego. Trzeba mieć w sobie coś, co spowoduje że będziemy w stanie ją czytać. Ja, przyznam się robiłam krótkie pauzy. Jestem pewna jednego, tego że Carrie i Emma zostaną we mnie na długo. Niestety nie mogłam w żaden sposób im pomóc, ale taka sytuacja jak ta, która został opisana przez Elizabeth Flack może mieć miejsce za ścianą naszego mieszkania. I co wtedy robimy...Starajmy się pomóc za wszelką cenę. Przemoc w rodzinie jest czymś nie do pomyślenia, a gdy jeszcze jej ofiarami są dzieci....
Jeśli chodzi o zakończenie książki, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Całkowicie mnie zaskoczyło, co czyni książkę jeszcze ciekawszą.

POLECAM
9/10

2 komentarze:

  1. Mam tę książkę u siebie, kupioną w zasadzie za grosze. Ale wciąż brakuje mi odwagi, by ją przeczytać. Te emocje, trudna tematyka, no i sam fakt, że narratorem jest dziecko. Na pewno jest to wartościowa lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak wspomniałam, trzeba być psychicznie gotowym żeby po nią sięgnąć :-)

    OdpowiedzUsuń