poniedziałek, 29 grudnia 2014

NIEWOLNICE ( Recenzja )

Autor: Dolen Perkins-Valdez
data wydania: 16 stycznia 2013
liczba stron: 352
wydawnictwo: Nasza Księgarnia










"Niewolnice" to debiut literacki Dolen Perkins-Valdez. Nie powiem, ale sporym zaskoczeniem dla mnie było to, że pisarka wybrała akurat taką tematykę dla swojej pierwszej książki. Widocznie postanowiła zaryzykować i teraz pada pytanie...Czy to ryzyko się opłaciło?

Lizzie, Rennie, Słodka i Mawu to cztery niewolnice, które co roku spotykają się w kurorcie Tawawa w towarzystwie swoich panów. Mężczyźni w trakcie takiego pobytu spędzają swój wolny czas na polowaniach, korzystają z kąpieli w siarkowych źródłach. Natomiast wieczorami odwiedzają swoje niewolnice, które na ten czas   przemieniają się w atrakcyjne kochanki. Nie jest to łatwe z powodu dziennej pracy, którą muszą wykonywać.
Każda z nich inaczej traktuje swojego "właściciela". Lizzie obdarzyła swojego pana głębszym uczuciem, jak i również dwojgiem dzieci. W związku z czym jest przez niego inaczej traktowana. Ma więcej przywilejów niż pozostałe kobiety. Rennie, jest najstarszą niewolnicą z całej czwórki. Właściciel traktuje ją  w sposób skandaliczny, a najgorsze jest w tym to, że dzieli się nią z innymi mężczyznami. Można tylko sobie wyobrazić co może  czuć ta kobieta. Mawu, to jedyna niewolnica, która pragnie uwolnić siebie jak i pozostałą trójkę. Planuje ucieczkę, która niestety kończy się dla niej tragicznie...Natomiast stosunki Słodkiej z jej panem były na początku dość dobre, ale gdy zaszła w kolejną ciążę  zmieniły się diametralnie. Brak wsparcia od strony mężczyzny oraz jakiejkolwiek przerwy w pracy  dla kobiety, która spodziewa się dziecka jest czymś niewyobrażalnym. Niestety Słodka tego doświadczy.
Najwięcej uwagi autorka książki poświęciła Lizzie. Tylko ona  obdarzyła swojego pana uczuciem. Trudne jest to do wytłumaczenia, gdy kobieta, która wykonuje ciężką pracę, wykorzystywana jest seksualnie przez mężczyznę jest w stanie  go pokochać. Ich stosunek do siebie należy do grupy tych pozytywnych. Kobieta postanawia to wykorzystać, ma nadzieję że uda jej się sprawić, że jej dzieci będą mogły cieszyć się wolnością. Walczy również o godne życie. Czytelnik będzie miał możliwość poznania Lizzie od czasów jej dzieciństwa po wczesną młodość. W jaki sposób zaskarbiła sobie zaufanie u swego pana, a także jak zareagowała na jej istnienie jego żona.

Jest to książka wypełniona po brzegi emocjami. Z każdej strony wypływają falami. Są to fale burzliwe i zawierają w sobie dość duże pokłady dramaturgii. Czytając zdanie po zdaniu warto zatrzymać się na chwilę i poddać je odrębnej analizie. Jak można traktować w taki sposób kobiety. Ciężka praca, którą musiały wykonywać przy piekącym słońcu, wieczorne spotkania z mężczyznami. Do tego brak kontaktu z najbliższymi, a najgorsze brak informacji na temat swoich dzieci. Czy żyją, czy nic im nie dolega. Życie w takiej ciągłej niepewności musiało być dla nich koszmarem, który trudno jest sobie wyobrazić. A do tego informacja, jaką mogły usłyszeć dotycząca sprzedaży swoich pociech jako przyszłych niewolników...
Chwile słabości zdarzały się bardzo często, w tedy myślały o ucieczce. Miały nawet wiele okazji żeby tego dokonać, ale nie zrobiły tego. Może się bały, albo nie potrafiły tego zrobić...Wiedziały, że przy boku swoich "właścicieli" będą miały co jeść, dach nad głową...,a może powodem tego było zwykłe przyzwyczajenie do takiego życia....Strach przed karą  też robił swoje.

"Niewolnice" to książka, którą czyta się w towarzystwie paczki chusteczek. Wzrusza i porusza do głębi. Ryzyko, którego  podjęła się autorka opłaciło się i to z nawiązką.

POLECAM
MOJA OCENA 9/10

sobota, 20 grudnia 2014

W ŚWIĄTECZNYM KLIMACIE ....:-)


Święta Bożego Narodzenia już tuż-tuż. W galeriach handlowych tłumy ludzi, z każdego sklepu wydobywają się dźwięki kolęd lub piosenek świątecznych. Miasta już udekorowane światełkami....Chyba przyszedł czas na zastanowienie się jak ubrać w tym roku choinkę. Może w barwach złota, a może tym razem postawić na delikatność i wystroić drzewko w samą biel...Każdy ma swoją koncepcję. Ja za pomocą zdjęć chciałabym zaprezentować Wam choinki mola książkowego...:-)


 

 


zdjęcia: internet

środa, 17 grudnia 2014

PRZEMINĘŁO Z WIATREM ( Recenzja )

Autor: Margaret Mitchell
data wydania: 2008 (data przybliżona)
liczba stron: 880
wydawnictwo: Albatros










"Przeminęło z wiatrem", o tej książce powiedziane i napisane zostało chyba już wszystko. Ale i tak dziwnym trafem pojawiają się nowe recenzje, toczone są na jej temat rozmowy. Może dlatego, że jest to powieść jedyna w swoim rodzaju i mamy potrzebę żeby po nią sięgnąć i o niej mówić. Rozpala w człowieku emocjonalny ogień, który z każdą kartką wybucha swoim żarem. Nasze myśli rozgrzewają się do czerwoności. Margaret Mitchell stworzyła literackie arcydzieło, wyjątkowe w swej wyjątkowości. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej książki lub zastanawia się nad jej przeczytaniem (w końcu ma sporo stron), proponuję zrobić to natychmiast !!

Główną bohaterką w książce jest Scarlett O'Hara. Pochodzi z dobrego domu, jest córką jednego z najbardziej zamożnych plantatorów bawełny. Poznajemy ją w czasie gdy ma zaledwie 16 lat. Zachwyca wszystkich mężczyzn swą urodą.  Pragnie mieć koło siebie coraz  większy wianuszek wielbicieli, a głównym jej problem jest dobór odpowiedniej sukni na dane przyjęcie.
Autorka ukazała ją jako osobę, dla której  liczą się tylko dobra materialne. Zaszczepionych zostało w niej wiele negatywnych cech charakteru. Począwszy od zakochania się w samej sobie, próżność oraz brak powściągliwości jeśli chodzi o kontakty z mężczyznami. Uważana jest za flirciarę, która nie zna umiaru.
Jest postacią bardzo wyrazistą,  należy do najbardziej znanych bohaterek w świecie literackim. Ma w sobie coś, co przyciąga jak magnez. Nie jest sztampowa i może właśnie to ją wyróżnia pośród pozostałych kobiet, z którymi  mamy do czynienia czytając książki.

Tak, zgadza się jest flirciarą, ale jednocześnie wyjątkową miłością obdarzyła jednego mężczyznę. Jest nim Ashley. Gdy tylko dowiedziała się o jego zaręczynach z inną kobietą wpadła w głęboką rozpacz. Cała została wypełniona nienawiścią do przyszłej żony Ashleya - Melanii. Pozbywa się swoich złych emocji w sposób dość niekonwencjonalny. Świadkiem tejże sceny staje się - Ret Butler. Bardzo przystojny i intrygujący mężczyzna. Niestety jego przeszłość nie należy do najlepszych. Jest przysłowiową "czarną owcą" w swojej rodzinie. Nawet przez chwilę nie pomyślała, że owa postać spowoduje w jej życiu sporo zamętu.
Pragnie zrobić wszystko co tylko możliwe, aby zapobiec ślubowi. Niestety wszystkie jej starania nie powodują zmiany w podjętej już decyzji przez Ashleya. W związku z tym, planuje zemstę. Pod wpływem impulsu poślubia brata Melanii - Karola.

Wybucha wojna secesyjna. Przy odgłosach wystrzeliwanych armat oraz akompaniamencie końskich kopyt poznajemy dlasze losy zamożnych południowców, którzy z niecierpliwością wyczekiwali, aż w końcu konflikt zbrojny dojdzie do skutku. Głęboko wierzą, że swój pozytywny  finał będzie mieć po stronie Południa. Niestety stało się zupełnie inaczej...?
Scarlett  żyje w głębokim przekonaniu,  że ta wojna nie będzie jej dotyczyć, ani jej bliskich. Niestety bardzo się myliła...Jej dotychczasowe życie legnie w gruzach tak, jak i całe Południe...

Czytając książkę poznamy historię Stanów Zjednoczonych, oraz zwyczajowość wyższych sfer. Zostaniemy zaproszeni na wystawne bale i przyjęcia. Niestety wojna sprawiła, że wszystko to...przeminęło. Przedstawiony został również w sposób bardzo ciekawy i na szczęście nie aż tak drastyczny, obraz niewolnictwa.
W powieści natrafimy na wiele interesujących postaci. Ich cechy wewnętrzne jak i te zewnętrzne zostały nakreślone w sposób bardzo klarowny. Psychologiczne opisy każdej z tych osób sprawiły, że książka nabiera jeszcze większej wartości. Na specjalne wyróżnienie zasługuje bezapelacyjnie postać głównej bohaterki. Z upływem czasu przechodzi wewnętrzną metamorfozę. Z podlotka przemienia się w kobietę dorosłą, odważną, ale niestety w dalszym ciągu nie wiedzącą czego tak naprawdę pragnie. Jest jedna rzecz dla której zrobiłaby wszystko, nawet w stanie jest poświęcić siebie dla tej sprawy. Jest nią Tara - ukochana ziemia. To ona trzymała ją przy życiu w tym trudnym dla niej i całej południowej społeczności okresie.
Jej dłonie, które przyzwyczajone były do luksusów zmieniają się razem z nią...Ciężka praca, walka o byt powoduje w niej zmiany również te zewnętrzne.
Jak się okazuje miała w sobie pokłady cech charakteru o wydźwięku pozytywnym. Kto by się tego  po niej spodziewał, prawda?

Ret Butler, co można powiedzieć o tym bohaterze? Warto wspomnieć, że jest to postać o bardzo ciekawej osobowości. Pewny siebie, mocno stąpający po ziemi...i zakochany.

Pisząc recenzję zatrzymałam się na moment przy samym tytule książki. Uważam, że został do niej dobrany idealnie. Wybuch wojny sprawił, że dotychczasowe sielskie życie mieszkańców Południa przeminęło wraz z pierwszym świstem i uderzeniem o ziemię kuli armatniej. Bogaci plantatorzy stracili swoje majątki, piękne domy obróciły się w pył, tak jakby uderzył w nie huraganowy wiatr.
Z drugiej strony w jaki sposób został przedstawiony wątek miłosny po między Scarlett a Retem...Nie wiem, jak ja bym postąpiła w takiej sytuacji, ale może dałabym temu mężczyźnie szansę. A tak to, miłość również przeminęła...,chociaż może nie do końca...Warto nad tym się zastanowić przez dłuższą chwilkę i poddać ten wątek własnej interpretacji...

Książka do cieniutkich nie należy, to fakt. Osobiście jak dla mnie, było to jej ogromną zaletą. Mogłam na dłużej przenieść się w świat arystokracji, pięknych dam oraz przystojnych, dobrze wychowanych dżentelmenów. Czytając, nuda nie była mi straszna.

Powieść doczekała się ekranizacji filmowej, która również podbiła wiele ludzkich serc i w dalszym ciągu to czyni.  W takim razie gdy książka została przez mnie przeczytana teraz nie sposób przejść obojętnie obok jej kinowej wersji..,tak dla porównania :-)

Na koniec zaproponuję jedną z piosenek fantastycznego zespołu jakim jest Lemon...o dość wymownym tytule :-)



POLECAM 
MOJA OCENA 10/10








środa, 10 grudnia 2014

FOTOGRAFUJĄC KSIĄŻKI cz. III


Niby jesień jeszcze trwa, ale za oknami robi się coraz zimniej. Rtęć w termometrach pokazuje temperaturę poniżej zera. Ale jak na razie lekki mrozik nie jest taki zły. Każda pora roku ma swoje uroki. Nie mogłam w dniu dzisiejszym przejść obojętnie obok tak pięknych mroźnych krajobrazów. Szadź stworzyła cudowne malowidła. Mam nadzieję, że moja książkowa modelka ani Ja nie dostaniemy po dzisiejszym plenerze kataru :-).
Moje miasteczko :-)