Autor: Grażyna Jeromin-Gałuszka
data wydania: 19 maja 2015
liczba stron: 440
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Złoty sen" to moje pierwsze spotkanie z prozą Grażyny Jeromin-Gałuszko. Urzeczona pięknym okładkowym zdjęciem nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki.
Willa, której właścicielką jest ekscentryczna Lili, była kiedyś popularnym pensjonatem wśród kuracjuszy. Józefa, pomoc domowa też miała co robić. Teraz w każdym z pokoi słychać tylko głuchą ciszę. Wszystko ulega zmianie w chwili gdy do drzwi willi zapukała Ada, która po kilku latach wróciła do miejsca, gdzie razem z mamą spędzała każde wakacje.
Ponoć ma kochającego męża, wiedzie szczęśliwe życie, więc skąd ten nagły przyjazd? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
Dziewczyna w trakcie swojego pobytu dostrzega, że madame w dalszym ciągu nie odzywa się do Arlety, Józefa nadal używa w kuchni tylko soli i pieprzu, a Kalina nie została wielką gwiazdą. Jej wakacyjna przyjaciółka miała ku temu predyspozycje, ale złe decyzje doprowadziły ją do życiowego upadku. Dziewczyna potrzebowała natychmiastowej pomocy.
Lili, Ada, Kalina i Józefa - cztery fantastyczne kobiety, które zostały zdane na siebie. W pewnym momencie dochodzą do wniosku, że życie jednak nie jest takie złe.
Jaką rolę w tym wszystkim odegrał Wiktor, który wrócił po piętnastoletniej emigracji do kraju?
Przeczytałam do końca książkę, ale niestety nie podbiła mojego czytelniczego serca. Pomysł na fabułę autorka miała bardzo dobry, ale wykonanie trochę nie wyszło. W moim odczuciu wkradł się w nią zbyt duży chaos. Winna temu jest dość liczna grupa bohaterów, którzy byli wprowadzani bez jakichkolwiek informacji o danej postaci. Skutkowało to tym, że nie wiedziałam kto jest kim. Dopiero z czasem pojawiało się więcej charakterystyki, a lektura była bardziej płynna. Jednak ja wolę, gdy od razu wiem o kim czytam.
Chwilami odczuwałam dość duże znużenie. Tak naprawdę w tej historii nic się nie dzieje, co by mnie jakoś zaciekawiło. Akcja toczy się w ślimaczym tempie, brak chociażby jednego ciekawego obrotu wydarzeń. Przygnębiający i dołujący nastrój, jaki panuje w powieści jeszcze bardziej mnie zniechęcał.
Chyba najciekawszą postacią w całej tej historii była Klarysa, na temat której było tak mało. Wszyscy uważali ją za wariatkę. Nikt nie brał pod uwagę, że coś takiego miało miejsce naprawdę. Do momentu gdy poznaje Wiktora. Mężczyzna nawiązał ze staruszką bardzo dobry kontakt i świetnie się ze sobą dogadywali. Ten wątek spodobał mi się najbardziej i żałuję, że nie został szerzej przedstawiony.
Nie wiem jak to wyglądało w przypadku innych czytelników, ale ja szybko spostrzegłam się dlaczego Ada tak nagle pojawiła się w wilii. Co ją do tego skłoniło. Przewidywalność w książce to nic dobrego i niestety psuje całą przyjemność z poznawania jej treści.
Klimatyczna szata graficzna, ciekawy zarys fabuły to troszkę za mało, żeby dana powieść mnie urzekła. Dla mnie najważniejsze jest wnętrze, a w przypadku "Złotego snu" było nijakie, mdłe i bez charakteru. Zabrakło mi tutaj takiej małej iskry, dzięki której coś jednak zacznie się dziać
POLECAM
MOJA OCENA