data wydania: 22 kwietnia 2015
liczba stron: 450
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Osoby, które w swoim życiu skrywały w sobie gdzieś głęboko jakąś tajemnicę proszę o podniesienie prawej ręki..Las rąk to nie jest, ale taki mały zagajniczek owszem. A teraz poproszę o podniesieni lewej ręki, osoby, które w danym momencie ukrywają jakiś sekrecik...No proszę...Tak naprawdę to nie ma chyba takiej osoby, która nigdy nie miała przed kimś tajemnicy. Obojętnie jakiej wielkości. Trudno zrozumieć dlaczego tak się dzieje, może zwyczajnie boimy się mówić prawdę, czujemy przed nią strach. Dlaczego tak jest...? Właśnie na te i inne pytania próbowała odpowiedzieć Hanna Kowalewska pisząc swoją najnowszą książkę "Tam, gdzie nie sięga już cień".
- "Dlaczego ten pokój jest zamknięty? I cały dom?
- Ty mnie o to nie pytaj. Ja tam nie dochodzę takich rzeczy. Gdybym dochodziła, tobym dawno z dzieckiem kamienie jadła.
- Głupie tajemnice. " ( s. 139 )
Krótki dialog, ale sprawia, że warto się nad nim zastanowić. Tajemnice są głupie. Po co w ogóle powstały. Czy świat bez nich nie byłby o wiele prostszy? I właśnie po świecie tajemnic przyszło stąpać głównej bohaterce książki.
Jeden telegram od umierającej ciotki sprawił, że Inka po dziesięcioletniej nieobecności wróciła do Jantarni. "Wróciła" to może za dużo powiedziane, została zmuszona do przyjazdu bo przecież nie po to wyjechała, żeby teraz wracać. Na pozór wiedzie szczęśliwe życie, pracuje w galerii. Tylko niestety są to pozory. Na chwilę obecną w jej głowie kotłują się myśli. Są to myśli związane z przeszłością o której chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Tylko, żeby to było takie proste do wykonania. Opuściła Jantarnię będąc jeszcze nastolatką. Czyniąc to zerwała wszelakie kontakty z rodziną oraz znajomymi. To była jej decyzja. Musiała mieć konkretny powód, bo nie każdego stać na wykonanie takiego kroku....A teraz wraca tam skąd uciekła pozostawiając po sobie tylko swój cień...
Powrót po tak długiej nieobecności w rodzinnym domu nie jest dla niej łatwy. Tym bardziej gdy odczuwa, że nie jest przez mieszkańców wakacyjnego kurortu mile widziana. Wszyscy traktują ją z niechęcią. I to jest jedno z łagodniejszych określeń. Jej przyjazd stał się główną atrakcją, plotkary mają teraz pole do popisu...
Co tak naprawdę się wydarzyło, że młoda dziewczyna nagle opuszcza swój dom. Zamyka za sobą wszystkie drzwi bez możliwości ich otworzenia. Zabarykadowała się przed najbliższymi i rodziną. Dlaczego dopiero wiadomość od ciotki sprawia, że odważyła się wyruszyć w podróż do Jantarni...
Tajemnica goni tajemnicę. Czytając książkę czułam się tak, jakbym uczestniczyła w szalonym tajemniczym maratonie w trakcie którego dzieje się bardzo wiele. Hanna Kowalewska to kolejna polska mistrzyni budowania literackiego napięcia. A do tego maluje słowem. Stworzone przez nią obrazy książkowych bohaterów, a jest ich spora grupka sprawiły, że czytało mi się książkę z lekkością i niespotykaną swobodą. I właśnie liczba bohaterów, może troszkę czytelnika zszokować. Ale spokojnie, każdy został przedstawiony w indywidualny sposób. Począwszy od cech charakteru po wygląd zewnętrzny.
Autorka pisząc "Tam, gdzie nie sięga już cień" zadbała o każdy szczegół, nawet ten najmniejszy. Nie skupiła się tylko na osobach, ale także na towarzyszącej im otoczce. Wygląd pomieszczeń, kolory ścian również zostały uwzględnione.
Ziołolecznictwo jest kolejnym bardzo ciekawym wątkiem, który został poruszony w treści książki. A postać Weroniki sprawiła, że książka stała się jeszcze bardziej tajemnicza. Wręcz magiczna...
Cała książka od pierwszej do ostatniej strony owiana jest tajemniczością. Plotka goni plotkę. Tylko czy znajdzie się taka osoba, która w końcu zatrzyma ten bieg. Tylko trasa takiego biegu może nie mieć końca. Lubimy sobie czasami poplotkować. Tylko nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w ten sposób możemy kogoś skrzywdzić. Tym bardziej, gdy cała ta wymyślona przez nas historyjka ciągnie się później za tą drugą osobą latami. A po drodze ktoś jeszcze coś dopowie. Hanna Kowalewska ciekawie opisała rozwój plotki, aż po jej końcową fazę. Tylko czy plotka ma swój koniec?
"Tam, gdzie nie sięga już cień" to lektura, która wymaga od czytelnika skupienia i "wyłączenia się". Warto wcześniej zadbać o spokój i ciszę, a czytanie sprawi nam olbrzymią przyjemność. W przypadku tej książki jest to wręcz wskazane...
Nie będę tego przed Wami ukrywać, ale ja chcę jeszcze !!
POLECAM
MOJA OCENA 10/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
- "Dlaczego ten pokój jest zamknięty? I cały dom?
- Ty mnie o to nie pytaj. Ja tam nie dochodzę takich rzeczy. Gdybym dochodziła, tobym dawno z dzieckiem kamienie jadła.
- Głupie tajemnice. " ( s. 139 )
Krótki dialog, ale sprawia, że warto się nad nim zastanowić. Tajemnice są głupie. Po co w ogóle powstały. Czy świat bez nich nie byłby o wiele prostszy? I właśnie po świecie tajemnic przyszło stąpać głównej bohaterce książki.
Jeden telegram od umierającej ciotki sprawił, że Inka po dziesięcioletniej nieobecności wróciła do Jantarni. "Wróciła" to może za dużo powiedziane, została zmuszona do przyjazdu bo przecież nie po to wyjechała, żeby teraz wracać. Na pozór wiedzie szczęśliwe życie, pracuje w galerii. Tylko niestety są to pozory. Na chwilę obecną w jej głowie kotłują się myśli. Są to myśli związane z przeszłością o której chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Tylko, żeby to było takie proste do wykonania. Opuściła Jantarnię będąc jeszcze nastolatką. Czyniąc to zerwała wszelakie kontakty z rodziną oraz znajomymi. To była jej decyzja. Musiała mieć konkretny powód, bo nie każdego stać na wykonanie takiego kroku....A teraz wraca tam skąd uciekła pozostawiając po sobie tylko swój cień...
Powrót po tak długiej nieobecności w rodzinnym domu nie jest dla niej łatwy. Tym bardziej gdy odczuwa, że nie jest przez mieszkańców wakacyjnego kurortu mile widziana. Wszyscy traktują ją z niechęcią. I to jest jedno z łagodniejszych określeń. Jej przyjazd stał się główną atrakcją, plotkary mają teraz pole do popisu...
Co tak naprawdę się wydarzyło, że młoda dziewczyna nagle opuszcza swój dom. Zamyka za sobą wszystkie drzwi bez możliwości ich otworzenia. Zabarykadowała się przed najbliższymi i rodziną. Dlaczego dopiero wiadomość od ciotki sprawia, że odważyła się wyruszyć w podróż do Jantarni...
Tajemnica goni tajemnicę. Czytając książkę czułam się tak, jakbym uczestniczyła w szalonym tajemniczym maratonie w trakcie którego dzieje się bardzo wiele. Hanna Kowalewska to kolejna polska mistrzyni budowania literackiego napięcia. A do tego maluje słowem. Stworzone przez nią obrazy książkowych bohaterów, a jest ich spora grupka sprawiły, że czytało mi się książkę z lekkością i niespotykaną swobodą. I właśnie liczba bohaterów, może troszkę czytelnika zszokować. Ale spokojnie, każdy został przedstawiony w indywidualny sposób. Począwszy od cech charakteru po wygląd zewnętrzny.
Autorka pisząc "Tam, gdzie nie sięga już cień" zadbała o każdy szczegół, nawet ten najmniejszy. Nie skupiła się tylko na osobach, ale także na towarzyszącej im otoczce. Wygląd pomieszczeń, kolory ścian również zostały uwzględnione.
Ziołolecznictwo jest kolejnym bardzo ciekawym wątkiem, który został poruszony w treści książki. A postać Weroniki sprawiła, że książka stała się jeszcze bardziej tajemnicza. Wręcz magiczna...
Cała książka od pierwszej do ostatniej strony owiana jest tajemniczością. Plotka goni plotkę. Tylko czy znajdzie się taka osoba, która w końcu zatrzyma ten bieg. Tylko trasa takiego biegu może nie mieć końca. Lubimy sobie czasami poplotkować. Tylko nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w ten sposób możemy kogoś skrzywdzić. Tym bardziej, gdy cała ta wymyślona przez nas historyjka ciągnie się później za tą drugą osobą latami. A po drodze ktoś jeszcze coś dopowie. Hanna Kowalewska ciekawie opisała rozwój plotki, aż po jej końcową fazę. Tylko czy plotka ma swój koniec?
"Tam, gdzie nie sięga już cień" to lektura, która wymaga od czytelnika skupienia i "wyłączenia się". Warto wcześniej zadbać o spokój i ciszę, a czytanie sprawi nam olbrzymią przyjemność. W przypadku tej książki jest to wręcz wskazane...
Nie będę tego przed Wami ukrywać, ale ja chcę jeszcze !!
POLECAM
MOJA OCENA 10/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Wyjątkowo lubię pióro Hanny Kowalewskiej, będę musiała poszperać w bibliotece za tą książką. Swoją drogą... nie uważam, że świat byłby lepszy bez tajemnic. One muszą być. Bez nich bylibyśmy nadzy. Człowiek sam w sobie jest tajemnicą. Jego myśli, przekonania, uczucia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!