sobota, 30 kwietnia 2022

KSIĘŻYC NAD BRETANIĄ ( Recenzja )

Autor: Nina George
data wydania: 15 kwietnia 2015
liczba stron: 320
wydawnictwo: Otwarte
 











"Lawendowy pokój", debiut literacki Niny George mnie zachwycił, więc gdy nadarzyła się okazja sięgnęłam po jej drugą książkę. "Księżyc nad Bretania" to historia opowiadająca losy kobiety, która szuka siebie i swojej drogi...

Sześćdziesięcioletnia Marianne marzy tylko o jednym. Chce umrzeć i to jak najszybciej. Skok z mostu do Sekwany miał jej w tym pomóc. Uratowana przez nieznajomego mężczyznę trafia na szpitalny oddział po nieudanej próbie samobójczej. To nie tak miało wyglądać.  W dalszym ciągu oddycha, a jej serce bije. Po co? Przecież życie i tak już nie ma dla niej żadnego sensu. 
Zaglądając do pokoju pielęgniarek dostrzega coś niezwykłego. Nigdy nie widziała czegoś tak pięknego, wręcz hipnotyzującego. Mały kafelek z przepięknym malunkiem przedstawiającym nadmorski port stał się dla niej bodźcem żeby móc w końcu podjąć samodzielną decyzję. Pojedzie tam i nikt jej tego nie zabroni. Będzie potem tego żałować, albo nie. Czas pokaże...

"Księżyc nad Bretanią" to książka, którą trudno rozszyfrować. Ma w sobie moc przyciągania, ale jednocześnie jest w niej coś takiego, że w pewnej chwili czytelnik zaczyna odczuwać do niej niechęć. Opinie na jej temat wśród innych recenzentów też są podzielone. Ja niestety należę do grupy tych negatywnie oceniających.
Po przeczytaniu kilku początkowych stron myślałam, że historia kobiety, która nie jest szczęśliwa w małżeństwie do tego stopnia, że zdecydowała się na tak dramatyczny krok maksymalnie mnie wciągnie. Stało się zupełnie inaczej. Im dalej robiło się coraz bardziej nudno. Emocje ulotniły się w nieznanym kierunku, akcja też stanęła w miejscu. Sytuację ratowały opisy dotyczą Bretanii i wzmianki na temat kulinarnych potraw.
"Księżyc nad Bretanią" to zdecydowanie książka w nie moim klimacie. Filozoficzne wtrącenia szybko zaczęły mnie drażnić. No i te nie przetłumaczone fragmenty, które wydały mi się bezsensowne i w ogóle nie potrzebne.
Główna bohaterka też nie podbiła mojego czytelniczego serca. Tak naprawdę sama nie wiedziała czego chce. Tu niby pakuje swoje rzeczy i wyjeżdża tylko po to żeby za chwilę wrócić. Widać, że ma problemy i potrzebuje więcej czasu żeby odnaleźć psychiczną równowagę, którą gdzieś po drodze zgubiła.

Czy polecam wam tę książkę? Ja jestem zawiedziona bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. Czasami tak bywa, że dana historia nie sprosta naszym oczekiwaniom albo zwyczajnie nie trafi w nasz gust. Dla fanów filozofii i legend będzie to z pewnością idealna propozycja.




niedziela, 24 kwietnia 2022

POŚRÓD ŻÓŁTYCH PŁATKÓW RÓŻ ( Recenzja )

Autor: Gabriela Gargaś
data wydania: 14 stycznia 2015
liczba stron: 312
wydawnictwo: Feeria









"Pośród żółtych płatków róż" to moje kolejne spotkanie z twórczością Gabrieli Gargaś. Zaintrygował mnie krótki i tajemniczy opis książki. Nie zdradza zbyt dużo z fabuły co uczyniło ją jeszcze bardziej interesującą. No i ta piękna okładka. 

"Jak to jest z tą miłością? Czy wystarczy chwila, aby skonała, została zapomniana, stracona z piedestału? Czy jeśli kocha się prawdziwie, cierpiąc przy tym tak bardzo? Czy jeśli kocha się prawdziwie, zadaje się ukochanej osobie cierpienie? Czy rzeczywiście miłość wszystko wybaczy?" ( cyt. s. 138 )

Zuza i Joanna są kuzynkami. Gdy były nastolatkami spędzały razem wakacje u cioci Zosi. Dziewczyny miały ze sobą świetny kontakt, ale w obecnej chwili ich relacja już nie wygląda tak jak dawniej. Spotykają się tylko na rodzinnych uroczystościach.
Obie spełniają się zawodowo i nie mają w tej kwestii powodów do narzekania. Gorzej to wygląda jeśli chodzi o sprawy uczuciowe. Zuza jest w związku z żonatym mężczyzną i ukrywa to przed najbliższymi. Ma już 35 lat, a zegar biologiczny tyka, więc liczy na to, że jej ukochany w końcu podejmie decyzję w sprawie rozwodu.
Małżeństwo Joanny i Marka wyglądało na szczęśliwe. Niestety z czasem coś między nimi zaczęło się psuć. Pojawiły się pierwsze kłótnie i nieporozumienia. Jednak tego, że jej mąż dopuści się zdrady, i to z uczennicą, Joanna raczej nie brała pod uwagę. 
Problemy z którymi przyszło im się zmierzyć stały się impulsem do odnowienia kontaktu. Postanawiają jak za dawnych czasów wyjechać do ciotki i w spokoju wszystko sobie przemyśleć. Będąc na miejscu dowiadują się od seniorki, że ona też ma swoje tajemnice...

"To "kochanie" sprawiło, że się rozkleiła. Rozczulił ją tym słowem. Kiedy wyszedł, rozpłakała się na dobre. Dlaczego człowiek uświadamia sobie, jak bardzo kocha drugiego człowieka w chwili rozstania? Kiedy nie da się już niczego cofnąć?" ( cyt. s. 85 )

Byłam ciekawa tej książki. Czekała dość długo na swoją kolej, aż w końcu trafiła w moje ręce. Tak jak wspomniałam we wstępie zaciekawił mnie bardzo jej wyjątkowy zarys fabuły. Przeważnie blurby zdradzają dość sporo z treści książki, ale w przypadku "Pośród żółtych płatków róż" jest troszkę inaczej i za to należy się spory plus. Można się domyśleć, że historia w niej opisana będzie oparta na relacjach międzyludzkich, a wątkiem dominującym będzie miłość, ale ta która rani i powoduje wewnętrzny ból. Autorka postanowiła ukazać obraz zdrady widziany z różnych perspektyw. 
Zuza, jedna z głównych bohaterek jest kochanką. Tą drugą, która niszczy i burzy małżeńską sielankę. Ale ona przecież nic złego nie zrobiła, zakochała się w mężczyźnie. Tylko, że w zajętym i w tym tkwi cały problem. Mówi się, że serce nie sługa, ale z drugiej strony jakieś granice muszą być. W końcu tego kwiatu jest pół światu, jak nie ten to inny. Ale ona nie chce innego tylko Roberta, w którym szaleńczo się zakochała. Za to on poważnie raczej jej nie traktuje. Strasznie mi było żal Zuzy i aż chciało się krzyknąć w trakcie lektury: szanuj się dziewczyno i miej chociaż trochę honoru!! Rzuć go i znajdź sobie kogoś kto zwyczajnie na ciebie zasługuje. Niestety nie miała zamiaru nikogo słuchać. Dalej brnęła w ten chory związek bez jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Straciłam przez nią sporo nerwów i gdy myślałam, że w jej przypadku nic ciekawego się już nie wydarzy, pojawiło się nagle małe światełko w tunelu w postaci Wojtka, przystojnego i młodego kuriera. Polubiłam tego jakże inteligentnego i bardzo sympatycznego chłopaka. 
Wracając na moment do Roberta, warto wspomnieć o jego żonie. Milena od zawsze marzyła o własnym kateringu. Uwielbia krzątać się w kuchni i tworzyć kulinarne arcydzieła. Obecnie pracuje na pół etatu jako księgowa i zajmuje się domem. Tak naprawdę to robi wszystko sama bo na pomoc męża w tych sprawach nie ma co liczyć. Wraca do domu zmęczony więc musi odpocząć. To ona robiła zakupy, sprzątała, troszczyła się o dzieci. Nie sposób nie zauważyć, że w jej małżeństwie źle się dzieje. W pewnym momencie nawet zaczęła winić za to siebie. Nie brała pod uwagę, że jej mąż może mieć kochankę, ale z drugiej strony czuła jakiś dziwny niepokój. 
Robert to niezaprzeczalny mistrz jeśli chodzi o łamanie kobiecych serc. Skrzywdził swoim postępowaniem Zuzę i swoją żonę. Szeptał im do ucha czułe słówka, przyrzekał miłość, a okazał się draniem jakich mało. 
Joanna to druga główna bohaterka. Można by rzec, że to ona jest głową rodziny, a Michał szyją. Zarabia więcej od niego i co jakiś czas  "delikatnie" mu o tym przypomina. Mężczyzna jest z zawodu nauczycielem, ale takim z powołania. Widać, że edukowanie młodzieży sprawia mu radość i stara się utrzymywać ze swoim uczniami jak najlepsze relacje. Nigdy nie przekroczył granicy, która mogłaby by mu przysporzyć problemów. Niestety pewien wieczór przemienił jego do tej pory ustabilizowane życie w koszmar. Jak się okazuje, wystarczy kilka wypitych drinków, żeby stracić wszystko. Najgorsze we wszystkim jest to, że druga strona nie ma zamiaru wysłuchiwać żadnych tłumaczeń. 
Nie ma co się oszukiwać, Michał znalazł się  w bardzo trudnym położeniu. 
Wszyscy bohaterowie zasługują na uwagę, ale moim zdaniem postać cioci Zosi jest tutaj tą najważniejszą. Wszyscy uważali ją za zgorzkniałą starą pannę, która nic nie wie o miłości. Jak się okazuje, wie i to sporo. Też ulokowała swoje uczucia w nieodpowiednim mężczyźnie i nikomu o tym nie mówiła. Teraz stara się przetłumaczyć Zuzannie i Joannie, żeby podjęły słuszne decyzje i nie działały zbyt pochopnie bo mogą później żałować.

"Pośród żółtych płatków róż" to książka, którą trudno jest mi ocenić. Czyta się ją szybko, a główny temat w niej poruszony jest ciekawy i zarazem kontrowersyjny. W trakcie lektury pojawiły się momenty, w których drażniło mnie postępowanie głównych bohaterek. Ciężko mi to pisać, ale nie polubiłam się z nimi. 
Pierwszy raz miałam do czynienia z książką, którą dobrze mi się czytało, ale nie pojawiła się między nami chemia. "Pośród żółtych płatków róż" to historia na kilka wieczorów, która niespodziewanie szybko ulatuje z pamięci. Zamysł autorka miała dobry, ale coś z wykonaniem nie wyszło. Jest to książka, która z pewnością ma w sobie potencjał, ale niestety nie został on do końca wykorzystany. Wiem, że znajdą się jej zwolennicy jak i osoby, którym nie przypadnie do gustu. Dlatego chciałabym żebyście zapoznali się z nią i wyrazili swoje zdanie na jej temat. 

Na sam koniec muszę wspomnieć o tytułowych żółtych płatkach róż. Ja wiem, że panowie mają problemy z kolorami i ich znaczeniem. Żółty kolor symbolizuje zdradę, więc warto to sobie gdzieś zanotować :-)

MOJA OCENA
5/10







 

środa, 13 kwietnia 2022

ŻYCIE JEST ZBYT KRÓTKIE ( Recenzja )

Autor: Abby Jimenez

data wydania: 10 października 2021

liczba stron: 397

wydawnictwo: wydawnictwo Muza


    


"Życie jest zbyt krótkie" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Abby Jimenez. Książkę udało mi się wygrać w jednym z konkursów, i teraz gdy jestem świeżo po lekturze mogę śmiało napisać, że warto było wziąć w nim udział.


Vanessa jest znaną youtuberką. Na jej kanale można znaleźć filmiki z licznych podróży i informacje na temat zbiórki pieniędzy na badania nad lakiem na ALS ( stwardnienie zanikowe boczne ).
Niespodziewanie musi na pewien czas zrezygnować ze wszystkich wcześniej zaplanowanych wyjazdów z bardzo ważnego powodu. Otóż została opiekunką córeczki swojej przyrodniej siostry, która nie może zająć się dzieckiem.
Którejś nocy głośny płacz niemowlęcia budzi Adriana, sąsiada Vanessy. Mężczyzna puka do jej drzwi żeby sprawdzić co się dzieje. Po otwarciu od razu zauważa, że dziewczynie potrzebna jest pomoc. Udaje mu się chociaż w małym stopniu opanować sytuację. 

Pierwsze spotkanie Vanessy i Adriana odbyło się w dość nietypowych okolicznościach. Szybko poczuli do siebie nić sympatii. Oboje już na samym początku znajomości doszli do porozumienia, że łączyć ich będzie tylko przyjaźń. Mają ku temu swoje powody. On leczy rany po rozstaniu, więc na chwilę obecną nie ma zamiaru wiązać się z inną kobietą. Ona obciążona jest genetycznie śmiertelną chorobą i został jej tylko rok życia, nie chce żeby ktoś cierpiał z powodu jej odejścia...

Tak się złożyło, że nie miałam do tej pory do czynienia z prozą Abby Jimenez, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jeśli chodzi o "Życie jest zbyt krótkie"  pomogły mi recenzje innych czytelników. Książka nie otrzymuje wysokich ocen od tak sobie. Musi sobie na to zwyczajnie zasłużyć. 
Jeszcze nigdy nie bawiłam się tak dobrze w trakcie czytania książki, w której nie brakuje trudnych i zarazem ważnych tematów. Abby Jimenez napisała coś naprawdę wyjątkowego. Tacy są też jej bohaterowie. 
Postać Vanessy powaliła mnie na łopatki. Dziewczyna nie miała łatwego życia. Musiała pożegnać dwie bliskie sercu osoby. Wie, że ona też może umrzeć w młodym wieku tak jak jej siostra, która zmarła na ALS. Tym bardziej, że zauważa u siebie pierwsze objawy. Skoro został jej tylko rok życia postanowiła wykorzystać ten czas jak najlepiej. Niczego sobie nie żałuje i spełnia marzenia. Po prostu ma zamiar czerpać ze swojego życia jak najwięcej. Bezgranicznie pokochałam jej oryginalne poczucie humoru i sposób bycia. Nie jedna osoba będąca na jej miejscu załamała by się. Vanessa jest inna. Zaraża wszystkich swoim optymizmem i sprawia, że od razu czujemy się lepiej. Przy niej nie można się nudzić i nie sposób jej nie lubić. Takie osoby sprawiają, że otaczający nas świat staje się piękniejszy. To nic, że za za rok może być już w zupełnie innym miejscu. Dla niej najważniejsze jest tu i teraz i ma zamiar się tego jak najdłużej trzymać. Podziwiam ją za to i ogromnie jej zazdroszczę podejścia do całej tej sytuacji, w której się znalazła. Ja bym tak nie potrafiła. 
Starałam się zrozumieć jej strach przed miłością i zaangażowaniem w związek. Nie chce nikogo obarczać swoim cierpieniem i dlatego podjęła taką a nie inną decyzję. Może jest to postępowanie trochę egoistyczne bo nie bierze pod uwagę co mają do powiedzenia na ten temat inne osoby. Trzyma się swojego postanowienia i już. Jednak gdy na jej drodze staje tajemniczy Pan Kaloryfer Vanessa zaczyna czuć przysłowiowe motyle w brzuchu...

Adrian to kolejny bohater, który podbił moje czytelnicze serce. Przystojny, wysportowany, opiekuńczy, czuły, wrażliwy, kochający, inteligentny, wykształcony. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Adrian jest chodzącym ideałem nie posiadającym żadnych wad. Nawet tych mikroskopijnych. Każda z nas chciałaby mieć takiego mężczyznę przy swoim boku. Gdy trzeba posprząta, ugotuje i zajmie się dzieckiem. Z zawodu jest prawnikiem i cieszy się ogromnym uznaniem w środowisku. W chwili poznania Vanessy był w związku z inną kobietą, która miała czelność go okłamywać. Kochał i coś takiego bardzo go zabolało. Nie spodziewał się, że zawarcie znajomości z dziewczyną, która mieszka tuż obok, aż tak bardzo odmieni jego dotychczasowe życie. Wywróciła je do góry nogami. Obiecywali sobie przyjaźń, ale on już wiedział, że wpadł po same uszy. Zakochał się w Vanessie do szaleństwa. 

Oboje znaleźli się w dość kłopotliwym położeniu. Muszą przecież dotrzymać obietnicy, ale co wtedy gdy rodzi się między nimi uczucie? To skomplikowane to idealny status charakteryzujący relacje Vanessy i Adriana. 

Abby Jimenez najwięcej swojej uwagi poświęciła na przedstawieniu wątku dotyczącego choroby jaką jest ALS. Ku uciesze wszystkich czytelników w książce jest więcej ciekawych i ważnych tematów, o których warto wspomnieć. Jednym z nich jest uzależnienie młodej osoby od narkotyków. Z czymś takim walczy przyrodnia siostra Vanessy. Jest w tak złym stanie, że nie może opiekować się własnym dzieckiem. W takiej sytuacji jedyną pomocą jest terapia odwykowa,  na którą trzeba wyrazić zgodę. Jak wiemy z tym niestety bywa różnie i trudno jest kogoś takiego namówić na leczenie. 
Kolejny problem dotyczy ojca Vannesy. Mężczyzna jest w takim wieku, że wymaga pomocy od drugiej osoby. Zmaga się też z dość poważną przypadłością, która dotyka sfery psychicznej. Mowa o syllogomanii ( patologiczne zbieractwo ). Osoba chora zbiera różnego rodzaju zepsute rzeczy, zużyte ubrania, a nawet śmieci. Uważa, że uda się  jeszcze wszystkie te bezwartościowe przedmioty naprawić i nie widzi w tym nic złego. Coś takiego szybko może przeistoczyć się w obsesję, a najbliższe otoczenie staje się jednym wielkim wysypiskiem śmieci. 

"Życie jest zbyt krótkie", to książka przy której czytelnik będzie się świetnie bawił mimo tego, że historia głównej bohaterki raczej do optymistycznych nie należy. Właśnie w tym tkwi jej wyjątkowość. Ja czytałam ją długo tylko po to żeby się nią delektować. 
Abby Jimenez napisała coś naprawdę pięknego, a przede wszystkim bardzo realistycznego. Przy lekturze nie ma mowy o nudzie bo cały czas coś się dzieje. Wszystko zostało napisane prostym i lekkim językiem. Dialogi jak dla mnie to mistrzostwo świata. Po prostu cudo. 
Autorka miała świetny pomysł umieszczając na końcu książki listę z pytaniami, która może posłużyć jako mała ściągawka w trakcie dyskusji na jej temat. 
Jest też bardzo miła niespodzianka w postaci przepisów kulinarnych.

"Życie jest zbyt krótkie" to książka którą musicie przeczytać. 

POLECAM
MOJA OCENA 9/10










 

niedziela, 3 kwietnia 2022

NARZECZONA NAZISTY ( Recenzja )

Autor: Barbara Wysoczańska
data wydania: 30 czerwca 2021
liczba stron: 584
wydawnictwo: Filia












"Narzeczona nazisty" to debiut literacki Barbary Wysoczańskiej. Chociaż od premiery książki minęło już trochę czasu, nadal cieszy się ogromną popularnością wśród czytelników i otrzymuje bardzo wysokie noty. Widziałam w internecie informację, że ma zostać zekranizowana.
W końcu i ja postanowiłam sprawdzić na czym polega jej fenomen.

Hania jest studentką germanistyki. Niebawem czeka ją obrona pracy magisterskiej. W trakcie wakacji przyjeżdża do Gdańska i zatrudnia się jak dama do towarzystwa bogatej niemieckiej hrabiny. Przy okazji kobieta uczy Hanię dobrych manier i obycia w towarzystwie. Dzień przed powrotem do Warszawy dziewczyna poznaje jej wnuka, hrabiego Johanna von Richtera. Mężczyzna robi na niej ogromne wrażenie. On też czuje się bardzo dobrze w obecności nowej znajomej. 
To jakże niewinne spotkanie stało się początkiem zmian w ich dotychczasowym życiu. Zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Panujące między nimi różnice społeczne i narodowościowe nie stanowią dla nich żadnych przeszkód w drodze do szczęścia.
Wybuch wojny, której niestety można było się spodziewać komplikuje wszystko. Johann zostaje prawnikiem partii NSDAP. Natomiast Hania polskim szpiegiem...

Barbara Wysoczańska rozpoczęła swoją karierę pisarską z przytupem. Pewnie sama była ( albo nadal jest ) w szoku, że jej debiutancka książka odniosła tak duży sukces. Pierwsze co rzuca się w oczy to jej grubość. Ma ponad 500 stron, więc co niektórzy mogą się lekko przestraszyć. Spokojnie, bo nie ma czego. Czyta się ją błyskawicznie i wciąga już od pierwszej strony prologu. Ktoś wspomniał w pewnej recenzji, że jest to książka "nieodkładalna" i miał rację. Historia miłosna, która została w niej opisana pochłonie cię bez reszty.
Hania jest młodą i inteligentną dziewczyną, a do tego piękną. Pochodzi z normalnego polskiego domu. Praca dla hrabiny stała się dla niej czymś naprawdę wyjątkowym. Polubiła swoją pracodawczyni i jak się okazuje ta sympatia była odwzajemniona. Starsza kobieta wprowadziła naszą studentkę germanistyki w wielki świat, za co była jej bardzo wdzięczna. 
Gdy Johan poznał Hanię ( ona też w tym czasie nie była sama! ) tworzył związek z inną kobietą, która lekko mówiąc nie przypadła do gustu hrabinie. Według niej idealną kandydatką na żonę dla jej wnuka była właśnie Hania i zrobi wszystko żeby tak się stało. 
Ich związkowi nie sprzyjali pozostali członkowie obu rodzin. Johann jakoś sobie z tym odtrąceniem radził, za to Hania podeszła do sprawy bardziej emocjonalnie. Pragnęła, żeby jej najbliżsi zaakceptowali decyzję, którą podjęła. Wybrała życie u boku mężczyzny, którego obdarzyła prawdziwym i szczerym uczuciem. Dalej miała oszukiwać swojego narzeczonego? To, że Johann jest Niemcem było dla niej najmniej ważne. Widziała w nim przede wszystkim dobrego i wrażliwego człowieka, który też ją kochał. 

Wybuch wojny wystawił ten jakże piękny związek na próbę. W końcu Johann mógł być odpowiedzialny za wszystkie krzywdy wyrządzone na rodakach Hani. Warszawa obróciła się w jednej chwili w pył. Słychać było tylko dźwięki nadlatujących niemieckich bombowców oraz krzyki i odgłosy cierpienia niewinnych ludzi. 
Historia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem w szkole, więc jeśli chodzi o ten aspekt, który został w książce poruszony to bezapelacyjnie ufam autorce ( w końcu z zawodu jest historykiem ). Co niektórzy są bardziej skrupulatni i zauważyli błędy jeśli chodzi o opisy wydarzeń, które miały miejsce kilkanaście lat temu. Uważam, że Barbara Wysoczańska miała do tego prawo, żeby wprowadzić swoje zmiany. Całość i tak jest piękna i bardzo emocjonująca więc nie ma co się czepiać. Chyba, że ktoś oczekiwał po książce czegoś więcej niż tylko opowieści o Hani, Johannie i rodzącym się miedzi nimi uczuciu. Za to wiem, że miłośnicy romansu historycznego będą usatysfakcjonowani. 
W książce nie brakuje mocnych fragmentów, których można było się spodziewać. Napisane zostały w sposób delikatny, jeśli w ogóle można użyć w tym przypadku takiego stwierdzenia bo wojna raczej nie kojarzy nam się z delikatnością. Agresor jest zdolny do wszystkiego i nie hamuje się przed niczym. Barbara Wysoczyńskia zrobiła to z wyczuciem i bez brutalnych opisów. Jestem pewna, że nie było to dla niej łatwe. 

"Narzeczona nazisty" to książka, która powinna znaleźć się w każdej domowej biblioteczce. Jest to na prawdę kawał dobrej literatury. Skoro debiutancka powieść Barbary Wysoczyńskiej odniosła tak ogromny sukces, to ja nie wiem co będzie dalej. Pisarka posiada wyjątkowy talent, który zasługuje na jak największe uznanie. Gdy tylko nadarzy się okazja sięgnę po kolejne jej książki. 
To nic, że obiad się przypali, zapomnimy wstawić pranie albo przegapimy następny odcinek serialu. W takiej sytuacji wciągająca lektura to najlepsze usprawiedliwienie. 

POLECAM
MOJA OCENA 9/10