poniedziałek, 17 sierpnia 2015

ROSÓŁ Z KURY DOMOWEJ ( Recenzja )

Autor: Natasza Socha
data wydania: 29 lipca 2015
liczba stron: 304
wydawnictwo: Pascal














W szkole podstawowej wsłuchując się w nauki pani nauczycielki od historii mogliśmy usłyszeć o życiu ludzi pierwotnych. Jaskiniowcy, to o nich mowa. Dlaczego o tym wspominam. Otóż, jak dobrze pamiętam jaskiniowiec zajmował się zdobywaniem jedzenia, a jego "małżonka" opiekowała się w tym czasie potomstwem i trzymała pieczę nad jaskinią. Są to czasy przed naszą erą. A jak wygląda to w naszej erze. Troszkę się zmieniło, polowania zastąpiła praca zarobkowa, a jaskinie zastąpił blok, lub dom jednorodzinny...Powoli ten obrazek przechodzi modyfikację, ale Natasza Socha postanowiła zobrazować go przed jakimikolwiek zmianami...

Wiktoria to 37-latka z krwi i kości. Z zawodu pani architekt z talentem plastycznym, który lubi wykorzystywać rysując bajkowe postaci. Żona Tymona. Przyszłego multimilionera...i zagorzałego przeciwnika kobiet spełniających się zawodowo. Jego zdaniem, kobiety powinny się spełniać, ale prowadząc dom.
Z biegiem lat z Wiktorią zaczęło dziać się coś dziwnego, a raczej z jej wyglądem. Tylko, że ona niestety nie dostrzegała tych zmian. Obrosła w piórka, w kurze piórka. Została wykwalifikowaną, tzw. kurą domową. Tymon przynosił do domu dość pokaźną wypłatę, a ona wydawała ją na środki czyszcząco-piorące, sprzęt AGD oraz na gadżety przydatne w kuchni. Miała przecież dryg do gotowania i innych czynności przydatnych w prowadzeniu domu. Takie zdolności nie powinny się marnować. Rysowanie to już inna para kaloszy.
Udało jej się przeżyć w takim marazmie całe 12 lat. Tyle trwało małżeństwo z Tymonem. Aż do pewnego dnia, gdy ukochany małżonek informuje kobietę, że...odchodzi. Jak reaguje na taką informację Wiktoria? Z jednej strony powinna się cieszyć, ale przecież została zdradzona przez męża bez względu jakim był człowiekiem. W ciągu jednej, krótkiej chwili w jej życiu nastąpiła diametralna zmiana. Co teraz...
Wypłakanie się do poduszki może przynieść ulgę, pudełko lodów także, ale to tylko takie chwilowe ukojenie. W takiej chwili najlepszym lekarstwem będzie zacząć wszystko od nowa...
Pakuje swój dobytek, który szanowny małżonek jej pozostawił w cztery tekturowe pudełka i wyrusza w drogę w kierunku Niemiec, a dokładniej obiera kurs na wieś, gdzie mieszka Klara, ciotka Wiktorii. To tam odzyskuje równowagę psychiczną. W dużej mierze przyczyniła się do tego sama ciotka, ale także nowo poznane trzy kobiety "po fachu". Judith, Lea i Mara, one również zmagają się z podobnym problemem z którym zmagała się Wiktoria. Zostały zwyczajnie " ukurzone"...

| ukurzenie - " To rodzaj pewnego procesu, który następuje stopniowo, dlatego trudno się tak od razu zorientować. Najpierw są to normalne wymagania, których oczekuje się od kobiety., czyli pranie, sprzątanie, gotowanie i pieczenie. W późniejszym etapie dorzucane są kolejne czynności: szycie, dzierganie, robienie na drutach, cerowanie, prace ogrodowe, w tym nawet samodzielne zakładanie oczka wodnego. Kobieta wszystkiego się uczy, bo wychodzi z założenia, że jest to absolutnie niezbędne do normalnego funkcjonowania domu. Proces ukurzenia dodatkowo wzmagają zakazy dbania o urodę, czyli malowania się, farbowania włosów, a nawet golenia nóg ". ( cyt. s. 126 )

Inne otoczenie, inne towarzystwo sprawiło, że Wiktoria powoli zapominała o swoim "polskim życiu". Odważyła się nawet na pewną metamorfozę. Porzuciła czarny kolor na rzecz błękitu. Wsłuchując się w historie opowiadane, przez nowe znajome doszła do wniosku, że zostały zawładnięte przez swoich mężczyzn. Wykształcone, pełne ambicji dały się tak zwyczajnie stłamsić. Już słyszę ten męski głos: ja przecież  haruję całymi dniami, przynoszę ciężko zarobione pieniądze, więc chyba mogę liczyć na to, że po pracy będzie czekał na mnie ugotowany obiad, a w domu będzie panował porządek i święty spokój. Ty pewnie przez cały ten czas plotkowałaś z koleżaneczkami i oglądałaś kolejny odcinek swojego głupkowatego serialiku. Co na to głos kobiecy: nic!! Żadnego sprzeciwu. Przecież obiad sam się ugotował, dom się posprzątał, nawet trawnik sam się skosił, a ja siedziałam sobie wygodnie przed telewizorem i nic nie robiłam...
Wiktoria, Judith, Lea, Mara. Cztery fantastyczne kobiety, które nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiały w jednej chwili stały się dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Pojawiła się między nimi wyjątkowa nić porozumienia, którą postanowiły wykorzystać w dość oryginalny sposób. Żeby spełnić swoje marzenie o byciu celebrytą, wystarczy wystąpić w programie talent show, lub opublikować filmik w internecie. Na pomysł nakręcenia takiego filmiku wpadła jedna z bohaterek, tylko w tym przypadku nie chodziło o zdobycie popularności. Posiadał w sobie zupełnie inny przekaz...

Powiem krótko. Pani Nataszo, składam ukłony do samej ziemi. "Rosół z kury domowej" to wyjątkowa książka. Ma to związek z problematyką w niej poruszoną. Do tego trudną problematyką. Nie ma żadnego nakazu, ustawy, że kobieta powinna siedzieć w czterech ścianach jak niewolnica, bez możliwości pójścia do pracy. To ona powinna sama zdecydować. Dom czy praca. Przecież tak naprawdę, my kobiety dajemy sobie świetnie radę na obu tych płaszczyznach. Potrafimy sprostać zadaniom, które są dopasowane do naszych możliwości. Każda z nas ma wyznaczone przez siebie cele do których che dążyć, swoje ambicje i marzenia. Więc jakim prawem ktoś nam tego zabrania.
"Rosół z kury domowej" to istna bomba emocjonalna. Nie wiem, czy tylko ja chciałam udusić gołymi rękoma Tymonka i resztę bohaterów płci męskiej. Po prostu nie dałam rady w spokoju czytać fragmentów z ich udziałem. Emocje wzięły górę. Ale spokojnie, książka za oknem nie wylądowała.
Na całość składają się cztery historie. Historie wyjęte prosto z życia. Nie ma w nich ani krzty sztuczności, żadnych elementów, które mają na siłę zbliżyć je ku autentyczności. Niby jest to fikcja literacka, ale jak bardzo prawdziwa.
Jeśli lubicie delektować się lekturą w trakcie czytania, to ta książka nie pozwoli wam na to. Czyta się ją błyskawicznie. Losy kobiecej czwórki wciągną was bez reszty. Sprzątanie, pranie odejdą na bok. Na obiad zamówicie pizze. Mogę sobie tylko wyobrazić miny waszych mężczyzn.

Drogie Pani sięgnijcie po tę książkę. Ale przede wszystkim jest to pozycja, z którą powinni zapoznać się nasi Panowie. Dlaczego? Bo nam kobietom należy się szacunek, bez względu na to czy spędzamy czas w pracy, czy w domu. Tak się składa, że siedzenie w domu to taka sama praca jak każda inna, tylko z jedną różnicą, pracujemy za darmo. Nikt nam za nią nie płaci. A szkoda, bo uzbierałaby się konkretna sumka, czego dowodem niech będzie poniższy cytat:

| "- Sprzątanie: od czterdziestu do osiemdziesięciu euro. Gotowanie, często trzech różnych posiłków, czyli praca szefa kuchni: trzysta euro. Zawodowa praczka: dwadzieścia pięć euro. Zarządzanie domem: około trzydziestu euro za godzinę razy sześć godzin dziennie daje w sumie tysiąc dwieście sześćdziesiąt euro tygodniowo. Do tego dochodzą dodatkowe prace ogrodowe, w tym koszenie trawnika oraz porządkowanie ogrodu na zimę, zawożenie i odbieranie dziecka do szkoły oraz na wszelakie zajęcia rozwijające, mycie okien, a także remont piwnicy, którą wymalowałam sama, nawet bez cienia propozycji z twojej strony. 
...Sugerując się tymi cenami, oszacowałam, że za wszystkie prace powinnam otrzymywać ponad sześć tysięcy euro miesięcznie. Plus premie." ( cyt. s. 240 ). 

POLECAM
MOJA OCENA 10/10

Za egzemplarz książki dziękuję autorce :-)


1 komentarz:

  1. Nie znam, nie znam :)
    http://fit-healthylife.blogspot.com/2015/08/sierpniowe-fajniedziaki.html

    OdpowiedzUsuń