niedziela, 3 stycznia 2016

ŚWIĘTA MIŁOŚNICZEK CZEKOLADY ( Recenzja )

Autor: Carole Matthews
data wydania: 18 listopada 2015
liczba stron: 464
wydawnictwo: HarperCollins














Jest taka grupa książek, których czytanie lepiej zostawić sobie na specjalną okazję. Z pewnością do takich okazji należą Święta Bożego Narodzenia. To był jeden z powodów dla którego postanowiłam troszkę odczekać z lekturą "Świąt miłośniczek czekolady". To opóźnienie miało na celu sprawić, abym mogła lepiej się wczuć w klimat książki.

Aż wstyd się przyznać, ale jest to moje pierwsze spotkanie z Klubem miłośniczek czekolady. Kto z nas nie lubi tej pysznej słodkości. Nawet mały kawałek może poprawić nam humor i samopoczucie. Na pewno coś na ten temat wiedzą Lucy, Autumn, Nadia i Chantal, cztery przyjaciółki, które uwielbiają czekoladę pod wszelaką postacią. W dużej mierze przyczyniła się do tego pierwsza z kobiet. To ona tymczasowo stoi na straży popularnej w całym Londynie kawiarenki Czekoladowe Niebo. Praca w takim miejscu jest dla niej spełnieniem marzeń. Wiedzie szczęśliwe życie u boku Najdroższego. Chociaż ostatnio ma mniej czasu dla swojego ukochanego. To i tak mały problem biorąc pod uwagę losy pozostałej trójki. Autumn nie może pogodzić się ze śmiercią brata za którym w dalszym ciągu tęskni. Sprawy uczuciowe również nie układają się po jej myśli tak jak powinny. Nadia od dłuższego czasu poszukuje pracy. Długi po zmarłym mężu spędzają jej sen z powiek. Samotnie wychowuje czteroletniego syna. Natomiast Chantal pragnie uratować swoje małżeństwo. Miała nadzieję, że przyjście na świat nowego członka rodziny spowoduje, że miłość między nią a Tedem roziskrzy się na nowo. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że w życiu jej męża jest "ta druga" z którą w dalszym ciągu ma kontakt. W końcu jest matką jego drugiego dziecka...


Na pewno było słodko, było pysznie i aromatycznie. Nie zabrakło w książce elementów humorystycznych, które przeplatały się z tymi poważnymi. Wszystko to działo się w atmosferze zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
Jaką moc ma przyjaźń? Ogromną. Mogły odczuć to na własnej skórze cztery wspaniałe kobiety, które pragną szczęścia i miłości. Jak to się mówi: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Ta sentencja idealnie tutaj pasuje. "Święta miłośniczek czekolady" to książka, która przywróci niedowiarkom wiarę w przyjaźń. Tą prawdziwą, bezinteresowną. Każda z kobiet miała na swoich barkach życiowy bagaż, ale wsparcie przyjaciółek sprawiło, że robił się o wiele lżejszy. Wystarczyła zwykła rozmowa i kawałek czekoladowej przyjemności, a świat w jednej chwili stawał się piękniejszy.
Temat przyjaźni to nie jedyny wątek poruszony przez pisarkę. Mamy tutaj do czynienia z jak bardzo ważną problematyką wybaczenia zdrady. Czy warto dać drugą szansę osobie, która dopuściła się takiego czynu? Tylko na tego rodzaju wybaczenie trzeba sobie zasłużyć.
Kolejnym zagadnieniem, jakie pojawiło się w książce jest problem molestowania seksualnego. Co najgorsze, przez członka rodziny. Jak postąpić w takiej sytuacji, aby nikogo nie urazić. Przyjaciółki znalazły na to sposób. Jaki? Tego oczywiście nie zdradzę.
Jak widzicie, życie nie zawsze jest takie słodkie jak czekolada, ale na szczęście cała babska czwórka wspiera się nawzajem w najtrudniejszych chwilach. Można by rzec: w kupie siła.
"Święta miłośniczek czekolady" to ciepła historia ku pokrzepieniu naszych serc. Takie książki muszą mieć szczęśliwe zakończenie. Tak było i w tym przypadku.

Zachęcam do zapoznania się z tą jak bardzo czekoladową lekturą. Na pewno przypadnie ona do gustu miłośnikom tego słodkiego smakołyku, chociaż niektórzy wolą jego troszkę mniej słodki odpowiednik. Dlatego zanim zaczniecie czytać warto uzbroić się chociaż w jedną tabliczkę. Bo czytając, możecie się spodziewać, że dopadnie was "czekoladowa zachcianka".

POLECAM
MOJA OCENA 9/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz