piątek, 7 marca 2014

DOM CÓREK ( Recenzja )

Autor: Sarah-Kate Lynch
data wydania: 2009 ( data przybliżona )
liczba stron: 264
wydawnictwo: Prószyński i S-ka












Clementine Peine to czterdziestoczteroletnia panna o niezbyt korzystnym wyglądzie, zajmująca się wytwórnią win i dbaniem o winorośl pod okiem swojego zgryźliwego ojca Oliviera, ciągle mającego do córki pretensje. Czarę goryczy przelewa nadużywanie przez niego alkoholu. Wpadają w problemy finansowe i zalegają z płatnościami., a ich rodzinny dom popada w ruinę i traci dawną świetność i urok. Pewnego dnia do domu Clementine przychodzi żandarm z wiadomością o nagłej śmierci ojca. Na jego pogrzebie pojawiła się tylko córka, ksiądz i grabarz co oznacza, że żył z dala od reszty społeczeństwa. Po pogrzebie zostaje poinformowana, że musi się skontaktować z prawnikiem rodziny.  Ma nadzieję, że w końcu uśmiechnęło się do niej szczęście i dalsze lata jej życia będą spokojniejsze bez ojca pijaka, ale niestety los pisze inne karty...

Na spotkaniu z prawnikiem dochodzi do odczytu testamentu, z którego wynika, że Clementine będzie zmuszona podzielić się spadkiem z przyrodnią siostrą Mathildą, elegancką, wykształconą damą, której nie darzy sympatią i można powiedzieć że ten brak sympatii działa również od strony Mathilde. Obie doznają szoku po usłyszeniu informacji, że mają jeszcze jedną siostrę Sophie. Majątek zostaje podzielony na trzy części, a tak na prawdę na cztery  bo reszta spadku jak postanowił Olivier należy się wnukom. Początek mieszkania siostrzanego rodzeństwa pod jednym dachem nie należał do najłatwiejszych, wyzywały się na wzajem coraz to bardziej wymyślnymi epitetami, starały się nie wpadać jedna na drugą. Po pewnym czasie ich relację między sobą  robią się co raz to łatwiejsze i lżejsze, ściany którą same przed sobą zbudowały - pękają. Siostry coraz lepiej się dogadują, pojawiła się nić porozumienia. Na światło dzienne wychodzą tajemnice, które były skrywane przed światem...Mathilde porządkuje dokumenty finansowe, zawiera nowe umowy o dostawę szampana z własnej wytwórni z restauracjami i sklepami, oraz pozytywnie załatwia sprawy związane z bankiem. Wspólnymi siłami próbują przywrócić rodzinny interes do dawniejszych lat  świetności.

Powiem tak, książkę czytało się iście szampańsko :-) przedstawiona w niej historia jest pełna humor i ciepła. Powieść czyta się ją lekko i przyjemnie, akcja rozgrywa się w sposób ciekawy dla czytelnika, a przy okazji można dowiedzieć się różnych ciekawych detali i poznać następujące po sobie  kolejne etapy  warzenia szampana.
Po tych wszystkich trudnych chwilach, dla siostrzanego rodzeństwa w końcu zaświeciło słońce, a w ich serach zagościła tęcza...jak mówi przysłowie: Po burzy zawsze wychodzi słońce...:-)
Zaznaczam, że zakończenie tej historii jest zaskakujące, tak samo jak zaskoczone były trzy główne bohaterki :-)

POLECAM 

MOJA OCENA 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz