środa, 1 września 2021

WŁOSKIE LOVE STORY (Recenzja)

Autor: Natalia Sońska
data wydania: 16 czerwca 2021
liczba stron: 384
wydawnictwo: Czwarta Strona











Wakacje 2021 dobiegły końca. Te jakże długo wyczekiwane dwa miesiące minęły zdecydowanie za szybko. Na szczęście jest coś, co pozwoli nam ten letni czas przedłużyć. Książka autorstwa Natalii Sońskiej "Włoskie LOVE story" będzie strzałem w dziesiątkę.

Ola jest rezydentką w biurze podróży i lada chwila wylatuje do Rimini. Dziewczyna kocha Włochy do tego stopnia, że chętnie przeprowadziłaby się tam na stałe. Jak na razie jest to marzenie. W Polsce czeka na nią chłopak. Kocha Krzyśka i chciałaby w końcu ustabilizować swoje życie. Na początek ma zamiar skończyć z ciągłymi wyjazdami. Liczy także na ruch ze strony mężczyzny. Może w końcu zdobędzie się na odwagę i poprosi ją o rękę.

Niespodziewanie wszystko zaczyna się komplikować. Po pierwsze przyczynił się do tego tajemniczy pasażer z samolotu, którym leciała Ola. Po drugie dziewczyna ma jakieś dziwne przeczucia odnośnie Krzyśka.

Natalia Sońska posiada ogromny talent do tworzenia historii od których nie sposób się oderwać. Obojętnie w jakim klimacie została napisana.
Biorąc do ręki "Włoskie love story" wiedziałam, że czas poświęcony na lekturę nie będzie czasem straconym. 
Główna bohaterka to bardzo ambitna dziewczyna. Studiuje dwa kierunki jednocześnie i biegle mówi w kilku językach. Do tego trzeba dorzucić pracę, która wymaga dużo poświęceń. Od trzech lat jest w związku. Ola zdaje sobie sprawę z tego, że zaniedbuje swojego chłopaka. Związki na odległość bywają trudne, ale jak ktoś naprawdę kocha jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody. Potrzebne jest też zaufanie do drugiej osoby. 
Krzysiek coraz mniej dzwoni i stosuje jakieś dziwne wymówki. Ola nie sądziła, że kiedykolwiek będzie się zastanawiać czy jej chłopak jest wobec niej szczery. W końcu planowała spędzić z nim resztę swojego życia. 
Jak się okazuje z tymi naszymi planami na przyszłość bywa różnie. Czasami lepiej ich nie mieć bo potem mniej boli jak coś z nich nie wyjdzie. 

Zupełnie inne podejście do tzw. stabilizacji ma Marcin, wspomniany wcześniej tajemniczy pasażer z samolotu. Dla niego te wszystkie zamierzenia, cele, postanowienia nie mają sensu. Jak na razie nie myśli o założeniu rodziny. Po prostu żyje chwilą i nie chce się nikomu podporządkowywać. 
Ta jakże zaskakująca znajomość Oli z nieziemsko przystojnym mężczyzną o polsko-włoskich korzeniach została przedstawiona przez Natalię w bardzo ciekawy sposób. 
Na początku dziewczyna mocno się przed nią broniła. Chciała być w porządku wobec swojego chłopaka. W sumie nic w tym dziwnego. Tylko czy Krzysiek też był taki wobec niej? Z czasem Marcin zaczął Olę fascynować. Pod jego wpływem przechodziła wewnętrzną metamorfozę. Nawet Sara, jej szalona przyjaciółka przecierała oczy ze zdumienia. Taka nagła przemiana zwyczajnie do niej nie pasowała.
Nie chcę wam za dużo zdradzać i zabierać przyjemność z lektury. Mogę napisać jedno: nudy w tej książce nie ma. Jest za to radość, która przeplata się że smutkiem, rozpaczą i tęsknotą jednocześnie. No i te tytułowe Włochy. Natalia w cudowny sposób scharakteryzowała ten jakże fantastyczny europejski kraj. Gorącą Italię w ciągu roku odwiedza ogromna rzesza turystów z całego świata. Wyjątkowa architektura i zabytki zachwycają wszystkich. Można na nie patrzeć i podziwiać godzinami. Niesamowite krajobrazy, winnice też cieszą oczy. Nie można zapomnieć o włoskiej kuchni. Na samą myśl o gorącej pizzy ślinka cieknie. 
Czytając "Włoskie love story" aż chce się wyskoczyć z fotela i w jednej sekundzie spakować do walizki najpotrzebniejsze rzeczy.
Taka spontaniczna wyprawa może nagłe przeobrazić się w podróż życia. Wspomnienia z takiego wyjazdu będą cenniejsze niż złoto. 

Jeśli macie jakieś wątpliwości czy sięgnąć po książkę to mam nadzieję, że ta opinia je rozwiała :-)


POLECAM
MOJA OCENA 8/10


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz