piątek, 13 lutego 2015

W STYLU VALENTINE ( Recenzja )

Autor: Adriana Trigiani
data wydania: 12 styczna 2010
liczba stron: 340
wydawnictwo: Prószyński i S-ka











Po ostatniej lekturze potrzebowałam takiej lekkiej książki przy której będę mogła, tak zwyczajnie czytelniczo się zrelaksować. A gdy po przeczytaniu jej opisu okazało się, że akcja książki częściowo toczy się w jednym z państw europejskich, który jest cudowny pod każdym względem. Począwszy od przepięknej architektury po aromaty kulinarne to nie pozostało mi nic innego, jak tylko zaparzyć sobie herbatki, z szafki wyciągnąć pudełeczko słodkich ciasteczek....i startować z czytaniem...

Buty - krótkie słowo, zbudowane z czterech liter. Niby wydaje się, że jest słowem zwyczajnym, prostym w wymowie, ale jak ważnym...szczególnie dla kobiet. Ma w sobie tajemną moc, której nasi mężczyźni nie potrafią dostrzec i już...Chyba nie ma wśród nas kobiety, która nie marzy o swoim ślubie. Biała suknia, welon. Wiązankę kupuje pan młody, ale chyba panna młoda ma jakieś swoje zdanie na ten temat :-)? Gdy te trzy sprawy już są załatwione pozostaje jeszcze kupno butów. Ślubnych pantofelków jak dla księżniczki. Bo w tym dniu chcemy wyglądać jak z bajki. W sklepach można natrafić na spory wybór tego typu obuwia, ale nie ma to jak buty zrobione z dokładnością i czułością przez dobrego szewca. Takie specjalne, zrobione tylko dla mnie...

I właśnie z tematem ślubnego obuwia...i nie tylko, mamy do czynienia w książce Adriany Trigiani "W stylu Valentine". 

Valentine Roncalli porzuciwszy pracę nauczycielki postanawia zamieszkać ze swoją babcią. Chce jej pomóc. Niby staruszka jeszcze jest pełna werwy, ale przecież ma już swoje lata. Do tego jeszcze dochodzą problemy z kolanami,  z którymi się zmaga. Z drugiej strony  jest rodzinny zakład obuwniczy. Ale nie taki zwyczajny, posiada swoją historię. Angelini Shoe Company to wyjątkowe miejsce. To tam spod dłoni wnuczki i babci wyczarowywane są przepiękne ślubne pantofelki. To Teodora nauczyła Valentine tego rzemiosła, a ona pokochała całym sercem swoje nowe zajęcie. Odnalazła w tym zakładzie swoje powołanie. Niestety ich ukochane miejsce w jednej chwili może przestać istnieć. Znajduje się na krawędzi bankructwa...
Na światło dzienne wychodzą informacje, że nad Angelini Shoe Company ciążą długi, o niebotycznych sumach...I właśnie ta informacja powoduje, że w rodzinie w której jak do tej pory nie było żadnych kłótni, wkrada się "żądza pieniądza". A to dlatego, że uzyskana kwota ze sprzedaży zakładu pozwoli spłacić długi oraz nastąpi znaczna poprawa sytuacji finansowej. Pragnie tego Alfred, brat Valentine. Oczywiście zaznaczając, że jest to spowodowane jedynie troską o starszą kobietę...
Valentine pragnie zrobić wszystko, żeby ich rodzinny interes przetrwał...Dla niej nie jest to zwykłe miejsce pracy, to coś znacznie więcej...
Sprawy zawodowe to nie jedyny problem. Jeśli chodzi o jej życie uczuciowe, również nie przysparza radości, wręcz przeciwnie. Każdy potrzebuje bliskości drugiej osoby, nie koniecznie musi to być zaraz narzeczony, czy mąż. Czuje się bardzo samotna...Ale chociaż w tej dziedzinie życia ujrzy światełko w tunelu. Zaświeci je pewien przystojny restaurator....

Obie Panie w celu ratowania zakładu postanawiają wyruszyć w podróż do Włoch...

Czy im się to uda i jak potoczy się związek Valentine z nowo poznanym mężczyzną? A może wydarzy się coś ciekawego w trakcie ich wypadu? Zachęcam do doczytania...:-)

Tak jak wspomniałam na samym wstępie potrzebowałam takiej książki. Nie ma to jak ciepła lektura w chłodne (jeszcze) wieczory. Czytając książkę czytelnik będzie miał przyjemność poznania pozostałych członków rodziny Roncallich i Angelinich. A nie są to zwyczajne rodziny. Czasami potrafią porządnie zdenerwować. Chyba duży w tym udział mają włoskie korzenie. Na chwilę obecną ich miejscem zamieszkania są Stany Zjednoczone. Jak w każdej rodzinie po dniach pogodnych następują te troszkę mniej. Czasami popada, nawet i zagrzmi. Ale po każdej burzy wychodzi słońce. Każda z osób dodaje książce innych barw, ale razem tworzą piękny obraz. Pełen uczuć, wypełniony energią i pozytywnymi myślami.
Ogromnym plusem książki są opisy tworzenia obuwia. Tak naprawdę chyba nikt z nas nie wie jak powstają. Idziemy do sklepu, oglądamy, przymierzamy...a na koniec kupujemy. Wiem, że teraz robi się je inaczej niż lata temu. W treści mamy do czynienia z opisami krok po kroku. Może nie używa się w dzisiejszych czasach tego typu urządzeń, to tym bardziej może to zaciekawić. Taka mała podróż w przeszłość obuwniczego rzemiosła...
No i te zapachy wydobywające się z kuchni. Kuchnia włoska jest bardzo popularna na całym świecie. I  w tej chwili zrobiłam się  głodna, a do obiadu jeszcze jest troszkę czasu ;-).
W pewnych momentach chyba autorka troszkę przedobrzyła. Chodzi mi o charakterystykę wnętrz oraz w co byli ubrani bohaterowie. Nie musiała tego robić aż z taką dokładnością, ale to tylko taki mały minusik.
W bardzo fajny sposób autorka podkreśliła znaczenie miłości w naszym codziennym życiu. Jesteśmy zabiegani, szef w pracy wymaga od nas zbyt wiele. I właśnie praca powoduje, że miłość zostaje zepchnięta na drugi plan. Praca zarobkowa również jest bardzo ważna, bo przecież trzeba z czegoś żyć, ale pieniądz to nie wszystko...
Jeśli chodzi o zakończenie nie rozczarowało mnie, a wręcz przeciwnie. Sprawiło, że z jeszcze większym zainteresowaniem sięgnę po kolejne części tej historii.

Wszystko to co wydarzyło się w powieści może wydarzyć również i w naszym życiu. Może nie w otoczce amerykańskiej czy włoskiej, nie ma to żadnego znaczenia. Czasami w związku dwojga kochających się ludzi może wydarzyć się coś co spowoduje, że warto zastanowić się czy warto. Czy tak naprawdę się kochamy...W tedy najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zwyczajna rozmowa, nie z błyskawicami tylko taka ludzka...Koniec związku nie musi oznaczać definitywnego zerwania kontaktów, może warto dać sobie w takiej sytuacji więcej czasu...Miłość również nie uznaje limitu jeśli chodzi o wiek. Nie ważne czy ma się lat - naście czy - dziesiąt. Ważne jest to, że kochamy i jesteśmy kochani...

Po przeczytaniu  książki jestem pewna kilku kwestii. Będę teraz zwracać większą uwagę przy kupnie nowej pary butów w jaki sposób zostały wykonane. Na pewno wykorzystam poradę odnośnie sprawdzenia, czy obcas przy bucie został dobrze zrobiony...Trzeba przecież dbać o nasz piękne nóżki, prawda :-).
I oczywiście tego, że trzeba dbać o to co mamy, bo w jednej chwili możemy wszystko stracić. Trzeba wierzyć ze wszystkich sił w to, że i do naszych drzwi zapuka szczęście i wypowie zwyczajne "Dzień Dobry". Może to być niezapowiedziana wizyta, więc nie zatrzaskujmy drzwi. Otwórzmy je na oścież...A jeśli będzie chciało już nas opuścić, nie płaczmy z tego powodu bo może jeszcze kiedyś nas odwiedzi...

POLECAM
MOJA OCENA 9/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz