data wydania: 16 stycznia 2013
liczba stron: 352
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
"Niewolnice" to debiut literacki Dolen Perkins-Valdez. Nie powiem, ale sporym zaskoczeniem dla mnie było to, że pisarka wybrała akurat taką tematykę dla swojej pierwszej książki. Widocznie postanowiła zaryzykować i teraz pada pytanie...Czy to ryzyko się opłaciło?
Lizzie, Rennie, Słodka i Mawu to cztery niewolnice, które co roku spotykają się w kurorcie Tawawa w towarzystwie swoich panów. Mężczyźni w trakcie takiego pobytu spędzają swój wolny czas na polowaniach, korzystają z kąpieli w siarkowych źródłach. Natomiast wieczorami odwiedzają swoje niewolnice, które na ten czas przemieniają się w atrakcyjne kochanki. Nie jest to łatwe z powodu dziennej pracy, którą muszą wykonywać.
Każda z nich inaczej traktuje swojego "właściciela". Lizzie obdarzyła swojego pana głębszym uczuciem, jak i również dwojgiem dzieci. W związku z czym jest przez niego inaczej traktowana. Ma więcej przywilejów niż pozostałe kobiety. Rennie, jest najstarszą niewolnicą z całej czwórki. Właściciel traktuje ją w sposób skandaliczny, a najgorsze jest w tym to, że dzieli się nią z innymi mężczyznami. Można tylko sobie wyobrazić co może czuć ta kobieta. Mawu, to jedyna niewolnica, która pragnie uwolnić siebie jak i pozostałą trójkę. Planuje ucieczkę, która niestety kończy się dla niej tragicznie...Natomiast stosunki Słodkiej z jej panem były na początku dość dobre, ale gdy zaszła w kolejną ciążę zmieniły się diametralnie. Brak wsparcia od strony mężczyzny oraz jakiejkolwiek przerwy w pracy dla kobiety, która spodziewa się dziecka jest czymś niewyobrażalnym. Niestety Słodka tego doświadczy.
Najwięcej uwagi autorka książki poświęciła Lizzie. Tylko ona obdarzyła swojego pana uczuciem. Trudne jest to do wytłumaczenia, gdy kobieta, która wykonuje ciężką pracę, wykorzystywana jest seksualnie przez mężczyznę jest w stanie go pokochać. Ich stosunek do siebie należy do grupy tych pozytywnych. Kobieta postanawia to wykorzystać, ma nadzieję że uda jej się sprawić, że jej dzieci będą mogły cieszyć się wolnością. Walczy również o godne życie. Czytelnik będzie miał możliwość poznania Lizzie od czasów jej dzieciństwa po wczesną młodość. W jaki sposób zaskarbiła sobie zaufanie u swego pana, a także jak zareagowała na jej istnienie jego żona.
Jest to książka wypełniona po brzegi emocjami. Z każdej strony wypływają falami. Są to fale burzliwe i zawierają w sobie dość duże pokłady dramaturgii. Czytając zdanie po zdaniu warto zatrzymać się na chwilę i poddać je odrębnej analizie. Jak można traktować w taki sposób kobiety. Ciężka praca, którą musiały wykonywać przy piekącym słońcu, wieczorne spotkania z mężczyznami. Do tego brak kontaktu z najbliższymi, a najgorsze brak informacji na temat swoich dzieci. Czy żyją, czy nic im nie dolega. Życie w takiej ciągłej niepewności musiało być dla nich koszmarem, który trudno jest sobie wyobrazić. A do tego informacja, jaką mogły usłyszeć dotycząca sprzedaży swoich pociech jako przyszłych niewolników...
Chwile słabości zdarzały się bardzo często, w tedy myślały o ucieczce. Miały nawet wiele okazji żeby tego dokonać, ale nie zrobiły tego. Może się bały, albo nie potrafiły tego zrobić...Wiedziały, że przy boku swoich "właścicieli" będą miały co jeść, dach nad głową...,a może powodem tego było zwykłe przyzwyczajenie do takiego życia....Strach przed karą też robił swoje.
"Niewolnice" to książka, którą czyta się w towarzystwie paczki chusteczek. Wzrusza i porusza do głębi. Ryzyko, którego podjęła się autorka opłaciło się i to z nawiązką.
POLECAM
MOJA OCENA 9/10