data wydania: 13 stycznia 2016
liczba stron: 656
wydawnictwo: Świat Książki
"Będę miała co czytać". Tak brzmiały moje słowa zaraz po otworzeniu przesyłki z książką "Białe kłamstewka". Nic w tym dziwnego, bo liczy sobie ponad 656 stron. Czasami takie tomiszcza mogą przerażać. Pewnie połowę książki zajmują opisy, będzie wiało nudą jak nic. Ale jakie jest później miłe zaskoczenie, gdy okazuje się, że mamy do czynienia z wciągającą historią. Ja zostałam wciągnięta i to po przeczytaniu tylko samego króciutkiego prologu.
Wzorów tatuaży jest wiele, tak jak ich znaczeń. Nawet zwykły trójkąt może mieć swoją symbolikę. Rebeca, Tash i Annick, trzy nastolatki, które na znak swojej szkolnej przyjaźni postanowiły właśnie w ten sposób ozdobić swoje ciało. Tak jak tatuaż, ich przyjaźń będzie wieczna. Żadna z nich w tym czasie nie przeczuwała, że dorosłe już życie, a raczej jedno wydarzenie wystawi ich relacje na próbę...
Z przyjaźniami zawartymi w dzieciństwie bywa różnie. Jedne mają szansę przetrwać, drugie wręcz przeciwnie. W najnowszej książce autorstwa Lesley Lokko mamy do czynienia właśnie z takim rodzajem przyjaźni.
Tash jest córką rosyjskiej emigrantki. Wychowywała się bez ojca. Niestety nie grzeszy urodą i z tego też powodu zmaga się z brakiem zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Wie jak smakuje bieda, ale wierzy, że kiedyś i ona stanie się zamożną kobietą. Taką jak jej przyjaciółki. Annick to córka prezydenta Togo i znanej francuskiej aktorki. Urodą rozprasza uwagę każdego mężczyzny napotkanego na swojej drodze. Rebecca jak przystało na córkę bankiera nigdy nie zaznała biedy. Pochodzi z rodziny o dość konserwatywnych zasadach. W dużej mierze przyczyniło się do tego wyznanie religijne.
Na uwagę zasługuje pewien ciekawy fakt. Jak widzimy, dziewczyny więcej dzieli niż łączy. Jednak te różnice nie stanowiły dla nich żadnych przeszkód.
Pisarka pisząc "Białe kłamstewka" postanowiła połączyć przeszłość z teraźniejszością. Dzięki temu czytelnik będzie miał możliwość lepiej zapoznać się daną postacią. Wplotła w główną treść wiele ciekawych wątków, również tych o tematyce historycznej.
Z tego typu książkami, w których poruszonych jest kilka tematów jest pewien problem. Niejednokrotnie w trakcie lektury może okazać się, że jest ich za dużo. Gubimy rytm i nie wiemy co i jak. Ale w przypadku tej powieści, wszystkie elementy układanki zostały ze sobą idealnie dopasowane. Tworzą jedną spójną całość.
Z każdą stroną książki wzrastała moja czytelnicza ciekawość. Co będzie dalej, jak potoczą się losy trzech przyjaciółek? A gdy dotarłam do momentu, w którym pojawiły się pierwsze tajemnice, kłamstwa i tytułowe kłamstewka wręcz nie mogłam oderwać się od książki. Zostałam wciągnięta na amen. A propos kłamstw dopadła mnie pewna refleksja. Czy istnieje jakiś podział na te większe i na te mniejsze skoro mamy do czynienia ze zdrobnieniem? Warto się nad tym zastanowić, bo jak dla mnie kłamstwo to kłamstwo bez względu na to jakiego jest gabarytu.
"Białe kłamstewka" to świetnie napisana powieść i niech nikogo nie zrazi jej grubość. Ja spędziłam w jej towarzystwie bardzo miło czas i na pewno w przyszłości sięgnę po kolejne książki Lesley Lokko. Ale gdy pierwszy raz spojrzałam na okładkę nazwisko autorki wydawało mi się jakieś znajome. Starość nie radość, więc i pamięć nie ta. Przecież ja już miałam przyjemność spotkać się z twórczością tej pani! Było to jakiś czas temu za sprawą książki "Świat u stóp". Wypożyczyłam ją ze swojej biblioteki. Niestety nie posiadałam wtedy bloga, więc nie miałam przyjemności jej recenzować. Pamiętam, że przypadła mi do gustu.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Wzorów tatuaży jest wiele, tak jak ich znaczeń. Nawet zwykły trójkąt może mieć swoją symbolikę. Rebeca, Tash i Annick, trzy nastolatki, które na znak swojej szkolnej przyjaźni postanowiły właśnie w ten sposób ozdobić swoje ciało. Tak jak tatuaż, ich przyjaźń będzie wieczna. Żadna z nich w tym czasie nie przeczuwała, że dorosłe już życie, a raczej jedno wydarzenie wystawi ich relacje na próbę...
Z przyjaźniami zawartymi w dzieciństwie bywa różnie. Jedne mają szansę przetrwać, drugie wręcz przeciwnie. W najnowszej książce autorstwa Lesley Lokko mamy do czynienia właśnie z takim rodzajem przyjaźni.
Tash jest córką rosyjskiej emigrantki. Wychowywała się bez ojca. Niestety nie grzeszy urodą i z tego też powodu zmaga się z brakiem zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Wie jak smakuje bieda, ale wierzy, że kiedyś i ona stanie się zamożną kobietą. Taką jak jej przyjaciółki. Annick to córka prezydenta Togo i znanej francuskiej aktorki. Urodą rozprasza uwagę każdego mężczyzny napotkanego na swojej drodze. Rebecca jak przystało na córkę bankiera nigdy nie zaznała biedy. Pochodzi z rodziny o dość konserwatywnych zasadach. W dużej mierze przyczyniło się do tego wyznanie religijne.
Na uwagę zasługuje pewien ciekawy fakt. Jak widzimy, dziewczyny więcej dzieli niż łączy. Jednak te różnice nie stanowiły dla nich żadnych przeszkód.
Pisarka pisząc "Białe kłamstewka" postanowiła połączyć przeszłość z teraźniejszością. Dzięki temu czytelnik będzie miał możliwość lepiej zapoznać się daną postacią. Wplotła w główną treść wiele ciekawych wątków, również tych o tematyce historycznej.
Z tego typu książkami, w których poruszonych jest kilka tematów jest pewien problem. Niejednokrotnie w trakcie lektury może okazać się, że jest ich za dużo. Gubimy rytm i nie wiemy co i jak. Ale w przypadku tej powieści, wszystkie elementy układanki zostały ze sobą idealnie dopasowane. Tworzą jedną spójną całość.
Z każdą stroną książki wzrastała moja czytelnicza ciekawość. Co będzie dalej, jak potoczą się losy trzech przyjaciółek? A gdy dotarłam do momentu, w którym pojawiły się pierwsze tajemnice, kłamstwa i tytułowe kłamstewka wręcz nie mogłam oderwać się od książki. Zostałam wciągnięta na amen. A propos kłamstw dopadła mnie pewna refleksja. Czy istnieje jakiś podział na te większe i na te mniejsze skoro mamy do czynienia ze zdrobnieniem? Warto się nad tym zastanowić, bo jak dla mnie kłamstwo to kłamstwo bez względu na to jakiego jest gabarytu.
"Białe kłamstewka" to świetnie napisana powieść i niech nikogo nie zrazi jej grubość. Ja spędziłam w jej towarzystwie bardzo miło czas i na pewno w przyszłości sięgnę po kolejne książki Lesley Lokko. Ale gdy pierwszy raz spojrzałam na okładkę nazwisko autorki wydawało mi się jakieś znajome. Starość nie radość, więc i pamięć nie ta. Przecież ja już miałam przyjemność spotkać się z twórczością tej pani! Było to jakiś czas temu za sprawą książki "Świat u stóp". Wypożyczyłam ją ze swojej biblioteki. Niestety nie posiadałam wtedy bloga, więc nie miałam przyjemności jej recenzować. Pamiętam, że przypadła mi do gustu.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz