Autor: Agata Przybyłek
data wydania: 16 maja 2016
liczba stron: 332
wydawnictwo: Czwarta Strona
"Bez Ciebie" to kolejna książka w dorobku literackim Agaty Przybyłek. Nazwisko tej pani jest już dobrze znane przede wszystkim wśród miłośniczek lekkiej literatury obyczajowej. Tym razem pisarka zdecydowała się wykonać krok na przód i stworzyła historię w zupełnie innym klimacie. Dowodzi to temu, że Pani Agata nie ma zamiaru skupiać się tylko na powieściach z humorem...
Dla Katarzyny wyjazd do Stanów Zjednoczonych miał być początkiem nowego lepszego życia z dala od dramatycznych wydarzeń z przeszłości. Wychodząc za mąż za Colina była pewna, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Kocha go całym sercem i jak przystało na dobrą żonę stara się ze wszystkich sił sprostać oczekiwaniom ukochanego. W końcu zawód jaki wykonuje wiąże się z olbrzymim stresem. Zwyczajnie na to zasługuje, ale czy to poświęcenie jest tego warte? Okazuje się, że ceniony prawnik jest również damskim bokserem, który znęca się nad swoją żoną fizycznie jak i psychicznie. Kobieta nie może się z nikim spotykać, zakupy robi z zegarkiem w ręku aby tylko zdążyć ze wszystkim przed powrotem Colina z pracy. Po kolejnym wybuchu złości ukrywa sińce pod starannym makijażem. Najgorsze jest w tym to, że ona naprawdę kocha Colina pomimo krzywd jakie jej wyrządza.
Pewnego dnia mężczyzna wyżywa się na Katarzynie bijąc ją do nieprzytomności. Wizyta teściowej ratuje jej życie. Starsza pani postanawia pomóc synowej i organizuje wyjazd do kliniki w Toronto, w której pracuje Alan, jej znajomy lekarz...
Książki, w których poruszony jest temat przemocy domowej traktuję w sposób bardzo osobisty. Wiem jakie może wywrzeć piętno na dalszym życiu. Tym bardziej gdy oprawcą jest najbliższa nam osoba. W przypadku naszej głównej bohaterki właśnie tak było. Kto by przypuszczał, że Colin może znęcać się nad swoją żoną. Przystojny, wykształcony, inteligentny. Do tego pochodzi z dobrego domu. Istny książę z bajki. Nie można złego słowa powiedzieć na jego temat. Przed innymi skrzętnie ukrywa swoją drugą twarz, tę przerażającą i budzącą strach. Dla mężczyzny nawet najmniejszy pretekst jest dobry aby wywołać awanturę i zadać kolejny cios. W swoim pięknie urządzonym mieszkaniu kobieta przeżywa koszmar.
No tak, czasami niestety miłość bywa ślepa. Pomimo wyrządzonych krzywd Katarzyna w dalszym ciągu kocha swojego oprawcę i nie ma zamiaru od niego odejść. Przecież beze mnie nie da sobie rady. Kto mu będzie gotował, prał, prasował. Jest też jedynym żywicielem rodziny. Skąd my to znamy? Maltretowane kobiety już tak mają zakodowane w swojej psychice, że boją się zaryzykować i zawalczyć o nowe lepsze życie z dala od bólu i siniaków. Cierpią na tym nie tylko one, ale także ich dzieci, które widzą wszystko na własne oczy. Nie będę owijać w bawełnę, ale lubimy interesować się życiem innych. Tylko jakimś dziwnym trafem gdy za ścianą dzieje się coś złego nagle tracimy wzrok i słuch. Niczego nie widziałam/em, niczego nie słyszałam/em. Dlatego tak często dochodzi do rodzinnych dramatów, o których potem możemy usłyszeć w mediach.
W książce w odpowiednim momencie, a raczej w ostatniej chwili pojawia się matka Colina. W prawdziwym życiu bywa z tym różnie.
Wyobrażam sobie, że dla autorki nie było łatwe napisać tego typu książkę. O wiele prościej jest stworzyć lekką obyczajówkę, niż historię, która porusza bardzo ważny temat. Z pewnością przemoc wobec kobiet do nich należy. Agata Przybyłek jest młodą osobą, ale styl pisarski jakim się posłużyła pisząc "Bez ciebie" jest bardzo dojrzały. Świetnie bawiłam się czytając jej poprzednie książki. Tym razem nie było mi do śmiechu, zostałam do głębi poruszona losami Katarzyny. Fragmenty, w których czytelnik ma możliwość zapoznania się z dramatycznymi wydarzeniami skłaniają do refleksji. Nie wiem czy słowo "delikatność" tutaj pasuje, ale właśnie w taki sposób zostały napisane.
Mocnym punktem całej tej historii jest jej wiarygodność. W znacznym stopniu przyczynili się do tego bohaterowie wykreowani przez pisarkę. O głównej bohaterce chyba zostało już wszystko napisane. Warto jedynie jeszcze wspomnieć o skutkach jakie może wywrzeć na nas to co przeszła w swoim życiu Katarzyna. Czegoś takiego nie da się wymazać z pamięci. Przeszłość może dać o sobie znać w najmniej oczekiwanym miejscu. Coś takiego można nazwać lękiem pourazowym lub traumą. Ta problematyka nie została pominięta przez pisarkę co podwyższa moją ostateczną ocenę.
Postać Colina chyba nie zasługuje na jakikolwiek komentarz. Najgorsze w tym jest to, że został "prawdziwie" wykreowany. Kto by pomyślał, że prawdziwość bohatera uznam za wadę...
Przeczytałam już kilka recenzji "Bez ciebie" i prawie w każdej widziałam chociaż kilka zdań na temat zakończenia. W drodze wyjątku postanowiłam, że ja będę inna i nic nie napiszę. Czy doznałam szoku, a może wręcz przeciwnie? Czy spodziewałam się czegoś takiego? Niech pozostanie to moją słodką tajemnicą.
Podobno kto nie ryzykuje nie pije szampana. Gdyby tylko moja sytuacja finansowa była troszkę lepsza z pewnością podarowałabym Pani Agacie kilka butelek najlepszego trunku z bąbelkami.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Dla Katarzyny wyjazd do Stanów Zjednoczonych miał być początkiem nowego lepszego życia z dala od dramatycznych wydarzeń z przeszłości. Wychodząc za mąż za Colina była pewna, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Kocha go całym sercem i jak przystało na dobrą żonę stara się ze wszystkich sił sprostać oczekiwaniom ukochanego. W końcu zawód jaki wykonuje wiąże się z olbrzymim stresem. Zwyczajnie na to zasługuje, ale czy to poświęcenie jest tego warte? Okazuje się, że ceniony prawnik jest również damskim bokserem, który znęca się nad swoją żoną fizycznie jak i psychicznie. Kobieta nie może się z nikim spotykać, zakupy robi z zegarkiem w ręku aby tylko zdążyć ze wszystkim przed powrotem Colina z pracy. Po kolejnym wybuchu złości ukrywa sińce pod starannym makijażem. Najgorsze jest w tym to, że ona naprawdę kocha Colina pomimo krzywd jakie jej wyrządza.
Pewnego dnia mężczyzna wyżywa się na Katarzynie bijąc ją do nieprzytomności. Wizyta teściowej ratuje jej życie. Starsza pani postanawia pomóc synowej i organizuje wyjazd do kliniki w Toronto, w której pracuje Alan, jej znajomy lekarz...
Książki, w których poruszony jest temat przemocy domowej traktuję w sposób bardzo osobisty. Wiem jakie może wywrzeć piętno na dalszym życiu. Tym bardziej gdy oprawcą jest najbliższa nam osoba. W przypadku naszej głównej bohaterki właśnie tak było. Kto by przypuszczał, że Colin może znęcać się nad swoją żoną. Przystojny, wykształcony, inteligentny. Do tego pochodzi z dobrego domu. Istny książę z bajki. Nie można złego słowa powiedzieć na jego temat. Przed innymi skrzętnie ukrywa swoją drugą twarz, tę przerażającą i budzącą strach. Dla mężczyzny nawet najmniejszy pretekst jest dobry aby wywołać awanturę i zadać kolejny cios. W swoim pięknie urządzonym mieszkaniu kobieta przeżywa koszmar.
No tak, czasami niestety miłość bywa ślepa. Pomimo wyrządzonych krzywd Katarzyna w dalszym ciągu kocha swojego oprawcę i nie ma zamiaru od niego odejść. Przecież beze mnie nie da sobie rady. Kto mu będzie gotował, prał, prasował. Jest też jedynym żywicielem rodziny. Skąd my to znamy? Maltretowane kobiety już tak mają zakodowane w swojej psychice, że boją się zaryzykować i zawalczyć o nowe lepsze życie z dala od bólu i siniaków. Cierpią na tym nie tylko one, ale także ich dzieci, które widzą wszystko na własne oczy. Nie będę owijać w bawełnę, ale lubimy interesować się życiem innych. Tylko jakimś dziwnym trafem gdy za ścianą dzieje się coś złego nagle tracimy wzrok i słuch. Niczego nie widziałam/em, niczego nie słyszałam/em. Dlatego tak często dochodzi do rodzinnych dramatów, o których potem możemy usłyszeć w mediach.
W książce w odpowiednim momencie, a raczej w ostatniej chwili pojawia się matka Colina. W prawdziwym życiu bywa z tym różnie.
Wyobrażam sobie, że dla autorki nie było łatwe napisać tego typu książkę. O wiele prościej jest stworzyć lekką obyczajówkę, niż historię, która porusza bardzo ważny temat. Z pewnością przemoc wobec kobiet do nich należy. Agata Przybyłek jest młodą osobą, ale styl pisarski jakim się posłużyła pisząc "Bez ciebie" jest bardzo dojrzały. Świetnie bawiłam się czytając jej poprzednie książki. Tym razem nie było mi do śmiechu, zostałam do głębi poruszona losami Katarzyny. Fragmenty, w których czytelnik ma możliwość zapoznania się z dramatycznymi wydarzeniami skłaniają do refleksji. Nie wiem czy słowo "delikatność" tutaj pasuje, ale właśnie w taki sposób zostały napisane.
Mocnym punktem całej tej historii jest jej wiarygodność. W znacznym stopniu przyczynili się do tego bohaterowie wykreowani przez pisarkę. O głównej bohaterce chyba zostało już wszystko napisane. Warto jedynie jeszcze wspomnieć o skutkach jakie może wywrzeć na nas to co przeszła w swoim życiu Katarzyna. Czegoś takiego nie da się wymazać z pamięci. Przeszłość może dać o sobie znać w najmniej oczekiwanym miejscu. Coś takiego można nazwać lękiem pourazowym lub traumą. Ta problematyka nie została pominięta przez pisarkę co podwyższa moją ostateczną ocenę.
Postać Colina chyba nie zasługuje na jakikolwiek komentarz. Najgorsze w tym jest to, że został "prawdziwie" wykreowany. Kto by pomyślał, że prawdziwość bohatera uznam za wadę...
Przeczytałam już kilka recenzji "Bez ciebie" i prawie w każdej widziałam chociaż kilka zdań na temat zakończenia. W drodze wyjątku postanowiłam, że ja będę inna i nic nie napiszę. Czy doznałam szoku, a może wręcz przeciwnie? Czy spodziewałam się czegoś takiego? Niech pozostanie to moją słodką tajemnicą.
Podobno kto nie ryzykuje nie pije szampana. Gdyby tylko moja sytuacja finansowa była troszkę lepsza z pewnością podarowałabym Pani Agacie kilka butelek najlepszego trunku z bąbelkami.
POLECAM
MOJA OCENA 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu: