piątek, 17 listopada 2023

OTWÓRZ SIĘ NA MIŁOŚĆ (Recenzja)

Autor: Natalia Sońska 
data wydania: 28 października 2020
liczba stron: 352
wydawnictwo: Czwarta Strona
 




Natalia Sońska potrafi rozpieszczać swoich czytelników. Z wypiekami na twarzy czekamy na kolejne jej książki, a szczególnie na te świąteczno-zimowe.

Ania z pewnych względów stroni od ludzi i odczuwa lęk przed zawieraniem nowych znajomości. Jedyną osobą, której nie bała się zaufać jest Ula, sąsiadka, a zarazem  najlepsza przyjaciółka. Niebawem będzie obchodzić swoje urodziny, więc nie może jej zawieść. Mimo strachu, wybrała się do galerii handlowej.
Gdy wracała do swojego mieszkania z zakupionym prezentem coś się wydarzyło.

"Otwórz się na miłość" to książka z którą wiązałam duże nadzieje. Powieści świąteczne spod pióra Natali Sońskiej to pewniak, więc nie sądziłam, że coś może mi w tej historii nie odpowiadać. Niestety po przeczytaniu ostatniej strony zamiast zachwytu pojawiło się rozczarowanie. 
Przykro mi to pisać, ale nie obdarzyłam sympatią głównej bohaterki, mimo tego, że jest trochę do mnie podobna. Ja też należę do osób nieśmiałych. Nie gustuję w gromadnych spotkaniach, imprezach. Swój wolny czas najchętniej spędzam w domowym zaciszu. Taka poprostu jestem, i żadne inne czynniki nie są temu winne. 
W przypadku Ani wygląda to trochę inaczej. Gdy była dzieckiem, matka rozłożyła nad nią pokaźnych rozmiarów parasol ochronny i zabraniała wszystkiego. Coś takiego musiało w jakimś stopniu wpłynąć na jej dorosłe już życie. Próbowałam ją zrozumieć, ale im dalej zagłębiałam się w treść książki, coraz bardziej mnie irytowała. Ma swoje lęki, lecz nigdy nie skorzystała z pomocy specjalisty. Dlaczego?. Za to wolała zamknąć się w swoim malutkim mieszkanku (czyt. wieży), z dala od ludzi i całego świata. Jej zachowanie doprowadzało mnie do szewskiej pasji. To ciągłe użalanie się nad sobą, przygryzanie warg, spuszczanie wzroku i rumieńce bez względu na to z kim rozmawiała. Autorka wspominała o tym chyba na każdej stronie. Przesądnie uwydatniana nieśmiałość głównej bohaterki z czasem zaczęła działać na mnie jak przysłowiowa płachta na byka. Aż miałam ochotę krzyknąć: weź się w garść dziewczyno, i w końcu z kimś porozmawiaj o swoich problemach! Jedyną osobą, z którą odważyła się na jakikolwiek dialog była Ula, z matką z wiadomych względów nie mogła się dogadać, potem na jej drodze pojawił się Aleksander, tajemniczy mężczyzna poznany w galerii. Przy nim zaczęła powoli się zmieniać. Piorunującej metamorfozy raczej się nie spodziewałam, biorąc pod uwagę usposobienie głównej bohaterki. Jak się okazało, Ania należy do bardzo niezdecydowanych kobiet. Chciała, ale nie mogła. Robiła krok do przodu, żeby za chwilę zrobić dwa do tyłu. Do takich osób trzeba mieć anielską cierpliwość. Aleksander ją miał, i to dużo. Wykreowany został przez autorkę na mężczyznę idealnego, ale skrytego w sobie. Szybko można było zauważyć, że coś ukrywa. Tajemnicze telefony, rozbiegany wzrok, zdenerwowanie malujące się na twarzy mówiło wszystko. 

Wielka szkoda, że akcja w tej książce nabrała tempa dopiero pod koniec, bo przez większość praktycznie nic ciekawego się w niej nie działo. Dopiero kilka ostatnich stron przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Autorce nawet udało się w tym wszystkim znaleźć miejsce na małą intrygę. Tylko dlaczego tak późno? Lubię gdy bieg wydarzeń nie pozwala oderwać się od lektury. Bardzo mi tego tutaj brakowało.
Na plus oceniam sposób w jaki Natalia Sońska ukazała piękno Krakowa oraz Zakopanego. Szczególnie zachwycił mnie pensjonat, którego właścicielką jest cudowna pani Aniela. Już od progu można poczuć domową atmosferę jaka w nim panuje. W trakcie lektury moje kubki smakowe szalały i z chęcią spróbowałabym góralskich specjałów o których wspomniała autorka. No i ten wszechobecny śnieg. Trochę w tym wszystkim zabrakło mi  świątecznej otoczki. 

"Otwórz się na miłość" to książka, która przedstawia trudną relację na linii córka - matka. Nie brakuje w niej również innych tematów. Po raz kolejny spotykam się z problemem molestowania i mobbingu w pracy. 
Czy polecam wam tę książkę? Oczywiście, że tak. W recenzji zawarte zostały moje odczucia, wasze mogą być zupełnie inne. Jeśli jesteście ciekawi czy Annie udało się otworzyć serce na miłość śmiało po nią sięgnijcie. 

POLECAM
MOJA OCENA 6/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz