sobota, 28 lipca 2018

DZIŚ JAK KIEDYŚ ( Recenzja )

Autor: Izabella Frączyk
data wydania: 5 września 2013
liczba stron: 432
wydawnictwo: Prószyński i S-ka













"Dziś jak kiedyś" to moja druga książka autorstwa Izabelli Frączyk, którą miałam przyjemność czytać. Patrząc na okładkę nie sposób nie zauważyć, że idealnie wpasowała się w letnią aurę.

Aleksandra Milewska po kilkuletnim małżeństwie ponownie stała się wolną kobietą. Podpisanie dokumentów rozwodowych to był tylko początek nagłych zmian w życiu Oli. Po pierwsze musiała zmienić pracę bo przecież nie może spotykać się z eks mężem na korytarzu. Dbała o swoją psychikę. Drugim punktem na liście było znalezienie nowego mieszkania. Tak naprawdę chciałaby wyjechać gdzieś daleko. Skoro ma zacząć wszystko od nowa to może wyjazd na prowincję byłby w takiej chwili dobrym pomysłem? Taka zamiana miejskiego zgiełku na ciszę i świeże powietrze. Magda, przyjaciółka Aleksandry szybko realizuje jej plan. Ma dla niej propozycję pracy z dala od Warszawy. Czeka tam na nią mieszkanie oraz podupadająca firma wytwarzająca wina. Bąszynek to od dzisiaj jej nowy adres.

Rozwód to dla każdej kobiety stresujące wydarzenie bez względu na to w jakiej atmosferze odbywają się sądowe rozprawy. W takiej sytuacji kupno nowej torebki raczej nie poprawi humoru, ale zmiana otoczenia na pewien czas może dobrze zrobić. Na taki krok zdecydowała się Aleksandra. Tylko, że w przypadku naszej bohaterki z tą poprawą humoru może być spory problem. Nie tego oczekiwała po przybyciu do Bąszynka. Przyzwyczajona do luksusowego życia nagle będzie musiała cofnąć się w czasie do epoki Gierka i maszyn do pisania marki Optima. Na szczęście pojawili się obok niej dobrzy ludzie w postaci sekretarki i dozorcy. Jeśli chodzi o nowe szefostwo to i w tym przypadku był to kolejny szok taki sam jak po otwarciu firmowej lodówki! Takich "szoków" Aleksandra miała sporo. W końcu małe miejscowości mają to do siebie, że na pozór mówi się, że  w takich dziurach zabitych dechami wieje zwyczajnie nudą, ale z czasem okazuje się, że była to przedwczesna opinia. A w Bąszynku dzieje się, oj dzieje. Na nudę nasza bohaterka nie mogła narzekać. Chociaż zdarzały się i takie dni gdy Ola nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ale dzięki nowym znajomościom przetrwała jakoś te trudne dla niej chwile.
Aleksandra to bardzo atrakcyjna kobieta, która dba o siebie i swój wygląd. Jest inteligentna, dobrze wykształcona. Charakterek też ma o czym mógł się przekonać pewien mężczyzna poznany w dość nietypowych okolicznościach. Jak przystało na kobietę świeżo po rozwodzie jakoś nie miała ochoty na nowy związek, ale jak na złość nastąpiła  dziwna klęska urodzaju. Sposób w jaki została wykreowana główna bohaterka bardzo mi się spodobał. W trakcie czytania kilkakrotnie pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Wydaje mi się, że Aleksandra nie znała samej siebie i nie zdawała sobie sprawy z tego co tak naprawdę jest w życiu ważne. Ale jak to dobrze jak ma się wokół przyjaciół którzy doradzą i wysłuchają. Chociaż czasami z tą przyjaźnią może być różnie.
Pisarka poruszyła w swojej książce dość ważny temat jakim jest pogoń za pieniądzem, tzw. wyścig szczurów. W tym przypadku skupiła się głównie na osobach pracujących w korporacjach. No cóż, może stan konta nas zadowoli, ale reszta już nie wygląda tak pięknie. Praca po godzinach, wieczna terminologia oraz szef zerkający z miną pana i władcy. Nie każdy potrafi coś takiego wytrzymać. Niejednokrotnie takie zaślepienie mamoną może wpłynąć na nasze relacje międzyludzkie.

Całość czytało mi się bardzo dobrze. Może jest to książka z tych lekkich i przyjemnych, ale nie mogłam się od niej oderwać. Lektura zajęła mi całe dwa dni, więc jeśli jesteście w trakcie kompletowania zestawu książek na wakacyjny urlop warto historię Aleksandry zapakować do walizeczki. Z pewnością nie będziecie zawiedzeni.

POLECAM
MOJA OCENA 8/10










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz