sobota, 1 marca 2014

TYSIĄC WSPANIAŁYCH SŁOŃC ( Recenzja )

Autor: Khaled Hasseini
data wydania: 2009 ( data przybliżona )
liczba stron: 431
wydawnictwo: Albatros










Kronika trzydziestu lat historii Afganistanu i głęboko poruszająca opowieść o rodzinie, przyjaźni, nadziei i ocaleniu dzikiej miłości. Osią fabuły rozgrywającej się w Afganistanie w ciągu ćwierć wieku, są dzieje dwóch kobiet, które zrządzeniem losu poślubią tego samego mężczyznę, despotycznego Resheeda. Mariam ma zaledwie 15 lat, kiedy zostaje wysłana do Kabulu, by zostać żoną szewca. Druga bohaterka, ambitna i wykształcona Laila, w wyniku wybuchu bomby traci całą rodzinę. Z traumatycznych przejściach dochodzi do siebie w domu Resheeda i Mariam. Stopniowo między kobietami rodzi się trudna przyjaźń...


UWAGA !! książkę  czyta się ją jednym tchem, pochłania bez reszty i na długo pozostaje w pamięci czytelnika...ze mną tak było...

Wzruszająca, momentami wstrząsająca historia kobiecej przyjaźni, pełnej oddania, poświęceń i miłości która rodzi się w obliczu bólu i cierpienia...
Autor bardzo obrazowo i przekonująco pokazał sytuację afgańskich kobiet zawsze skazanych na kaprysy mężczyzn, na przemoc fizyczną i psychiczną, na dotkliwe kary. Usprawiedliwieniem  dla ich oprawców są rzekome nauki Koranu. Bohaterki powieści pokazują jak wiele może wytrzymać człowiek , ile bólu może znieść by bronić drugą osobę
Mimo tych przeciwności główne bohaterki powieści nie poddają się. Ich siła oraz zdolność do poświęceń robią na czytelniku ogromne wrażenie, wzruszają i na długo pozostają w pamięci.

zacytuję fragment powieści, który zostanie ze mną na długo:

.." Wściekły strząsnął ryż i odsunął talerz, rozlewając sos i ryż na obrus. Mariam patrzyła, jak wybiega najpierw z salonu, a potem z domu, trzaskając drzwiami.
  Uklękła i próbowała zebrać ziarnka ryżu na talerz, ale ręce trzęsły jej się tak bardzo, że musiała odczekać. Strach ścisnął jej piersi. Spróbował wziąć kilka głębokich oddechów. Dostrzegła swoje odbicie w oknie salonu o odwróciła wzrok.
  A zaraz potem usłyszała trzask otwieranych drzwi i Raszid wpadł do salonu.
- Wstań -powiedział. - Chodź tu. No, wstawaj.
Złapał ją za rękę, otworzył jej dłoń i wcisnął w nią garść kamyków.
- Włóż je do ust.
- Co?
- Włóż. to . Do ust.
- Przestań Raszidzie, ja...
Jego silna dłoń zacisnęła się na jej szczękach. Wsunął dwa palce do jej ust i otworzył je siłą, a potem wcisnął jej do ust zimne twarde kamyki. Mariam usiłowała uwolnić się z jego uścisku, mamrocząc coś ,ale on wciskał kamyki coraz bardziej, a jego górna warga wykrzywiała się w szyderczym grymasie.
- A teraz żuj - rozkazał.
Z ustami pełnymi żwiru i kamyków Mariam wymamrotała błagalną prośbę. Z kącików oczu płynęły jej łzy.
- Żuj! - krzyknął. W twarz uderzył ją zapach jego tytoniowego oddechu.
Mariam przeżuła. Coś w głębi jej ust zgrzytnęło.
- Dobrze - powiedział Raszid. Drżały mu policzki - Teraz wiesz, jak smakuje twój ryż. Teraz wiesz, co mi dałaś w tym małżeństwie. Złe jedzenie, nic więcej.
  A potem wyszedł, zostawiając ją samą z kamykami, które wypluła wraz z krwią i kawałkami dwóch złamanych zębów trzonowych..."


CZYTAJĄC TĄ KSIĄŻKĘ BARDZIEJ DOCENIMY SWOJE ŻYCIE

MOJA OCENA 10/10 !!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz