sobota, 14 marca 2015

MIŁOŚĆ W PIĘCIU SMAKACH ( Recenzja )

Autor: Ann Mah
data wydania: 9 marca 2011
liczba stron: 368
wydawnictwo: Nasza Księgarnia











Lubimy poczuć smak danej potrawy. Najlepiej gdy ten smak jest pełen wyrazu, i odpowiada naszym kubkom smakowym. W przypadku książki autorstwa Ann Mah, czytelnik będzie miał możliwość posmakowania...miłości oraz chińskich potraw...:-). I teraz pytam samą siebie: jak smakuje miłość? Ta najlepsza to chyba: słodka i pikantna, ta już troszkę mniej słono-gorzka. Ale ta, której za żadne skarby nie chciałbym spróbować to mdła miłość...
Decydując się na tę książkę, spodziewałam się iście czytelniczej uczty, do której z czystym sumieniem przysiadłam będąc pewną, że nie wejdzie mi w boczki :-).

beijing kaoya
(kaczka po pekińsku ) *


Główną bohaterką książki jest Isabella. Trzydziestoletnia Amerykanka, która w swoich żyłach posiada krew z domieszką chińskiej. Jej związek z ukochanym dobiega końca, a kariera dziennikarska pękła jak bańka mydlana. Na początku oczywiście przeszła małe załamanie, ale od czego ma się przyjaciółkę, która jednym stuknięciem obcasa potrafi ustawić do pionu...Pakuje walizkę i kupuje bilet do...Chin...

To właśnie tam mieszka i pracuje starsza siostra kobiety - Claire. Znana i ceniona prawniczka. Gdy mieszkały jeszcze w Stanach Zjednoczonych, to właśnie Claire traktowana była przez swoich rodziców jako wzór do naśladowania. To właśnie na niej powinna wzorować się Isabella. Zawsze była tą najlepszą, nie sprawiała żadnych problemów wychowawczych. Więc, tym bardziej była zszokowana po przyjeździe jej obecnym stylem bycia...A do tego związek z żonatym mężczyzną. Cały czas pochłonięta jest swoją pracą zawodową i niestety nie zwraca zbytniej uwagi na obecność siostry...Do czasu, gdy...
Mapo doufu
 ( mapo tofu)*

Ale w pewnej dość ważnej sprawie, a mianowicie w szukaniu nowej pracy, może liczyć na wparcie Claire. Na początku nie była zbytnio tą propozycją zachwycona, bo przecież pracowała w renomowanym piśmie, więc stać ją przecież na coś lepszego. Ale w końcu decyduje się podjąć pracę w redakcji "Beijing NOW". Jej zadaniem, będzie ocenianie odwiedzanych przez nią restauracji, a tak się składa, że temat kulinarny nie jest jej obcy. Praca w roli dziennikarki dla Iz to nie wszystko, posiada również pasję do gotowania...


Niestety zderzenie z nową rzeczywistością będzie dość bolesne. Tak się składa, że obcokrajowcy w Chinach nie są mile widziani, a szczególnie Amerykanie.  A tym bardziej gdy, nie można jednoznacznie określić jakiego są pochodzenia. Isabella na każdym kroku musi się z tego tłumaczyć, a brak umiejętności porozumiewawczych jeszcze bardziej to utrudnia...Może to być troszkę dziwne, że nie zna języka. Przecież w końcu  posiada chińskie korzenie...Ale życiu  bywa różnie...

Jianbing
(chińskie naleśniki )*
Nie samą pracą człowiek żyje. W trakcie swojego pobytu w Chinach, Isabella przeżyje również kilka zawirowań uczuciowych. Przyczynią się do tego dwaj bardzo przystojni mężczyźni...No właśnie, i teraz którego tu wybrać...W sumie nie musi jakoś długo zwlekać z podjęciem decyzji bo jeden z kandydatów do zdobycia jej serca wykonuje duży krok do przodu, ale czy to jest właśnie ten jedyny?..Przyszły mąż i ojciec jej dzieci...Przecież jest już dojrzałą kobietą, więc czas na założenie rodziny. Tym bardziej gdy rodzicielka tego oczekuje od swoich córek...



Było pysznie. Czegoś takiego oczekiwałam zaczynając swoją przygodę z książką Pani Mah. Nie zawiodłam się ani przez chwilę.
Ojjj działo się i to nie tylko w kuchni. Można by rzec, że Isabella przeszła nie kuchenną, ale taką swoją życiową rewolucję. Taki bieg po szczęście i miłość z przeszkodami. Z przeszkodami trudnymi do pokonania., ale natrafiła  również na wiele zabawnych sytuacji.  I właśnie te  humorystyczne wzmianki sprawiły, że momentami czytałam z uśmiechem na twarzy...

yuebing
(ciastka księżycowe)*

Zdaję sobie sprawę z tego, że po przeczytaniu samego opisu książki można sobie pomyśleć, że "Miłość w pięciu smakach" to kolejne lekkie i przyjemne czytadełko, które nic nie wyróżnia pośród innych tego typu książek. Ona wyjeżdża i pozostawia swoje dotychczasowe życie, do tego na horyzoncie pojawia się przystojny On...Nic bardziej mylnego. Jest to historia o poszukiwaniu sensu w życiu. Czy obrałam odpowiedni kierunek, a może wręcz przeciwnie. Dochodzą do tego również rodzinne relacje oraz pochodzenie. I właśnie to powoduje, że książka jest inna...

Isabella to kobieta, która posiada egzotyczny typ urody, ale w środku jej dusza jest iście amerykańska. Nagle pojawia się w kraju swoich przodków, bez dobrej znajomości języka - CO JA TU ROBIĘ? Wykonała skok na głęboką wodę, ale nie utonęła w zgiełku chińskich ulic, smog również jej nie pochłonął. Wręcz przeciwnie...Stała się silną i odważną istotą twardo stąpającą po ziemi...

Jiaozi
( chińskie pierożki )*
Dodatkowym smaczkiem, żeby sięgnąć po "Miłość w pięciu smakach" są wydobywające się z każdej jej strony aromaty i zapachy kuchni chińskiej...Pałeczkami niestety jeść nie potrafię, ale chętnie skosztowałabym co niektórych potraw...Bardzo dokładne opisy, sprawiły, że mogłam wgłębić się w zakamarki jednej z najbardziej popularnych kuchni świata...Te wszystkie składniki, z którymi miałam pierwszy raz do czynienia. Autorka zafundowała czytelnikowi iście kulinarną podróż.
Ja jestem zachwycona...:-)



Taką wisienką na torcie, są umieszczone przepisy na samym końcu książki. Zaznaczam, że są to przepisy samej autorki. A już na takim samiusieńkim końcu odnajdziemy wywiad, którego udzieliła pisarka :-).

* wszystkie zdjęcia zostały zaczerpnięte z internetu

Zapraszam i życzę SMACZNEGO :-)

MOJA OCENA
8/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz