Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 września 2025

SAMULKA (Recenzja)

Autor: Kinga Facon
data wydania: 2 marca 2016
liczba stron: 304
wydawnictwo: Otwarte 







Na "Samulkę" natrafiłam któregoś dnia w bibliotece. Ze względu na intrygujący tytuł skusiłam się na jej lekturę. 
Książka jest debiutem literackim Kingi Falcon.

Samulki, to jedno z takich miejsc gdzie spokój przeplata się z ciszą. Trzy lata temu do tego jakże uroczego miasteczka przeprowadziła się Ewa, skryta i zamknięta w sobie trzydziestolatka. 
W wyniku pewnych dramatyczny wydarzeń z przeszłości, kobieta posiada na duszy ranę, którą z wielkim trudem próbuje zabliźnić.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu w towarzystwie nowo poznanych osób, zaczyna coraz częściej się uśmiechać, i inaczej patrzeć na świat. Może liczyć w każdej chwili na ich pomoc. Szczególne wsparcie otrzymuje od Marcina, nie mniej tajemniczego mężczyzny jak ona sama. 

Byłam ciekawa tej książki ze względu na rozbieżność w opiniach innych recenzentów. Jedni się zachwycają, drudzy wręcz przeciwnie, i dlatego chciałam wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. 
Osobiście mam sentyment do małych miasteczek, więc lubię sięgać po książki właśnie z takim motywem. 
Samulki, pięknie brzmi prawda? Jestem bardzo ciekawa, skąd autorka miała pomysł na taką nazwę, bo oryginalności jej nie brakuje. Bez wątpienia jest to wyjątkowe miejsce otulone aurą ciepła, troski i przytulności. W dużej mierze odpowiedzialni są za to jego mieszkańcy. Są to ludzie, którzy wspierają się nawzajem, mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji. Tworzą kochające się rodziny.
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych jest to mało realne. Gdzie podziały się jakieś problemy, troski? Wszyscy chodzą zadowoleni, cieszą się życiem. Po prostu bajka. Przykre jest to, że tracimy wiarę w szczęście i miłość.
Do swojego grona przyjęli również Ewę. Dziewczyna zmaga się z zespołem depresyjno-lękowym. Nasza główna bohaterka stara się odnaleźć psychiczną równowagę, ale chwilami jej zachowanie było mało odpowiedzialne. Mam tu na myśli odstawienie farmaceutyków. Zamiast tego szukała ukojenia w kawoterapii, ciastoterapii, floroterapii i w spacerach ze swoim adoptowanym przyjacielem na czterech łapach z merdającym ogonem. Coś takiego może w jakimś stopniu pomóc, jednak moim zdaniem fachowa porada powinna być tutaj na pierwszym miejscu. 
Ewa lubi rozmawiać, ale z kim skoro stroni od ludzi? Tego moi drodzy wam nie zdradzę.
W książce pojawił się pewien wątek, który nie wszystkim może przypaść do gustu. Mowa tutaj o wierze w Boga. Czy jest to temat kontrowersyjny? W dzisiejszych czasach chyba troszkę tak. Co niektórzy lubią się nią obnosić, bez wstydu chodzą do kościoła, mają bliski kontakt z kapłanami, należą do różnych grup formacyjnych. Inni wręcz przeciwnie. Czy to źle? Każdy z nas podejmuje decyzje samodzielnie, nikt nas do niczego nie zmusza. Kto wie, może z czasem zmienimy zdanie, prawda?
Modlitwa też jest formą terapii. Może pomóc, ukoić naszą duszę i uzdrowić zbłąkaną owieczkę. 
Jak dla mnie ten wątek nie był jakiś przesadzony i nie poczułam jego nadmiaru.
Ta powieść ma potencjał, ale chyba nie został przez autorkę do końca dobrze wykorzystany. Chwilami wiało nudą,  zwyczajnie nie działo się nic. Niestety próżno tu szukać jakichkolwiek zaskoczeń w fabule. W trakcie lektury kilka razy zdarzyło mi się zgubić wątek. Głównym winowajcą były wspomniane wcześniej tajemnicze rozmowy głównej bohaterki, których według mnie było za dużo, i to one wiodły tutaj prym. Plus należy się za poruszenie jakże ważnego tematu jakim jest depresja. 
Czy polecam wam tę książkę? Nie należy do tych bardzo dobrych,  ani tych bardzo złych, i dlatego decyzję odnośnie lektury pozostawiam wam.  
 
MOJA OCENA 6/10 






 
 
 

czwartek, 9 marca 2023

WSZYSTKIE NASZE OBIETNICE ( Recenzja )

Autor: Colleen Hoover
data wydania: 14 listopada 2018
liczba stron: 296
wydawnictwo: Otwarte 
 






To, co teraz napiszę może co niektóre osoby wprawić w osłupienie. Otóż, nie czytałam jeszcze żadnej książki spod pióra Collen Hoover. "Wszystkie nasze obietnice" to początek mojej przygody z twórczością tej pisarki. 

Quinn i Graham poznali się w dość nietypowych okolicznościach. Dla obojga był to moment, który uświadomił im, jak duży mogli popełnić błąd. Z czasem, ta nic nieznacząca znajomość staje się początkiem ich wspólnej drogi. W trakcie składania przysięgi małżeńskiej byli pełni nadziei na lepsze i szczęśliwe jutro. 
Tak też było, do chwili gdy zaczęli starać się o dziecko. Okazało się, że Quinn ma duże problemy z zajściem w ciążę. Brak dwóch kresek na teście i comiesięczne kobiece dolegliwości powoli zabierały Quinn całą radość z życia. Zaczęła unikać również Grahama, który tak jak ona, marzył o powiększeniu rodziny.  
Czy drewniana szkatułka z tajemniczą zawartością, którą Graham podarował swojej żonie zdoła uratować ich małżeństwo pogrążone w tak poważnym kryzysie?  

I jak ja mam teraz wszystkie moje przemyślenia ubrać w słowa? Na dodatek żeby brzmiał to mądrze i dało się zrozumieć. Po lekturze książki "Wszystkie nasz obietnice" jestem w totalnej rozsypce. Byłam przygotowana na to, że będę miała do czynienia z historią, która nie należy do grupy lekkich i przyjemnych. Nastawiałam się psychicznie i mentalnie, ale najwidoczniej jestem zbyt wrażliwą osobą i nie dałam rady na spokojnie jej czytać. Robiłam sobie krótkie przerwy, żeby móc uspokoić emocje, które we mnie buzowały.

Collen Hoover zastosowała w książce czasową retrospekcję.  Rozdziały zostały podzielone na "Wtedy" i "Teraz", czyli czas przed ślubem Quinn i Grahama i momenty gdy byli już małżeństwem. Dzięki takiemu posunięciu czytelnik dostał możliwość szerszego zapoznania się z historią bohaterów.  
Jeśli chodzi o pierwsze spotkanie Quinn i Grahama, towarzyszyły mu niezbyt miłe okoliczności ( nie pytajcie jakie, bo i tak wam nie zdradzę), ale uważam, że było ono na swój sposób romantyczne. 
Graham to miły, inteligentny mężczyzna. Do tego bardzo przystojny, co oczywiście nie uszło uwadze Quinn. Po tym co się stało każde z nich wyruszyło w swoją drogę. Jednak coś między nimi zaiskrzyło, ale nie zdawali sobie jeszcze z tego sprawy. Dopiero po jakimś czasie doszli do wniosku, że nie mogą bez siebie żyć.
Z każdą kolejną rocznicą ślubu czuli do siebie jeszcze większą miłość. Do pełni szczęścia brakowało im tylko dziecka. Początkowo Quinn podchodziła spokojnie do sytuacji, ale z czasem brak dolegliwości ciążowych zaczął ją niepokoić.
Niepłodność dotyka wielu kobiet. Medycyna idzie do przodu, ale w wielu przypadkach nie można w żaden sposób pomóc. W książce został poruszony temat metody in-vitro. Dla wielu małżeństw, jest to jedyna nadzieja, ale są też takie osoby, dla których ten zabieg jest zwykłym laboratoryjnym eksperymentem. Dzięki tej metodzie na świecie mogą pojawić się kolejne maleńkie istotki, które będą kochane i rozpieszczane. 
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w dyskusjach na ten temat biorą udział ludzie, którzy nie mają pojęcia co czuje młoda kobieta, która pragnie urodzić dziecko, ale z różnych przyczyn nie może zajść w ciążę. Jedną z nich jest endometrioza, na którą niestety choruje Quinn. Bardzo dobrze, że ten problem również został przez pisarkę poruszony. 
Co do postaci głównej bohaterki było mi jej ogromnie żal. Pojawiło się też współczucie. Próbowałam ją zrozumieć jak kobieta kobietę, ale z drugiej strony miałam do niej sporo pretensji. Nie podobał mi sposób, w jaki traktowała swojego męża. Postępowała wobec niego bardzo egoistycznie. 
Graham to mężczyzna, o którym marzy i śni chyba każda z nas. Czuły, opiekuńczy. Jak on kochał tą swoją Quinn, jak się o nią troszczył i wspierał w trudnych momentach. Był dla niej nieocenionym wsparciem i pomocą. To on wyciągał ją z najgłębszych dołków. Trwał przy niej i wierzył mocno w to, że wspólnie dadzą radę. Ideał nad ideały. W pewnym momencie miałam i na niego nerwy i aż chciało się krzyknąć: co ty chłopie robisz!! 

"Wszystkie nasze obietnice" to jedna z bardziej emocjonujących książek, z jakimi miałam do tej pory do czynien. Obecnie za wzór stawia się rodzinę składającą się z mamy, taty i dzieci. Te u których nie ma dzieci, są jakieś gorsze, wybrakowane? Może dwoje dorosłych osób podjęło taką, a nie inną decyzję, i nie chcą ich mieć. Wolą sobie na przykład przygarnąć psa ze schroniska. Nikogo nie powinno to interesować.
No i te pytania od najbliższych szczególnie na spotkaniach rodzinnych dotyczące zajścia w ciążę. Dla mnie takie wtykanie nosa w nie swoje sprawy jest poprostu żenujące. Bardzo dobrze, że pojawił się w książce właśnie ten temat. 

"Wszystkie nasze obietnice" to książka, którą powinien przeczytać każdy, bez wyjątku. A przede wszystkim osoby, które przeżywają to samo co główni bohaterowie. Historia Quinn i Grahama pokazuje nam wszystkim, jak bardzo ważne jest wsparcie i pomoc drugiego człowieka. Razem jest łatwiej przejść przez drogę, na której pojawiły się kłody od losu. Nie walczmy z problemami w samotności, nie bójmy się o nich rozmawiać. Właśnie brak takiego dialogu mógł doprowadzić do rozpadu małżeństwa o którym mowa. 
Jeśli chodzi o moje odczucia odnośnie zakończenia, to wydaje mi się, że było ono lekko niedopracowane. Tak jakby pisarka straciła swój rytm. Po tym wszystkim zrobiło się jak dla mnie zbyt cukierkowo i słodko. 

Polecam wam serdecznie tę książkę. Czyta się ją błyskawicznie. "Wszystkie nasze obietnice" to piękna i wzruszająca powieść, która z pewnością przypadnie wam do gustu. 
Jeśli jesteście ciekawi co takiego było ukryte w szkatułce musicie zapoznać się książkę. Zdradzę wam tylko, że bez chusteczek nie dacie rady tego przeczytać. 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10



poniedziałek, 30 maja 2022

W CIENIU WIERZB ( Recenzja )

Autor: Sylwia Kubik
data wydania: 3 marca 2022
liczba stron: 376
wydawnictwo: Otwarte











"W cieniu wierzb" to trzeci i jednocześnie ostatni tom cudownej serii autorstwa Sylwii Kubik. Ogromnie się cieszę, że po raz kolejny mogłam odbyć swoją literacką podróż na Żuławy. Po tym w jaki sposób skończyła się druga część obowiązkowo musiałam sięgnąć po kontynuację historii Kamila, Ewy oraz pozostałych bohaterów. 

Kamil dochodzi do zdrowia po ciężkim wypadku samochodowym. Stan w jakim się znajduje nie pozwala mu osobiście zarządzać gospodą. Pomagają mu w tym najbliżsi i ku zaskoczeniu wszystkich także jego siostra, Anastazja. Na pewien czas z pracy zrezygnowała Ewa, która musi na spokojnie wszystko sobie przemyśleć. Zdaje sobie sprawę z tego, że popełniła wielki błąd. Powinna już dawno opowiedzieć Kamilowi całą prawdę o sobie. 
Po tym co się wydarzyło ma zamiar stanąć twarzą w twarz z przeszłością i raz na zawsze zamknąć ten etap. Musi za wszelką cenę tego dokonać, żeby móc w spokoju rozpocząć nowe życie.

Tylko czy Kamil będzie chciał z nią rozmawiać po tym czego dowiedział się na jej temat? Może mieć do niej pretensje, że mu nie zaufała i tego Ewa najbardziej się bała.

Kocham, kocham, kocham jak to mówiła nie żyjąca już Kora Jackowska. "W cieniu wierzb" jak i poprzednie części serii  Żuławskiej zasługują na jak najwyższe noty. 
Sylwia Kubik z pewnością umie w emocje. Jest ich tutaj cała masa i to różnego kalibru. Wzruszeń w tej książce z pewnością nie brakuje oraz fragmentów, które wprowadzą czytelnika w refleksyjny nastrój. Oczywiście o wątku humorystycznym autorka też nie zapomniała. Jest tu wszystko co powinno znaleźć się w dobrze napisanej książce. 
Bohaterowie wykreowani przez pisarkę to też górna półka. Wszyscy są cudowni i tak prawdziwi, że chyba bardziej już się nie da. Ewa, główna bohaterka przeszła w swoim życiu prawdziwy koszmar. Została porzucona przez matkę i jakby nie było przez ojca alkoholika również. Miała nadzieję, że odnajdzie chociaż małą namiastkę szczęścia w dorosłym życiu. Związek z był dla Ewy spełnieniem marzeń, ale z czasem przekonała się na własnej skórze jak bardzo się myliła. Na szczęście zdołała się z tego koszmaru uwolnić. Została osobą bezdomną, ale jednocześnie nie poddała się. Odnalazła w sobie ostatnie pokłady siły i determinacji dzięki którym mogła wyruszyć w drogę po lepsze jutro. Ścieżki po których było jej dane iść pokierowały ją na Żuławy. To tutaj gdzie mieszkała jej babcia znalazła swój dom, pracę, a przede wszystkim poznała ludzi, którzy pomogli bezinteresownie obcej dziewczynie. 
Z czasem pojawiło się też uczucie do mężczyzny, przy którym mogła czuć się bezpiecznie. 
Kamil zakochał się w Ewie, której tak naprawdę nie znał. Pokochał ją szczerą i piękną miłością i pragnął spędzić u jej boku kolejne lata swojego życia. Tworzyli razem piękną parę. Co niektórym taki obrót spraw nie przypadł do gustu. Mowa tutaj o matce Kamila, która lekko mówiąc nie obdarzyła Ewy sympatią. Gdy tylko nadarzyła się okazja wypominała jej pochodzenie, brak wykształcenia. Nie takiej żony pragnęła dla swojego ukochanego syna. Małgorzata to typowy obraz nielubianej teściowej z dowcipów. Jednak z biegiem czasu jej nastawienie wobec Ewy zaczęło się powoli zmieniać. Wiejskie powietrze miało na nią zbawienny wpływ. Żuławy też zaczęły jej się podobać, ale życia w mieście nie porzuci za żadne skarby. Za to ojciec Kamila czuł się bardzo dobrze w otoczeniu sielskich krajobrazów i z chęcią zamieszkałby w Krasnymstawie na stałe. 
Kolejną postacią, która przeszła wewnętrzną metamorfozę była Anastazja, siostra Kamila. Przyjechała na Żuławy z powodów osobistych na temat których nie chciała z nikim rozmawiać. Początkowo nie była zbyt pozytywnie nastawiona do nowego miejsca i ludzi. W końcu przyzwyczajona jest do gwarnego miasta, a tu tylko pola i ta dołująca cisza. Zgrywała niedostępną i rozkapryszoną panienkę, która miała wszystko i nie musiała się o nic martwić. Do takich osób trzeba mieć podejście, zachęcić do rozmowy. A nóż znajdzie się jakiś wspólny temat. W przypadku Anastazji tak się stało i duża w tym zasługa jej babci. 
Wypadek brata też miał na nią znaczny wpływ. Praca w gospodzie sprawiała jej dużą satysfakcję. Czerpała z zarządzania dużą przyjemność i nawet nieźle dawała sobie ze wszystkim radę. Na początku pojawiło się parę problemów, ale wspólnymi siłami udało jej się z nich wybrnąć. Po raz pierwszy była z siebie dumna. 
Jej zmiany w zachowaniu dostrzegł Antek, który zwrócił już wcześniej na dziewczynę swoją uwagę. Początki znajomości tych dwojga nie należały do najprzyjemniejszych. Tak to już jest gdy ocenia się kogoś po pozorach. Czułam, że między nimi coś się wydarzy bo naprawdę pasowali do siebie. Te ich wzajemne przekomarzania się były urocze. W końcu kto się czubi, ten się lubi. 

Wszyscy bohaterowie z książki zasługują na uwagę, ale na tą szczególną trzeba sobie zwyczajnie zasłużyć. Rozalia, Matylda i pan Bronek, to wyjątkowi bohaterowie, którzy tworzą grupę osób w podeszłym wieku, ale ciągle młodych duchem.
Pani Rozalia, pracuje w kuchni i czaruje. Czytając książkę od razu człowiek czuje się głodny, a opisy regionalnych potraw łaskoczą wszystkie kubki smakowe. Jest kobietą mądrą i inteligentną posiadającą szczególny dar. Szybko potrafi poznać się na człowieku i gdy nadejdzie taka potrzeba ostrzec przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. 
Matylda, babcia Kamila i Anastazji to kobieta skarb. Doradzi i wysłucha. Dla każdego znajdzie czas. Sama w przeszłości doznała wielu krzywd, ale na szczęście wszystko jakoś się ułożyło. Dopóki zdrowie dopisuje może cieszyć się szczęściem najbliższych. 
Pan Bruno, uroczy starszy pan, który jako pierwszy pomógł Ewie. To on opowiedział dziewczynie historię życia jej babci. Mieszka sam, ale gdy w Krasnymstawie pojawiła się Matylda zaczęli spędzać ze sobą miło czas. 
Podobno miłość nie patrzy na wiek, a ta dwójka z pewnością zasługiwała na wszystko co najlepsze. 

Pisząc krótką charakterystykę na temat Ewy wspomniałam o jej matce, która porzuciła ją gdy ta była jeszcze małą dziewczynką. Po prostu któregoś dnia wyszła do pracy i od tego czasu słuch po niej zaginął. Ojciec Ewy miał zgłosić zaginięcie na policji, ale jak się okazało nigdy tego nie zrobił. 
Kamil postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zaangażował się w poszukiwanie kobiety. Oczywiście za zgodą Ewy. Razem wpadli na ważny trop...

Nawet nie wiecie jak trudno mi było rozstać się z bohaterami "W cieniu wierzb". Polubiłam wszystkich bez wyjątku. Zresztą cała seria wywarła na mnie ogromne wrażenie i czytanie jej sprawiło mi ogromną przyjemność. Wszystkie trzy tomy można śmiało zapakować do walizki, którą mamy zamiar zabrać ze sobą na urlop. 
Ja w trakcie lektury bardzo miło spędziłam czas. Odpoczęłam, zrelaksowałam się, a przy okazji poznałam kolejny piękny zakątek naszego kraju. 
"W cieniu wierzb" to książka dla osób, które lubią szczęśliwe zakończenia.

POLECAM
MOJA OCENA 8/10









sobota, 30 kwietnia 2022

KSIĘŻYC NAD BRETANIĄ ( Recenzja )

Autor: Nina George
data wydania: 15 kwietnia 2015
liczba stron: 320
wydawnictwo: Otwarte
 











"Lawendowy pokój", debiut literacki Niny George mnie zachwycił, więc gdy nadarzyła się okazja sięgnęłam po jej drugą książkę. "Księżyc nad Bretania" to historia opowiadająca losy kobiety, która szuka siebie i swojej drogi...

Sześćdziesięcioletnia Marianne marzy tylko o jednym. Chce umrzeć i to jak najszybciej. Skok z mostu do Sekwany miał jej w tym pomóc. Uratowana przez nieznajomego mężczyznę trafia na szpitalny oddział po nieudanej próbie samobójczej. To nie tak miało wyglądać.  W dalszym ciągu oddycha, a jej serce bije. Po co? Przecież życie i tak już nie ma dla niej żadnego sensu. 
Zaglądając do pokoju pielęgniarek dostrzega coś niezwykłego. Nigdy nie widziała czegoś tak pięknego, wręcz hipnotyzującego. Mały kafelek z przepięknym malunkiem przedstawiającym nadmorski port stał się dla niej bodźcem żeby móc w końcu podjąć samodzielną decyzję. Pojedzie tam i nikt jej tego nie zabroni. Będzie potem tego żałować, albo nie. Czas pokaże...

"Księżyc nad Bretanią" to książka, którą trudno rozszyfrować. Ma w sobie moc przyciągania, ale jednocześnie jest w niej coś takiego, że w pewnej chwili czytelnik zaczyna odczuwać do niej niechęć. Opinie na jej temat wśród innych recenzentów też są podzielone. Ja niestety należę do grupy tych negatywnie oceniających.
Po przeczytaniu kilku początkowych stron myślałam, że historia kobiety, która nie jest szczęśliwa w małżeństwie do tego stopnia, że zdecydowała się na tak dramatyczny krok maksymalnie mnie wciągnie. Stało się zupełnie inaczej. Im dalej robiło się coraz bardziej nudno. Emocje ulotniły się w nieznanym kierunku, akcja też stanęła w miejscu. Sytuację ratowały opisy dotyczą Bretanii i wzmianki na temat kulinarnych potraw.
"Księżyc nad Bretanią" to zdecydowanie książka w nie moim klimacie. Filozoficzne wtrącenia szybko zaczęły mnie drażnić. No i te nie przetłumaczone fragmenty, które wydały mi się bezsensowne i w ogóle nie potrzebne.
Główna bohaterka też nie podbiła mojego czytelniczego serca. Tak naprawdę sama nie wiedziała czego chce. Tu niby pakuje swoje rzeczy i wyjeżdża tylko po to żeby za chwilę wrócić. Widać, że ma problemy i potrzebuje więcej czasu żeby odnaleźć psychiczną równowagę, którą gdzieś po drodze zgubiła.

Czy polecam wam tę książkę? Ja jestem zawiedziona bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. Czasami tak bywa, że dana historia nie sprosta naszym oczekiwaniom albo zwyczajnie nie trafi w nasz gust. Dla fanów filozofii i legend będzie to z pewnością idealna propozycja.




piątek, 26 listopada 2021

TAJEMNICA Z PRZESZŁOŚCI ( Recenzja )

Autor: Sylwia Kubik
data wydania: 1 września 2021
liczba stron: 368
wydawnictwo: Otwarte











"Tajemnica z przeszłości" to drugi tom cyklu Żuławskiego autorstwa Sylwii Kubik. Pierwszy szalenie przypadł mi do gustu, więc z ogromną dozą zainteresowania sięgnęłam po kontynuację historii opisującej losy Ewy i Kamila.

Ewa po tym co przeszła w końcu zaczyna patrzeć w przyszłość z optymizmem. Mieszka w domu po babci, ma pracę i ukochanego mężczyznę u boku. Zakochała się w Kamilu, który jest jej szefem. Dla niego Ewa też stała się kimś znacznie ważniejszym niż tylko pracownicą. Wspólne spacery i rozmowy coraz bardziej zbliżają ich do siebie. 
Kamil pragnie stworzyć z Ewą poważny związek, ale jest coś, co od kilku dni nie daje mu spokoju. Na każde zadane przez niego pytanie dotyczące rodziny lub przeszłości dziewczyna reaguje nerwowo. Odpowiada wymijająco albo wcale.
Ewa zwyczajnie nie chce wracać do chwil, gdy była w związku z Michałem, a tym bardziej opowiadać o swoim domu rodzinnym. Nie ma się czym chwalić i najchętniej chciałaby raz na zawsze wymazać wszystko ze swojej pamięci. Niestety nie jest to takie proste, gdy przeszłość nieoczekiwanie postanawia o sobie przypomnieć.
Przyjazd do gospody dawnej znajomej Ewy raczej nie wróży nic dobrego.

Cieszę się ogromnie, że mogłam po raz drugi odwiedzić Krasnystaw. Urzekła mnie ta mała miejscowość tak samo jak Ewę i Kamila. Kończąc lekturę pierwszej części czułam, że tych dwoje ma ku sobie. Te ukradkowe spojrzenia i gesty. Ewa w końcu mogła powiedzieć, że jest szczęśliwa. Czuła się przy Kamilu bezpiecznie i była pewna, że kocha ją tak samo mocno jak ona jego. Niestety co niektórzy patrzyli na ich związek niezbyt przychylnym okiem.
Bardzo rozczarował mnie Antek. Nawet przez moment nie przypuszczałam, że w taki sposób zachowa się w stosunku do Ewy. Był zazdrosny i poczuł się odtrącony, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Z drugiej strony było mi go trochę żal. Jest miłym, sympatycznym, przystojnym facetem, który po prostu nie ma szczęścia w miłości. Mieszka na prowincji i pracuje w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Uważa to za główny powód braku zainteresowania u płci przeciwnej. Jego zdaniem kobiety wolą bogatych i wymuskanych mężczyzn z miasta. Im grubszy portfel oraz więcej zer na koncie tym lepiej. Takie zdanie wyrobił sobie na temat Ewy, chociaż wcale jej nie zna. 
Podobnie o tej biednej dziewczynie myśli Małgorzata, matka Kamila. Ile ja nerwów straciłam przez tą kobietę. W jednej sekundzie zniszczyła życie własnemu dziecku. Ma się za damę, a tak naprawdę jest wyrachowaną intrygantką, która nie cofnie się przed niczym. Nie obchodzi ją, że Kamil jest już dorosły i ma prawo do podejmowania własnych decyzji. 
Poddałam krótkiej analizie sposób w jaki Kamil zareagował na to wszystko i powiem wam, że mocno się na nim zawiodłam. Nie tego Ewa spodziewała się po mężczyźnie, którego kocha.
Za to bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Anastazja, jego siostra. Nieoczekiwanie zdecydowała się na przyjazd do gospody. Wszyscy byli w szoku bo przecież wieś to nie jej klimaty. Jak się później okazało miała ku temu swoje powodu, o których nie chce nikomu mówić. Zaimponowała mi ta dziewczyna. Zgrywała wielką panią z miasta robiącą setki zdjęć na swoje media społecznościowe, ale po bliższym poznaniu okazała się sympatyczną i inteligentną osobą. Znalazła sobie nawet nową pasję. 

Wróćmy jeszcze na moment do Ewy. Jak wiemy mieszka w domu po babci, której nie było jej dane poznać. Teraz ma zamiar to zmienić i chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Zdziwiło ją, że w trakcie sprzątania nie znalazła żadnych pamiątek i zdjęć. Sylwia Kubik w drugim tomie cyklu przedstawiła szerzej historię Wandy. Najwięcej do powiedzenia na jej temat miał pan Bronek, którego Ewa poznała w dniu przyjazdu do Krasnegostawu.  

Całość czytało mi się przyjemnie, chociaż pierwszy tom był jak dla mnie odrobinkę ciekawszy. Tym razem w trakcie lektury poczułam się lekko znudzona. W dużej mierze przyczyniła się do tego główna bohaterka i jej ciągłe wątpliwości czy powiedzieć o wszystkim Kamilowi. Ja wiem, że Ewa czuła strach, ale w pewnych sytuacjach najgorsza prawda jest lepsza od milczenia. Niestety wyszło jak wyszło i nie da się już cofnąć czasu. 
Kilka ostatnich stron czytałam z zapartym tchem. Takiego zakończenia to ja się nie spodziewałam. Jak tylko pojawi się na księgarnianych półkach trzecia część musi od razu trafić w moje ręce. 

Oj nie ładnie droga Sylwio Kubik, żeby tak znęcać się nad swoim czytelnikami i kończyć książkę w taki sposób. Przecież człowiek oszaleje z tego czekania!! 

POLECAM
MOJA OCENA 8/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: 
























 

piątek, 19 czerwca 2015

LAWENDOWY POKÓJ ( Recenzja )

Autor: Nina George 
data wydania: 30 lipca 2014
liczba stron: 344
wydawnictwo: Otwarte 










O tej książce ostatnimi czasy można było wiele usłyszeć. W sieci pojawiała się recenzja za recenzją...Istny literacki fenomen. Miano bestsellera uzyskała już kilka dni po swojej oficjalnej premierze, a kolor lawendowy stał się najmodniejszym kolorem sezonu. Tak się złożyło, że owa książka znalazła też swoje miejsce w mojej domowej biblioteczce...Ale czekała dłuższy czas na swoją kolej. Dlaczego? Postanowiłam odczekać, aż ten lawendowy boom troszkę ucichnie...

Wyobraź sobie, że kilka ulic dalej od twojego domu ma powstać dość nietypowa apteka. A co takiego nietypowego może być w aptece? Jej asortyment. Syropy na gardło, tabletki na ból głowy zostaną zastąpione...książkami. Każda książka będzie przeznaczona na inną duchową dolegliwość, bo człowiek cierpi nie tylko na cielesne bolączki, na te duchowe również...
Jean Perdu to pięćdziesięcioletni właściciel, a jednocześnie farmaceuta w takiej Literackiej Aptece. Cały zbiór woluminów został przez niego umieszczony na pływającej barce. Każdego klienta poddaje dogłębnej duchowej analizie. Po krótkiej rozmowie potrafi "przepisać" odpowiednią książkę. My mole książkowe, wiemy jaką moc posiadają książki oraz ich czytanie...

"Czytanie - niekończąca się podróż. Długa, ba, wieczna podróż, w trakcie której stajemy się łagodniejsi, czulsi i bardziej ludzcy." ( cyt. s. 132 )

Mężczyzna za pomocą książek pomaga innym. Ale pomocy potrzebuje również on sam...Tylko, czy istnieje taka książka, która pomogłaby mu zwalczyć osobiste udręczki...
Działo to się dwadzieścia lat temu. Ona i On. Manon i Jean obdarzyli się wspaniałym uczuciem...Niestety ich związek uległ rozpadowi. Zadecydowała o tym ukochana Jeana Perdu...Zabliźniona rana na sercu mężczyzny ponownie zaczyna krwawić, gdy w jego ręce trafia przypadkowo znaleziony list, którego nadawcą była Manon.

Co można powiedzieć o książce Niny George "Lawendowy pokój"...Jest to pozycja, która wprowadza czytelnika w magiczny świat książek. Literacka Apteka - to wprost wymarzone miejsce dla każdego miłośnika literatury. Do tego ten tajemniczy i iście baśniowy klimat, który sprawia, że czytając książkę można się fantastycznie zrelaksować oraz odpocząć od spraw codziennych...
Ale mamy tutaj do czynienia również z prawdziwymi realiami ludzkiego życia. Ból i cierpienie po stracie ukochanej osoby.
Historia Jeana Perdu, która została nakreślona na kartach powieści wywarła na mnie olbrzymie wrażenie. Cichy i nieśmiały właściciel Apteki Literackiej obdarzył uczuciem kobietę, która to uczucie odwzajemniła...Więc dlaczego postanowiła odejść, co stanęło na przeszkodzie...Sposób w jaki autorka przedstawiła głównego bohatera sprawił, że gdybym tylko miała taką możliwość poznać w realnym życiu kogoś takiego byłby to dla mnie zaszczyt....
Oprócz Pana Perdu czytelnik będzie miał możliwość poznać innych, ale również bardzo interesujących bohaterów....

"Lawendowy pokój" to książka pełna emocji. Wypełniona cudownym cytatami, które warto sobie gdzieś zanotować, a najlepiej zapisać je w pamięci...Jest takim drogowskazem ku szczęściu oraz miłości...Z drugiej strony ukazany został w niej obraz jak bardzo różniący się od tego szczęśliwego wypełnionego miłością. Odejście albo śmierć osoby dla nas bardzo ważnej jest czymś trudnym do zrozumienia i zaakceptowania...Ale przecież trzeba jakoś dalej żyć, na dłuższą metę przecież nie da się tak funkcjonować...Tylko, żeby to było takie łatwe i proste do wykonania...
"Lawendowy pokój" Niny George jest idealną terapią w chwilach dla nas trudnych...W związku z tym nie pozostaje mi nic innego jak tylko zachęcić was do sięgnięcia po tę  książkę...

POLECAM
MOJA OCENA 10/10

czwartek, 1 maja 2014

ŻONA_22 ( recenzja )

Autor: Melanie Gideon
data wydania: 8 sierpnia 2013
liczba stron: 456
wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte 












Przeważnie każda książka o miłości opowiada historię dwójki kochających się ludzi i przedstawia drogę jaką mają do pokonania oraz przeszkody na które na tej drodze mogą natrafić, aby być w pełni szczęśliwymi ludźmi. Potem jest tylko zakończenie z happy endem: ślub, dzieci, piękny dom...W Żonie_22 jest odwrotnie, tutaj akcja się rozpoczyna, gdzie w większości książek się kończy...

Książka zaczyna się dość nietypowo, a mianowicie w pierwszym rozdziale natrafimy na informacje wyszukane w przeglądarce internetowej google na temat "opadającej powieki".

