piątek, 13 grudnia 2024

KIERUNEK MIŁOŚĆ (Recenzja)

Autor: Catherine Walsh
data wydania: 23 października 2023
liczba stron: 384
wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
 







"Kierunek miłość" autorstwa Catherine Walsh to kolejna świąteczna historia, z którą miałam okazję się zapoznać. Książka w ubiegłym roku cieszyła się dużym zainteresowaniem i była wysoka oceniana przez czytelników. Jesteście ciekawi jakie ja mam zdanie na jej temat?


Molly i Andrew poznali się dziesięć lat temu w samolocie lecącym do Irlandii. Oboje byli wtedy w drodze, żeby móc spędzić święta ze swoimi rodzinami. Z biegiem czasu ta luźna znajomość przerodziła się w wyjątkową przyjaźń, mimo tego, że ich pierwsze spotkanie odbyło się w niezbyt komfortowej sytuacji. Wspólne grudniowe podróżowanie stało się dla nich tradycją, i co roku umawiają się na kolejny lot. 
Z okazji małego jubileuszu tym razem miał wyglądać bardziej luksusowo niż zazwyczaj. Niestety z powodu śnieżycy nad Atlantykiem wszystkie samoloty zostały uziemione.
Molly nie należy do świątecznych entuzjastów, w przeciwieństwie do Andrew, i z tego też powodu ma zamiar zrobić wszystko, żeby jej najlepszy przyjaciel spędził ten wyjątkowy czas z najbliższymi. 

Pisałam to już nie raz, że boję się książek wychwalanych przez wszystkich. W takim wypadku ja też muszę, no bo inaczej przecież być nie może. Jednak z drugiej strony wolę być szczera. 
"Kierunek miłość" jest książką z grupy tych lekkich i przyjemnych, w dodatku została obsypana śniegiem. Skoro akcja rozgrywa się w grudniu nie mogło zabraknąć w niej całej tej bożonarodzeniowej otoczki. Według mnie, jest jej w sam raz. Miałam przez chwilę obawy, że może być zbyt cukierkowo, ale na szczęście autorka nie przekroczyła poziomu świątecznej słodkości. 
Nie wiem czy tylko ja mam takie skojarzenie, ale bieg wydarzeń przypomina mi trochę film "Kevin sam w domu", szczególnie te fragmenty, w których mama chłopca wyrusza w podróż do domu. Trudności ze znalezieniem wolnego miejsca w samolocie, przesiadki, jazda ciężarówką. W książce jest podobnie, z tą różnicą, że zamiast samochodu mamy prom.
Jeśli myślicie, że w tej historii nic się nie dzieje, będziecie w dużym błędzie. Dzieje się i to dużo. Czytelnik staje się uczestnikiem szalonej eskapady w wykonaniu naszej dwójki bohaterów. Andrew'a polubiłam od razu. Urzekł mnie swoją osobowością, troską o Molly. Jego sarkastyczne poczucie humoru jest urocze, i niejednokrotnie sprawiało, że na mojej twarzy gościł uśmiech. Nie jest nachalne, ani przesadnie głupie. Święta Bożego Narodzenia są dla niego bardzo ważne, i dlatego nie wyobraża sobie spędzenia tych kilku wyjątkowych dni w roku bez rodziny. 
Na co dzień nie widać po nim, że zmaga się z poważnym problemem jakim jest choroba alkoholowa. Sam to dostrzegł, i sam postanowił z nią walczyć. 
Andrew to młody, przystojny, inteligentny mężczyzna, którego nie sposób nie lubić. Nie jedna kobieta odwróci się na jego widok. 
Molly doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że ktoś taki może mieć duże powodzenie u płci przeciwnej. Sama po drodze była w kilku związkach, i jakoś do tej pory jej to nie przeszkadzało. Niespodziewanie, coś zaczyna się w niej zmieniać. W tym miejscu warto zadać pytanie czy przyjaźń między mężczyzną i kobietą ma jakikolwiek sens, czy jest w ogóle możliwa? Molly stoi przed nielada dylematem. Z jednej strony boi się stracić przyjaciela, z drugiej pragnie stworzyć szczęśliwy związek z Andrew. Sytuacja w jakiej się znalazła jest nie do pozazdroszczenia i wcale się nie dziwię, że miała tak duży mętlik w głowie. 
Nie próbujcie mnie przekupić świątecznym sernikiem, lub makowcem bo i tak wam nie zdradzę, jaką decyzję podjęła Molly. 

"Kierunek miłość" czyta się lekko i swobodnie. Język jest prosty i płynny. Catherine Walsh stworzyła bardzo miłą w odbiorze historię, która nastraja świątecznie. Momentami wzrusza i zmusza do refleksji. Mam nadzieję, że kiedyś zostanie przeniesiona na szklany ekran bo na to zasługuje. Jest to gotowy scenariusz na zimową komedię romantyczną. 
Rozpalcie sobie w kominku, zróbcie gorącą czekoladę, przykryjcie się kocykiem i rozpocznijcie lekturę tej jakże sympatycznej powieści. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10

środa, 4 grudnia 2024

OPOWIEŚĆ BŁĘKITNEGO JEZIORA (Recenzja)

Autor: Dorota Gąsiorowska 
data wydania: 22 listopada 2023
liczba stron: 510
wydawnictwo: Znak literanova


 





Czy istnieje odpowiedni moment, żeby bez skrupułów zacząć czytać książki świąteczno-zimowe? Ja wystartowałam pod koniec listopada. W tym roku sezon właśnie na takie historie rozpoczęłam od lektury "Opowieści błękitnego jeziora" autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. 

Sonia na co dzień mieszka w Łodzi i pracuje jako dziennikarka. Każdemu należy się urlop, i ona ma zamiar z tego przywileju skorzystać. W tym celu przyjeżdża do Bukowej Góry, małego podkrakowskiego miasteczka. Mieści się tam kawiarenka "Złote Serce" z rodzinną manufakturą czekolady, z którą ponoć wiąże się pewna legenda. Sabinę mocno to zafascynowało, i z chęcią napisałaby na ten temat artykuł.
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że te kilka grudniowych dni spędzonych wśród lokalnej społeczności aż tak bardzo wpłyną na jej dotychczasowe życie, a szczególnie to, co usłyszała z ust właścicieli "Złotego Serca". 

Są takie książki, z którymi my, czytelniczy nie potrafimy się rozstać. Robimy wszystko, żeby przedłużyć czas spędzony z bohaterami. W moim przypadku coś takiego miało miejsce w trakcie lektury "Opowieści błękitnego jeziora". 
Przepadłam moi drodzy, i to po przeczytaniu kilku początkowych zdań. Dorota Gąsiorowska stworzyła coś wyjątkowo pięknego i zachwycającego. Ja zostałam tą historią wręcz zahipnotyzowana. 
Akcja w książce dzieje się w dwóch ramach czasowych. Współczesność dotyczy Soni, młodej dziewczyny, która nie miała w swoim życiu lekko. Musiała szybko dorosnąć i walczyć o przetrwanie. Ciężko pracowała, ukończyła studia. Teraz gdy jest już dorosła dochodzi do wniosku jak dużo ją to kosztowało, ile poświęciła żeby znaleźć się w miejscu, w którym obecnie jest. Dokonała tego sama, bez pomocy innych osób. 
Samotność bardzo mocno poraniła jej serce. Z biegiem czasu kilka ran zostało zabliźnionych, ale ta jedna, największa nadal boli.  
Przyjazd do Bukowej Góry jak się okazało, był bardzo dobrym pomysłem. Na jej twarzy pojawił się długo niewidoczny uśmiech, powróciła utracona radość ze świąt Bożego Narodzenia. Można powiedzieć, że w towarzystwie mieszkańców Bukowej Góry odżyła. Największą sympatią obdarzyła właścicieli "Złotego Serca". Rozalia i Gabriel tworzą szczęśliwe i kochające się małżeństwo. To właśnie oni naprzemiennie snują wyjątkową opowieść, którą Sonia ma zamiar opisać. 
Dzięki legendzie przenosimy się w czasie, poznając losy Sabiny i Marcina, dwójki młodych ludzi.
Który okres czasowy bardziej przypadł mi do gustu? U mnie jest remis, bo teraźniejszość jak i przeszłość zasługują na jak najwyższą ocenę. 
Historia Sabiny i Marcina została przedstawiona w tak interesujący i pochłaniający sposób, że z niecierpliwością oczekiwałam kolejnych rozdziałów na ich temat. To samo działo się w przypadku Soni. Mój poziom zainteresowania znacznie wzrósł gdy odebrała telefon od pewnej osoby. Byłam szalenie ciekawa co będzie dalej, jakie decyzje podejmie nasza główna bohaterka. 
W "Opowieści błękitnego jeziora" nie brakuje intrygująco wykreowanych postaci. Oprócz wyżej wymienionych poznajemy Maurycego, starszego mężczyznę, który uważany jest przez miejscowych za gbura i odludka. Warto również wspomnieć o Laurze i Hani, dwóch bardzo dzielnych kobietach. Ich historie zainspirowały Sonię do napisania kolejnych artykułów. Nie mogę zapomnieć o Bartoszu, tajemniczym mężczyźnie, który nie zrobił na naszej dziennikarce pierwszego dobrego wrażenia. Jednak po bliższym poznaniu wydał się całkiem sympatyczny. Czy ta luźna znajomość będzie początkiem czegoś znacznie poważniejszego tego wam nie zdradzę. Musicie doczytać sobie sami.

"Opowieść błękitnego jeziora" to jedna z piękniejszych powieści w dorobku Doroty Gąsiorowskiej. Przyciąga i urzeka już od samego początku.  Nie  sposób w niej znaleźć nawet najmniejszego słabego punktu. Wszystko jest tutaj doskonałe i dopieszczone w każdym najmniejszym szczególe. Sama z wielką chęcią odwiedziła bym tak klimatyczne, wręcz baśniowe małe miasteczko, w którym można spotkać serdecznych i przyjacielsko nastawionych ludzi. Mimo swoich problemów starają się zawsze patrzeć w przyszłość z optymizmem. Służą pomocą, wsparciem, dobrym słowem. Przekonała się o tym Sonia mocno doświadczona przez los.
Jak wiemy, nasze życie nie zawsze jest piękne i kolorowe. Czasami musimy zmierzyć się z tą mniej barwną stroną. To, co zostało przedstawione na kartach powieści, sprawia, że cała ta historia stała się bardzo życiowa. Każdy z nas może przecież znaleźć się w takiej sytuacji jak bohaterowie wymyśleni przez autorkę.
Dorota Gąsiorowska porusza w niej wiele ciekawych, godnych uwagi tematów. Nie będę wam ich szczegółowo wymieniać, żeby nie zabierać przyjemności z lektury. Są emocje, jest wzruszająco i nostalgicznie.
"Opowieść błękitnego jeziora" to powieść, w której między kartami zostało schowane bardzo ważne przesłanie. Nie odkładajmy rozmów z najbliższymi nam osobami na później. Tym bardziej tych trudnych i zawierających bolesne wspomnienia. Wybaczanie błędów, złych decyzji posiada w sobie ogromną moc, która niesie ze sobą ukojenie i wyczekiwany spokój. 
Akcja w książce toczy się przed świętami Bożego Narodzenia i w powietrzu czuć już atmosferę tych wyjątkowych dni. Mamy śnieżne zaspy, na sklepowych witrynach migoczą kolorowe lampki. Nie ma tu przesytu jak w innych tego typu powieściach. Osobiście urzekły mnie wstawki dotyczące ozdób, którymi dawniej były strojone domy. Bardzo ciekawe były również informacje na temat ludowych tradycji. 
Z każdej strony unosi się aromat czekolady. Czytając warto przygotować sobie kubek tego jakże pysznego gęstego napoju z dodatkiem korzennych przypraw i kleksem bitej śmietany. Miłośnicy wszelkiego rodzaju czekoladowych słodkości będą w pełni usatysfakcjonowani. 
Trochę się rozpisałam, ale inaczej się nie da. "Opowieść błękitnego jeziora" to książka na temat, której można mówić i pisać bez końca. Oczywiście w samych superlatywach. Serdecznie zachęcam was do lektury tej powieści. Jestem pewna, że spędzicie z nią przyjemnie czas i pokochacie Bukową Górę tak jak Sonia. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10