piątek, 25 października 2024

CÓRKA ZIEMI (Recenzja)

Autor: Dorota Gąsiorowska
data wydania: 26 lipca 2023
liczba stron: 519
wydawnictwo: Znak Literanova










"Córka Ziemi" to pierwszy tom cyklu "Córki Żywiołów" autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Po książki tej autorki mogę sięgać w ciemno mając stuprocentową pewność, że będzie to smakowita literacka uczta. Czy tym razem też tak było?

Weronika jest cenioną rzeźbiarką. Ze zwykłego kamienia potrafi stworzyć coś wyjątkowego. Umiejętność wsłuchiwania się w odgłosy natury znacznie jej to ułatwia. 
Maks, właściciel pałacu położonego w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej wychodzi do niej z propozycją rekonstrukcji posągu Frei, nordyckiej bogini miłości i magii. 
Weronika przyjmuje zlecenie, mimo, że od pewnego czasu towarzyszy jej dziwny niepokój. Ukończone dzieło ma stanąć w przyhotelowym ogrodzie, ale niewiadomo kiedy nastąpi jego oficjalne otwarcie ze względu na ludzkie szczątki znalezione w pobliskiej studni. 

Uwielbiam twórczość Doroty Gąsiorowskiej, i dlatego z wielką przyjemnością rozpoczęłam lekturę jej kolejnej książki. Już sama delikatna okładka idealnie współgrająca z wnętrzem, przyciąga do siebie czytelnika. Nie mówiąc już o intrygującym opisie fabuły. 
Akcja w powieści rozgrywa się w dwóch ramach czasowych. Współczesność dotyczy trzydziestodwuletniej Wiktorii. Dziewczyna posiada niebywały talent, który doceniany jest na całym świecie. Na co dzień mieszka w domku po babci blisko Ojcowskiego Parku Krajobrazowego. Kocha naturę i zwierzęta. Sama niedawno została właścicielką dwóch kotów, przyjaźni się też z pustułką. Dla niektórych może się to wydawać dziwne. Jak przystało na dobrą i wrażliwą osobę nikomu nie odmawia pomocy. Przekonała się o tym nastoletnia Zuzia. 
Od pewnego już czasu nie tworzy na zamówienie, ale dla oferty Maksa zrobiła wyjątek. Duży wpływ na jej decyzję miały rozmowy z Felicją, babcią mężczyzny, i to, w jaki sposób czuła się będąc w pobliżu pałacu. Bez wątpienia, coś musiało przed laty wydarzyć się w tym miejscu. 
Za sprawą dwunastoletniej Frei przenosimy się w czasie. Dziewczynka razem ze swoją mamą mieszka w chacie w otoczeniu leśnych drzew. Gdy nie pomaga przy produkcji ziołowych naparów i lekarstw spaceruje swoimi utartymi szlakami w towarzystwie zwierzęcych przyjaciół. 
Niestety choroba zabiera najważniejszą osobę w jej życiu. Została sama i od teraz pałac staje się jej domem. Na skutek pewnych wydarzeń z eleganckiej komnaty zostaje przeniesiona do małego pokoiku w wieży. 
Która z bohaterek bardziej przypadła mi do gustu? Trudno mi jest jednoznacznie stwierdzić, bo obie wniosły coś od siebie do tej opowieści. Gdybym jednak musiała dokonać wyboru, chyba bardziej zaciekawiły mnie losy Frei. Historię dziewczynki owiewa baśniowy klimat. Unosi się nad nią niezwykła aura, która niejednokrotnie  powodowała gęsią skórkę na moim ciele. Chwilami robi się mrocznie i ze strachem śledzimy poczynania dwunastolatki.
U Weroniki jest znacznie spokojniej. Chociaż i tutaj z czasem robi się interesująco. Tajemnica goni tajemnicę, a ona nieoczekiwanie została w to wszystko wciągnięta. Jej do tej pory zwyczajne życie singielki i rzeźbiarki z dnia na dzień bardzo się zmieniło. 

Dorota Gąsiorowska bez wątpienia potrafi w efekty paranormalne. Zjawy, duchy, dziwne odgłosy, czarne kruki. Nie mówiąc już o mistrzowskich opisach przyrody dzięki którym przenosimy się do baśniowej krainy. Las w różnych odsłonach, mokradła, gęsta mgła, pałacowe zakamarki. Moja wyobraźnia wręcz wariowała. 
Autorka pokazuje nam, jak duży wpływ na nasze samopoczucie ma obcowanie z naturą.  Miłość do zwierząt to też ważna kwestia jaka została poruszona. Nasi bracia mniejsi niejednokrotnie stają się najlepszymi przyjaciółmi, powiernikami trosk i sekretów. Nie zdradzą, nie kłamią, są nam wierni do ostatnich chwil życia. Dlaczego z ludźmi nie zawsze tak jest? Warto się nad tym dłużej zastanowić.  
Akcja toczy się dość wolno, ale bieg wydarzeń nie pozwala na przerwanie lektury. A dzieje się, i to dużo. Trzymający w napięciu wątek kryminalny jest bardzo mocnym punktem powieści. Nie brakuje w niej również romantyzmu, a dotyczy to teraźniejszości jak i czasów przeszłych. 
"Córka Ziemi" działa na czytelnika jak magnez. Przyciąga i kusi swoją treścią. Metafizyczność, którą czuć aż do samego końca, nietuzinkowi i wyraziści bohaterowie. Oczarowujący nastrój, który sprawia, że szybko można zatracić się w tej opowieści. W moim odczuciu jest to jedna z lepszych książek autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. 
Jesień sprzyja lekturze właśnie takich historii, więc jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, to mam nadzieję, że ta opinia pomoże wam podjąć odpowiednią decyzję. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10






 

niedziela, 20 października 2024

PIĘKNA MIŁOŚĆ (Recenzja)

Autor: Wioletta Sawicka 
data wydania: 5 marca 2019
liczba stron: 584
wydawnictwo: Prószyński i S-ka














Baśka i Michał tworzą zgrane i bardzo kochające się małżeństwo. Ona jest architektem, on zawodowym żołnierzem. Razem kroczą przez życie marząc o własnym domu i gromadce dzieci. W każdej sytuacji mogą liczyć na pomoc ze strony swoich przyjaciół. 
Z dnia na dzień stają się właścicielami zniszczonego siedliska w bardzo urokliwym miejscu. Stan budynków wymagał szybkiego remontu, co wiązało się z dość dużymi kosztami. Są kredyty, ale i to może nie wystarczyć.
Michał podejmuje trudną decyzję nie mówiąc wcześniej o tym swojej żonie. Wiedział, że będzie przeciwna jego wyjazdowi na misję do Afganistanu. Tak też było. Zdecydował się na taki krok nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim po to, żeby sprawdzić samego siebie. 
Po miesiącu od wyjazdu Michała, do Baśki dociera tragiczna wiadomość...

O mamuniu! Cóż to była za książka. Liczy sobie ponad 500 stron, a ja ją przeczytałam w ciągu trzech wieczorów. Taki wynik nie zdarza mi się zbyt często, więc coś o tym świadczy. 
Historia Baśki i Michała nie zaczyna się w jakiś wyjątkowy sposób. Poznajemy dwoje zakochanych w sobie ludzi, którzy są szczęśliwi i z radością witają wspólnie każdy kolejny dzień. Mają swoje plany, marzenia. Pracują, spotykają się z przyjaciółmi. 
Wioletta Sawicka na kartach swojej książki pokazuje nam jak szybko to nasze życie potrafi się zmienić.  Idylla w jednej sekundzie przeobraża się w niewyobrażalną rozpacz, ból i tęsknotę. 
Los bywa czasami wobec nas bardzo okrutny. Zadajemy sobie wtedy pytanie: dlaczego akurat JA?
To co spotkało główną bohaterkę mocno chwyciło mnie za serce. Baśki nie da się nie lubić. Zawsze tryskała energią, z jej twarzy nie schodził uśmiech. Spełniała się również zawodowo. Miała swoje kompleksy, ale Michałowi w niczym to nie przeszkadzało. Kochał ją taką, jaką jest. Była to "piękna miłość", która niestety nie zdarza się zbyt często. 
Czy po czymś takim można jeszcze normalnie żyć? Jak zaakceptować to, co się stało? Autorka uświadamia nas, że jednak coś takiego jest możliwe. Oczywiście przy pomocy najbliższych oraz terapeutów, bo samemu jest znacznie trudniej. Tym bardziej, że nie było to jedyne traumatyczne wydarzenie w życiu naszej głównej bohaterki. O co dokładnie chodzi tego wam nie zdradzę. 
Tak po ludzku było mi żal tej biednej dziewczyny. Nikomu nie zrobiła krzywdy, żeby los tak mocno ją doświadczył. 

Czytając tę książkę nie sposób się nie wzruszyć. Emocji jest tutaj ogrom, które zostają w człowieku na długo. Miłość gra w tej historii pierwsze skrzypce, ale mamy w niej również obraz pięknej przyjaźni, o którą w dzisiejszych czasach jest bardzo trudno. 
Problemy jakie zostały w niej poruszone mogą dotknąć każdego z nas, co czyni książkę jeszcze bardziej interesującą, a przede wszystkim życiową. Kilka ciekawych zwrotów akcji sprawiło, że z trudem odrywałam się od lektury. Zostałam zaintrygowana w jakim kierunku to wszystko się potoczy. Czy Baśka da radę i wstanie na nogi? Czy ponownie otworzy swoje serce na nową miłość? 
Mimo trudnej tematyki całość czyta się lekko i szybko. Warto mieć przy sobie coś do notowania, bo nie brakuje w niej cytatów i sentencji wartych zapamiętania. 
Polecam wszystkim tę jakże piękną. Mnie urzekła już od pierwszej strony. 

POLECAM 
MOJA OCENA 8/10




niedziela, 13 października 2024

TAM, GDZIE SERCE TWOJE (Recenzja)

Autor: Krystyna Mirek 
data wydania: 13 marca 2019
liczba stron: 350
wydawnictwo: Filia











Krystyna Mirek to jedna z popularniejszych polskich pisarek. Jej książki cieszą się ogromną popularnością wśród fanów literatury obyczajowej. "Tam, gdzie serce twoje" to jedna z nich z którą spędziłam kilka październikowych wieczorów. 

W końcu to zrobiła. Laura po 10 latach małżeństwa zdobyła się na odwagę i odeszła od męża. Uczyniła to po cichu gdy odsypiał kolejny ciężki dyżur. Z jedną walizką i psem wsiada do samochodu sąsiada i wyrusza w drogę. Sopot, to tam ma zamiar powoli zacząć odbudowywać swoje dotychczasowe życie. 

Długie jesienne wieczory sprzyjają czytaniu. W tym czasie wybieram książki lekkie, ale z przesłaniem przy których mogę odpocząć i odsunąć od siebie wszystkie złe myśli. Na coś takiego byłam nastawiona biorąc do ręki "Tam, gdzie serce twoje". 
Wraz z Laurą, główną bohaterką przeniosłam się z Krakowa do Sopotu. Z pewnością jesteście ciekawe dlaczego główna bohaterka zdecydowała się na taki krok? Miała ku temu swoje powody. Patrząc z boku na to jak żyła, nie jedna z nas mogłaby jej tego wszystkiego pozazdrościć. Przystojny i wykształcony  mąż u boku, wspaniały dom, brak kłopotów finansowych. Wszystko to, co zewnętrzne wyglądało bajkowo. Wewnątrz niestety było zupełnie inaczej. Kto był temu winien? Oczywiście Laura, żadnej innej opcji nie było. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo cierpi. Początki jej małżeństwa z Pawłem nie wskazywały na to, że pojawi się między nimi aż tak poważny kryzys. Wszystko zaczęło się od chwili, gdy zaczęto mówić o dziecku. 
Problem z zajściem w ciążę dotyka wielu kobiet. W takiej sytuacji potrzebują wsparcia i troski. Laura tego nie miała. Presja jaka została na nią rzucona niszczyła ją od środka. Nikt nie brał pod uwagę tego, że z jej mężem może być coś nie tak. W końcu Paweł jest chodzącym ideałem. Zawodowo odnosi same sukcesy, ma piękną żonę, dom. Wychowanie i ojcowskie rady przyniosły odpowiedni skutek. Chyba jednak nie do końca. 
Czekałam aż mąż Laury wreszcie przejrzy na oczy i coś z tym wszystkim zrobi. Wykona ten jeden, ale jak bardzo ważny krok. Wkurzała mnie bardzo jego obojętność wobec żony, którą kochał. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Słuchał się ojca w każdym aspekcie i całkowicie mu się podporządkował. Wiele mu zawdzięczał, ale są jakieś granice. Jego matka też nie miała prawa głosu. Jedna osoba rządziła całą rodziną i miała z tego olbrzymią satysfakcję. 
Laura wykazała się dużą odwagą decydując się na tak ryzykowne zmiany. W jednej chwili została z niczym, ale nie miała zamiaru się poddać. Trzymałam za nią kciuki, bo zasługiwała na szczęście i wszystko co najlepsze. W małym sopockim pensjonacie spotkała ludzi, dla których los, tak jak i dla niej nie był zbyt łaskawy. Wśród obcych poczuła się lepiej, odzyskała radość z życia i wiarę w siebie. 
Postać Alberta, miejscowego poławiacza bursztynów też wniosła dużo pozytywów. Początek ich znajomości nie należał do przyjemnych, ale z czasem pojawiła się między nimi nić porozumienia, która przeobraziła się w przyjaźń. 

Całość czyta się lekko i przyjemnie. Zawarte w tej opowieści wątki i tematy zostały przedstawione przez autorkę w ciekawy sposób. Tego typu problemy mogą dotknąć każdego z nas i dlatego historia Laury jest tak bardzo życiowa. Zawiera w  sobie wiele dobrego i cennego. "Tam, gdzie serce twoje" to książka, która pokazuje, że warto walczyć, chociaż czasami sprawia nam to wiele bólu i cierpienia. Gdzieś za rogiem czeka na nas szczęście tylko musimy być silni. Nie można się poddawać. 
Jeśli lubicie nadmorskie klimaty w literaturze to z pewnością będziecie zadowoleni. Krystyna Mirek za pomocą opisów oddała piękno Sopotu. Chciałabym na żywo zobaczyć dom Alberta, a szczególnie wyjątkowy kominek. No i bursztyny, które odgrywają tutaj bardzo ważną rolę. 
Jesteście ciekawi jak potoczyły się losy Laury oraz pozostałych bohaterów? Zachęcam was do lektury "Tam, gdzie serce twoje". Nie jest to dzieło wysokich lotów, ale na pewno warto zwrócić na tę książkę swoją uwagę. Szczególnie polecam ją osobom, które znajdują się obecnie na ostrym zakręcie życiowym. Może te kilka stron przyniesie wam ulgę, spojrzycie na świat inaczej i na waszych twarzach wreszcie pojawi się uśmiech, a w oczach iskra nadziei. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10













poniedziałek, 7 października 2024

STROICIELKA DUSZ (Recenzja)

Autor: Aldona Bognar
data wydania: 22 sierpnia 2018
liczba stron: 352
wydawnictwo: W.A.B











"Stroicielka dusz" to powieść dzięki, której po raz pierwszy miałam styczność z twórczością Aldony Bognar. Nie powiem, ale bardzo zaintrygował mnie jej tytuł. Stroić można siebie, mieszkanie, instrumenty, ale o duszy to ja jeszcze nie słyszałam. 

Julita, Łucja, Dagmara i Eliza - cztery obce sobie kobiety. Różni je wiele rzeczy, począwszy od wieku, wyglądu, sposobu bycia. Kończąc na sytuacji życiowej i problemach z którymi przyszło im się zmierzyć. Okazuje się jednak, że jest coś, co łączy je ze sobą. Cała czwórka od czasu do czasu udziela się na forum internetowym adresowanym do kobiet. To właśnie na nim pojawia się tajemnicze ogłoszenie stroicielki dusz do harmonii wszechświata.

Jeśli myślisz, że literatura obyczajowa to tylko takie pitu-pitu o niczym, szybko zmienisz swoją opinię po lekturze tej powieści. Jestem tego pewna. 
Mnie już kilka początkowych stron wbiło w fotel, nie mówiąc już o tym co działo się ze mną, gdy byłam mniej więcej w połowie. "Stroicielka dusz" rozbiła mnie totalnie.  Autorka na papier przelała prawdziwe życie i uczyniła to w sposób tak genialny, tak fantastyczny, że nie mam słów. Przecież taką Julitą, Łucją, Dagmarą lub Elizą możesz być ty, twoja przyjaciółka, ktoś z rodziny lub obca kobieta, którą spotkasz na ulicy, a ty nie masz o tym pojęcia. 
Nie będę szerzej przedstawiać naszych wspaniałych bohaterek, bo tym sposobem zabiorę wam przyjemność z samodzielnego ich poznawania w trakcie czytania tej niebywale realistycznej opowieści. Każdy kolejny rozdział podporządkowany jest jednej z kobiet, dzięki temu możemy indywidualnie się z nimi zaznajomić. Strona po stronie dowiadujemy się o nich coraz więcej. Kim są, gdzie pracują, czy mają swoje rodziny i z czym tak naprawdę muszą się zmierzyć. A tych problemów i trosk niestety nie jest mało. 
Ból i tęsknota po stracie bliskiej osoby. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że coś takiego nie dotyka tylko dorosłych, ale także dzieci. Taki wątek pojawił się w książce i mocno chwycił mnie za serce. Aldona Bodnar nakreśliła go z ogromną dozą czułości, wrażliwości i empatii. 
Brak wiary w siebie i własne możliwości. Jest to dość powszechne, ale jak wiemy nic nie dzieje się bez przyczyny. W naszym życiu coś musiało się wydarzyć, że mamy o sobie takie zdanie. Słowa krytyki kierowane w naszą stronę też nie są tutaj bez znaczenia.  
Ocenianie innych po pozorach. Lubimy to robić, szczególnie anonimowo. Jak się okazuje, gdy bliżej poznamy tą drugą osobę, możemy się miło zaskoczyć. 
"Stroicielka dusz" to ogrom ważnych i trudnych tematów, z którymi warto się zapoznać.
Cała nasza dzielna babska czwórka postanowiła zaryzykować i odwiedziła tytułową stroicielkę. Każda z kobiet przeżyła spotkanie na swój sposób, otrzymując kartkę z krótkim tekstem. Zinterpretowanie tych kilku zdań nie było dla nich łatwe, ale wspólnymi siłami przy (niedobrej) kawie okazało się znacznie prostsze. 
Do jakich wniosków doszły, czy te spotkania miały jakikolwiek sens. Kim tak naprawdę jest ta cała stroicielka? Nie odpowiem wam na te pytania, zachęcam za to do lektury. Pochłonie was ta książka tak jak mnie. Osobiście polecam czytać ją powoli, rozdział po rozdziale. Została napisana lekkim i przestępnym językiem, więc z pewnością miło spędzicie przy niej czas. Wulgaryzmy? Są, ale chyba właśnie taki zamysł miała autorka. Po prostu nie gryzie się w język tak jak jedna z bohaterek. Nie ma co ukrywać, ale my też w pewnych sytuacjach soczyście rzucamy sobie przysłowiowym "mięskiem", prawda?
Jeśli szukasz ciekawie napisanej książki, która zawiera w sobie wiele ważnych przesłań i emocji to "Stroicielka dusz" będzie dla ciebie idealna. 

POLECAM 
MOJA OCENA 7/10