Alice Buckle to żona Williama i matka dwójki dzieci: dwunastoletniego Petera i piętnastoletniej Zoi. Są jeszcze posiadaczami psa - Jampo. Jeśli chodzi o sprawy zawodowe, Pani Buckle jest dyrektorem kreatywnym Kółka Teatralnego w szkole podstawowej w Kentwood - prowadzi również warsztaty teatralne z dziećmi. Natomiast jej małżonek zatrudniony jest w jednej z agencji reklamowych.
Przejdźmy do ich życia rodzinnego. Jak w każdej rodzinie relacje rodzice - dzieci nie należą najłatwiejszych, tym bardziej jeśli dzieci są nastolatkami i przechodzą okres buntu a ich hormony szaleją. Małżeństwo Alice i Williama jak się  spojrzy z boku wygląda idealnie, ale niestety tak nie jest....Mąż kobiety całe dnie spędza w pracy, nie ma czasu dla swojej żony, nie zauważa jej potrzeb. Na jednym z firmowych przyjęć dowiaduje się, że jest jedną z tzw. "reklamowych wdów"...... Przechodzi  trudne chwile związane z rocznicą  śmierci swojej matki, jednocześnie zbliżają się jej 45 urodziny...będzie miała tyle samo lat, ile miała jej jej mama, gdy zginęła..Jest jeszcze bardziej zdołowana bo jej ukochany stwierdza, że przechodzi kryzys wieku średniego. Sama zaczyna sądzić, że to może być prawdą...
W trakcie przeglądania swojej poczty mailowej natrafia na wiadomość od Ośrodka Badań Netherfield z zaproszeniem do udziału w badaniach nad małżeństwem, dokładnie chodzi o "Małżeństwo w XXI wieku". Reaguje pozytywnie na zaproszenie i loguje się na swoje konto jako Żona_22, zostaje jej również przydzielona osoba do pomocy przedstawiająca się jako Asystent_101.
Udzielając odpowiedzi na poszczególne pytania, Alice poddaje analizie swoje lata spędzone w małżeństwie z Williamem, zwierza się swojemu Asystentowi_101 ze swoich rodzinnych problemów, a on w miarę swoich możliwości podpowiada jej w jak najprostrzy sposób może się ich pozbyć..Żona_22 dostrzega, że internetowa znajomość ze swoim asystentem coraz bardziej jej się podoba, a anonimowość pomaga jej wszystko z siebie wyrzucić...Z biegiem czasu ich wirtualne relacje przemieniają się w coś bardziej głębszego uczuciowo...Czy można zakochać się w mężczyźnie poznanym w sieci internetu? Czy można kochać dwóch jednocześnie ? Jaką decyzję podejmie Alice...

Książkę czyta się błyskawicznie, chociaż liczy sobie sporo stron...Fabuła wciągnie czytelnika na całe godziny. Tematyka małżeńska częsta pojawia się w literaturze obyczajowej, ale tutaj przedstawiona jest w sposób bardzo interesujący. Na duży plus zasługują fragmenty związane z konwersacją głównej bohaterki z asystentem za pomocą poczty email a potem na facebookowym czacie. Zawierały bardzo dużo informacji z ich życia osobistego, które zostały przedstawione w sposób bardzo inteligentny. Od samego początku ich internetowych rozmów, ciekawa byłam kim tak na prawdę jest Asystent_101 i w jakim kierunku dalej potoczy się ich znajomość....
Wiele kobiet, które przeżywają monotonnie w swoim małżeństwie marzą o małym, delikatnym flircie z fantastycznym facetem, taki tzw. "lepszy model". Z pomocną dłonią takim kobietom wychodzi na przeciw internet, w którym roi się od portali randkowych, czatów itp. Wszystko to, jest dla płci pięknej  kuszące, gdy widzi się np. zdjęcie super przystojnego i wysportowanego faceta :-) I tu pojawia się mała łyżka dziegciu, bo nigdy nie wiadomo czy osoba siedząca po drugiej stronie wygląda tak jak wygląda i pisze do nas prawdę.
Pani Gideon przedstawiła życie głównych bohaterów bardzo realnie, bez zbędnej lukrowej otoczki, bo przecież instytucja małżeństwa polega na obopólnym wspieraniu się jeśli pojawią się jakieś trudności do pokonania i problemy. Czasami warto zastosować pojęcie "drugiej szansy", chociaż czasami nie jest to łatwe posunięcie do wykonania...
Bohaterowie powieści są bardzo interesującym ludźmi, mają swoje charaktery, które ukazane są przez autorkę w sposób ciekawy dla czytelnika. Jest ich spora grupka, ale są w taki sposób przedstawieni, że nie znudzą się czytelnikowi.
W dzisiejszych czasach internet opanował cały świat...Tracimy kontakt z rzeczywistością, żyjemy tylko w świecie wirtualnym...zapominamy o własnej rodzinie, nie potrafimy normalnie rozmawiać..Główna bohaterka książki zostaje przez niego pochłonięta, na każdym kroku i w każdej wolnej chwili sprawdza nowe posty znajomych na facebooku...Po krótkim rodzinnym wyjeździe, sięga po telefon i sprawdza swój profil, a nóż może coś ciekawego przegapiła...
Alice nie jest doskonała, każdy popełnia błędy, ale najważniejsze jest to żeby potem  wyciągnąć z nich wnioski...
Żona_22 to powieść dla kobiet w każdym wieku, skłania nas do przemyśleń nad swoim życiem i jaki mamy kontakt ze swoją rodziną...

Jak dla mnie jedynym minusem w książce było umieszczenie wykazu pytań na jej samym końcu, lepszym pomysłem byłoby jakby każde z pytań było umieszczone zaraz przy odpowiedzi lub w przypisie.

POLECAM
MOJA OCENA 9/10