data wydania: 17 czerwca 2015
liczba stron: 300
wydawnictwo: Marginesy
Zamknijcie na moment oczy i wyobraźcie sobie, że to co was otacza straciło kolory. Wszystko jest czarno-białe. Barwny świat przestał istnieć. Na szczęście to tylko nasze wyobrażenie. No tak, gorzej jeśli jest to rzeczywistość. Z taką bezbarwną egzystencją przyszło walczyć jednej z bohaterek z książki "Sklep w Paryżu" spod pióra hiszpańskiego pisarza, Maxima Huerty Hernandeza...
| "Zatrzymałam się na chwilę przed kwiaciarnią, żeby nacieszyć się pięknym zapachem, i nagle poczułam, jak wyostrzają mi się wszystkie zmysły. Dziwne." ( cyt. s. 32 )
Teresa nie miała łatwego dzieciństwa. Po śmierci rodziców jej prawnym opiekunem stała się ciotka, która kontrolowała dziewczynkę na każdym kroku. To ona miała zawsze ostanie zdanie na temat ubioru oraz w jaki sposób powinna się wysławiać. Brak rodzinnego ciepła i miłości spowodował, że jej życie stało się szare i ponure. Zbieranie materiałowych ścinek było dla dziecka jedyną namiastką koloru. Taka bezbarwna egzystencja trwała długie lata...
Będąc już dorosłą kobietą mogła w końcu decydować sama o sobie. Postanawia zapisać się na kurs rysunku. Z czasem przekonała się, że rysunek i malarstwo, te dwie dziedziny są dla niej czymś ważnym, a nie tylko sposobem na spędzenie wolnego czasu. W dużej mierze przyczyniła się do tego postać starego malarza. Mężczyzna posiadał w sobie pasję do sztuki, a także umiejętność penetrowania ludzkiej psychiki. Czynił to z delikatnością i wyczuciem. Po jednej z takich rozmów, bierze głęboko do serca jego słowa. Skoro na kolory przyjdzie czas, nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać na ten moment, który ma na celu odmienić jej doczesność.
Czasami zwykły przypadek może zaważyć na naszym całym życiu. Na coś takiego mówi się: dar od losu. Z takim darem ma do czynienia Teresa. Stojąc przed kwiaciarnianą wystawą, jakieś tajemne moce kierują jej wzrok na drzwi galerii. To tam, między antykami odnajduje sklepowy szyld. Kilka lat temu wisiał nad wejściem do sklepu, który należał niegdyś do niejakiej Alice Humbert. Mieścił się przy jednej z paryskich ulic, a w swoim asortymencie posiadał...tkaniny. Kobieta zafascynowana znaleziskiem decyduje się na jego zakup oraz wyrusza w podróż do Paryża...
| "W ręku miałam walizkę, pod pachą szyld zapakowany w karton, a na sobie zielony płaszcz - chciałam pokolorować moje nowe życie." ( cyt. s. 74 )
Paryż przyciąga. Nie bez powodu stolica Francji określana jest przydomkiem: miasto zakochanych. Posiada wyjątkowy klimat, który rozgrzewa ludzkie serca. Działa jak afrodyzjak obok którego nie da się przejść obojętnie. Zakochasz się w tym miejscu od pierwszej wizyty i będziesz chciał/a tam jak najczęściej wracać. Powrót do domu bez zdjęcia z wieżą Eiffla w tle jest wręcz niedopuszczalny. W Paryżu podkochuje się również Teresa. Oprócz wspomnianej kolekcji ścinek, którą przechowywała w walizce zbierała pocztówki ze zdjęciami starego Paryża...
Po wylądowaniu na paryskim lotnisku była pewna, że znalazła się w odpowiednim dla siebie miejscu. Nie marnując swojego czasu wyrusza na poszukiwanie adresu, który widniał na szyldzie. Po dotarciu do celu okazało się, że sklep to istna ruina. Wymaga gruntownego remontu. Wgłębiając się w historię jego właścicielki, poznaje więcej szczegółów z jej życia
Alice była piękną, młodą kobietą, która mogła liczyć na duże powodzenie u płci przeciwnej. Pozując malarzom zyskała sławę i rozgłos wśród elity towarzyskiej. Gościła na licznych przyjęciach. Na jednym z nich została skomplementowana przez samą Coco Chanel.
Z czasem wychodzi na jaw, że obie kobiety miały ze sobą wiele wspólnego...
Autor zgrabnie połączył czasy współczesne z teraźniejszością. W książce przeplatają się elementy fikcyjne z tymi prawdziwymi. Jak wiemy Coco Chanel to postać bardzo znana, szczególnie wśród osób, które interesują się modą. Dom Mody Chanel jest jednym z najpopularniejszych i cenionych na świecie. Natomiast, kochający sztukę nazwisko tego włoskiego malarza będą kojarzyć ze wspaniałymi obrazami. O kim mowa? Oczywiście o Amadeo Modiglianim. Również sklep przy Rue Pont Louise-Philippe 10 jest miejscem autentycznym
No tak, pisząc recenzję "Sklepu w Paryżu" można zacytować słowa refrenu z jednej z polskich piosenek: "Ale to już było...". Moment gdy dostrzegamy, że nasze dotychczasowe życie, nie wygląda tak jak byśmy chcieli, a marzymy o tym aby w końcu się odmieniło pojawia się w książkach dość często. Tak się dzieje i tutaj, tylko jest coś co wyróżnia książkę od innych tego typu lektur. Sposób w jaki została ta "odmiana" przedstawiona przez autora. Całość napisana jest w ciekawy sposób. Fragmenty, w których została nakreślona postać Alice naprawdę wciągają. Jeśli chodzi o wątek z Teresą, tu też nie ma się do czego przyczepić.
Kilka zdań wcześniej napisałam, że Paryż to miasto zakochanych. Miłość pojawiła się również w życiu tych dwóch kobiet. Czy były szczęśliwe, tego nie zdradzę. Zapraszam do zapoznania się z książką. Z całą pewnością nie będzie to czas zmarnowany.
POLECAM
MOJA OCENA 9/10
Za egzemplarz książki dziękuję księgarni:
Teresa nie miała łatwego dzieciństwa. Po śmierci rodziców jej prawnym opiekunem stała się ciotka, która kontrolowała dziewczynkę na każdym kroku. To ona miała zawsze ostanie zdanie na temat ubioru oraz w jaki sposób powinna się wysławiać. Brak rodzinnego ciepła i miłości spowodował, że jej życie stało się szare i ponure. Zbieranie materiałowych ścinek było dla dziecka jedyną namiastką koloru. Taka bezbarwna egzystencja trwała długie lata...
Będąc już dorosłą kobietą mogła w końcu decydować sama o sobie. Postanawia zapisać się na kurs rysunku. Z czasem przekonała się, że rysunek i malarstwo, te dwie dziedziny są dla niej czymś ważnym, a nie tylko sposobem na spędzenie wolnego czasu. W dużej mierze przyczyniła się do tego postać starego malarza. Mężczyzna posiadał w sobie pasję do sztuki, a także umiejętność penetrowania ludzkiej psychiki. Czynił to z delikatnością i wyczuciem. Po jednej z takich rozmów, bierze głęboko do serca jego słowa. Skoro na kolory przyjdzie czas, nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać na ten moment, który ma na celu odmienić jej doczesność.
Czasami zwykły przypadek może zaważyć na naszym całym życiu. Na coś takiego mówi się: dar od losu. Z takim darem ma do czynienia Teresa. Stojąc przed kwiaciarnianą wystawą, jakieś tajemne moce kierują jej wzrok na drzwi galerii. To tam, między antykami odnajduje sklepowy szyld. Kilka lat temu wisiał nad wejściem do sklepu, który należał niegdyś do niejakiej Alice Humbert. Mieścił się przy jednej z paryskich ulic, a w swoim asortymencie posiadał...tkaniny. Kobieta zafascynowana znaleziskiem decyduje się na jego zakup oraz wyrusza w podróż do Paryża...
| "W ręku miałam walizkę, pod pachą szyld zapakowany w karton, a na sobie zielony płaszcz - chciałam pokolorować moje nowe życie." ( cyt. s. 74 )
Paryż przyciąga. Nie bez powodu stolica Francji określana jest przydomkiem: miasto zakochanych. Posiada wyjątkowy klimat, który rozgrzewa ludzkie serca. Działa jak afrodyzjak obok którego nie da się przejść obojętnie. Zakochasz się w tym miejscu od pierwszej wizyty i będziesz chciał/a tam jak najczęściej wracać. Powrót do domu bez zdjęcia z wieżą Eiffla w tle jest wręcz niedopuszczalny. W Paryżu podkochuje się również Teresa. Oprócz wspomnianej kolekcji ścinek, którą przechowywała w walizce zbierała pocztówki ze zdjęciami starego Paryża...
Po wylądowaniu na paryskim lotnisku była pewna, że znalazła się w odpowiednim dla siebie miejscu. Nie marnując swojego czasu wyrusza na poszukiwanie adresu, który widniał na szyldzie. Po dotarciu do celu okazało się, że sklep to istna ruina. Wymaga gruntownego remontu. Wgłębiając się w historię jego właścicielki, poznaje więcej szczegółów z jej życia
Alice była piękną, młodą kobietą, która mogła liczyć na duże powodzenie u płci przeciwnej. Pozując malarzom zyskała sławę i rozgłos wśród elity towarzyskiej. Gościła na licznych przyjęciach. Na jednym z nich została skomplementowana przez samą Coco Chanel.
Z czasem wychodzi na jaw, że obie kobiety miały ze sobą wiele wspólnego...
Autor zgrabnie połączył czasy współczesne z teraźniejszością. W książce przeplatają się elementy fikcyjne z tymi prawdziwymi. Jak wiemy Coco Chanel to postać bardzo znana, szczególnie wśród osób, które interesują się modą. Dom Mody Chanel jest jednym z najpopularniejszych i cenionych na świecie. Natomiast, kochający sztukę nazwisko tego włoskiego malarza będą kojarzyć ze wspaniałymi obrazami. O kim mowa? Oczywiście o Amadeo Modiglianim. Również sklep przy Rue Pont Louise-Philippe 10 jest miejscem autentycznym
No tak, pisząc recenzję "Sklepu w Paryżu" można zacytować słowa refrenu z jednej z polskich piosenek: "Ale to już było...". Moment gdy dostrzegamy, że nasze dotychczasowe życie, nie wygląda tak jak byśmy chcieli, a marzymy o tym aby w końcu się odmieniło pojawia się w książkach dość często. Tak się dzieje i tutaj, tylko jest coś co wyróżnia książkę od innych tego typu lektur. Sposób w jaki została ta "odmiana" przedstawiona przez autora. Całość napisana jest w ciekawy sposób. Fragmenty, w których została nakreślona postać Alice naprawdę wciągają. Jeśli chodzi o wątek z Teresą, tu też nie ma się do czego przyczepić.
Kilka zdań wcześniej napisałam, że Paryż to miasto zakochanych. Miłość pojawiła się również w życiu tych dwóch kobiet. Czy były szczęśliwe, tego nie zdradzę. Zapraszam do zapoznania się z książką. Z całą pewnością nie będzie to czas zmarnowany.
POLECAM
MOJA OCENA 9/10
Za egzemplarz książki dziękuję księgarni:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz