czwartek, 15 stycznia 2015

POCZEKAJKA ( Recenzja )

Autor: Katarzyna Michalak
data wydania: 9 lipca 2014
liczba stron: 336
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie











Życie to nie bajka, w której nagle pojawi się dobra wróżka, i jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystko dookoła nagle się odmieni...Czasami bywa tak, że magię sami zapraszamy do siebie...W internecie aż roi się od ogłoszeń wróżek i jasnowidzów. Wstydzimy się przyznać przed bliskimi, że korzystamy z tego typu przepowiedni, ale robimy to. Może nie jakoś nagminnie, ale jesteśmy ciekawi co nas czeka w przyszłości, czy poznam swoją miłość, czy dostanę awans w pracy, itp. Ja przyznam się, parę sms-ów wysłałam, ale niestety przepowiednia się nie sprawdziła....Tak się składa, że z tym magicznym tematem mamy również do czynienia w książce Katarzyny Michalak...

Patrycja, młoda pani weterynarz...Cóż by tu o tej kobiecie ciekawego powiedzieć...Może na samym początku warto by było wspomnieć o jej rodzicielce. Zastosuje w tym miejscu pewien znany zwrot: "Bo to zła kobieta była", no ale przecież w końcu to matka. A jak na matkę przystało, chce wszystkiego co najlepsze dla własnego dziecka. Tylko tak się składa, że Patrycja ma już więcej niż 18 lat i może SAMA decydować o tym co tak naprawdę jest dla niej w życiu ważne. Czasami taka ingerencja od strony rodzica może mieć odwrotny skutek od zamierzonego...Tak to już jest, gdy ważniejsze jest to, co powiedzą koleżanki od tego czego pragnie, o czym marzy własne dziecko...Nawet, w tedy gdy dziecko jest już dorosłą kobietą...
Wróćmy do głównej bohaterki książki. Jak już wspomniałam na samym początku recenzji z zawodu jest weterynarzem, a z zamiłowania...czarownicą, no może tak nie do końca. Dopiero co poznaje magiczne zaklęcia, dzięki korepetycjom Bereniki. Nawet udało jej się zagościć na jednym z sabatów. Dobrze widzicie, takie rzeczy dzieją się w naszym pięknym kraju, a dokładnie w Warszawie...No i troszkę nasze współczesne wiedźmy na tym sabaciku zaszalały, a szczególnie jedna :-).
Pobudka na drugi dzień nie należała do najprzyjemniejszych. Tym bardziej, gdy za łóżko posłużyła...parkowa ławka. Ale za to piękny sen miał nasza Patrycja, oj piękny :-). Ja też miewam sny. Śnią mi się różne rzeczy, mniej lub bardziej dziwne, ale  ich nie urzeczywistniam. Zaraz...zaraz, a może powinnam :-). Gdyby tak którejś nocy  we śnie pojawił się przystojny, niebieskooki brunet. Istny książę  z bajki, to kto wie...No właśnie Patrycji taki książę się przyśnił, na koniu na dodatek i jeszcze żółta chatka do kompletu...
Tylko gdzie tu teraz taką żółtą hacjendę znaleźć, jeśli takowa w ogóle istnieje..,nie mówiąc już nic o księciuniu. Ale jak to się mówi: kto szuka ten znajdzie...:-). Tylko coś te poszukiwania prowadzone przez Rutkowskiego w spódnicy pod postacią Patrycji, nie układają się tak jak powinny. Może troszkę przesadziła z tymi czarami. Ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło...Nieoczekiwana sytuacja sprawia, że zmuszona jest zawitać do ...POCZEKAJKI. Na pierwszy rzut oka owa Poczekajka wygląda na przysłowiową "dziurę zabitą dechami"...,ale nic bardziej mylnego. Takie małe mieściny mają duży potencjał....i można natrafić na żółtą chatkę pośród drzew....A do tego wyśnionego księcia  na koniu można spotkać, a nawet dwóch takich księciów...:-). Kto powiedział, że na wsi jest nudno...!!

No dobrze, resztę doczytacie sami...Powiem tylko, że było i śmiesznie, i dramatycznie...ale

No właśnie, ale..Niestety tam gdzie jest miód czasami pojawia się i łyżka dziegciu. Tak było w przypadku książki Pani Michalak. Nie powiem czytało mi się ją szybko. Uśmiałam się również. Język, który zastosowała autorka należy do tych lekkich i przyjemnych. To co osobiście mi się nie spodobało to obraz wsi jaki został przedstawiony w książce. Sama pochodzę z małej miejscowości, może nie jest to wieś, ale chyba troszkę Pani Michalak przesadziła...Wieś ma swój specyficzny klimat, wszystko toczy się tam powoli, bez zbędnego miastowego pędu. Nie ma wyścigu szczurów...i niestety pracy też nie ma. Uprawa roli, zajmowanie się gospodarstwem to jedyne zajęcie, którym zajmuje się wiejska społeczność. Jeśli chodzi o wykształcenie, też jest z tym spory problem...,ale żeby zaraz pisać, że nad sklepem wisi szyld "SPORZYWCZY". Charakterystyka mieszkańców również nie przypadła mi do gustu. Kobiety w chustach, takie zwykłe wieśniaczki...Nie..Nie..Nie i jeszcze raz Nie...Płeć męska, która gustuje w beretach z antenką, walczący mężczyźni  w trakcie wiejskiej potańcówki w remizie o serce przyszłej żony...za pomocą sztachet z płotu. Przecież tak nie wygląda współczesna wieś...

"Poczekajka" nie jest dziełem wysokich lotów, więc sięgając po nią  można spodziewać się dobrego relaksu, chociaż nie każdemu może przypaść do gustu. Ja czytając bawiłam się świetnie, pomijając temat wsi. O zawodzie weterynarza nie będę się może wypowiadać, bo zwyczajnie się na tym nie znam. Może momentami  z treści książki można wywnioskować, że Patrycja nie darzy zwierząt uczuciem. Traktuje je obojętnie...ale przecież z drugiej strony troszczy się o nie, a nawet płacze...Nie osądzajmy jej w tak pochopny sposób. Każdy z nas posiada jakieś wady, nikt nie jest idealny. Szalona z niej kobieta, ale pozytywnie...

Jest to romans, a jak na romans przystało musi pojawić się rywalizacja o ukochaną. Jest ona, a adoratorów dwóch. Przypominać może to telenowele brazylijską. Czy coś złego jest w tego typu serialach, chyba nie. Pamiętam jak z wypiekami na twarzy czekałam na kolejny odcinek Zbuntowanego Anioła.

Na koniec powiem, tak...Każdy ma swój gust czytelniczy. Ja czasami potrzebuję takiej książki, przy której na mojej twarzy zagości uśmiech, przy której się zrelaksuję...tak po prostu.

POLECAM
MOJA OCENA 8/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz